Byłam pewna, że Emil Kowalski dał sobie spokój
z zatrzymywaniem mnie gdy usłyszałam wykrzykiwane swoje własne imię.
- Karolina!- Dochodziłam właśnie do
furtki w ogrodzie. Celowo udałam, że go nie słyszę. Teraz nagle chciało mu się
ze mną gadać? Cóż za ironia, bo mnie z nim nie. Poza tym domyślałabym się co
chciałby mi powiedzieć. Jak wielką jestem kłamczuchą sugerując, że ojcem mojego
dziecka jest Łukasz.- Zatrzymaj się!- Usłyszałam ponownie, a wielka postać niemal
zabiegła mi drogę. Przez kilka sekund słychać było tylko jego przyspieszony
oddech. Potem powtórzył zadane mi wcześniej pytanie- Z kim jesteś w ciąży?
- Na pewno nie z tobą.- Nie wiem
jakim cudem zdobyłam się na ironię w takiej chwili. Po prostu cała złość, całe
to rozgoryczenie z Włodzimierza Kowalskiego skumulowało się i przeniosło na
postać jego starszego syna.
- Pytam poważnie.
- A ja poważnie odpowiadam. Nic
mnie nie obchodzi to co myślisz. Już nie.- Mówiłam prawdę. Bóg mi świadkiem, że
próbowałam naprawić swoje błędy, że próbowałam być wyrozumiała wobec byłego
teścia rozumiejąc jego ból i punkt widzenia. Nawet wobec samego Emila byłam
grzeczna udając, że nie zauważam skrywanej niechęci. Miałam nadzieję wyjaśnić
mu wszystko na spokojnie, pozwolić by zrozumiał co tak naprawdę zaszło między
mną a jego bratem. Co nadal między nami trwa.Wierzyłam w to, że był inny niż
własny ojciec, ale się pomyliłam. I tym razem nie chodziło o żadną dumę: po
prostu wiedziałam że to i tak nic nie da. Tak jak nie dało w przypadku pana
Włodzimierza. - Myślałam, że mi pomożesz, ale ty tak jak cała twoja rodzina
uważacie mnie za chodzące zło.
- Czy to dziecko mojego brata?-
Spytał wprost ignorując moje wcześniejsze słowa. Ubodło mnie to, że wyraźnie
słyszałam niedowierzanie w jego głosie. A więc też mi nie uwierzył. Trudno.
- Nie.- Zaprzeczyłam.- To tylko
moje dziecko.
- Boże, Karolina nie zachowuj się
infantylnie. Muszę wiedzieć, rozumiesz? Jeśli naprawdę mam ci pomóc to muszę
poznać odpowiedź na to pytanie.- Spuściłam na moment wzrok, bo nagle
uświadomiłam sobie, że w tej chwili z tą skupioną miną tak bardzo przypominał
mi Łukasza, że aż to bolało. - Jeśli tak to…to wyznam ci wszystko.
- I tak po prostu mi uwierzysz?-
Spytałam celowo wplatając w mój głos ironię. Spojrzałam na Emila chcąc zobaczyć
jaką to wywołało w nim reakcję. Wciąż byłam na niego zła.
- Tak.- Przytaknął z taką
pewnością, że czułam jak mimo niechęci lekko się rozluźniam. Bo z jego słów
wyzierała prawda. Choć może to była tylko adwokacka sztuczka? W końcu w sądzie
nie raz musiał zachowywać pokerową twarz broniąc złodziejów i innych złoczyńców
wypadając przy tym wiarygodnie.- A więc? Jesteś w ciąży z Łukaszem?- Milczałam
przez jakiś czas zbierając się w sobie, choć wiedziałam że odpowiedź typu tak
czy nie w zupełności by wystarczyła. Tyle, że…nie przemogłam się by powiedzieć
coś więcej. Skinęłam tylko twierdząco głową.
- Tak. A teraz przepraszam. Ja
nie mogę…naprawdę powinnam iść już do swojego domu. Nie czuję się najlepiej.- Stchórzyłam
nie chcąc dopuścić do całkowitego załamania które niechybnie by nastąpiło
gdybym spędziła z Emilem jeszcze chwilę. Zamierzałam odejść, ale powstrzymał
mnie gestem dłoni.
- Przepraszam, nie miałem
pojęcia…Boże, dlaczego wy dwoje musieliście to tak bardzo skomplikować?- Choć
zupełnie się tego nie spodziewałam, brat Łukasza mnie przytulił. Nie potrafiłam
się już powstrzymać: czułam jak moje łzy spływają nieprzerwanym strumieniem po
policzkach. O dziwo nie czułam się zażenowana tym niezręcznym pokazem uczuć:
wtulona w ciepłe ramię byłego szwagra mogłam bez przeszkód wylewać łzy w jego
koszulę. A co najdziwniejsze on mi na to pozwalał.- Proszę, uspokój się już.
Nie płacz. Nie chciałem sprowokować cię do tego. Naprawdę bardzo mi przykro…Po
rozmowie z ojcem byłem tak wściekły, bo naprawdę sądziłem że zakpiłaś z uczuć
Łukasza po raz kolejny. Ale teraz jest mi bardzo, bardzo przykro.- Emil wciąż
mówił zapewniając mnie o swoich przeprosinach aż w końcu nie wytrzymałam.
Parsknęłam śmiechem rozbawiona jego nieporadnością. Choć zaraz ten śmiech
przerodził się w urwany szloch gdy mimowolnie porównałam jego zachowanie z
Łukaszem. Jak mocno i pewnie obejmowały mnie jego ramiona gdy pełna wyrzutów
sumienia po rozmowie z Jackiem chciałam wszystko między nami wyjaśnić. Jak
bardzo rozumiał moją potrzebę ukojenia, fakt że żadne słowa nie były potrzebne:
wystarczyło tylko poczucie zrozumienia i bliskości którą czułam w jego
ramionach.
- Już w porządku- Delikatnie
wysunęłam się z objęć Emila.- Już dobrze.- Powtórzyłam gdy patrzył na mnie z
niepokojem i wyrzutami sumienia-. Nie powinnam reagować w ten sposób, ale
ostatnio dość często mi się to przytrafia. Nie wiem jak inne kobiety w stanie
błogosławionym sobie z tym radzą.- Pociągnęłam nosem ścierając z policzka łzy.
Próbowałam się nawet uśmiechnąć, ale wypadło to raczej blado. Jednak w tym
momencie na więcej nie było mnie stać.
- To ja zachowałem
się nie na miejscu. Tylko po tym wszystkim co powiedział mi ojciec, po tym jak
dowiedziałem się o Jacku i wyciągnąłem niewłaściwy wiosek co do twojej ciąży trochę
mnie poniosło. Sądziłem iż wykpiłaś mojego brata. A Łukasz tak bardzo poświęcił
się by na nowo zdobyć twoje uczucie.
- Czy naprawdę robił to wszystko
dla mnie?- Spytałam cicho. Miałam nadzieję, że teraz Emil będzie ze mną
szczery.
- Ty mnie o to pytasz? Chyba sama
powinnaś doskonale wiedzieć, że bardzo cię kocha i nigdy nie przestał.
Zwłaszcza po tym co zaszło między wami po jego przyjeździe do stolicy.- Dodał
wymownym tonem. Wiedziałam, że ma na myśli moją ciąże. Zaczęłam się zastanawiać
co sobie teraz myśli. Przespała się z nim a potem zostawiła? A może to Łukasz
czymś ją uraził więc nie była pewna jego uczuć? A co jeśli jednak mój brat
zrozumiał, że nie ma szans na wspólną przyszłość z nią? Starałam się jednak
tego nie robić, to znaczy nie myśleć. Nie, jeśli miałam w końcu poznać całą
prawdę.
- Ale nie wiem. To znaczy… nie
wiedziałam do tej pory. Sądziłam, że Łukasz żałuje tego co między nami zaszło.
My tego nie planowaliśmy…to znaczy po prostu wyjaśnialiśmy sobie wszystko i po prostu…po prostu…a potem twój
brat…on kazał mi o tym zapomnieć. Co miałam sobie pomyśleć? Sądziłam, że
kierowały nim tylko wyrzuty sumienia i nie zamierza odnawiać ze mną żadnego
kontaktu. Ciężko było mi rozgryźć co wynikało z litości a co było uczuciem.
Bałam się tego wszystkiego, czułam się zagubiona. I tak naprawdę dopiero teraz
zrozumiałam, że targały nim sprzeczne emocje: z jednej strony czułam, że chciał
ze mną być; z drugiej czasami wydawał być wściekły jakbym to ja spowodowała coś
co zrobił wbrew sobie. W dodatku ten jego wyjazd…nadal nie mam pojęcia co o tym
myśleć.
- Chyba rozumiem.- Powiedział
łagodnie zdając sobie sprawę, że nie jest mi łatwo o tym mówić. Wiedziałam,
że moje myśli są dość nieskładne a co dopiero słowa.-Wejdziesz znów do środka?
Usiądziemy gdzieś i porozmawiamy na spokojnie. Obiecuję ci, że teraz powiem ci
wszystko co wiem.
- Tak..- Zgodziłam się.
Przy drzwiach czekała na nas
zaniepokojona Patrycja. Widząc moją zapłakaną twarz podała mi nawilżające
chusteczki. Przyjęłam je bez słowa. Nadal nie wiedziałam co mam o niej myśleć.
- Choć Karolina, zaprowadzę cię
do łazienki. Trochę się odświeżysz, a ja z Patrycją zrobię ci w tym czasie
jakiejś ziołowej herbaty.
- Nie to nie jest…jasne.-
Zmieniłam zdanie, gdy zrozumiałam że najprawdopodobniej Emil miał zamiar wytłumaczyć
żonie nagłą zmianę frontu. A ja nie chciałam być tego świadkiem. Nie miałam już
mentalnych sił na to by powtórnie wszystko wyjaśnić.
Gdy uspokoiłam się na tyle by
wyjść z łazienki w kuchni czekali na mnie oboje. Pati przeprosiła mnie za swoją
wcześniejszą niedelikatność, a ja zapewniłam ją że nie stało się nic złego.
Przemywając twarz zimną wodą zrozumiałam, że należało ją raczej chwalić za
lojalność wobec rodziny a nie gniewać się na nią. W końcu chciała wraz z mężem szczęścia
Łukasza. Nie wiedziała, że moim celem jest to samo.
- Ponad dwa lata temu Łukasz nie
wyjaśnił mi dlaczego podjął decyzję o wyjeździe.- Zaczął Emil kilka minut
później gdy upiliśmy kilka łyków ze swoich kubków, a Patrycja zdecydowała się
zostawić nas samych tłumacząc się koniecznością rozmowy z córką Magdą. Podejrzewałam
jednak, że prawda była taka, iż chciała zapewnić nam możliwość spokojnej
rozmowy.- Zachowywał się zupełnie inaczej niż zwykle: nigdy nie był zbyt
wylewnym facetem, ale wobec swojej najbliższej rodziny był dość otwarty.
Zwłaszcza ojca czy mnie. Kładłem to na krab rozwodu i śmierci jego syna
uznając, że należy mu dać czas by samemu się z tym uporać. Łukasz nie był głupi,
więc wiedziałem że jeśli poczuje że sytuacja może go przerosnąć i będzie
potrzebował pomocy nie zawaha się o nią poprosić. Ale najwyraźniej okazało się
być zupełnie inaczej. Coś go gryzło, wyraźnie było to widać. Najgorsze było to
dla mojej matki. Łukasz zaczął ją traktować inaczej, z jakimś chłodem i
dystansem. Potem, tuż przed wyjazdem do Lublina przeprosił ją za wszystko i
podziękował. Do dziś nie ma pojęcia o co mogło chodzić.
- Łukasz tego nie wyjaśnił?
- Nie. Nigdy więcej nie wracał do
tego tematu.- Emil westchnął.- A potem wyjechał. Zmienił numer komórki, nie
podał nam adresu. Właściwie wiedzieliśmy tylko że mieszka w Lublinie ale to
spore miasto, więc ciężko było odkryć gdzie tak naprawdę wynajmuje mieszkanie.
No i przede wszystkim za co, bo jak już wiesz zrezygnował z pracy w CBŚ
podejmując jakieś zwykłe zleceniówki. Przez jakiś czas był chyba nawet zwykłym ochroniarzem w hipermarkecie. Ojciec próbował ustalić jego adres na
własną rękę by chociaż uspokoić mamę, ale Łukasz zatarł za sobą wszelkie ślady.
W końcu nie był amatorem: po latach pracy w służbach specjalnych doskonale mu
to się udawało. Dzwonił tylko wtedy gdy to chciał, przyjeżdżał tak samo. Nie na
święta gdy można się go było spodziewać, ale najczęściej w środku tygodnia. I
zawsze były to krótkie przyjazdy z których w większości kłócił się z ojcem albo
go unikał. Tata chciał by Łukasz wrócił w końcu do stolicy, ale tamten się
uparł. Podczas którejś kłótni Łukasz powiedział nawet, że powinien się cieszyć
że go w ogóle odwiedza bo po tym co zrobił nie powinien tego robić. Wyraźnie
miał do niego o coś żal. Myślę, że mogło chodzić o ciebie.
- O mnie?
- Tak. Łukasz wiedział, że to ciebie
ojciec obwiniał za rozwód z moim bratem. Może więc bał się że jeśli działoby
się coś złego to nie wypełniłby jego polecenia? W każdym razie tak właśnie
przypuszczam. Bo to mnie poprosił bym miał na ciebie oko i jeśli działoby się
coś złego to dał mu znać.
- W takim razie teraz rozumiem
dlaczego z kolei darzy taką niechęcią mnie. Widocznie uważa, że to ja jestem
winna jego pogorszenia kontaktów w młodszym synem.
- Pewnie tak. Wiesz jaki jest
ojciec: on po prostu chciałby by jego najbliżsi uniknęli wszelkiego zła tego
świata. Tyle, że niestety jest to niemożliwe. A tak a propos, powiedziałaś mu o
tym że zostanie dziadkiem?
- Tak, ale nie zareagował tak jak
ty. Nie uwierzył mi i zamiast go do siebie przekonać tylko jeszcze bardziej
rozwścieczyłam bo sądził że chce wrobić Łukasza w ojcostwo. Uważał, że zrobiłam to tylko po to by się wybielić. Ja dodatek
zarzucił mi, że jestem podłą kłamczuchą.
- Przepraszam, że ja początkowo zareagowałem
tak samo.- W oczach Emila znów ujrzałam błąkające się poczucie winy.
- Teraz to już bez znaczenia. W
zasadzie to sama trochę sprowokowałam całą tę sytuację nie prostując prawdy.
Ale co miałam powiedzieć rodzinie i znajomym? Że jestem w ciąży z byłym mężem
który właśnie wyjechał z miasta i mnie zostawił skoro właściwie nawet niczego
nie zaczęliśmy? Wolałam więc by myśleli co chcą.
- Miałaś…to znaczy nie chcę cię
oceniać i jeśli nie chcesz odpowiedzieć na to pytanie to zrozumiem, ale mimo to
chciałbym wiedzieć czy…Czy miałaś zamiar w ogóle powiedzieć mojemu bratu o ciąży?
- Tak, ale chciałam trochę z tym
poczekać. Czułam się zraniona jego odmową…ale o tym opowiem ci później.
Najpierw ty opowiedz mi wszystko co wiesz. Co było dalej? To znaczy po jego
powrocie do stolicy? Jak Łukasz powiązał sprawę porwania Kubusia i siatki
Bajkowskiego z dilerem Mochowskim, który kilka lat temu został aresztowany za
narkotyki?
- Nie mam pojęcia.- Emil wzruszył
ramionami. Widziałam też, że jest zaskoczony iż to wiem.- Choć zwykle mówił mi
o wszystkim, w tej sprawie był bardzo skryty. Powiedział tylko, że musi dotrzeć
do sedna całej szajki i nie zadowoli się tylko wykonawcami roboty którzy siedzą
w więzieniu za śmierć jego syna. Że musi dotrzeć do zleceniodawców. Bałem się
tego, bo gdy dwójka porywaczy twojego syna została aresztowana Łukasz niemal
śmiertelnie pobił jednego z nich. Nie wiem
czy o tym wiesz.- Skinęłam tylko głową nie chcąc mu przerywać.- Także
jak pewnie rozumiesz nie chciałem by zemsta przysłoniła mu cały świat, a
zanosiło się na to że jednak tak się stało. Prosiłem go i perswadowałem by
porozmawiał o tym z ojcem, ale on nie chciał o tym słyszeć. Na dodatek gdy
dowiedział się, że mu o tym powiedziałem wściekł się i na mnie. Od tamtej pory
nic mi nie mówił o tej sprawie. Przychodził tylko po to by spytać o ciebie.
- Kiedy zrobił to po raz
pierwszy?
- Zaraz po powrocie do Warszawy. Mimochodem
spytałem go wtedy o śledztwo, a on odparł mi że wszystko jest już zakończone i
może żyć spokojnie. Trochę mnie to wtedy zastanowiło, bo nie słyszałem od ojca
o żadnym aresztowaniu jakiegoś znaczącego przestępcy czy też jego śmierci gdyby
Łukasz planował załatwić wszystko drogą prywatną, ale jednocześnie ucieszyłem
się że jednak się opamiętał. Znikła gdzieś ta nerwowość która stała się już
niemal charakterystyczna dla jego osoby i napięcie w oczach. Czułem, że
wreszcie odzyskałem brata.- W tym miejscu Emil przerwał na moment upijając ze
swojej filiżanki łyk kawy.- Wtedy nie wiedziałem też, że planuje z się na nowo
osiedlić w Warszawie, więc cieszyłem się że planuje spędzić z nami choć miesiąc
aż do drugiej rocznicy śmierci Kubusia. Miałem też nadzieję, że za jego pytaniami o
ciebie nie kryje się zwykła ciekawość, że być może wrócił tu dla byłej żony.-
Uśmiechnął się do mnie lekko. Odpowiedziałam w ten sam sposób.
- Głównie stało się to za sprawą
mojej żony. Po pierwszej wizycie Łukasza stwierdziła, że w jego oczach gdy
pytał o ciebie zauważyła coś szczególnego, więc wciąż musi cię kochać i jeśli
chcę go zatrzymać w Warszawie na stałe to trzeba wybadać całą sytuację. To
wtedy wpadła na pomysł odnowienia z tobą kontaktu i tego całego swatania. Znasz
Patrycję: ja niechętnie się zgodziłem: w końcu nie sądziłem że coś złego może z
tego wyniknąć. Jak się okazało moja żona miała rację, bo po waszym pierwszym
spotkaniu wydawał się być zamyślony, spięty. Gdy tylko słyszał twoje imię cały
się mobilizował. Niechętnie musiałem przyznać Patrycji racje: ją z kolei bardzo to bawiło. Zawsze podkreślała,
że wasz rozwód był zupełnie niepotrzebny i powinniście przejść przez to wszystko
razem. Zwłaszcza, że jak twierdziła oboje się kochacie. Po trzeciej lub
czwartej wizycie w odpowiedzi na jej insynuację jakoby coś do ciebie jeszcze
czuł nie zaprzeczył. Przyznał nawet, że jeśli istnieje dla was jeszcze szansa i
jeśli jesteś sama to chciałby spróbować. Pati zapewniła go tym, ale Łukasz
wolał sprawdzić to sam. Potem mówił, że moja żona musiała się najwyraźniej
pomylić, bo spotykasz się z Jackiem.- Pomyślałam, że musiało to mieć miejsce
gdy zastał wczesnym porankiem Jacka w moim mieszkaniu. Przecież oczywisty
wydawał się wniosek, że skoro o szóstej rano przebywał w moim mieszkaniu to i
również łóżku.- Patrycja uparcie twierdziła, że zaprzeczyłaś jakoby łączyło was
coś więcej więc jeszcze raz powiedziała to Łukaszowi. On jednak w to nie
wierzył: mimo to powiedział nam o paczce którą ktoś ci wysłał i wyjaśnił że
zamierza pomóc ci odnaleźć jej nadawcę. Wtedy Pati zdecydowała, że wszystko
powinno ułożyć się samemu: obserwując twoje zachowanie jak to twierdziła
„dałaby sobie uciąć rękę” że ty też wciąż kochasz mojego brata i ta wspólna
sprawa jeszcze nas połączy. Potem wymyśliła to całe przyjęcie Magdy na potrzeby
swoich swat. Nazwała to momentem
kulminacyjnym. Ja wówczas byłem dość zaniepokojony: ojciec poinformował mnie że
spotykasz się z Jackiem i tylko zwielokrotnimy cierpienie Łukasza ponownie
pozwalając mu się łudzić. Zakazałem jej się w to wtrącać i uciąłem całą sprawę.
Ona śmiejąc się powiedziała, że Łukasz poinformował ją że zamierza zostać w
Warszawie na stałe. Retorycznie spytała mnie o przyczynę tego stanu rzeczy
którą według niej naturalnie byłaś ty. Bardzo nas to zaskoczyło zwłaszcza, że
kilka dni później podjął decyzję o wyjeździe. Byłem na siebie wściekły za całe
te swaty, bo uważałem że to one przyczyniły się do ponownego wyjazdu mojego
brata. Jednocześnie całą złością obarczyłem ciebie, bo myślałem że najwyraźniej
ojciec miał rację i dla ciebie to wszystko nic nie znaczyło. W końcu w
przeszłości dobitnie dałaś do zrozumienia że nigdy nie wybaczysz mu
przeszłości. To chyba wszystko co mogę ci powiedzieć.- Zakończył.
Słuchałam tego wszystkiego z
mieszanymi uczuciami. Z jednej strony moje serce promieniało radością i
miłością do Łukasza na wiadomość o tym, że odwzajemniał ją od samego początku.
Z kolei z drugiej plułam sobie w brodę nad naszą nieporadnością. Przecież nie
byliśmy nastolatkami, na litość boską ale dorosłymi dojrzałymi emocjonalnie
ludźmi. Jak oboje mogliśmy być tak wzajemnie niepewni swoich własnych uczuć? Jak
ja mogłam tak ignorować oczywiste sygnały? Przecież o Łukaszu świadczyły jego
czyny, nie słowa. Powinnam była to wcześniej zauważyć: jego niepewność, ból,
rozterkę. A ja co widziałam? Tylko czubek własnego nosa. Przecież nawet przed 2
tygodniami gdy chciałam poinformować go o ciąży a on nie odebrał telefonu
jeszcze bardziej się wściekłam zamiast zaniepokoić. Nawet nie przyszło mi do
głowy, że mogło mu się coś stać, że został porwany. Czy więc w ogóle
zasługiwałam na jego miłość? Czasami wydawało mi się, że nie.
- Cieszę się, że o wszystkim mi
powiedziałeś.- Odezwałam się do Emila.-Bardzo ci dziękuję. Teraz ja powinnam
chyba odwzajemnić ci się tym samym.
- Tylko jako tego chcesz.-
Zaznaczył.- Jeśli nie czujesz się na siłach dokończymy naszą rozmowę kiedy
indziej.
- Masz rację, nie chcę tego robić,
ale muszę. Pragnę abyś zrozumiał jakie to wszystko było dla mnie trudne i choć
trochę zmniejszył moją winę.
- Karolina, już powiedziałem że
wcale tak nie uważam. Nie obarczam cię niczym. Po prostu stało się i tyle.
- Wiem, ale ja sama nie czuję się
z tym dobrze. Poza tym może ty zdołasz dostrzec coś na co ja wcześniej nie
zwróciłam uwagi? Wszystko wskazuje, że rzeczywiście Łukasz podjął decyzję o
wyjeździe do Lublina po rozmowie ze mną, ale ja nie mam pojęcia dlaczego.-
Zaczęłam swoją opowieść od początku, a mianowicie mojego pierwszego spotkania z
byłym mężem w kwiaciarni w której wówczas pracowałam, swojego wtargnięcia do
mieszkania jego rodziców gdy sądziłam iż on w złości wysłał mi paczkę z
rzeczami naszego synka, naszego późniejszego zawieszenia broni i powoli
budzących się we mnie nieuświadamianych wówczas uczuć aż do wspólnie spędzonej
nocy gdy wydało się iż nadawcą przesyłki był Jacek. Powiedziałam o tym jak
uciekłam po wspólnie spędzonej z nim nocy, jak obawiałam się że być może Agata
może być kimś więcej jak dziewczyną czy koleżanką. A także o tym czego bałam
się najbardziej: momentu gdy kazał mi o wszystkim zapomnieć.- Tak więc widzisz
dlaczego nie byłam i nie jestem go pewna.A przynajmniej do tej pory-
Podsumowałam dochodząc do tamtego fragmentu.- Łukasz wyraźnie powiedział że nie ma zamiaru budować
ze mną związku. Wiedziałam, że coś go gryzie ale kładłam to na krab jego wyrzutów
sumienia. Znasz go i wiesz jakim był facetem: nigdy nie zwodziłby żadnej
kobiety jeśli nie myślałby o poważnym związku więc skoro spędziliśmy razem noc
mógł uważać się za winnego. Dopiero po
tym co usłyszałam od twojego ojca zrozumiałam, że najwyraźniej Łukasz musiał
coś odkryć w prowadzonym przez siebie prywatnym śledztwie mającym na celu
odnalezienie zleceniodawców śmierci naszego syna. I to była prawdziwa przyczyna
jego wyjazdu. Ale nadal nie wiem co to mogło być.
- Pamiętasz o czym wtedy
rozmawialiście?
- Tak, ale mimo iż analizowałam
całą tę rozmowę wielokrotnie, do tej pory nie znalazłam żadnej wskazówki. Poza
tym nie sądzisz, że gdyby twój ojciec rzeczywiście uważał że mam coś z tym
wspólnego to przesłuchałby mnie oficjalnie?
- Słuszne spostrzeżenie. Więc
uważasz, że robi to tylko po to byśmy wszyscy uważali cię za winną?
- Sama nie wiem. Tylko to co
mówiłeś wcześniej o Łukaszu i jego kłótni z panem Włodzimierzem…Może on
naprawdę uważa że to ja spieprzyłam jego więź z synem i sądzi że jeśli do niego
wrócę to całkowicie zniknie?
- Być może.- Przyznał ostrożnie
choć z pewną dozą sceptycyzmu.- A wracając do twojej ostatniej rozmowy z moim
bratem: więc nic cię nie zastanowiło?Żadne jego słowo? A może jakaś gwałtowna
reakcja na twoje słowa?
- Cała nasza rozmowa była dość gwałtowna.-
Przyznałam.- Choć kilka dni temu wpadłam z Jackiem na pewien trop.- W skrócie
opowiedziałam Emilowi o co chodzi.- Wraz z Jackiem byłam nawet w Gdańsku by
spotkać się z mężczyzną który mógł mieć coś wspólnego z całą sprawą, co jednak
okazało się być klapą. Ten cały Aster nie żyje od jakiegoś czasu, a jego syn
owszem przyznał że jakiś czas dręczył Łukasza ale uważa że to była sprawa
prywatna a nie dotycząca ich „narkotykowego biznesu”- Ostatnie słowa wymówiłam
lekko ironicznym tonem. Bo wciąż nie mogłam pojąć jak tacy przestępcy mogą
pozostawać bezkarni. Przecież ten cały Pawełek otwarcie mówił o tym kim jest.
Wystarczyłoby bym miała przy sobie dyktafon i nagrała. Czemu więc pozostawał na
wolności?A inni dilerzy z siatki Mochowskiego? No i tej Bajkowskiego. Na samo
wspomnienie bezczelnej miny Karinki wewnętrznie się jeżyłam. Przecież musiały
istnieć jakieś dowody ich zbrodni. Chyba, że wszyscy ludzie w ich otoczeniu
myśleli tak samo jak ja: uważali że nic z tym nie można zrobić.
- A co mógł mieć wspólnego z tym
całym Astem Łukasz? Wiesz o jaką sprawę prywatną chodziło?
- W zasadzie to nie. Uważałam, że
o porwanie Kuby, ale Jacek pośrednio temu zaprzeczył. Uważa, że być może Łukasz
jakoś je powiązał: w końcu policja dopiero teraz odkryła że mała płotka jaką
był Aster współpracowała z Mochowskim który z kolei pracował dla Bajkowskiego.
I że korzystając z okazji nie mogąc zemścić się na dwóch pozostałych postanowił
rozpracować tego pierwszego bo było to dość proste. Aster, to znaczy ojciec
tego samego Pawła sądząc po synu nie był dość bystry, więc z łatwością wpadł w
prowokację policyjną i w niej też zginął. Zanim jednak to zrobił próbował
zlikwidować swojego prześladowcę czyli Łukasza. Być może dlatego wyjechał z
miasta oraz rozwiódł się ze mną, bo bał się że coś złego może spotkać i mnie.
Dla mnie jest to jednak za bardzo naciągane. Choć z drugiej strony zgadzało się
również z tym co wyznał mi Łukasz: że nasz rozwód był również na rękę jemu.
-
Łukasz tak ci powiedział? Na pewno nie chodziło mu o …
- Tak wiem, że nie. Wyjaśnił mi,
że zrobił to dlatego że się o mnie bał. Powiedział, że nie chciał pozwolić by
ci przestępcy potraktowali mnie tak samo jak Kubusia. Ale ja nie chciałam by to
spotkało jego.
- Przecież to wiem. Nie musisz
się o nic obwiniać.
- Łatwo ci mówić.- Westchnęłam.-
Ty nie popełniłeś tak wielu błędów jak ja. I o takiej skali.
- Zdziwiłabyś się jak wiele. My z
Patrycją też miewamy problemy, ale ważne jest to aby się z nich podnieść i
przede wszystkim dostrzec pomyłkę. Ty to zrobiłaś.- Emil zrobił krótką pauzę.-
Ale chciałbym zapytać cię o coś jeszcze.
- To znaczy?- Spytałam
zaciekawiona bo jego twarz przybrała nieodgadniony wyraz.
- Nie chcę niczego sugerować ani
też negować, ale…Czy ty ufasz Jackowi bez zastrzeżeń?
- Co masz na myśli?- Byłam
totalnie zaskoczona tym pytaniem. Przecież Emil nie mógł sugerować tego o czym
myślałam. To po prostu śmieszne!
- Po prostu wiem, że wciąż bardzo
cię kocha i próbuje zdobyć wszelkimi dostępnymi środkami. Pamiętasz jak
wyglądało to w przeszłości. W końcu zanim został świadkiem koronnym był zwykłym
przestępcą.
- Ale teraz już nie jest. Zmienił
się.
- Wiem, Łukasz też tak mówił.
Zapomnij o tym pytaniu.
- Nie mogę. Ty naprawdę sądzisz,
że to Jacek może mieć związek z zaginięciem Łukasza? Niby dlaczego? Żeby pozbyć
się swojego rywala?
- Ty to powiedziałaś.
- A więc naprawdę tak sądzisz?
- Nie wiem…to znaczy chyba nie.
Po prostu przypomniałem sobie o paczce którą ci wysłał. Ale masz rację porwanie
to zupełnie inna sprawa.
- Zdecydowanie. Poza tym Jacek
wielokrotnie mnie za to przepraszał. I teraz wynagradza mi to pomocą w
poszukiwaniach. Nawet sam to zaproponował.
-
I nie wydawało ci się to być dziwne? No wiesz, o ile wiem to nie są z
Łukaszem przyjaciółmi.
- Tak, ale to nie znaczy że
chciałby zrobić mu krzywdę. Ja też nie przepadam za twoim ojcem, ale nigdy nie
pokusiłabym się nawet o obrażenie go.
- Rozumiem, przepraszam. Po
prostu czasami przychodzą mi do głowy nierealne pomysły. To takie trochę
skrzywienie zawodowe: gdybyś wiedziała jakich rzeczy mogą dopuścić się ludzie z
mniej błahych powodów…Wróćmy więc do kwestii Astra. Co kazało ci sądzić, że
sprawa jest związana z nim?- Zanim odpowiedziałam na to pytanie uważnie
przyjrzałam się Emilowi. Chciałam się upewnić, że porzucił ten absurdalny
pomysł o winie Jacka a to pytanie nie stanowi zwyczajnej osłony dymnej.
Wydawało mi się, że jednak nie. Odparłam więc składając w głowie myśli:
- Fakt dotyczący chłopaka który
przysyłał kwiaty regularnie co tydzień na grób Kuby w zamian za pieniądze od
jakiegoś faceta.
- Nic nie wiem o żadnych
kwiatach. Śledczy chyba też nie. Nie sądzisz, że trzeba o tym poinformować o
tym ojca? Oni wiedzą tylko o jego powiązaniach z Mochowskim. Nie mają pojęcia o
żadnych kwiatach.- Emil już wstawał z krzesełka, ale go powstrzymałam.
- Spokojnie, już dawno za
pośrednictwem jednego z byłych przyjaciół Łukasza, Maćka powiadomiłam go o
tym. Jednak nadal nic nie wiem czy pomysł wniósł coś do śledztwa czy był tylko
ślepym tropem, bo Gardo nie chce mnie o niczym informować. To dlatego przyszłam
tu dziś do ciebie. Byłam totalnie zdesperowana.
- Dobrze zrobiłaś. Ja też się
cieszę, że w końcu poznałem prawdę. Inaczej wciąż niesłusznie bym cię niesłusznie
oskarżał. Porozmawiam z ojcem.
- Nie rób tego.- Poprosiłam.- On
mi nie wierzy. Nie chcę by odciął od całej tej sprawy i ciebie. Tobie mogę
ufać, bo wierzę że zawiadomisz mnie gdy tylko coś się stanie.
- Ale mama ucieszy się gdy dowie
się o wnuku.
- Nie sądzę. Odwiedziła moją
wtedy gdy skłamałam co do ojcostwa swojego dziecka. Pewnie też mi nie uwierzy.
Właściwie dziwię się, że ty mi wierzysz. Oczywiście gdy znajdzie się Łukasz
potwierdzi to wszystko, ale…ale gdy tak się nie stanie to…
-…Łukasz się odnajdzie, Karolina.
Cały i zdrowy. Musisz w to wierzyć.
- Wiem. Ale z każdą mijającą dobą
jest mi coraz trudniej. Na dodatek zżerają mnie potworne wyrzuty sumienia: za
rozwód, za to jak go traktowałam po powrocie, za swoją dumę podczas naszej
ostatniej rozmowy, za to że nie zauważałam że on też cierpi. Czuję, że na niego
nie zasługuję.
- Co ty pleciesz? Jesteś chyba
jedyną kobietą, która jest go warta. Owszem, popełniłaś parę błędów, ale któż
ich nie popełnia? Dlatego przestań się obwiniać.
- A co jeśli on się nie znajdzie?
Boję się Emil. Boję się, że historia się znów powtórzy tak jak z Kubusiem. Że
stracę go zanim na dobre odzyskałam, że nigdy nie powiem jak bardzo go kocham.
Żałuję tych wszystkich bolesnych słów które mu ostatnio powiedziałam. Tak bardzo
tego żałuję.- Ostatnie słowa wymówiłam niemal szeptem, bo czułam podejrzane
szczypanie w gardle.- To boli mnie najbardziej.
- Myślę, że on to wie.
- Więc czemu jak się wyraziłeś
robił to wszystko by zasłużyć na moją miłość?
- Dla siebie samego. Ja też nie
potrafiłbym przejść do porządku dziennego nad faktem morderstwa mojego jedynego
dziecka.To logiczne, że nie mógł spocząć i budować swojego życia dopóki nie
odkrył prawdziwych zleceniodawców i przyczyn. A zanim to zrobił nie chciał cię
narażać. Widocznie coś albo ktoś zasugerowało mu, że tak jest więc wrócił do
Warszawy ale okazało się to być błędem. Musimy tylko odkryć co a nie gdybać.
- Czy twój ojciec już coś odkrył?
- Niewiele. Podjął kilka błędnych
tropów, przesłuchał i przesłuchuje ludzi będących z byłego gangu Mochowskiego i
Bajkowskiego. Idzie tropem udziału Łukasza w prowokacji w której udawał Irosa.
Nie wiemy jednak czy jest poprawna.
- W telewizji mówili coś o mafii.
- Tak, bo okazało się że gang z
nią współpracował właśnie za pośrednictwem Tomasza Astra o którym mówiłaś.
- A więc już o tym wiecie?- No
tak, to byłoby dość naiwne sądzić że wiem coś więcej niż policja.- Tyle, że on
już nie żyje.
- Tak, zgadza się. Zmarł kilka
miesięcy temu, a właściwie został zastrzelony. Skąd o tym wiesz?
- Rozmawiałam z jego synem w
Gdańsku, to właśnie o nim ci opowiedziałam. To od niego Jacek uzyskał
informację, że przez śmiercią interesował się Łukaszem.
- Hm, to przynajmniej potwierdzi
podejrzenia ojca. Zadzwonię do niego i przekażę mu to co powiedziałaś.
Naturalnie jeśli na to pozwolisz. Sądzę, że to wie ale fakt że to mogła być
przyczyna wyjazdu mojego brata jest mu z pewnością nieznany.
- Jasne, że tak. Jeśli tylko mogę
się na coś przydać.
- Nie czuj się bezużyteczna.
Zwłaszcza teraz musisz na siebie uważać. Łukasz nie pochwaliłby tego pomysłu z
wyjazdem do Gdańska.
- Wiem, ale co mam robić? Tak po
prostu czekać? Ja niemal wariuję.
- Powinnaś unikać nerwów i starać
się myśleć o czymś innym.
- A ty być potrafił? Gdyby na
miejscu Łukasza była Patrycja?
- Masz rację, głupia rada.
Wybacz.- Mrugnął zmierzając w stronę telefonu. Gdy już trzymał słuchawkę w
dłoni odłożył ją.
-
A może pojedziemy teraz razem do moich rodziców i powiemy im o tym
osobiście?
- Wiesz jak zareagują dowiadując
się, że to moje pomysły?
- Właśnie w ten sposób przekonamy
ojca o twojej dobrej woli.
- Nie wiem. Nie chcę dolewać
oliwy do ognia.
- Będziesz ze mną, co zwiększy
twoją wiarygodność w jego oczach.
- Naprawdę nie. Nie chcę
denerwować go jeszcze bardziej.
- Skoro tak to nie będę cię
dłużej namawiał. Zawołać Patrycję? Jeśli chcesz teraz z nią porozmawiać to…
- Nie, innym razem. Teraz jestem
zanadto zmęczona. Przeproś ją ode mnie.
- Naturalnie. W takim razie
odwiozę cię do domu.
- To nie jest konieczne. Mam przystanek
autobusowy niecałe 500 metrów stąd.
- I co z tego? W twoim stanie nie
będziesz tłoczyć się komunikacją miejsca. I z góry uprzedzam, że nie przyjmuje
odmowy.
- W takim razie bardzo dziękuję.-
Nie pozostawało mi nic innego jak się zgodzić.
W drodze powrotnej rozmawialiśmy
o Łukaszu i śledztwie. Emil ze szczegółami opowiedział mi co do tej pory
ustalono, a ja streściłam mu przebieg swojej wyprawy do Gdańska. Wydawało mi
się, że był nawet trochę zdziwiony faktem, że Bończak mi towarzyszył i pomaga,
ale nie wyraził tego w żaden sposób, więc w gruncie rzeczy nie byłam pewna czy
to mi się przypadkiem nie ubzdurało. Jak w ostatnim czasie wiele rzeczy, z
resztą. Chyba że wciąż w jego głowie kołatały się niedorzeczne rojenia o winie
Bończaka. Miałam jednak nadzieję, że chodziło tylko o fakt że mężczyzna który
jest we mnie zakochany pomaga mi szukać tego którego z kolei ja kocham.
Pozostała część popołudnia była
dla mnie jedną z najgorszych bo teraz znałam już wszystkie fakty. Spędzając ją
we własnym mieszaniu ostrożnie wspięłam się na krzesło sięgając z najwyższej
półki albumy ze zdjęciami. Sama nie wiem jak to się stało, że po rozwodzie
trafiły do mnie (zważywszy na fakt, że w tamtym okresie w ogóle nie zwracałam
na takie rzeczy uwagi), ale teraz cieszyłam się z tego. Bo patrząc na swoje
wspólne zdjęcia z Łukaszem na nowo przeżywałam wszystkie spędzone z nim chwile.
Patrzyłam w jego piękne oczy,
roześmianą twarz i gęste włosy zastanawiając się nad tym, gdzie teraz może być
i jak jest traktowany. Czy cierpi? Czy jest ranny? Te pytania mnie dobijały,
ale wciąż siedziały w mojej głowie. Jacek twierdził, że skoro przestępcy mają
powód by przetrzymywać Kowalskiego to nic mu nie zrobią. Ale to mnie nie
uspokajało, bo z Kubusiem miało być przecież tak samo. Mój mały synek miał być
tylko zakładnikiem, narzędziem zemsty na Łukaszu. Potem miał bezpiecznie trafić
do domu, ale nie wytrzymał bo przeceniono jego możliwości. Z Łukaszem może być
tak samo. Był silny nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie. Oczyma wyobraźni
widziałam jego skuloną sylwetkę katowaną przez kilku zbirów, która nawet nie
krzyknie. Bo Łukasz nigdy nie okazywał słabości poza tą jedną sytuacją z
pobiciem Górskiego gdy puściły mu nerwy. Nigdy z powodu czegoś tak przyziemnego
jak fizyczny ból. Co z tego, że może go zabić? On się nie podda.
Tej nocy, tuż przed snem po raz
pierwszy od czasu śmierci Kuby się modliłam. Błagałam Boga by dał mi jeszcze
jedną szansę na poprawę, by pozwolił mi odzyskać radość życia. Starałam się nie
myśleć o doświadczeniach Hioba który musiał stracić wszystko by potem dostać to
z powrotem. Ja jednak nie byłam żadnym Hiobem. Nie miałam jego siły ani wiary i
prawdę mówiąc cała ta historia zawsze wydawała mi się być dość naciągana. No bo
jak pomimo swędzącej od trądu skóry, utracie niewiarygodnego bogactwa i
wszystkich dzieci mógł nadal zachować niezachwianą wiarę? Jak w jego znękanym
cierpieniem umyśle nie mogła zrodzić się myśl o poczuciu niesprawiedliwości
które czułam prawie cały czas?
Ja nie potrafiłabym znieść straty
nawet jednego dziecka więcej ponad to które straciłam a co dopiero Łukasza.
Brak było we mnie tej siły, ale miałam nadzieję że Bóg to zrozumie. Że zda
sobie sprawę że jednak w ostatnich miesiącach totalnie mnie olewał i wszystko
mi wynagrodzi. Że znów, zgodnie z tym co kilka lat temu przepowiedziała mi
wróżka, będę mogła być szczęśliwa. Bo miałam do tego cholerne prawo.
Nazajutrz, przypomniałam sobie o
kolejnej wizycie u ginekologa o której prawdę mówiąc powoli zapominałam. Nie
miałam siły na razie myśleć o swoim dziecku, bo moje myśli stale zaprzątał
Łukasz. Doszło nawet do tego, że jak uzależniona wlekłam wszędzie za sobą
komórkę ani na moment jej nie ściszając by w razie potrzeby usłyszeć dzwoniący
od Emila telefon z informacjami a każdego wieczoru oglądałam wiadomości mając
nadzieję na ponowną emisję dotycząca porwania. Jak się okazywało do tej pory
zupełnie na darmo.
Powoli też zbliżał się powrót z
urlopu Beti i Krysi. A tą drugą się nie martwiłam, ale Beti potrafiła wyciągnąć
ze mnie wszystko nieustannie chcąc się we wszystko wtrącać. A ja nie mogłam
sobie na to pozwolić. Wciąż na nowo analizowałam to co wiem czując, że o czymś
zapominam; że pan Włodzimierz słusznie uważał że mam klucz do całej tej
zagadki. Co jednak z tego gdy nie miałam pojęcia gdzie sama go mam?
Kolejnego wieczoru wyciągnęłam z
szuflady swoją płytę ze ślubu i wesela. Wiem, głupie i nieco melodramatyczne
ale po prostu musiałam zobaczyć Łukasza choćby tylko na filmie. Zwłaszcza w
sytuacji gdy Jacek odwołam swoją wizytę tłumacząc się pracą. Ostatnio jak
zauważyłam pracował dość często.
Ponad pięcioletni film pozwolił
mi dostrzec nadzieję. Łukasz wydawał się być bliższy mnie, zdrowy i bezpieczny
(nawet jeśli tylko w mojej głowie). Ten spektakl uspokoił mnie. Czasami nawet
bawił i śmieszył gdy oglądałam fragment z oczepin. A także swoją własną
roześmianą twarz. Czy naprawdę aż tak się szczerzyłam do kamery? Musiałam być
bardzo szczęśliwa. Łukasz też nie wyglądał inaczej. Rozluźniony, w doskonałym
nastroju tańczył ze mną z uśmiechem wybijając rytm klaszcząc w dłonie. Mimo
upływu lat pamiętałam to doskonale: tę frywolną piosenkę, oklaski otaczającej
nas rodziny i znajomych, a potem wielki całus którym obdarzyłam obecnego już
wtedy męża. Potem pierwszy toast, swoją smutną minę gdy tańczyłam z drużbą (był
nią notabene brat Łukasza Emil) która nie tyle miała wyrazić niechęć do konkretnej
osoby ale raczej samego faktu z którego wynikała konieczność rozstania z
Łukaszem.
A teraz go ze mną nie było.
Cierpiał gdzieś w samotności przekonany o tym, że jestem na niego wściekła. I
to prawdopodobnie za sprawą jakiś przestępców z gangu albo mafii. Pomyślałam o
Tomaszu Astrze. Czego mógł chcieć od mojego męża? Dlaczego przez ponad rok nie
dawał mu spokoju? I czy rzeczywiście był wplątany w jego porwanie skoro już nie
żył?
Nagle uświadomiłam sobie coś
jeszcze co wynikało z tego faktu.
Skoro Aster był wplątany w sprawę
zniknięcia Łukasza to kwiaty też mogły być od niego. Zemdliło mnie, ale
wiedziałam że to nie z powodu ciąży.
Bo uświadomiłam sobie, że przez ostatnie
dwa lata na grób mojego synka kwiaty przesyłał jego własny morderca.
Witaj!
OdpowiedzUsuńOj, cieszę się bardzo z tego rozdziału, nareszcie coś się normalizuję, dobrze, że Karolina wyznała prawdę Emilowi, to taki mały, duży krok..... chyba ku lepszemu.
A rozdział świetny.
Pozdrawiam
Ania
Doda jeszcze jeden w weekend proszę:) bo nie mogę się doczekać na kolejny żal mi Karoliny
OdpowiedzUsuń