Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 stycznia 2015

Cienie przeszłości: Rozdział I: Sielanka



Po ślubie i weselu udaliśmy się z Łukaszem w tygodniową podróż poślubną do jednego z górskich kurortów wypoczynkowych niedaleko Zakopanego. Może nie
było to nic wykwintnego, jednak ja uwielbiałam ry latem. Poza tym preferowałam raczej krajowy wypoczynek wspierający pols turystykę. No i nie bez znaczenia był fakt, że dzięki temu zaoszczędziliśmy trochę pieniędzy.
Przez pierwsze cztery dni pogoda zdecydowanie dopisywała dlatego wraz z mężem i wynajętym przewodnikiem przemierzaliśmy nowe szlaki turystyczne, które wcześniej były nam nieznane. Nieustannie przekomarzaliśmy się ze sobą posyłając uśmiechy jak para nastolatków. W pewnej chwili nasz dość młody pomocnik spytał:
   Przepraszam, że pytam ale czy są państwo małżeństwem?- chyba z powodu zaskoczenia odpowiedziałam machinalnie.
   Tak,  dopiero od tygodnia. Dlaczego pan pyta?
   Bez powodu. Po prostu to widać.- uśmiech wykwitł mi na twarz i spojrzałam odruchowo na Łukasza. On też się do mnie uśmiechał.- Po prostu wyglądacie na bardzo w sobie zakochanych.
   Bo jestmy- Mąż znalazł s przy mnie obejmując mnie ramieniem.
Przewodnik tylko spojrzał na nas z rozbawieniem pomieszanym z pobłażliwością.
   Dobrze, w takim razie polecam szczególnie malowniczy szlak. Jest dość trudny, ale widzę, że nie mam do czynienia z amatorami...- zaczął nam wszystko tłumaczyć, ale mi w głowie wciąż brzmiały jego słowa po krych uśmiech nie schodził mi z twarzy: Po prostu to widać.”
Kolejne dwa z powodu ulewnego deszczu i czerwcowej burzy zmusiły nas do pozostania w domku gdzie również znaleźliśmy sobie świetną rozrywkę...Prawie cały dzień oglądaliśmy głupie komedie racząc s popcornem i chipsami, a wieczorem niemal rana leżeliśmy w łóżku rozmawiając o naszych wspólnych planach na przyszłość, marzeniach i oczekiwaniach. Czułam się jak w jakiejś bajce lub śnie. Bo przy nim wszystko wydawało mi się proste: czując silne ramię obejmujące moją kibić mogłam stawić czoło całemu światu nie martwiąc się o nic ani o nikogo. Tylko czasami dopadał mnie strach, że to może kiedyś zniknąć. Bo żadna bajka nie jest prawdziwa a ze snu- choćby nie wiem jak bardzo realistycznego- kiedyś trzeba swybudzić. Nie wiem skąd wzięło s we mnie to abstrakcyjne poczucie, że coś niedługo musi zakłócić moje szczęście: niektórzy nazywają to kobiecą intuicją, inni głupim przesądem. Koniec końców nie mogłam się tego wyzbyć.
Ostatni dzień był dla mnie najpiękniejszy. Nie tylko z poprawy pogody, ale i niespodzianki jaką zgotował mi mąż. Wraz z miejscowymi góralami w gospodzie jeszcze raz złożyliśmy sobie małżeńską przysięgę zgodnie z tamtejszymi obyczajami. Wszyscy byli dla nas bardzo mili, starsi przygrywali na instrumentach i śpiewali góralskie piosenki tak szybkie, że już zaledwie po kilku tańcach miałam silną zadyszkę. Mimo to nadal tańczyłam na bosych stopach odziana w tradycyjne korale i strój śmiejąc się głośno.
   Chcesz usiąść?- spytał mnie w pewnej chwili Łukasz. Zdecydowanie pokręciłam głową.
   Nie, a ty? Jesteś już zmęczony? No cóż w takim razie słabo u ciebie z kondycją. Chyba do CBŚ przyjmują już każdego....och- zdołałam tylko westchnąć gdy poderwał moje nogi z parkietu i uniósł w górę energicznie kręcąc dookoła.- Postaw mnie!- zażądałam ze śmiechem. Moja głowa zaczęła wirować w takt skocznej ludowej piosenki.
   I co powiesz o mojej sile?- z powrotem pozwolił mi korzystać ze swoich stóp dopiero gdy instrumenty umilkły.
   Kupa mięśni i nic poza tym...nie, żartuję. Już nie mam siły na kolejną karuzelę.
Już i tak zagubiłam zmysł orientacji.- Łukasz ze śmiechem objął mnie mocniej zaczynając się lekko kołysać nie zważając na to, że nowa piosenka którą właśnie rozpoczęli górale jest jeszcze bardziej skoczna niż poprzednia.
   Przepraszam, zachowem się jak głupek. Przeze mnie będzie boleć cię głowa.
   Daj spokój, zasłużyłam za te docinki. A poza tym- zapowiedziałam z błyskiem w oku- Jeszcze ci s odgryzę.
   Tak?- był wyraźnie zainteresowany.
   Aha. W sypialni.- wyszeptałam mu wprost do ucha.
   Hm...a więc to już ten dzień, w którym uznałaś, że możesz bez przeszkód wymawiać s bólem głowy? A myślałem, że należy mi się chociaż podróż poślubna.
   Kto wie- udałam, że s zastanawiam- Być może jeśli mi się spodoba pozwolę ci jeszcze trochę zaszaleć przygotowując do długiej wstrzemięźliwości.- Nasze usta spotkały się w pół drogi. To nie był namiętny pocałunek; raczej czuły, uosabiający ogrom łączącego nas uczucia. Mimo wszystko dookoła rozległy
się gwizdy. Znów s rozmiam.- Wiesz, chyba to wesele podoba mi się bardziej.
   Mnie też. Ale z tobą w roli panny młodej mógłbym br ślub w zwykłym dresie a na wesele zorganizować grilla w ogródku- W moich oczach stanęły łzy. Choć uwielbiałam nasze nieustanne potyczki słowne i żarty poprzeplatane ważnymi wyznaniami gdy mówił coś takiego moje serce rozsadzało dziwne uczucie. Pospiesznie spuściłam głowę w dół.- Hej, płaczesz?
   Ja? No coś ty- prychnęłam jednocześnie wycierając dłonią oczy. Potem pogłaskałam go po policzku- Chyba coś wpadło mi do oka.
   Może ryż- podsunął doskonale wiedząc, że jednak przyczyna mojego płaczu jest bardziej sentymentalna. Przyłączyłam s do jego gry.
   Może. Albo mąką. Wiesz, w sumie to byłoby fajne. We Włoszech ma Dzień Pomidora, a w Polsce powinniśmy zorganizować zawody w rzucaniu smąką. Super zabawa nie sądzisz?
   Skąd w twojej głowie biorą się takie głupie pomysły?- mrugnął, a ja posłałam mu sójkę w żebro. Żartobliwie chwycił mój policzek w swoje palce jak czasami robią rodzice wobec niepokornych dzieci.- Już dobrze, poddaję się. C mi się wydaję, że w tym mżstwie to ja będę pod pantoflem.
   Nie, zawsze byłam za równouprawnieniem.- żachnęłam s żartobliwie posyłając mu całusa.
   Myślisz, że to będzie bardzo niegrzeczne gdy teraz wyjdziemy?- rozejrzałam się dookoła.
   Myślę, że oni nie będą mieli nic przeciwko temu. Nowożeńcom s wiele wybacza.
Gdy wróciliśmy do naszego pokoju  zauważyłam, że w sypialni świeci się kilkadziesiąt niewielkich zapachowych świeczek. Spojrzałam na Łukasza totalnie zaskoczona.
   Kiedy zdążyłeś to zrobić?
   Przeci nie było nas tutaj przez kilka godzin- pocałował mnie w czubek głowy.- A poza tym to nie zrobiłem tego osobiście.- Podoba ci się?
   Yhm- mrugnęłam- Jesteś świetny, wiesz? Myślałam, że znam cię wystarczająco, ale ty wciąż nieustannie mnie zaskakujesz.
   Chyba pozytywnie, co?
   Oczywiście. Tu jest pięknie.- rozejrzałam s jeszcze raz. Czułam s jak księżniczka w bajce. A obok stał mój książę.
   Jestszczęśliwa?
   Przeci wiesz- odparłam przysuwając ssię do Łukasza i kładąc mu głowę na ramieniu. - Kocham cię, wiesz?
   Tak, bo ja cię też kocham. Bardzo.- objął mnie mocno a ja z ufnością wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Potem podniosłam głowę do góry patrząc mu prosto w oczy. Delikatnie stanęłam na palcach aby dotknąć jego ust.
Po kilku minutach j byliśmy w łóżku z rozkoszną powolnością zdejmując sobie nawzajem kolejne warstwy ubrań. W pewnym momencie gdy oboje pozbyliśmy się odzieży przypomniało mi się coś.
   Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?- Łukasz spojrzał na mnie odrywając usta od moich ramion i piersi.
   Co masz na myśli?- Oparłam s na łokciach aby zobaczyć jego twarz.
   No wiesz, wtedy w wynajmowanym domu...Jacka- dodałam niepewnie jak zareaguje na to nawiązanie do mojego byłego chłopaka.
   Aaa...masz na myśli to gdy s na ciebie rzuciłem wykręcając dłonie do tyłu?- skrzywiłam s lekko widząc jego pełne poczucia winy spojrzenie.
   No, tak. Ale akurat o tym już zapomniałam, choć nieźle najadłam s strachu.- rozładowam sytuację- Chodzi mi raczej o to jak mnie odebrałeś, twoje pierwsze wrażenie. Właściwie nigdy o to nie pytałam.
   Pytasz o to co sobie o tobie pomyślałem?- skinęłam głową a on wyglądał tak jakby wracał myślami do tamtych wspomnień. Potem na jego twarzy wykwitł uśmiech. Zaczął przesuwać dłońmi w górę mojego ciała aż niemal dotarł do piersi. Jęknęłam.
   Przestań. Migasz s od tematu.- wystękałam z trudem.
   Wcale nie- Złył pocałunek na mojej klatce piersiowej.- Po prostu ci go demonstruję.
   Jak to?- przez to co robił z moim ciałem nie byłam w stanie rozsądnie myśleć.
   Pytałaś co sobie pomyślałem o tobie podczas pierwszego spotkania. aśnie to: że chciałbym znaleźć s z tobą sam na sam w łóżku.
   Mówisz poważnie?
   Tak. Trzymając twoje szczupłe ciało obok swojego pożądałem cię tak bardzo, że aż to bolało i wywoływało we mnie frustrację. To dlatego potem starałem się od ciebie zdystansować. Praktycznie cię nie znałem wiedząc tylko tyle, że wdarłaś s do mieszkania gangstera. Nie czułem się z tym najlepiej.
   A więc od początku coś do mnie czułeś? Gdy tylko mnie zobaczyłeś?- spytałam rozczulona. Łukasz pogłaskał mnie po policzku.
   Nie chciałbym burzyć twojego romantycznego wyobrażenia o mojej miłości, ale mówiąc szczerze wszystkie uczucia mieściły się wtedy w moim rozporku.
   Hej...
   Chciałaś znać prawdę.
   Hm...w sumie pożądanie stanowi niezły początek.- rozważałam w myślach.
   Patrząc na ciebie zaczynam w to wątpić. Jestmy w trakcie gry wstępnej o ty nie masz problemu ze skonstruowaniem nawet najtrudniejszego zdania.- westchnęłam ocierając s o niego jak kotka i zarzucając ramiona na szyję.
   Więc chyba zbyt słabo sstarasz.- prowokowałam go.
   A więc obiecuję, że zaraz zapomnisz o całym bożym świecie. - I obietnicy dotrzymał.
Po tygodniu idyllistycznej sielanki powrót do normalnego życia był niemal jak pozbawienie świata wszelkich kolorów pozostawiając go w mętnej szarości. A właściwie taka była moja pierwsza myśl gdy oparta o wezgłowie fotela wracałam z mężem samochodem. Wiedziałam, że wkrótce będę musiała rozpocząć pracę jako pracownik banku (którą znalazłam jeszcze przed ślubem) a Łukasz wróci do swojego CBŚ, więc z pewnością będziemy mimniej czasu dla siebie. Ale mimo wszystko będziemy razem. I tylko to się liczyło.
   Zamówimy coś do jedzenia?- odezw się do mnie mąż siadając na kuchennym stołku.
   Tak, umieram z głodu. Powinniśmy potem zrobić zakupy.
   Zamierzasz gotować tak jak obiecałaś?
   Praw mówiąc nie przypominam sobie takiego przyrzeczenia, ale jeśli nie masz zbyt wygórowanych wymagań to mogę gotować.
   Nie bądź taka skromna. Twoje posiłki zawsze mi smakowały.
   Ha, bo na tę okazję szykowałam specjalne dania. Codzienne posiłki mogą ci się znudzić.
   Na pewno nie. Masz już tutaj wszystkie rzeczy czy jeszcze dzisiaj musimy jechać do twojej mamy?
   Nie, tydzień temu przewiozłam już wszystko. Chcesz coś do picia? A właściwie powinnam spytać: czy chcesz wodę niegazowaną, bo tylko to jest w lodówce.- Łukasz s rozmiał.
   Jasne, dobre i to.- w czasie gdy ja nalewam wody do dwóch szklanek on dzwonił po pizzę. Postawam obok niego jedną z nich zajmując miejsce po drugiej stronie stołu czekając skończy rozmowę.
   Kiedy będą?
   Za jakieś 45 minut.
   W tym czasie zdążę umrzeć z głodu- mrugnęłam.
   Mamy jeszcze chyba krakersy i resztki ciastek.
   W takim razie je przyniosę.- Po kilku minutach szcśliwie zajadałam czekoladowe ciasteczka z orzechami. Łukasz popijał swoją wodę w milczeniu tak że słyszałam nawet własne chrupanie. Poczułam się trochę niezręcznie.
   O co chodzi?- najwyraźniej mąż zauważył moją konsternację.
   O nic- roześmiałam s trochę sztucznie- Nie czujesz s teraz trochę dziwnie?
No wiesz, ze świadomością, że teraz będziemy mieszkać razem, jeść, spać.
   Kochanie- spojrzał na mnie z rozczuleniem- Przecież już to wcześniej robiliśmy.
   No tak, ale nie wszystko naraz. To znaczy...mieszkając razem.
   Nie chciałbym cię straszyć, ale na takie rozważania już trochę za późno. Dziś wysaś za mnie za mąż.- odparł tak grobowym tonem, że gdy wybuchnął śmiechem miam ochotę porządnie mu przyłożyć.
   Ja tu zdradzam ci każdą swoją myśl obnażając duszę, a ty ze mnie kpisz.
   Nie rob tego, jak możesz tak myśleć?- wstał ze swojego miejsca podchodząc do mnie z jakimś yskiem w oku i wyciągniętymi rękami. Odczekawszy chwilę ujęłam je pozwalając s podnieść.- A poza tym skoro już mowa o obnażaniu...- jego dłoń zaczęła unosmoją koszulkę. Odsunęłam się od niego jak oparzona.
   Oszalałeś? Nawet nie zamknęliśmy drzwi. Na dodatek jedzenie będzie za jakieś trzydzieści kilka minut...
   Więc powinniśmy s pospieszyć.- Momentalnie poczułam skurcz w dole brzucha. Czy on mówił poważnie? Ale w sumie to... czemu nie, pomyślałam.
   Jestszalony.- mruknęłam chwilę potem zdejmując jego koszulkę. Rozmisię.
   Ja?- dołączyłam do niego.
   Boże, czuję s jak niemoralna nastolatka a nie stateczna żona przedstawiciela policji.
   Po pierwsze to jest nasz miesiąc miodowy, po drugie to nie jesteś jeszcze stateczną żoną, bo jestmy małżeństwem dopiero od tygodnia a po trzecie to wielokrotnie podkreślałem to, że nie należę do policji...
   ...tylko CBŚ. -dokończyłam mrugając do niego.- Wiem, ale jakoś zapominam.- Wykrzywił kącik ust w jakiś taki niezmiernie seksowny sposób. A przynajmniej dla mnie.
   Więc powinienem cię chyba za to ukarać.
   Jak?
   Na początek zaknebluję ci usta.- Powiedział poważnym tonem przyciągając mnie bliżej siebie, a potem wyciągając dłoń i kładąc ją na moich ustach. Jmiałam ochotę zaprotestować, gdy ze śmiechem ją zabrał zastępując ustami. Dobrze wiedział, że potraktowałam jego słowa...dosłownie. Przez moment udawam niechęt chcąc pokazać mu, że jestem obrażona za to co zrobił przed chwilą. Jednak gdy odsunął s ode mnie tylko po to by chwycić moją twarz w dłonie i spojrzał w oczy głupie dąsanie przeszło mi całkowicie. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu we wzajemnej bliskości czując bicia naszych serc. A potem pocałowaliśmy się. Mocno. Głęboko. I bardzo podniecająco. Właściwie już po kilku minutach zdecydowanych pieszczot i kojącego dotyku byłam gotowa na jego przyjęcie. Zaczęłam rozpinać mu spodnie i już po paru chwilach bym we mnie. - Nie sądziłam, że seks poza
łóżkiem jest taki przyjemny.- powiedziałam kilka minut później opierając głowę na jego ramieniu.- Widząc to w filmach raczej wydawało mi s to niezręczne. Czemu nigdy wcześniej s tak nie kochaliśmy?-  Łukasz pocałował mnie w policzek wyginając usta w leniwym uśmiechu.
   Nie wiem. Od teraz zaczniemy.- Odparł znaczącym tonem przez który znów poczułam na swojej srze dreszcz.- Co zaś się tyczy przyjemności to myślę że w dużej mierze chodzi raczej o partnera i jego zdolności.
   Jaki skromny.- Przytulaliśmy się tak i przekomarzaliśmy dochodząc do siebie po niedawnych przeżyciach i starając s uspokoić oddech. Słysząc w pewnym momencie dzwonek do drzwi momentalnie wróciłam do rzeczywistości.- To pewnie pizza, odbierz ją.
   Okej.- szybko chwycił z blatu koszulę nakładając ją na ciało a potem swój portfel i skierował s do drzwi wejściowych. W progu s jednak zatrzymał.- Dobrze wyglądam?
   W miarę- odparłam choć praw mówiąc jego koszulka była cała wygnieciona a pasek spodni niedopięty. Stłumam chichot na myśl o tym co pomyśli sobie osoba dostarczająca jedzenie. Dobrze, że to nie ja musiałam odebrać pizzę, bo wyglądałam pewnie tak samo niechlujnie.
   Nadal głodna czy j zaspokoiłem twój apetyt?- zażartował wracając z dużym kartonem w dłoniach.
   Niestety nie. Tego głodu nie da s zaspokoić z pomocą twojego małego koleżki- Nie wiem czemu nagle tak śmiało zaczęłam rozmawiać o seksie. Owszem, nie byłam bardzo pruderyjna, choć trochę staroświecka, ale mimo to czułam s z tym dziwnie. A właściwie ze świadomością jak przyjmie to Łukasz. Na szczęście nie wydaw być s zbytnio zaskoczony. Nawet przyłączył się do mojego tonu.
   Czy to miał być przytyk?Małego” koleżki?- złapał mnie za słówko.
   Kocham cię.- odparłam tylko ze śmiechem cmokając w jego  kierunku. Łukasz patrzył na mnie przez chwilę a potem otworzył pudełko wyjmując z niego kawałek pizzy podając mi go. Kolejny urwał dla siebie. Zaczęliśmy powoli jeść. I tak minął nasz pierwszy posiłek we wspólnym domu.
Podczas zakupów również czułam s odrobinę dziwnie, bo wydało mi się to bardzo intymne i takie...rodzinne. Odruchowo przypomniałam sobie jak w każdą sobotę robiłam z mamą duże zakupy dla całej rodziny. A teraz robiłam to samo. Tyle, że moją rodziną był Łukasz.
Zazwyczaj wszystkie komedie romantyczne, czy też książki o tej tematyce kończą się właśnie tu, uświadomiłam sobie: w momencie ślubu bohaterów. Zastanawiam s
teraz dlaczego. Czemu nie opisują tego rozczulającego uczucia, gdy robi s coś razem po raz pierwszy? Świadomości, że teraz wraz  z partnerem stanowicie jedną drynę; pierwszych uśmiechów, kłótni, pocałunków...Ogrom tych uczuć nie jest możliwy do opisania. Więc być może dzieje się tak właśnie dlatego? Bo niezmiernie trudno jest to realistycznie przedstawić? Albo, szepnął mi w głowie jakiś głosik,
dlatego że wspólna egzystencja szybko przeistacza się w prozę życia pozbawioną romantyzmu i uczucia? Postanowam sobie, że nawet jeśli to prawda to nigdy nie pozwolę aby to s stało. Kochałam Łukasza i dopóki on będzie czuć do mnie to samo, dopóty ja będę przy nim trwać.

1 komentarz:

  1. Cuuuudowna część. Ja nie wiem jak to robisz, ale za każdym razem, nie mogę się oderwać od czytania, a żeby przedłużyć sobie tą chwilę, niektóre kwestie czytam po kilka razy :)
    Nominowałam Cię do Liebster Blog Award, w ostatnim poście na moim blogu są zasady i pytania dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń