Na początek, zanim przeczytacie tę część chcę powiedzieć (a właściwie to napisać), że dziś jestem już po ostatnim egzaminie, więc mam nadzieję, że uda mi się trochę przyspieszyć z opowiadaniem i wstawiać części szybciej. Tak naprawdę opowiadanie zaczyna się rozkręcać dopiero tutaj i zanim w ogóle zaczęłam je pisać chciałam zacząć je od tego momentu. Jednak myślę, że pokazanie całego kontekstu sytuacyjnego pozwoli wam zrozumieć i być może samemu wcześniej pojąć tę "małą intrygę" jaką przygotowałam a jeśli nie tylko wzbudzi ciekawość i zachęci do dalszego czytania. Mam nadzieję, że historia wam się spodoba.
Już dziś zacznę pisać następną część, więc być może kolejna pojawi się już jutro. Zachęcam was do komentowania, bo pisząc opowiadanie zazwyczaj różni się ono nieznacznie od mojego pomysłu, więc trudniej jest mi przelać na papier wydarzenia i charakter osób tak, by odpowiadały pierwowzorowi (czasami chcę by dana postać była pozytywna, ale z jego zachowania nie do końca to wynika), dlatego wasze komentarze dotyczące postaci są bardzo pomocne. Za twórczą krytykę będę wam bardzo wdzięczna.
Na koniec miłego czytania. :)
Tydzień później tak jak zwykle w ostatnim czasie wstałam z łóżka jeszcze przed szóstą. To Kubuś był moim doskonałym budzikiem codziennie wstając o tej samej porze, więc nawet nie musiałam mieć elektrycznego. Udałam się szybko do kuchni trzymając jego małe ciałko na rękach i szeroko się uśmiechając. Starałam się nie myśleć o tym co widziałam kilka dni temu.
Już dziś zacznę pisać następną część, więc być może kolejna pojawi się już jutro. Zachęcam was do komentowania, bo pisząc opowiadanie zazwyczaj różni się ono nieznacznie od mojego pomysłu, więc trudniej jest mi przelać na papier wydarzenia i charakter osób tak, by odpowiadały pierwowzorowi (czasami chcę by dana postać była pozytywna, ale z jego zachowania nie do końca to wynika), dlatego wasze komentarze dotyczące postaci są bardzo pomocne. Za twórczą krytykę będę wam bardzo wdzięczna.
Na koniec miłego czytania. :)
Tydzień później tak jak zwykle w ostatnim czasie wstałam z łóżka jeszcze przed szóstą. To Kubuś był moim doskonałym budzikiem codziennie wstając o tej samej porze, więc nawet nie musiałam mieć elektrycznego. Udałam się szybko do kuchni trzymając jego małe ciałko na rękach i szeroko się uśmiechając. Starałam się nie myśleć o tym co widziałam kilka dni temu.
Parę minut później kaszka była już gotowa. Gdy położyłam
ją na foteliku chłopiec ostrożnie wkładał sobie jej porcję do buzi.
Obserwowałam go kilka chwil, a potem wyjęłam z lodówki trochę wędliny i ser.
Mimo wszystko musiałam przygotować dla Łukasza śniadanie.
I co teraz, pytałam siebie tak jak każdego kolejnego dnia
niezmiennie od tygodnia czyli czasu w którym poznałam prawdę. Czy następnego
dnia też będziesz udawać, że nic się nie stało?
Że ponad dwa i pół roku po ślubie twój mąż już znalazł
sobie kochankę? Że to nie dla twojej wygody, ale korzystając z wymówki sypia na
kanapie w pokoju gościnnym? Ostatnio byłam w tym bardzo dobra.
– Cześć mały.- Wstawiałam właśnie tosty gdy rozległ się
głos Łukasza. Przez moment zastygłam, starając się rozluźnić. Jak miałam go
potraktować? I to jeszcze przy dziecku?
– Meme.- Kuba wymamrotał jeszcze kilka niezrozumiałych
wyrażeń, na co mój mąż odpowiedział pełnym niedowierzania wzrokiem również coś
cicho szepcząc. Starałam się nie myśleć o jego pocałunku z inną którego byłam
świadkiem.
– Hm... tosty?- Gdy zwyczajowo pocałował mnie w kark
niemal podskoczyłam zacinając się nożem. Syknęłam.- Kochanie w porządku?- W
porządku? Zdradzał mnie z jakąś młodą cizią i pyta się czy wszystko w porządku,
bo przecięłam sobie palec?- Daj, trzeba to włożyć pod wodę.
– Poradzę sobie.- Odparłam lekko nerwowym tonem. Nie
chciałam by mnie dotykał czy pomagał. Nie mogłam znieść tej gorzkiej farsy gdy
zdałam sobie sprawę, że on udaje.
– Karola, na pewno wszystko gra?- Spytał ponownie tym
razem poważniejszym tonem. A dla mnie nastała chwila prawdy. Czy będę dalej to
ciągnąć czy może w końcu doprowadzę do konfrontacji?
– Tak. Trochę się nie wyspałam.- Usłyszałam swój własny
głos gardząc sobą za tchórzostwo.
– A więc nasz maluszek znowu nie dał mamie pospać?-
Spytał żartobliwym tonem Kubusia, który znów zaczął coś po swojemu mówić. Nie
mogąc się powstrzymać od płaczu z trudem go zdusiłam.- Mój tata ma wpaść na
chwilę po południu i naprawić kran w łazience, bo ja nie będę miał na to czasu.
Musze dzisiaj zostać dłużej w pracy.
– Hm?- mrugnęłam.
– Nie wiem czy wrócę na noc, bo mamy zamiar z chłopakami
zaplanować pewną akcję do...- Tym razem na nic zdały się moje starania. Bo
zdałam sobie sprawę, że przyczyną jego późniejszego powrotu była kochanka. Dlaczego,
pytałam go w myślach. Czemu mi to zrobiłeś? Owszem, ostatnio nie układało nam
się najlepiej. Wciąż tylko kłóciliśmy się lub mieliśmy tzw. ciche dni, ale
byliśmy małżeństwem. I przecież się kochaliśmy. Zaledwie kilka tygodni temu
Łukasz mi to wyznał. Czułam jak ciepłe łzy spływają po mojej twarzy. Szybko
wytarłam dłonie ścierką nie zważając na wciąż cieknącą krew.
– Kara, co się dzieje?
– Nic.- Odpowiedziałam szybko wychodząc z kuchni. Łukasz
w przejściu złapał mnie za rękę nie pozwalając mi na to.
– Kochanie...
– Nie nazywaj
mnie tak!- Syknęłam. Puścił moje przedramię jak oparzony zaskoczony tym
wybuchem.
– Dlaczego? Znów jesteś zła za te spóźnienie? Wiem, że
ostatnio dużo pracuję, ale obiecuję, że wszystko ci wynagrodzę...
– Mam to gdzieś. Rób sobie co chcesz.- Z trudem panowałam
nad głosem starając się nie krzyczeć, by Kuba nie zorientował się, iż coś jest
nie tak.
– Skoro nie chcesz nic mówić, to w porządku.- Łukasz
wydawał się być lekko urażony. Jak on w ogóle śmiał? Zdradzał mnie i uważał się
za poszkodowanego?
We własnej sypialni ustałam niedaleko okna starając się
uspokoić oddech. Przecież musiałam wrócić do kuchni...
Gdy znowu tam weszłam Łukasz siedział już przy stole
jedząc przygotowane wcześniej tosty. Nawet nie spojrzał w moim kierunku dając
Kubusiowi niewielki kawałeczek szynki. Z ulgą odkręciłam się w stronę regału
kuchennego wyjmując kolejną partię tostów. Po paru minutach mąż podniósł się z
krzesła patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
– Muszę już
jechać.- odezwał się.
– Nie bierzesz
kanapek?- Spytałam a mój głos brzmiał tylko odrobinę szorstko.
– Będę z
chłopakami w okolicy po południu. Wtedy wpadnę na obiad.
– Świetnie.- Odpowiedziałam wcale tego nie czując.
Gardziłam sobą za tchórzostwo, ale w tej chwili wiedziałam, że konfrontacja
jest dla mnie niemożliwa.
Gdy zostałam sama z Kubusiem poczułam się jednocześnie
lepiej i gorzej. Patrzyłam przez kuchenne okno jak Łukasz wychodzi na podwórko
i otwiera drzwi do auta. Na moment nasze oczy się spotkały jakbym przyciągnęła
go wzrokiem. Zamarł chwilkę, po czym się uśmiechnął. Ja szybko zasłoniłam z
powrotem rolety powtarzając w myślach jak wielkim jestem tchórzem.
Nigdy nie sądziłam, że Łukasz jest zdolny do zdrady. Tym
bardziej mając w pamięci to jak kilka lat temu o mnie zabiegał. Ale
najwyraźniej każda miłość prędzej czy później się wypala, nieważne jak bardzo
gorąca czy namiętna. Najgorsze było to, że niczego nie podejrzewałam. Owszem,
mój mąż powoli przestał traktować mnie z taką samą czułością jak po ślubie, ale
sądziłam że to raczej rezultat rutyny niż posiadania kochanki. W dodatku nie
wyobrażałam go sobie jako faceta zdradzającego żonę. Przecież był
funkcjonariuszem policji czy tam CBŚ! I powinien był odważny, uczciwy i
wierny...prawda? Tyle tylko, że to nie jest łamanie prawa. Małżeńska
niewierność jeszcze nie jest karana.
Próbowałam zmusić się do myślenia o czymś innym,
skupienia na zabawie z synkiem czy sprzątaniu, ale było to bardzo trudne. Wciąż
nie wiedziałam jak odnaleźć się w nowej sytuacji. Co zrobię gdy już dojdzie do
konfrontacji? I czy w ogóle do niej dojdzie zważywszy na fakt, iż moje
tchórzostwo trwało już tydzień? Mam zażądać rozwodu? A jak w ogóle zachowa się
Łukasz? Będzie się wypierać? A może ucieszy się, że prawda wyszła już na jaw? I
co wtedy stanie się z Kubusiem? Czy zostanie ze mną? A może mój mąż będzie chciał
walczyć o syna? Właśnie na takich myślach spędziłam ostatni tydzień aż w końcu
nakazałam sobie przestać. Nie wolno przecież wyprzedzać faktów. W końcu nic się
jeszcze nie stało. Może istnieje na to wszystko logiczne wytłumaczenie. Może ta
kobieta tylko rzuciła mu się na szyję a on nie chciał zrobić jej przykrości
i... Jezu, ale byłam głupia. Przecież wyraźnie mógł się odsunąć.
I już wcześniej „zapominał” o obrączce. Przypomniałam
sobie jak udawał, że po prostu zdjął ją po kąpieli. I jak Beti żartem wspomniała
o tym, że abstynencja Łukasza może mieć przyczyny w innej kobiecie. Jakie to
wówczas wydawało mi się absurdalne i jak bardzo chciało mi się śmiać. Teraz
jednak chciało mi się raczej płakać. Mogłam być zła na męża, twierdzić w
gniewie że mam go dość, ale tak naprawdę nadal go kochałam. To tak jak biegacz
codziennie wstaje wczesnym rankiem uprawiając godzinny jogging by po jakimś
czasie zająć na podium czwarte miejsce. Wówczas jest zły i rozgoryczony, żałuje
zmarnowanego na treningi czasu i mówi, że rzuca biegi w cholerę, bo tego
nienawidzi. Ale tak naprawdę wcale tego nie czuje. Bo bieganie jest częścią
jego życia. Tak jak Łukasz był moją nieodłączną częścią.
Gdy Kubuś po zabawie na dywanie zrobił się śpiący
utuliłam go do snu zaczynając sprzątać ze stołu po posiłku. Potem pozmywałam i
wytarłam naczynia oraz wszystkie blaty. Darowałam sobie odkurzanie, bo Kuba był przyzwyczajony do ciszy gdy spał,
więc odgłos pracującego silnika mógłby go obudzić. Dopiero jakąś godzinę
później skończyłam biorąc się za sypialnię. Była to moja odwieczna rutyna, ale
dopiero teraz zauważyłam jak monotonne jest moje życie. Sprzątanie, gotowanie,
opieka nad synem, dbanie o męża który zdradza mnie z inną... Kiedy zamieniłam
się w kurę domową?
Po dwunastej w napięciu oczekiwałam na przyjście Łukasza do domu tak jak to zapowiadał.
Przygotowałam już obiad choć z trudem starałam się tam nie napluć lub niczego
„przypadkiem” nie przesolić. Ale to przecież ja sama zdecydowałam się grać.
Zjawił się dopiero przed pierwszą wraz z Maćkiem i innym
na oko trzydziestolatkiem. Przedstawił mi go jako Artura. Potem
podchodząc do mnie spytał czy przygotowałam dziś trochę większą porcję tak jak
mnie uprzedzał, a gdy potwierdziłam skinieniem głowy głośniej już zaprosił
chłopaków.
Byli bardzo mili. Artur wciąż chwalił moją zupę i drugie
danie, a gdy przyniosłam wczorajszą szarlotkę poklepał się po brzuchu i
stwierdził, że jestem idealną kobietą. Potem dodał, że szkoda iż wyszłam już za
mąż, bo chętnie sam by się ze mną ożenił. Maciek roześmiał się przyznając mu
rację.
– No, ale niestety, chłopaki ja zauważyłem to pierwszy.-
Łukasz delikatnie dotknął mojej dłoni znad stołu a potem przyciągając ją do
siebie pocałował. Odebrałam to jako policzek, bo nigdy nienawidziłam
hipokryzji, a wiedziałam że robi to tylko na pokaz. Może kiedyś i mnie kochał,
ale teraz całą miłość przelewał z pewnością na kochankę. Czy ją też tak
całował?
– Zawsze mogę się rozwieść.- Odparłam. Maciek z Arturem
się roześmieli, ale mój mąż spojrzał na mnie poważniejąc. Najwyraźniej
dostrzegł w mojej wypowiedzi, iż wcale nie był to żart ta jak to odebrali jego
koledzy z pracy.
– Maciek, popilnujesz trochę małego? Chciałbym zamienić z
żoną słowo na osobności.- Łukasz spojrzał na bawiącego się w kącie Kubusia.
– Jaaasne.- Tamten mrugnął okiem porozumiewawczo do
Artura. Zezłościło mnie to, bo domyślałam się co sobie wyobrażali, ale
taktownie nic nie dodałam tylko zmusiłam do uśmiechu. A potem pozwoliłam wywlec
się Łukaszowi z kuchni.
– Nadal jesteś na mnie obrażona?- Spytał cichym tonem.
Jednak ja, po latach wspólnego życia wiedziałam już, że nie zapowiada niczego
dobrego.
– Nie.
– Więc co miał znaczyć tamten komentarz w kuchni, hm? Bo
wiem, że to wcale nie był żart. Powiesz mi wreszcie o co chodzi?
– O nic.
– Kara, nie zachowuj się jak dziecko. Już od kilku dni
praktycznie ze mną nie rozmawiasz. Jeśli mamy rozwiązać ten problem dąsanie się
niczego nie rozwiąże. Poza tym mam teraz mało czasu.
– A więc idź, nie
rozumiem co cię zatrzymuje.- Powiedziałam sarkastycznie.
– Na Boga czy choć raz nie możesz powiedzieć wprost tylko
jak każda kobieta owijać wszystko w bawełnę i karać mnie za coś o czym nie mam
zielonego pojęcia?
– Powinieneś
dobrze wiedzieć co zrobiłeś źle.
– Ale nie mam
pojęcia.
– W takim razie
bardzo mi przykro. Wracam do gości.
– Kara...-
Powiedział już groźniejszym tonem. I wtedy coś we mnie pękło. Odwróciłam się do niego z powrotem ledwie panując nad
złością.
– Chcesz wiedzieć o co chodzi? Dobrze, powiem ci o co
skoro ty jesteś takim tchórzem który nadal woli udawać.- Zrobiłam krótką
przerwę na wzięcie oddechu.- Wiem już o twojej kochance.
– Słucham?- Jego zdziwienie było tak ogromne, że aż
przekomiczne.- Co ci znowu strzeliło do głowy?! Nie mam żadnej kochanki.
– A więc
zamierzasz się wypierać, tak?- Odparłam.
– Oczywiście, że tak. Nie mam i nie miałem żadnej
kochanki. Skąd wpadł ci do głowy tak absurdalny pomysł?!- Patrzył mi w oczy
jednocześnie z rozbawieniem i złością jakby nie wiedział czy ma się śmiać czy
być wściekły.
– Ten absurdalny pomysł jak się wyraziłeś wcale nie wpadł
mi do głowy tylko sama go odkryłam.
– Ze wszystkich...- Pokręcił z niedowierzaniem głową.- Ze
wszystkich głupich rzeczy które kiedykolwiek powiedziałaś ta jest najgłupsza.
Naoglądałaś się jakichś oper mydlanych.
– To ty jesteś
głupi jeśli sądzisz, że dam ci się omamić. Myślisz, że wierzę w te twoje coraz późniejsze powroty do domu rzekomo z powodu
pracy? W to, że nie chcesz mnie przytulić nie wspominając nawet o sypianiu ze
sobą wiecznie wymawiając się zmęczeniem? Zdejmowanie obrączki z powodu
zapominania o niej, co? Tylko ciekawe w jakiej sytuacji przeszkadza ci aż tak
bardzo, że musisz ją zdejmować.
– I tylko z tego powodu wymyśliłaś sobie, że mam romans?
Bo brałem nadgodziny i nie uprawialiśmy ostatnio seksu?- Gdy to powiedział odruchowo
spojrzałam na drzwi lekko zażenowana faktem, że koledzy z pracy Łukasza mogli
to słyszeć, bo mówiąc to Łukasz podniósł głos.- Skoro tak trzeba było mi o tym
powiedzieć, a nie wnioskować bzdurne teorie.- W pierwszej chwili miałam ochotę
zaprotestować, bo zabrzmiało to tak jakbym była niezaspokojoną żoną o nieco
zbyt wysokim libido, ale wbrew sobie powiedziałam co innego:
– Być może tak bym zrobiła gdybyś od czasu do czasu bywał
w domu a nie traktował go jak hotel do nocowania i jadania śniadań.
– Tak? O ile wiem noc jest najodpowiedniejszą
porą do tego czego ci brakuje.
– Ty...- Żachnęłam się tak jakby mnie uderzył. Jak śmiał
sprowadzać wszystko do poziomu zwyczajnego popędu?- Nie traktuj mnie
protekcjonalnie jakbym była głupią łatwowierną idiotką.
– Więc nie zachowuj się w ten sposób. Naprawdę całymi
dniami gdy mnie nie ma ciężko pracuję. Możesz nawet zadzwonić do mojego ojca by
się o tym przekonać.
– Tak, a on oczywiście to potwierdzi.- Odpowiedziałam
zjadliwie. Łukasz zmrużył oczy.
– Naprawdę w innych okolicznościach by mnie to
rozśmieszyło, ale teraz mam ochotę przełożyć cię przez kolano. Przecież to jest
tak niewiarygodne, że aż nie wiem czy powinienem się śmiać czy płakać.
– Może dla ciebie
to śmieszne, ale dla mnie i naszego syna nie.
– Karolina, na Boga. Naprawdę wierzysz w to, że mógłbym
cię zdradzić?- Gdy zrobił krok w przód jak zrobiłam krok w tył.
– Nie jest
istotne w co wierzę tylko to co widziałam.- Westchnął ciężko.
– Porozmawiamy wieczorem gdy wrócę z pracy. Postaram się
być jeszcze przed dziesiątą, teraz muszę już iść.
– Świetnie.- Odpowiedziałam mu. Po chwili dodałam
jednak:- Tylko nie wiem czy jeszcze tutaj będę z Kubusiem.- Ta myśl przyszła mi
całkiem spontanicznie, ale w chwili gdy ją wypowiedziałam na głos wydała mi się
najwłaściwsza. Nie mogę przecież dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. I
przede wszystkim nie mogłam tolerować niewierności męża.
– Co to ma
znaczyć?
– To co słyszałeś. Nie będę tego dłużej znosić.
Wyprowadzam się.- Jego postawa i słowa mnie rozwścieczyły. Minimalizował
problem jakby naprawdę nie miał nic do ukrycia! A przecież ja go widziałam. W
innej sytuacji może bym nawet się zawahała, ale nie wówczas gdy naocznie
doświadczyłam jego zdrady. A on jeszcze szedł w zaparte.
– Karolina do diabła. Przestań gadać głupoty. Jak mam ci
udowodnić, że to czysty absurd?
– Nie możesz, bo
i tak wiem, że kłamiesz.
– Przestań już to
powtarzać.
– A ty przestań już się wypierać. Widziałam cię,
rozumiesz?- Dokładnie w tej chwili rozległo się pukanie do drzwi.
– Hej, mogę?
Łukasz, musimy się już zbierać. Dzwonił twój ojciec.
– Chwileczkę!- Poprosił mój mąż krzycząc w stronę
zamkniętych drzwi. Potem odezwał się do mnie:- Co miało znaczyć to, że mnie
widziałaś?
– Z twoją
kochanką. Więc zaprzeczenia są bezpodstawne.
– Kiedy?
– Co masz ich
kilka, że musisz najpierw wybadać która to była?
– Kiedy?-
Powtórzył twardo.
– Dokładnie
tydzień temu, po południu na Pradze. Co, przypominasz sobie?
Wysoka brunetka w czarnej lateksowej sukience z dużym
dekoltem i pasem na biodrach. Całowaliście się.
– O Boże...- Wymamrotał zmieniając się na twarzy,
przeczesując dłonią włosy i sprawiając, że moje serce na moment przystanęło. Do
tej pory miałam jeszcze nadzieję, że...- Co ty tam robiłaś? Śledziłaś mnie?
– Tylko to cię
interesuje? Czy cię śledziłam?
– Odpowiedz.- Zażądał patrząc na mnie z jakimś dziwnym
błyskiem w oczach.- Jak się tam znalazłaś? Czy ktoś do ciebie dzwonił?
– Nie, po prostu wracając ze spaceru z Kubusiem
zauważyłam jak wchodzisz do tramwaju i zrobiłam to samo.- Przymknął oczy, a
jego twarz pobladła.
– Kuba był tam z tobą? Zabrałaś naszego syna ze sobą w
takie miejsce?!- Jego głos był napięty, głośny, wyrażający wyrzut. Rozsierdził
mnie tym jeszcze bardziej.
– Nie bój się, widziałam cię z takiej odległości, że nawet
nie zdawał sobie sprawy z tego, że to jego ukochany tatuś migdali się z jakąś
kobietą.
– Masz pojęcie co
ty zrobiłaś? Czy ktoś cię widział?
– A co to ma do
rzeczy?
– Odpowiedz.
Widziałaś kogoś? Powiedziałaś kim jesteś?
– Tak, kręciło się tam paru facetów, ale nie oznajmiałam
wszem i wobec że niedaleko stoi mój
zdradzający mnie mąż. A zresztą nie wiem co to ma do rzeczy.
– Oczywiście, że
nie wiesz.- Syknął.- I nie wiesz nawet na co się naraziłaś. Nigdy więcej tam nie chodź, rozumiesz?
– Nie martw się, już poznałam twoją kochankę. Nie mam
zamiaru się z nią zaprzyjaźniać.
– Nadal nic nie rozumiesz? To była kobieta z
gangsterskiego świata, córka przestępcy na którego polujemy od kilku lat.
– Mam pogratulować
ci gustu?
– Karolina, obudź
się do cholery! Ona nie jest moją kochanką i nic mnie z nią nie łączy!- Szybko zbliżył się do mnie potrząsając moimi
ramionami.- Idąc tam sama naraziłaś siebie, mnie i na dodatek naszego syna na
niebezpieczeństwo. Nigdy więcej tego nie rób.
– Więc...więc skoro ona nie jest twoją kochanką to
dlaczego ją całowałeś?
– Bo muszę, rozumiesz?! Od jakiegoś czasu jestem wtyczką
i jej niby chłopakiem. Muszę udawać. Nigdy nie wziąłbym sobie kochanki, a
zwłaszcza kobiety takiego pokroju.
– Ale...- Byłam totalnie skołowana. Jego wyjaśnienia były
logiczne i wszystko wyjaśniały tyle, że...wcale mnie nie uspokoiły. Bo udając
czy nie i tak mnie zdradzał. Wolno odsunęłam się od niego korzystając z okazji
gdy znów ktoś zapukał do drzwi.
– Moment! Zaraz
idę!- Warknął Łukasz.
– Pospiesz się. Nie wiem co wy tam robicie!- Krzyknął
Maciek znaczącym tonem, ale ja nawet na to nie zareagowałam. Po chwili mąż
zbliżył się do mnie ponownie.
– Teraz rozumiesz na jak wielkie niebezpieczeństwo się
naradziłaś? Przecież tam spotykają się najgorsze szumowiny. Na dodatek tej
dziewczyny pilnują goryle tatusia, więc gdyby któryś z nich przypadkiem
zorientował się kim jesteś ty i Kuba, wszyscy moglibyśmy źle skończyć. To
dlatego zdejmowałem obrączkę udając kawalera.
– A nie mógł tego robić ktoś inny?- Spytałam już
spokojniej.- Choćby Maciek lub Artur?
– Artur jeszcze nie ma takiego doświadczenia, a co się
tyczy Maćka to chciał, ale...
– ...ale dzielny pan Łukasz Kowalski sam zgłosił się na
ochotnika czyż nie?
– Nie do diabła! Możesz przestać już mi przerywać i sama
wyciągać niewłaściwe wnioski?- Przygryzłam wargę by znów się z czymś nie
wyrwać, choć przychodziło mi to z trudem. On wyjaśniał dalej.- Maciek miał się
koło niej zakręcić, ale Karina, to znaczy ta dziewczyna nie była nim
zainteresowana.
– Bo zainteresowała się tobą, tak?- Dopowiedziałam przez
chwilę martwiąc się, że znów zarzuci mi iż mu przerwałam. Ale tak nie zrobił.
Skinął tylko głową.- Więc czemu nie mogłeś odmówić? Przecież jesteś żonaty i
masz małe dziecko.
– Wiem. Ale co
miałem zrobić? Mnie też zależy na rozgryzieniu tej szajki. Próbowaliśmy nawet z innym agentem, ale też się nie
udało. Karina nie zainteresowała się żadnym z nich w ten sposób. Dlatego wraz z
ojcem doszliśmy do wniosku, że jeśli ona będzie uważać iż sama wybrała sobie
faceta wszystko będzie wyglądać bardziej realistycznie. A ja jako wtyczka będę
z kolej bardziej wiarygodny.
– A może udawanie
kawalera bardziej ci się podoba?
– Jeśli tak
myślisz to jesteś kompletną idiotką!- Warknął, a potem wziął głęboki wdech jakby próbował się uspokoić.- Spójrz na mnie,
Kara.- Rozkazał, a gdy nic sobie nie zrobiłam z jego polecenia chwycił moją
twarz w dłonie zmuszając do spojrzenia mu prosto w oczy.- Kocham cię i nigdy
bym cię nie zdradził, a nawet jeśli popsułoby się między nami to i tak fakt, że
jesteś moją żoną skutecznie by mnie przed tym powstrzymał. I boli mnie to, że
we mnie wątpisz.- Słysząc to w moich oczach stanęły łzy. Łukasz delikatnie
starł je kciukami obu rąk.- Proszę nie rób mi tego więcej. I nie płacz.
Obiecuję wyznać i opowiedzieć ci wszystkie szczegóły tej prowokacji, ale nie
teraz. Chłopaki czekają. To naprawdę tylko praca.
– Sypiasz z nią?-
Spytałam szybko.
– Mówiłem ci, że
to tylko...
– Odpowiedz.- Zażądałam. Gdy ciężko westchnął już znałam
odpowiedź.-Jesteś podłym...- Zaczęłam, ale nie zdołałam dokończyć bo do głowy
nie przychodził mi w tej chwili żaden kwiecisty epitet. Gdy chciałam wyrwać się
z jego uścisku skutecznie mnie unieruchomił.
– Przestań już do cholery. Oczywiście, że z nią nie
sypiam. Przecież mówiłem ci, że to jest udawane. I to tylko praca.
– To, że jest udawane nie znaczy, że się nie dzieje. A
poza tym prostytutka też jest w pracy sypiając z kim popadnie.- Odpowiedziałam
z sarkazmem. Zauważyłam, że znowu go rozzłościłam.
– Ale ja nie jestem prostytutką. A zresztą...myśl sobie
co chcesz, nie mam zamiaru więcej czegokolwiek tłumaczyć.- Łukasz puścił mnie i
po prostu wyszedł z pokoju. Po kilku minutach przyprowadził do niego Kubusia, a
sam z Arturem i Maćkiem wyszedł. Zdążył mi jednak przesłać potępiające spojrzenie.
– Mama, baje?-
Poprosił Kubuś wyrywając mnie z transu.
– Hm...? Aaa,
bajkę. Tak kochanie, włączę. Poczekaj momencik.
Z trudem się uśmiechnęłam starając się udawać radosną.
Ale nie było to łatwe. Czy Łukasz naprawdę uważał, że jego wyjaśnienia mnie
uspokoją? Że mówiąc iż to tylko praca fakt, że całuje się i być może nawet
obdarza śmiałymi pieszczotami obcą kobietę mnie uspokoi choć przyznał, że z nią
nie sypia? Że świadomość iż złapanie bandyty jest dla niego nawet ważniejsza od
moich uczuć i dotrzymania małżeńskiej przysięgi? Nie, to mi wcale nie pomogło.
Owszem, uspokoiłam się gdy wyznał, że tamta laleczka nie jest jego kochanką,
ale obiektywnie rzecz biorąc niedużo do tego brakowało. Przypomniałam sobie
słowa męża, gdy wyjaśniał, że to początkowo Maciek został wyznaczony do tego
zadania, ale Karinie spodobał się Łukasz. Uśmiechnęłam się smutno do siebie. Bo
wcale jej się nie dziwiłam. Wysoki, dobrze umięśniony i wysportowany, z
wyrazistą kwadratową szczęką i śniadą cerą przykuwał wzrok. Jednocześnie był w
jakiś sposób tajemniczy, lekko niechlujny w swoim codziennym ubiorze czy
uczesaniu (zwłaszcza ostatnio, bo już rozumiałam czemu nagle zaczął golić się
rzadziej) co, wiedziałam z własnego doświadczenia, działało jak magnes na
kobiety. W końcu na mnie też podziałało. Czy mogłam się więc dziwić, że córka
gangstera wolała dziką, męską wyrazistość niż chłopięcy urok błękitnych oczu i skorych do uśmiechu ust
Maćka? Ja też do cholery wolałabym tego pierwszego. Co ja plotę: nie żadne
wolałabym, ale wolałam, bo już dokonałam wyboru. I żadna pieprzona Karinka mi
go nie odbierze.
Wątpiłam w słowa męża odnośnie wcześniejszego powrotu do
domu, ale o dziwo tego dnia tak jak obiecał przyszedł do domu wcześniej.
Czytałam właśnie książkę na łóżku gdy usłyszałam dźwięk klucza do drzwi. Kuba
spał już od dobrych dwóch godzin.
– Witaj.- Odezwał się do mnie cicho zbliżając się do
kojca Kubusia. Uśmiechnął się na widok śpiącego synka, a ja na moment napawałam
się tym widokiem. Do tej pory, nawet po ponad dwóch latach małżeństwa sprawiał
mi dużą przyjemność.
– Czemu dziś przyszedłeś tak wcześniej?- Spytałam również
szeptem. Przeniósł wzrok z syna na mnie.
– Powiedziałem ojcu, że nie mogę dziś zostać.- Wyjaśnił.-
Mamy sobie trochę do wyjaśnienia, bo ostatnio to zaniedbałem. Pójdziemy do
kuchni?- Zgodziłam się bez słowa wstając z łóżka i zakładając szlafrok.
Delikatnie zamknęłam drzwi sypialni by nie obudzić Kubusia.- Jest coś do
jedzenia? Umieram z głodu.
– Tak, w lodówce
masz pastę rybną i kotlety z obiadu. Mogę ci odgrzać.
– Nie trzeba, zjem zimne.- Podszedł do lodówki, otworzył
ją wyciągając półmisek. Przez jakiś czas patrzyłam jak je nie odzywając się do
niego. Potem wstałam decydując się wstawić wodę na herbatę.- Dzięki.- Mrugnął z
pełnymi ustami gdy położyłam przed nim parujący kubek. Drugi postawiłam obok
siebie.- Cieszę się, że nie jesteś już na mnie zła.- dodał kończąc jedzenie.
– A kto powiedział, że nie jestem?
– Kara, przecież wyjaśniłem ci wcześniej...
– Tak- przerwałam mu niegrzecznie.- Ale teraz nie chodzi
mi o Karinę. Zastanawiałam się nad tym co powiedziałeś gdy przyszedłeś
do pokoju.
– Co masz na myśli?
– Twój, powiedzmy, dość wczesny powrót do domu.
– Nie rozumiem.
– Powiedziałeś, że poinformowałeś ojca, że musisz wrócić
do domu. Więc czemu nie robiłeś tego wcześniej? Dlaczego nie mogłeś wracać o
bardziej przyzwoitych porach jedząc kolację o normalnej godzinie, a nie po
nocy? Co znaczy, że wcześniej nie musiałeś tego robić? Nie chciałeś wrócić do
domu jak normalny facet i spędzić wieczoru z rodziną?
– Oczywiście, że nie. To znaczy: tak, chciałem. Ale teraz
mamy w biurze dużo pracy w związku z ostatnią sprawą.
– Nie sądzę by twój ojciec przez sześć dni w tygodniu
spędzał ponad 16 godzin na dobę w pracy choć przecież jest szefem całego CBŚ.
– Tak, ale on zajmuje się już tylko strategiczną robotą,
a w papierach może siedzieć w domu. Ja jestem wtyczką, więc chcąc być
wiarygodnym muszę utrzymywać relację z kręgiem przestępczym.- Przymknął na
moment oczy.- Naprawdę świetnie gotujesz. Chłopaki mieli rację.
– Spędzaj tutaj więcej czasu, a będziesz się mógł o tym
bardziej przekonać.
– Karolina, proszę. Nie chcę się już kłócić.- Wstał z
krzesła biorąc jeszcze kilka pospiesznych łyków herbaty a że była gorąca
skrzywił się lekko. Potem zbliżył do mnie i pocałował w czoło.- Wezmę tylko
szybki prysznic. Zaczekasz na mnie? Porozmawiamy.
– Dobrze.- Zgodziłam się bo nie pozostało mi nic innego.
W czasie gdy on się kąpał ja wolno popijałam swoją
herbatę. Zastanawiałam się o czym będzie chciał jeszcze rozmawiać ze mną mąż,
bo jak na razie to ja już nie chciałam nic wiedzieć. Zdawałam sobie sprawę, że
nawet jeśli go poproszę to nie zrezygnuje z tej sprawy. A tylko w ten sposób
nasze problemy mogłyby się skończyć. Gdy wrócił miał na sobie bokserkę i
spodnie od piżamy co tylko uwypukliło jego idealne umięśnienie. Choć było dość
spore, to jednak nie należał do tego typu mężczyzn u których muskulatura jest
nadmiernie rozwinięta. Można powiedzieć, że Łukasz miał naturalnie szerokie
barki co umożliwiło mu zachowanie proporcjonalnej sylwetki nadając jej
lekkości, a nie masywności i nabicia tak jak działo się to w przypadku wielu
innych facetów nadużywających siłowni. Teraz wycierał swoje odrobinkę
przydługie włosy ręcznikiem, którego biel wyraźnie odcinała się od śniadej,
opalonej skóry. Gdy przyłapał mnie na przyglądaniu się mu odwróciłam wzrok
udając, że chcę wziąć kolejny łyk ze swojego kubka. Tyle, że był on już pusty.
– Jesteś bardzo zmęczona? Wiem, że musisz rano wstać do
Kubusia, więc możemy przełożyć tę rozmowę na kiedy indziej.
– Nie, jeśli chcesz mi coś powiedzieć możesz zrobić to
teraz. Nie wiadomo kiedy znów może zdarzyć się to kiedy indziej. A poza tym ty
sypiasz jeszcze mniej na dobę i jakoś funkcjonujesz.- Nie mogłam się
powstrzymać od drobnej złośliwości.
– Ale ja nie muszę opiekować się energicznym dwulatkiem
przez cały dzień.- Odpowiedział jakby nie zauważył w moim tonie przekąsu. Potem
odłożył ręcznik przeczesując dłońmi już lekko tylko wilgotne włosy. Usiadł na
krześle naprzeciw mnie.
– Więc co takiego pilnego masz mi do powiedzenia, że
wreszcie zmusiło cię to do wcześniejszego powrotu?
– Karolina, sarkazm jest tutaj niepotrzebny.
– To nie był sarkazm. Po prostu stwierdziłam fakt.
Uważasz, że to nieprawda?- Spojrzał na mnie, a potem spuścił wzrok na swoje
dłonie.
– Tak, masz rację. I właśnie o tym chciałem z tobą
porozmawiać.- Zaintrygował mnie, więc spojrzałam mu w twarz.
– Co masz na myśli?- Spytałam.
–To wszystko co dzieje się między nami.- Zrobił
nieokreślony gest dłońmi jakby dla podkreślenia swoich słów.- Wiem, że ostatnio
mamy trochę problemów i oddaliliśmy się od siebie. Ale uwierz mi, że naprawdę
wciąż cię kocham i zależy mi na tobie. Nie możesz w to wątpić.- Tym razem to ja
spuściłam wzrok.
– Łukasz, wiem. Ignorując fakt mojego dzisiejszego
wygłupienia się przed tobą zarzucając ci zdradę to chcę ci powiedzieć, że nigdy
wcześniej pod tym względem w ciebie nie wątpiłam. Ale to, że jesteśmy
małżeństwem nie powoduje, że nie jesteśmy również w związku. A o każdy związek
trzeba dbać. Ty od kilku ostatnich miesięcy w ogóle nawet w nim nie
uczestniczysz.
– Wiem, Kara. I przepraszam za to.- Łukasz wziął w swoje
dłonie moje mocno je ściskając.- I obiecuję ci, że wszystko ci potem
wynagrodzę. Naprawdę. Po zakończeniu tej sprawy nie będę już tyle pracować. I
tak zaniedbałem ciebie i Kubusia z czego doskonale zdaję sobie sprawę. Ale nie
zrobiłem tego celowo.
– A jak długo
potrwa jeszcze to śledztwo?- Spytałam.
– Najwyżej kilka tygodni, ale mamy nadzieję, że wszystko
rozwiąże się już w najbliższym czasie.- Z trudem stłumiłam rozczarowanie. Kilka
tygodni? Czyli ile? Dwa, trzy miesiące?- W przyszłym tygodniu ma wydarzyć się
coś, co jeśli nikt tego nie spieprzy da nam duże szanse na zdobycie kluczowych
dowodów na szefa całej szajki.- Przerwał na moment.- Kara, on naprawdę jest niebezpieczny.
Nawet nie wiesz co poczułem gdy powiedziałaś mi o swojej wizycie w miejscu
spotkań jego bandy. Gdyby coś złego stało się tobie albo Kubusiowi...
– Ale nic mi się
nie stało.- Odpowiedziałam lekko butnym tonem.
– Karolina...
– No co? Okej, masz rację, przepraszam. Tyle, że ty
robisz to samo. Myślisz, że jak się czuję ze świadomością, że codziennie
ryzykujesz zdrowie, a może nawet życie? Na dodatek nie chcesz zdradzić mi
żadnych szczegółów tłumacząc się moim bezpieczeństwem.
– Nic mi się nie
stanie.- Odparł z pewnością siebie typowego faceta.
– Jasne. Najwyżej skończysz z kulką w głowie gdy ktoś
odkryje, że jesteś wtyczką.- Ze złością wyrwałam swoje dłonie z jego. Potem
wstałam z krzesła.- I pewnie uważasz, że to w porządku.
– Kochanie, to tylko moja praca.- On również wstał mówiąc
jakimś pobłażliwym tonem.
–. Pamiętasz jak jakiś chłopak napadł na oddział banku w
którym pracowałam? Niemal zmusiłeś mnie do powrotu do domu. Więc teraz gdy
sytuacja się odwraca nie traktuj mnie tak jakbym była nierozsądnym dzieckiem -
Poprosiłam płaczliwym głosem, bo znów zebrało mi się na łzy. Nie chcąc się
skompromitować spuściłam głowę z zamiarem odejścia.
– Hej.- Łukasz zatrzymał mnie lekko przyciągając do
swojej piersi. Potem mocno objął.- Nie płacz. A przynajmniej nie przeze mnie.
Wierz mi, że nie staram się niepotrzebnie ryzykować.
– Więc czemu bierzesz udział w tych prowokacjach?-
Odrobinkę odsunęłam się od niego by spojrzeć w oczy.- Przecież nie musisz tego
robić. Są przecież inni: bezdzietni i nieżonaci faceci. Chociażby Maciek. On z
chęcią chciałby brać udział w takich przedsięwzięciach nie raz o tym mówił.-
Łukasz z delikatnym uśmiechem pocałował mnie w skroń.
– A myślisz, że on nie ma rodziny? Że jego bracia lub
rodzice cierpieliby mniej po jego śmierci?
– Nie nie, ale...-
Zamilkłam zawstydzona własnym egoizmem.
– Każdy z nas ma coś do stracenia. I każdy nie chce tego
stracić, więc stara się być ostrożnym. Ja mam duże doświadczenie, a
Maciek...sama widzisz, jest w gorącej wodzie kąpany. Niechybnie zdradziłby się
jakimś nierozważnym słowem czy gestem, więc cieszę się, że jednak wypadło na
mnie.Poza tym to jest to niejako sprawa osobista.- Już miałam spytać co miało znaczyć jego ostatnie zdanie, ale nie byłam w stanie. Bo z każdym następnym wypowiedzianym słowem Łukasz zataczał delikatnie
kółka w okolicy moich łopatek. Jego ciepły, miętowy oddech prawdopodobnie po
paście do zębów owiewał moją twarz, a policzek dotykał policzka. Z
przyjemnością wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.- A teraz...- Jego usta
znalazły się niżej, kierując do wgłębienia na szyi.-...teraz może byśmy
skończyli ten temat? Bo chciałbym porozmawiać o czymś innym.
– Ttak?- Wyjąkałam z trudem czując jak mój puls
przyspiesza gdy do ust dołączył jego język pozostawiając na skórze przyjemny
chłód. Od tak dawne Łukasz nie dotykał mnie w ten sposób...
– Aha.- Delikatnie zagryzł mnie za płatek ucha powodując,
że przez całe ciało przeszedł mi dreszcz.- Wiesz, w całym tym natłoku bzdur,
które naplotłaś mi w czasie obiadu w jednym punkcie miałaś całkowitą rację.
– Tak?- Powtórzyłam znów z jeszcze większym trudem. Z
moim mózgiem działo się chyba coś dziwnego gdy prowokacyjnie pokrywał
delikatnymi pocałunkami moją twarz starannie omijając jednak ust.
– Yhmm...- Mrugnął ani na moment nie przestając swoich
pieszczot rozsuwając kciukiem poły mojego szlafroka by zapewnić więcej pola do
popisu swoim ustom.- W tej części gdy wspomniałaś, że cię zaniedbuję. A
właściwie twoje potrzeby.
– Och.- Ponownie nie popisałam się elokwencją gdy podparł
mnie do krzesełka napierając klatką piersiową na moje piersi a biodrami na moje
własne. Przez cienki materiał szlafroczka wyczułam jego podniecenie. Gorącą
spłynęło aż do dolnej części mojego brzucha.
– Sądzę...sądzę,
że to... że to da się naprawić.- Wykrztusiłam z trudem. Na twarz Łukasza
wykwitł szelmowski uśmiech.
– To świetnie, bo mam ochotę wreszcie pocałować kogoś
kogo pragnę najmocniej na świecie.- Odpowiedział mi mąż tym razem bezbłędnie
natrafiając w moje wargi. Gdy wsunął mi język do ust nie mogłam powstrzymać się
od jęknięcia. Zaraz jednak dotarły do mnie jego ostatnie słowa. Bo przypomniały
mi, że nie tylko ja korzystam z tych przywilejów. Podpierając dłońmi jego
klatkę piersiową z wewnętrznym sprzeciwem własnego ciała oderwałam się od
niego.
– Dzisiaj też tam
byłeś?
– Gdzie?- Spytał zupełnie zdezorientowany nagłą zmianą
mego tonu z roznamiętnionego na rzeczowy.
– Z Kariną. Byłeś
z tą kobietą?- Gdy spuścił głowę całe moje podniecenie wyparowało. Całkowicie wysunęłam się z jego objęć.
– Kara, z nią nic
mnie nie łączy. Nie w ten sposób co z tobą.
– Nawet jeśli to, co z nią robisz jest tylko udawane, to
jednak wybacz, ale nie potrafię przejść do porządku dziennego nad faktem, że
jeszcze kilka godzin a może nawet i minut całowałeś inną kobietę.
– Przecież wiesz, że z nią nie sypiam. Jedyne na co się
zgodziłem to kilka pocałunków by wypaść wiarygodnie.- Ze złości tupnęłam nogą
wyobrażając sobie te „tylko pocałunki”. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że
Łukasz tylko nimi potrafi sprawić, by kobieta całkowicie rozpłynęła się w jego
ramionach. Czy tak samo całował tę całą Karinę? Chyba nie chciałam poznać
odpowiedzi na to pytanie.- Pragnę tylko ciebie.
– Więc przyjdź do mnie gdy zakończysz tę sprawę, gdy już
nie będziesz udawał kochanka tamtej laleczki. Dopiero wtedy moja sypialnia
będzie dla ciebie otwarta.- Oznajmiłam po czym wyszłam z kuchni. Tylko, że
leżąc w łóżku zagryzałam wargi niemal do krwi przytulając się do poduszki i
pragnąc by Łukasz był tutaj ze mną zamiast niej.
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania.Bardzo dobrze, że zdecydowałaś się aby przedstawić nam wszystko od początku. A poza tym opowiadanie będzie dłuższe, a jest tak dobre, że w ogóle mogłoby się nie kończyć, Czyli jednak miałam racje, że Łukasz rozpracowuje ten gang od środka. I kolejne moje przypuszczenie jest takie, że ma on coś wspólnego z Jackiem. Dodawaj szybko następna część :) Pozdrawiam roksana
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńŁadnie piszesz, rozwijasz akcje, wiele niepewności tak jak powinnno być.
Czytałam na Quku Twoje opowiadania, jak zakończyłaś jedno z nich "niebezpieczna miłość" bardzo ubolewałam, że Karolina nie jest z Jackiem vel Tomkiem, czemu dałąm nawet wyraz w komentarzu. Podświadomość mi szepcze, że Jacek się pojawi niedługo. Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam
Ania
To opowiadanie jest genialne z resztą jak każde naisane przez Ciebie. Przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania i moge przyznać, że jesteś wspaniała. Życzę Ci weny i pisz dalej bo masz naprawdę talent :);*
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ta część, chociaż uważam Karolinę za mało stanowczą kobietę. Nie wiem jak postąpiłabym na jej miejscu, jednakże uważam, że wierność to wierność. Łukasz złamał obietnice i wcale nie wygląda to na to, że ma wyrzuty sumienia. Praca jest dla niego najważniejsza, to w niej spędza każdą chwilę, angażuje się na 100 a żonę traktuje jak młodszą, niedoświadczoną kobietę, która ciągle narzeka, gada głupoty, a jej roszczenia są dziecinne i chętnie przełożyłby ją przez kolano - tak jak niestety wiele rodziców robi z dziećmi. On ją własnie tak traktuje jak smarkulę. Wydaje mi się, że Łukasz ma wysokie ego, a wszystko co robi, nie robi dla rodziny, ale dla siebie. Dba o własne samozadowolenie, podnosi swoją wartość, a rodzina jest dodatkiem.
OdpowiedzUsuńWidzę w Łukaszu pasję do pracy, ale przecież on ma dziecko, żonę, i właśnie tych dwoje powinno być dla niego najważniejszymi. Traci cenne i jedyne chwile z dzieckiem, które już nigdy się nie zdarzą, a on wydaje się nie ubolewać nad tym.
Chciałabym by Karolina okazała się silną, twardą kobietą, która zadba o siebie i dziecko. Ona najbardziej na tym cierpi.
mam nadzieję że to prawda i Łukasz nie zdradza Karoliny ani nie sypia z tą lafiryndą.....jeśli byłoby inaczej to znielubiłabym twoje opowiadania :( w końcu piszesz o prawdziwej miłości...tutaj nie może być jakiejkolwiek zdrady...i jacek jak się pojawi też nie może namieszać...proszę nie komplikuj tego jak w Miłosnym galimatiasie bo będzie przesadzone...
OdpowiedzUsuńOdnośnie twojego komentarza- tak, piszę o miłości- ale ta jak wiadomo wcale nie jest łatwa i piękna jak czasami ukazują to filmy. I oprócz miłości piszę także o życiu, które nie zawsze pisze takie scenariusze tak jak byśmy sobie tego życzyli. Mogę ci tylko obiecać, że na końcu postaram się uczynić główną bohaterkę szczęśliwą z mężczyzną u boku który będzie jej przeznaczony. Co do "groźby" że znielubisz moje opowiadania...no cóż bardzo mi przykro choć mam nadzieję, że tak się nie stanie. A jeśli chodzi o historię z Miłosnego galimatiasu i wątek Andrzeja Sławińskiego który jako jedyny nie zakończył się dobrze to zamierzałam dokończyć jego w historię w osobnym opowiadaniu, do którego jednak zanim się zabiorę z pewnością minie jeszcze trochę czasu.Po tym opowiadaniu mam zamiar dokończyć losy Ani i Tomka, choć przewiduję że nastąpi to nie najszybciej.
UsuńMimo wszystko mam nadzieję, że to opowiadanie przypadnie ci do gustu, bo zamierzam je trochę rozbudować. I zachęcam do czytania.
Pozdrawiam, :)
Mam jedynie nadzieję że wszystko skończy się dobrze i Karolina z Łukaszem będą razem szczęśliwi..bo to on jest jej przeznaczony :-)
Usuńżadnych zdrad, żadnych rozstań....już oni za dużo przeszli..powinni być w końcu szczęśliwi:) proszę o to :*
OdpowiedzUsuń