Łączna liczba wyświetleń

sobota, 27 grudnia 2014

Prawdziwa miłość (V)



Ledwie Przemek z Hanią opuścili podjazd, chwyciłam w dłonie torebkę i ruszyłam w kierunku centrum. Na początku wesam do butiku. Dawno nie byłam w takim miejscu. Ostatnio jedyne ubrania jakie kupowałam to dziecięce body, koszulki i sukieneczki dla mojej córki. Teraz rozglądałam s za czymś dla siebie. Czułam się lekko zagubiona, bo od dawna byłam na bakier z modą. Uprzejma ekspedienta pomogła wybrmi odpowiedni fason sukienki. Ucieszyłam s nawet gdy skomentowała to:
   Taki krój podkreśli pani szczupłą talię i piersi.- bo od dawna martwiłam sswoją wagą nawet nie zwracając uwagi, że już dawno odzyskałam figurę sprzed ciąży.
Do kompletu kupiłam jeszcze żakiet; potem przypominając sobie wysokie szpilki Alicji i słoneczne okulary wesam do sklepu z obuwiem. Potem pasmanterii i drogerii. Tak objuczona zakupami ruszyłam do fryzjerki. Gdy rozpuściła moje długie do połowy pleców włosy dopiero teraz zdałam sobie sprawę jaką ma długość. Od tak dawna zwzywałam je po prostu w gumkę, że nawet o tym nie myślałam.
   Co robimy z włosami?- spytała fryzjerka z nożyczkami w dłoniach.
   Nie wiem, zdaje s na panią- odparłam wzruszając ramionami. Skończyło s na tym, że po pół godzinie miam bardzo modną, postrzępioną fryzurkę, która nadawała mojej twarzy przekorny i młodzieńczy wygląd. Podziękowam jej szczerze zadowolona, a potem skierowałam się do kosmetyczki. Przypomniałam sobie to co powiedział mi Marek. Rzeczywiście od dawna nie zwracałam uwagi na swój wygląd. Po wyregulowaniu brwi i zabiegu oczyszczającym twarz wyglądałam znacznie lepiej.
Po wszystkim, zmęczona wróciłam do domu. Od razu skorzystałam z zakupów: wyjęłam nowe sole do kąpieli, nowy depilator i balsam do ciała, z którego nawet- o zgrozo- przestałam korzystać. Zadowolona przebrałam s w nowe rzeczy, skropiłam kupionymi perfumami, zrobiłam lekki makijaż i włożyłam na nos przeciwsłoneczne okulary. To nic, że dochodziła siedemnasta- latem słońce zachodziło później, a poza tym chciałam robić wrażenie. Nie obchodziło nie to, że wydałam dziś prawie 500 zł: w głowie wciąż miałam wykwintną i elegancką Alicję.
Gdy dumnie kroczyłam przez miasto miło było od nowa poczuć s kobietą. Teraz faceci się za mną oglądali (albo chociaż po prostu patrzyli). Znów byłam piękna i atrakcyjna w czyichś oczach i to była moja nagroda. Dopiero po kilku minutach zorientowałam się, że właściwie to idę bez celu. Postanowam więc iść do parku i nakarmić kaczki. Spacer jednak mnie nie uspokoił. Czując głód, skierowałam s do restauracji. Tym razem nie szalałam aż tak bardzo: było to miejsce eleganckie aczkolwiek nie zanadto drogie. Usiadłam przy wolnych stoliku. Czułam się świetnie: młodo, przebojowo, jakby cały świat należał do mnie...a przynajmniej do czasu gdy zadzwonił telefon. Przemek informował mnie zgodnie z tym o co go prosam, że Hania bezpiecznie śpi w jego domu. Podziękowam mu i s rozłączyłam. I wtedy s zaczęło. Próbowałam sobie wmówić, że czuję się wspaniale ledwie skubiąc jedzenie z talerza, ale tak nie było. Bo prawda była taka, że przypominając sobie
teraz te całe zakupowe wariactwo czułam się po prostu głupio. Rywalizowam z Alicją, którą nie byłam. Bo byłam matką łtora rocznego dziecka, rozwódką i odpowiedzialną dziewczy która nigdy nie ulegała szaleństwom. A teraz w przypływie zazdrości i smutku zrobiłam coś takiego.
Wysam z restauracji czując się jakbym udawała kogoś kim nie jestem. Nie chciałam jednak wracać do pustego domu. W ostatniej chwili przesam na drugą stronę ulicy. Zapukałam. Nikt jednak nie otworzył. Nacisnęłam dzwonek jeszcze kilkakrotnie. Nadal nic.
   Cholera.- zaklęłam cicho.
   Tak?- usłyszałam za sobą głos Marka- Przyszła pani do mnie?- Odwróciłam się. Spojrzał na mnie wytrzeszczając oczy. - Laura?- obdarzyłam go żałosnym uśmiechem zdejmując z twarzy przeciwsłoneczne okulary.
   Tak. Mogę?
   Jasne, wchodź. Przepraszam, że nie otwierem. Pracowem nad artykułem.
Co znaczą te włosy? I w ogóle cały wygląd, strój? Byłaś na jakieś imprezie?
   Nie. Po prostu na zakupach. Skorzystałam z twojej rady- Skrzywam s gdy próbując zdjąć but straciłam równowagę. Tylko bystre ram Marka uchroniło mnie przed upadkiem.- Cholerne szpilki- wymamrotałam- Nie chodziłam w nich od kilkunastu miesięcy. Stopy niemal mi odpadają.- Z ulgą klapnęłam na kanapę. Groncewicz przyglądał mi się bez słowa. Najwyraźniej nic nie rozumiał.
   Chcesz coś do picia?
   A masz alkohol?
   Tylko piwo.
   Coś mocniejszego?
   Przykro mi- skrzywiłam się.
   Trudno. Dawaj.- Gdy poszedł do kuchni zdjęłam z siebie żakiet i powiesam go na krzesełku.
   Proszę- podał mi szklaną butelkę. Była już bez kapsla.
   Dzięki.- upiłam jeden łyk.
   Myślałem, że nie lubisz piwa.
   Ja też. Ale jak to mówią: jak się nie ma co się lubi...
   ...to s lubi co sma- dokończył.- Chcesz pogadać?
   Raczej nie.- przyznałam- Po prostu wypijmy, okej?
   Jak chcesz. Mogę włączyć telewizor? Dziś mecz ligowy.
   Interesujesz s piłką? Chyba żartujesz.
   Dlaczego?
   Pros cię: archeolog?
   Wyobrsobie, że tak. - roześmiałam s po raz pierwszy tego dnia.
   Super, nie znałam cię od tej strony.- pociągnęłam kolejny, potężny haust napoju.- Gdy telewizor zaczął „grać” nie musiałam zmuszać się do mówienia. Tempo wpatrywałam s w ekran biegających po murawie mężczyzn, choć nic nie widziałam. Po pierwszej przerwie chwyciłam drugie piwo.
   Spotyka s z kimś. Z jakąś tam Alicją.- odezwam się. Marek spojrzał na mnie od razu domyślając s o kim mówię. Ściszył dźwięk.-  Nie minął nawet rok od naszego rozwodu, a już przygruchał sobie inną.- westchnęłam ciężko.
   A więc to dlatego.
   Tak, ale nie z tych powodów co myślisz. Po prostu pomyślałam sobie o tym, że bardzo chciałam mu dać szansę. I że gdybym mu wybaczyła teraz zdradziłby mnie po raz kolejny.
   Nie chciałbym cię denerwować, ale wy się jednak rozwiedliście. Przemek ma prawo robić co tylko chce.
   Wiem to, okej? Naprawdę. I rozumiem, choć...choć to boli.- Z trudem przełknęłam ślinę. Gardło miam wyschnięte na wiór. Upiłam kolejny łyk z butelki. Potem kontynuowałam.- Ale on zabrał ją dziś z Hanią do zoo. Poczułam się tak jakby chcieli mi zabrać rodzinę. A na dodatek widząc ją...tą całą Alę.- prychnęłam.- Śliczna, ładnie ubrana, opalona.., gdy spotkaliśmy się wczoraj na mieście w swoich spranych dżinsach i szarej tunice poczułam się niewidoczna. Jak szara mysz.
   To dlatego jesteś dziś taka odmieniona?- spytał cicho. Uśmiechnęłam ssmutnym uśmiechem.
   Tak. Posam do fryzjera, kosmetyczki, zmieniłam fryzurę, kupiłam nowy komplet bielizny. Taki koronkowy choć niezbyt wygodny, bo coś cały czas wpija mi s w tyłek- czknęłam- Ale podobno jest seksowny, a przynajmniej tak twierdziła sprzedawczyni. Potem wróciłam do domu zrobiłam makijaż, przebrałam s i voila, pokazałam s światu. I po raz pierwszy od dłuższego czasu wydałam ssobie atrakcyjna... cudowne uczucie- zmiam się- Jeden facet w restauracji nawet zapytał czy się do niego nie dosiądę... Ale wiesz co? Wtedy poczułam się jak kompletna kretynka, jak przebieraniec. Chciałam
udowodnić sobie, że też potraf być taka jak on, że też o nim zapomniałam, że nie żyję przeszłością, że też zasługuje jeszcze na szczęście.- wypowiadając te słowa zdałam sobie sprawę jak to brzmi- Boże, jaka jestem żałosna.
   Nie jesteś. I nie wiem dlaczego tak s czujesz. Przeci wyglądasz ślicznie.
Miałem właśnie pochwalić twoją fryzurę.
   amiesz. Ale jesteś świetnym kumplem- Klepnęłam go w ramię.- I doskonale wiesz, że to chciałabym usłyszeć.
   Nie, mówię tylko prawdę. I wiesz co? Nie myśl o tym co spowodowało tę zmianę tylko się nią ciesz. I dobrze, że nareszcie otworzyłaś oczy na siebie.
   Tak myślisz?
   Tak. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłaś w restauracji.
   Ja też- rozmiam się.- Tylko, że prawie niczego nie tknęłam. Nie miam apetytu.
   Dlatego...- delikatnie wyjął mi z dłoni butelkę- Nie powinnaś więcej pić na pusty żołądek.
   Daj już spokój. Tak nie zachowuje s kumpel tylko rygorystyczny tatuś.
   Mogę być i rygorystycznym tatusiem, ale najpierw dam ci coś do jedzenia.
   Teraz? Dochodzi już dziewiąta.
   I co z tego? I tak z tego co słys szykuje się długa rozmowa.- Gdy zostałam sama zrobiło mi się lżej na duszy. Od tak dawna nikt o mnie nie dbał...Położyłam s na kanapie starając s nie myśleć o Alicji i byłym mężu. Marek miał racje: Przemek rozpoczął nowy rozdział w swoim życiu i ja też powinnam.
Przypomniałam sobie jak mówił mi, że to tylko seks. (gdy dowiedziałam się, że mnie zdradzał) Że do tego nie potrzeba mości, bo kocha tylko mnie. Że to zwykłe pożądanie. Ja też powinnam zacząć tak myśleć. Tylko nowy facet pomógłby mi ostatecznie s z tego otrsnąć. Klin klinem, jak mawiają.
   Masz- rzucił mi na brzuch jakieś pudełko. Zmarszczyłam brwi.
   Frytki?
   Nie mam nic innego.
   Cały czas żywisz sfast foodami? Gdybym wiedziała to zapraszałabym cię na obiad codziennie.
   Zawsze możesz to zrobić.- wyszczerzył się.
   Więc wpadaj kiedy chcesz. Wiesz, że zawsze jem o drugiej.
   Wiem. Ale teraz zamiast twojej genialnej kuchni musi ci wystarczyć to co jest.
   Chyba wolę być głodna.
   I jeszcze wybrzydza- wziął pojemnik do ręki.- Frytki są wyśmienite.
   Wierze na słowo.- odparłam. Potem patrzyłam jak je. Przypomniałam sobie jak Przemek po powrocie do domu pochłaniał tonę jedzenia a potem ledwo przyłożywszy głowę do poduszki zasypiał. Nigdy nie moam tego zrozumieć.
   Na pewno nie chcesz?- spytał mnie z pełną buzią  Pokręciłam głową uśmiechając s do niego z politowaniem.
   Twoja strata- Nadal go obserwowałam. I w pewnej chwili mnie olśniło.
Gwałtownie podniosłam s do pozycji siedzącej. Dość myślenia o byłym, nakazałam sobie.
   Coś s stało?
   Nie, nic. Zakręciło mi się w głowie.- Skłamałam. Klin klinem, powtórzyłam w myślach. Klin klinem.
   Mówiłem ci, żebyś coś zjadła.- z powrotem oddał mi pojemnik kładąc na kolanach.
   Nie chcę. W porządku.
   Ale...
   Marek, nadal coś do mnie czujesz?- wypaliłam. Kompletnie zaskoczyłam go tym pytaniem sądząc z wyrazu jego twarzy.
   Co?
   Kiedyś, zaraz po tym jak Przemek mnie zdradził...powiedziałeś mi, że kochałeś mnie od wielu miesięcy. To nadal prawda?
   Czemu pytasz?- wstałam z kanapy. Podesam do niego.
   Bo chcę s z tobą kochać.- Marek wstał odsuwając s ode mnie. Potem przemówił belferskim tonem:
   Laura, jesteś pijana. Powinnaś iść spać. Odprowadzę cię do domu.
   Nie jestem pijana- zaprzeczyłam stanowczo- Okej, wstawam się lekko, ale myś trzeźwo.
   Odprowadzę cię do domu- powtórzył. Chwyciłam cię za rękę.
   Proszę- szepnęłam cicho.- Pomóż mi o nim zapomnieć. Pomóż mi wreszcie zacząć żyć a nie egzystować- Gdy się tak w niego wpatrywałam zauważyłam jak gwałtownie przełknął ślinę, bo jego jabłko Adama wyraźnie się przesuwało po szyi. Pogłaskałam go po policzku.- Chcę zacząć od nowa.- szepnęłam stając na palcach i zbliżając swoje usta do jego ust. Gdy s zetknęły sama nie wiedziałam co poczułam: spodziewam się, że zatracę s w tym pocałunku,
ale w mojej głowie pojawiła smyśl, że to jest niewłaściwe, że to nie jest Przemek. Na przekór temu mocniej przyciągnęłam Marka do siebie pogłębiając pocałunek.
Długo nie musiałam czekać na jego reakcję. Sądziłam, że zapomniałam smaku tych pospiesznych spotkań naszych ust w liceum; teraz od nowa je odkrywałam. Przesunęłam dłonie z jego gęstych włosów na kark, a potem plecy. I choć różnił się od mojego byłego męża, bo był bardziej muskularny to przestało dręczyć mnie myśl o zdradzie. Zatraciłam się w tej grze złączonych ze sobą języków, przylegających do siebie ciał i własnego pragnienia które mnie dopadło, a którego nie czułam do chwili gdy oznajmiałam swój zamiar Markowi. Teraz jednak byłam już pewna. Moje ręce zawędrowały pod jego koszulkę dotykając gołych pleców, które zadrżały pod moim dotykiem. Odsunął się ode mnie gdy usiłowałam zdjąć mu T-shirt.
   To szaleństwo. Będziemy...ty będziesz tego żałować.
   Nie będę.- pocałowałam go w szyję. A potem ramię.- Chodźmy do sypialni. Nie wiem czy to skutek wypitych wcześniej prawie dwóch piw czy po prostu długiej abstynencji: po prostu na widok gołego torsu Marka nie mogłam powstrzymać s od dotykania, całowania i pieszczenia ciała. Nie było tak jak z Przemkiem: nie było tej czułości i poczucia porozumienia dusz; to było czyste pożądanie i związek dwóch spragnionych ciał. Moje ręce wędrowały wszędzie: gładziły jego pośladki, masowały sztywne początkowo ramiona aż do ich całkowitego rozluźnienia.
On też nie był mi dłużny: choć bardziej delikatny niż ja jego subtelne ruchy i dotyk w odpowiednich miejscach spraw mi niemało przyjemności. Gdy w końcu zsunął ze mnie suknię uśmiechnął się.
   To ten nowy komplecik? Napraw seksowny.
   Cies się, że ci się podoba- mrugnęłam zawstydzona przypominając sobie co wcześniej o nim wygadywałam. On w tym czasie odchylił lewe, a potem prawe ramiączko. Potem jego dłonie zawędrowały do moich łopatek. Dotknął czubkami palców koronki. Nie mogłam powstrzymać s od śmiechu gdy próbował wymacać” zapięcie.
   Chyba nie mam zbyt dużej wprawy.- zażartował.
   Nie, zapięcie jest z przodu.- odparłam z uśmiechem. To było dla mnie nowe: te żarty i wspólne przekomarzanie się w łóżku.
Po wszystkim czułam się błogo i odprężona. Wtulona w ramMarka przymknęłam oczy szykując się do snu.  Poczułam jego gorące wargi na chłodnym i spoconym czole. Otworzyłam oczy gładząc go po policzku.
   Jak s czujesz?
   Wspaniale.- westchnęłam rozmarzona.
   Chodziło mi raczej o to czy nie żałujesz.- zaśmisię- Ale taka odpowiedź też mi pasuje.- Cmoknął mnie w usta. Nagle coś mi s przypomniało.
   Tamta dziewczyna z którą widziałam cię miesiąc temu...nie spotykasz się z nią, prawda?
   Nie, to była tylko moja koleżanka z pracy. Nie wiedziałem, że ją widziałaś.
   Przypadkiem w oknie. Cies się, że nie zepsam twojego związku.
   Teraz jestem tylko w jednym związku.- mocniej mnie do siebie przygarnął.
Potem pocałował. Poczułam jak znów na mnie napiera, ale nie przeszkadzało mi to choć zawsze było inaczej. Kochając się z Przemkiem czasami robiliśmy to tak gwałtownie, że często byłam zbyt obolała na drugą rundę” lub po prostu nie miam na to ochoty. Teraz jednak łagodne pieszczoty Marka znów
mnie pobudziły. Jednocześnie jednak poczułam wyrzuty sumienia. Przecież nie powinnam tego czuć przy mężczyźnie, krego nie kocham jeśli nie czułam tego nawet przy mężu. Zauwył, że przestałam odwzajemniać jego pocałunek
i zesztywniałam. Podniósł głowę.- Przepraszam, nie powinienem...
   Nie to ja.- powiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej. Naciągnęłam kołdrę na piersi- Po prostu...posłuchaj, ja...to znaczy...- Cholera, pomyślałam- Ja...nie umiem tego wyjaśnić.
   Rozumiem.- odparł poważniejąc. Dotknęłam delikatnie jego ramienia.
Dlaczego wszystko zepsułam?
   Nie, nie rozumiesz. Nie chodzi o to, że żałuję tylko po prostu...po prostu...
   Co po prostu?
   Po prostu nigdy wcześniej tego nie robiłam.- wybuchłam- To znaczy z nikim innym niż Przemek. - dodałam cicho ze spuszczoną głową. Po chwili poczułam jak Marek podnosi ją swoją dłonią. Z trudem spojrzałam mu w oczy.
   Ale nie żałujesz?- upewnił się.
   Nie, po prostu czuję się dziwnie. Może gdybym zrobiła to z przypadkowym facetem jaki miam na początku zamiar...Ale z tobą? Nie, nie żałuję.- Na jego twarzy pojaws uśmiech.
   Zostaniesz na noc?- zawahałam się.- No tak, Hania.- Mogłam skorzystać z jego niewiedzy. I z tej wymówki. Ale mimo to odparłam:
   Nie, nie wraca rano. Dopiero wieczorem.
   Więc zostaniesz?
   Jeśli chcesz.- Taka intymność była dla mnie zdecydowanie zbyt szybka, choć jednocześnie wiedziałam, że jeśli chcę zapomnieć o Przemku muszę to zrobić. Lepiej od razu skoczyć na głęboką wodę.
Rano obudziłam s w łóżku sama. Nie miam pojęcia, która jest godzina. Nie zawracając sobie głowy bielizną wsunęłam sukienkę na gołe ciało. Potem posam do łazienki. Gdy przemyłam twarz i trochę s odświeżyłam zebram dość odwagi na spotkanie z Markiem. Tak jak sspodziewam był w salonie. Pisał coś zawzięcie w notatniku. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i go odłożył. Potem podszedł do mnie.
   Dobrze spałaś?
   Tak. Która godzina?
   Dochodzi dziewiąta. Pomyślałem, że nie będę cię budził skoro nie musisz zająć się Hanią.- nachylił się aby mnie pocałować. Odsunęłam głowę.
   Nie myłam zębów.- tłumaczyłam się ze słabym uśmiechem.- Powinnam wrócić do domu.
   W takim razie odprowadzę cię do wyjścia- po jego minie wiedziałam, że tego nie kupił. Dlatego przy drzwiach odezwam się ponownie:
   To nie tak jak myślisz.
   A skąd wiesz co myślę?
   Sądzisz, że cię wykorzystałam. I że teraz chcę zapomnieć o tym co stało się tej nocy albo najlepiej udać, że nigdy jej nie było. Ale nie taka jest prawda.
   A jaka jest?
   Chcę spróbować.- szepnęłam patrząc mu prosto w oczy- Potrzeba mi tylko trochę czasu, żeby się z tym oswoić. Ta noc...miałeś rację powinniśmy z tym zaczekać, choć z drugiej strony dobrze się stało- Dodałam by nie pomyślał, że jednak żałuję. Gdy wpatrywał się we mnie badawczo odważyłam się dotknąć jego policzka.- Zawsze taktowałam cię jak najlepszego przyjaciela. Trudno mi teraz tak szybko nastaw s na coś innego.- Marek chwycił dłoń, którą gładziłam jego twarz i pocałował. Chyba mi uwierzył.
   Przyjdziesz później?
   Sądziłam, że ty to zrobisz. Przygotuję jakieś dobre śniadanie. A przede wszystkim zdrowe. Pasuje? - Uśmiechnął się do mnie.
   Tak.
   A więc przyjdź za jakąś godzinę. Muszę wziąć jeszcze prysznic.
Gdy znalazłam s w swoim domu oparłam się całym ciałem o drzwi. Co ja do cholery zrobiłam? Zniszczyłam przyjaźń z jedyną osobą, która mnie ją bezwarunkowo obdarzyła. Bo te kity o związku był tylko...kitami. Posam do łazienki od razu wchodząc do kabiny. Chłodna woda mnie otrzeźwiła. Mimo wszystko przed oczami wciąż miam widok ciała Marka. Wiedziałam, że jest przystojny ale co innego widzieć go w dopasowanej bluzie, a co innego na golasa. A przede wszystkim myśląc o nim w seksualny sposób. Owinięta ręcznikiem skierowałam się do kuchni. Przed lodówką zawaham s nie mając pojęcia co
zrobić na śniadanie. Po chwili jednak wyjęłam jajka i szynkę. Z jajeczni uporam się dość szybko. Przygotowując posiłek wciąż biłam s z myślami. Jedna część mojej osobowości biła mi brawo mówiąc: świetne Lauro, nareszcie przestałaś płakać nad utratą Przemka; druga natomiast żałowała, że wykorzystuję swojego przyjaciela by udowodnić sobie, że nie kocham byłego męża. I paradoksalnie obie te części we mnie siedziały.
Mimo wszystko gdy zjaws Groncewicz zdołałam s opanować. Postanowam być uczciwa: nie moam okłamać swojego najlepszego przyjaciela i od kilkunastu godzin- kochanka. Gdy zjedliśmy jajeczni odezwam się:
   Marek, chcę ci powiedzieć, że jesteś dla mnie kimś ważnym. I że w żadnym razie nie traktuje cię jako zabawki po to by zemścić się na Przemku. Nie wolno ci tak myśleć.
   Wiem, Laura.
   Nie przerywaj mi. Bo zanim zdecydujesz czy chcesz s w to pakowmusisz wiedzieć wszystko.- wzięłam głęboki wdech.- Nadal czuję coś do Przemka. Ciężko mi stwierdzić czy to mi miłość czy tylko zazdrość: jednak faktem jest, że jego widok z Alicją sprawmi przykrość. - spojrzałam na niego by sprawdzić jakie wrażenie wywarły moje słowa. Na szcście dojrzałam na nim tylko skupienie- Napraw jednak chcę z tobą spróbować. Mam już dość życia w samotności. I jeśli mam szansę z kimś zbudować związek to tylko z tobą.
Musisz zdecydować czy chcesz s w to pakować. Pamiętaj, że jest jeszcze
Hania.
   Przecież wiesz, że ją uwielbiam i to nie jest problemem. I wiesz też, że cię kocham. Poczekam tyle ile będzie trzeba. Chcę tylko wiedzieć: czy po tej nocy coś s zmieniło?
   Jasne, że tak. Postrzegam cię teraz w inny sposób.
   Chodzi mi o twoje emocje. Co do mnie czujesz?
   Nie kocham cię jeśli o to pytasz. Ale powoli przyzwyczajam się do myśli, że to możliwe. Sądzę...sądzę, że dość łatwo cię pokochać. Choć do tej pory
kochałam cię tylko jak przyjaciela.
   Więc od teraz jestmy parą?
   Chyba. To znaczy tak sądzę.- roześmiałam się.
Gdy wieczorem przyszedł do mnie Przemek z Hanią byłam sama w domu. Nie chciałam aby Marek był obecny przy tym jak przychodzi mój były mąż. Ja sama najpierw usiałam upor się z tym co poczuję na jego widok po nocy sdzonej z mężczyzną innym niż on.
   Dobry wieczór.- gdy otworzyłam drzwi Hania spała na jego rękach. Przemek spojrzał na mnie uważnie. Widocznie zauważył moją nową fryzurę, choć w żaden sposób nie skomentował mojego wyglądu.- Zanieść ją od razu do łóżka czy obudzić?
   Nie, połóż ją. I tak pewnie przed jedenas się obudzi.
   Wiesz, zawsze to w tobie podziwiałem. O każdej porze gotowa na jej zawołanie.- Powiedział cicho. Gdy wrócił z pokoju Hani wyraźnie nie szykował s jeszcze do wyjścia. Stanął w progu.
   Jak było w zoo?- spytałam pierwsza chcąc mu to ułatwić. I sobie też.
   Fajnie. Hania przez cały czas s śmiała. Mogę usść?- spojrzał na kanapę.
   Jasne.- sama zajęłam miejsce w fotelu obok.
   Wciąż coś mi pokazywała- dalej mówił o naszej córeczce.- Na widok węży nawet się nie przestraszyła tylko próbowała je dotknąć zdziwiona, że znajdują s za szybą. A wiesz co podobało jej się najbardziej?
   Hipopotamy?- spytałam przypominając sobie nasze wyjście do zoo.
   Tak. Zupełnie jak wtedy gdy...gdy byliśmy tam razem.
   Tak- mrugnęłam czując s niezręcznie. Przez chwilę tylko na siebie patrzyliśmy.
   Chciałem porozmawiać z tobą już w piątek, ale w towarzystwie Alicji było to niemożliwe.- zrobił krótką pauzę.- Laura, wiem że jesteś na mnie zła.
   Za związek z nią? Nie. Jeśli czuję złość to na to, że traktowała moją cór jak własną. Mam nadzieję, że się nią nie zajmowała w trakcie weekendu?
   Nie, byliśmy razem tylko w zoo na dwie godziny. Resztę spędziłem tylko z
Hanią.
   Cies się.
   To dobra dziewczyna. Poznałem ją w parku.- posłał mi delikatny uśmiech – Tak jak ciebie.
   Napraw nie musisz się przede mną tłumaczyć.
   Nie zamierzam.- odparł Przemek- Po prostu...mam nadzieję, że nie obrazisz się za to co teraz powiem, ale nadal jesteś dla mnie ważna. Zajmujesz szczególne miejsce w moim sercu i nadal traktuję cię jako przyjaciółkę. Dlatego chcę znać twoją opinię o niej.
   Mówisz poważnie?- nie mogłam uwierzyć, że pyta byłą żonę o to co sądzi na temat jego teraźniejszej partnerki.
   Tak.
   A co jeśli powiem, że jest głupia, zła i niemądra? wczas z nią zerwiesz?
   Jeśli naprawdę takie wywarła no tobie wrażenie, to być może tak. Ufam, że mogę liczyć na twoją szczerość. Uważasz to za bezczelność?
   Prawmówiąc tak. Sądziłam, że masz więcej taktu.
   Laura...
   Co? Czego ode mnie oczekujesz? Że cię pobłogosławię? Nie, może i nie jestem zawistną byłą żoną, ale matką Teresą z Kalkuty też nie.
   Masz rację, przepraszam. Wiem, że nie powinienem. Choć prawmówiąc...to była tylko wymówka.
   Wymówka?
   Chciałem wiedzieć jak zareagujesz.- powiedział, a ja zagotowałam s ze złości.
   Jak możesz?- żachnęłam się.- Wyjdź.
   Nie, Laura to nie tak jak myślisz...Po prostu Alicja powiedziała, że widząc nas razem wyglądałaś na przybitą. Nie chciałem byś przeze mnie cierpiała. Przepraszam.
   Nie mo w to uwierzyć- żachnęłam się- Czego sspodziewałeś, co? Że nadal usycham za tobą z sknoty? A może zaraz mi powiesz, że te twoje wszystkie kontakty z innymi kobietami w czasie trwania naszego małżeństwa były tylko po to by sprawdzić moją reakcję, co?
   Nie, oczywiście że nie. Ja tylko...
   Chyba będzie lepiej jak wyjdziesz. Aha, i powiedz tej twojej nowej kochanicy, że nie ma we mnie rywalki jeśli tego s obawia. I że doskonale wiem, że jestmy po rozwodzie.- Gdy w końcu zostałam sama poczułam pod powiekami łzy. Obejmując dłońmi ramiona usiadłam na podłodze i zaczęłam cicho szlochać.

8 komentarzy:

  1. Czytam Twoje opowiadania od początku i cały czas nie mogę wyjść z podziwu. Jesteś naprawdę niesamowita. Wiem, że może to głupio zabrzmi, ale jesteś dla mnie wzorem. Sama piszę opowiadanie i mam ogromny szacunek dla Ciebie i tego co piszesz. Masz niesamowite pomysły. Twoje dialogi są po prostu idealne, takie w kropkę.
    Mimo, że to poczatek tego opowiadania, ale już mnie do reszty pochłonęło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci za komentarz, Paulina. I za to, że moje opowiadanie ci się podoba. Ale jeśli chodzi o o ten wzór to raczej się tak nie czuję. Ja lubię właściwie tylko opowiadać, dlatego moim tekstom brakuje często niezbędnych szczegółów, a przede wszystkim opisów których nie cierpię. Może to z powodu tego iż sama przeczytałam już masę książek i jakoś nigdy nie mogłam przekonać się do opisów...w każdym bądź razie jeszcze raz dziękuję za pierwszy komentarz. :)

      Usuń
    2. @Paulina Opowiadania przeczytaj ' od nienawiści do... miłości' ono wymiata,a tak na marginesie ,to chyba każda z nas @MagdaLenka chciałaby przeczytać kiedyś dalszy ciąg tego opowiadania :)
      Dla mnie obie jesteście najlepsze ♥♥♥

      Usuń
    3. Czytałam każde opowiadanie i to jeszcze po dwa razy ;)

      Usuń
    4. Skoro tak to jak też chyba przeczytam twoje opowiadanie Paulina. :)

      Usuń
    5. Czuję się przy Tobie taka mała, że nie zawracaj sobie moim opowiadaniem głowy :)

      Usuń
  2. Jejku czytałam wszystkie Twoje opowiadania. Zakochałam się w tym jak i w pozostałych. Są cudowne. Czekam na dalszy ciąg. Masz niesamowity talent

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejne opowiadanie od którego nie mogę się oderwać! Wspaniale piszesz;)

    OdpowiedzUsuń