Ledwie Przemek
z Hanią opuścili podjazd, chwyciłam w
dłonie torebkę i ruszyłam w kierunku centrum.
Na początku weszłam do butiku.
Dawno nie byłam w takim miejscu. Ostatnio jedyne ubrania jakie kupowałam to dziecięce body, koszulki
i sukieneczki dla mojej córki.
Teraz rozglądałam się za czymś dla
siebie. Czułam się lekko zagubiona, bo od dawna
byłam na bakier z modą. Uprzejma
ekspedienta
pomogła
wybrać mi odpowiedni fason sukienki. Ucieszyłam się nawet
gdy skomentowała to:
– Taki
krój podkreśli pani
szczupłą talię i piersi.- bo od dawna martwiłam się
swoją wagą nawet nie zwracając
uwagi, że już dawno odzyskałam figurę sprzed ciąży.
Do kompletu kupiłam jeszcze żakiet;
potem przypominając sobie
wysokie
szpilki Alicji i słoneczne
okulary weszłam do sklepu
z obuwiem. Potem pasmanterii i drogerii. Tak
objuczona zakupami ruszyłam do
fryzjerki.
Gdy
rozpuściła moje
długie do połowy pleców włosy dopiero
teraz zdałam sobie sprawę
jaką mają długość. Od tak dawna związywałam
je po prostu w gumkę, że
nawet o tym nie myślałam.
– Co robimy z
włosami?- spytała
fryzjerka
z nożyczkami w
dłoniach.
–
Nie wiem, zdaje
się
na panią- odparłam wzruszając ramionami. Skończyło się na tym, że po pół godzinie miałam bardzo
modną,
postrzępioną fryzurkę,
która nadawała mojej twarzy przekorny i młodzieńczy wygląd.
Podziękowałam jej szczerze zadowolona,
a potem skierowałam się
do kosmetyczki. Przypomniałam
sobie to co powiedział mi Marek.
Rzeczywiście od
dawna nie zwracałam
uwagi na swój wygląd. Po
wyregulowaniu brwi i zabiegu oczyszczającym
twarz wyglądałam znacznie lepiej.
Po wszystkim, zmęczona wróciłam do domu. Od
razu skorzystałam z zakupów:
wyjęłam nowe sole do kąpieli, nowy depilator i balsam
do ciała, z którego nawet- o zgrozo- przestałam korzystać. Zadowolona przebrałam się w
nowe rzeczy, skropiłam kupionymi perfumami, zrobiłam lekki makijaż i włożyłam na nos przeciwsłoneczne okulary. To nic, że dochodziła siedemnasta-
latem słońce zachodziło
później, a poza tym chciałam robić
wrażenie. Nie obchodziło nie
to, że wydałam dziś prawie
500 zł: w głowie wciąż miałam wykwintną i elegancką Alicję.
Gdy dumnie kroczyłam przez miasto miło było od nowa
poczuć się kobietą.
Teraz faceci się za mną oglądali
(albo chociaż po prostu patrzyli).
Znów byłam piękna
i atrakcyjna w czyichś oczach i to była moja nagroda. Dopiero po kilku minutach zorientowałam się, że
właściwie to idę bez celu. Postanowiłam więc iść
do parku i nakarmić kaczki. Spacer jednak mnie nie uspokoił.
Czując głód, skierowałam się do
restauracji. Tym razem
nie
szalałam aż tak bardzo: było to miejsce eleganckie aczkolwiek nie zanadto
drogie. Usiadłam przy
wolnych stoliku. Czułam się
świetnie: młodo, przebojowo, jakby cały świat
należał do mnie...a przynajmniej
do czasu gdy zadzwonił telefon.
Przemek
informował mnie
zgodnie z tym o co go prosiłam, że Hania
bezpiecznie śpi w
jego domu. Podziękowałam mu i
się
rozłączyłam. I wtedy się zaczęło. Próbowałam sobie wmówić,
że czuję się wspaniale ledwie skubiąc
jedzenie z talerza, ale tak nie było. Bo prawda była taka, że przypominając sobie
teraz te całe zakupowe wariactwo czułam się po prostu
głupio. Rywalizowałam z Alicją, którą nie byłam. Bo byłam matką półtora rocznego dziecka,
rozwódką i odpowiedzialną dziewczyną która
nigdy nie ulegała szaleństwom. A teraz w
przypływie zazdrości i smutku
zrobiłam coś takiego.
Wyszłam z restauracji czując się jakbym udawała kogoś kim nie jestem. Nie chciałam
jednak wracać do pustego
domu. W ostatniej chwili przeszłam
na drugą stronę ulicy. Zapukałam. Nikt jednak nie otworzył. Nacisnęłam dzwonek
jeszcze kilkakrotnie. Nadal nic.
– Cholera.- zaklęłam cicho.
– Tak?-
usłyszałam za sobą
głos Marka- Przyszła pani do mnie?-
Odwróciłam się. Spojrzał na mnie wytrzeszczając oczy.
- Laura?- obdarzyłam go
żałosnym uśmiechem zdejmując z twarzy przeciwsłoneczne okulary.
– Tak. Mogę?
– Jasne, wchodź.
Przepraszam, że nie
otwierałem. Pracowałem
nad artykułem.
Co znaczą
te włosy? I w ogóle cały wygląd, strój? Byłaś na jakieś imprezie?
– Nie. Po prostu na zakupach. Skorzystałam z twojej rady-
Skrzywiłam się gdy
próbując zdjąć but straciłam równowagę. Tylko
bystre
ramię Marka
uchroniło mnie przed upadkiem.-
Cholerne szpilki- wymamrotałam- Nie
chodziłam w nich od kilkunastu miesięcy. Stopy niemal mi odpadają.-
Z ulgą klapnęłam na kanapę. Groncewicz przyglądał
mi się bez
słowa. Najwyraźniej nic
nie rozumiał.
– Chcesz coś do picia?
– A masz alkohol?
– Tylko piwo.
– Coś mocniejszego?
– Przykro mi- skrzywiłam się.
– Trudno. Dawaj.-
Gdy poszedł do kuchni zdjęłam
z siebie żakiet i powiesiłam go na krzesełku.
– Proszę-
podał mi szklaną butelkę. Była już bez kapsla.
– Dzięki.-
upiłam jeden łyk.
– Myślałem, że nie lubisz
piwa.
– Ja też. Ale jak
to mówią: jak się nie ma co się
lubi...
– ...to
się
lubi co się ma-
dokończył.- Chcesz
pogadać?
– Raczej
nie.- przyznałam- Po
prostu
wypijmy, okej?
– Jak chcesz.
Mogę włączyć telewizor? Dziś mecz ligowy.
– Interesujesz się piłką? Chyba
żartujesz.
– Dlaczego?
– Proszę cię: archeolog?
– Wyobraź
sobie, że tak. - roześmiałam się po
raz pierwszy tego dnia.
– Super,
nie znałam cię od tej strony.- pociągnęłam kolejny, potężny haust
napoju.- Gdy telewizor zaczął „grać”
nie musiałam zmuszać się
do mówienia.
Tempo wpatrywałam się w ekran biegających po murawie mężczyzn,
choć nic nie widziałam. Po pierwszej przerwie chwyciłam drugie piwo.
– Spotyka się z kimś.
Z jakąś tam Alicją.- odezwałam się. Marek spojrzał na mnie od razu
domyślając się o kim mówię. Ściszył
dźwięk.- Nie minął nawet
rok od naszego rozwodu, a już przygruchał sobie
inną.- westchnęłam ciężko.
– A więc to dlatego.
– Tak,
ale nie z tych powodów co myślisz.
Po prostu pomyślałam sobie o
tym, że
bardzo chciałam mu dać
szansę. I że gdybym mu wybaczyła
teraz zdradziłby
mnie
po raz kolejny.
– Nie chciałbym cię denerwować, ale wy się
jednak rozwiedliście.
Przemek ma prawo robić
co tylko
chce.
– Wiem to, okej? Naprawdę.
I rozumiem, choć...choć to boli.- Z trudem
przełknęłam ślinę. Gardło
miałam wyschnięte
na wiór. Upiłam kolejny
łyk z butelki. Potem kontynuowałam.- Ale
on zabrał ją dziś z Hanią do zoo.
Poczułam się tak jakby chcieli mi zabrać rodzinę. A na
dodatek widząc ją...tą całą Alę.- prychnęłam.- Śliczna, ładnie ubrana,
opalona.., gdy spotkaliśmy się wczoraj na mieście
w swoich spranych dżinsach i szarej tunice poczułam się niewidoczna. Jak szara
mysz.
– To
dlatego jesteś dziś taka odmieniona?- spytał cicho. Uśmiechnęłam
się smutnym uśmiechem.
– Tak.
Poszłam do fryzjera, kosmetyczki, zmieniłam
fryzurę,
kupiłam nowy komplet
bielizny. Taki koronkowy
choć niezbyt wygodny,
bo coś cały czas wpija mi się w tyłek-
czknęłam- Ale podobno jest seksowny,
a przynajmniej tak twierdziła sprzedawczyni. Potem wróciłam do
domu zrobiłam makijaż,
przebrałam się i voila, pokazałam się światu. I po raz pierwszy od dłuższego
czasu
wydałam się sobie atrakcyjna...
cudowne uczucie- zaśmiałam się- Jeden
facet w restauracji nawet zapytał
czy się do niego nie dosiądę... Ale wiesz co?
Wtedy poczułam się jak
kompletna kretynka, jak przebieraniec. Chciałam
udowodnić sobie, że też
potrafię być taka jak on, że też o nim zapomniałam, że nie żyję przeszłością, że też zasługuje jeszcze na szczęście.- wypowiadając te słowa zdałam sobie sprawę
jak to brzmi- Boże, jaka jestem żałosna.
– Nie jesteś. I nie wiem dlaczego
tak się czujesz. Przecież wyglądasz ślicznie.
Miałem
właśnie pochwalić twoją fryzurę.
– Kłamiesz. Ale jesteś świetnym kumplem- Klepnęłam go
w ramię.-
I doskonale wiesz, że to chciałabym usłyszeć.
– Nie, mówię tylko prawdę. I wiesz co? Nie
myśl o
tym co spowodowało tę zmianę tylko
się
nią ciesz. I dobrze, że nareszcie otworzyłaś oczy na
siebie.
– Tak myślisz?
– Tak. Nie pamiętam kiedy ostatnio
byłaś w restauracji.
– Ja też- roześmiałam się.- Tylko, że prawie niczego
nie tknęłam. Nie miałam apetytu.
– Dlatego...- delikatnie wyjął mi z
dłoni butelkę- Nie powinnaś więcej pić na pusty żołądek.
– Daj
już spokój. Tak
nie zachowuje się kumpel tylko rygorystyczny tatuś.
– Mogę być
i rygorystycznym tatusiem, ale najpierw
dam ci coś do jedzenia.
– Teraz? Dochodzi
już dziewiąta.
– I co z tego? I tak z tego co słyszę szykuje się długa rozmowa.-
Gdy
zostałam sama zrobiło mi się lżej na duszy. Od tak dawna nikt o mnie nie dbał...Położyłam się na
kanapie starając się nie myśleć
o Alicji i byłym mężu.
Marek miał racje: Przemek rozpoczął nowy rozdział w swoim życiu
i ja też powinnam.
Przypomniałam sobie
jak mówił mi, że to tylko seks.
(gdy dowiedziałam się,
że mnie
zdradzał) Że do tego nie potrzeba miłości, bo kocha tylko mnie.
Że to zwykłe pożądanie. Ja też
powinnam zacząć tak myśleć. Tylko nowy facet pomógłby mi ostatecznie się z tego otrząsnąć. Klin
klinem, jak mawiają.
– Masz- rzucił
mi na
brzuch jakieś pudełko. Zmarszczyłam brwi.
– Frytki?
– Nie mam nic innego.
– Cały czas żywisz się
fast foodami? Gdybym wiedziała to zapraszałabym cię na obiad codziennie.
– Zawsze możesz to zrobić.- wyszczerzył się.
– Więc
wpadaj kiedy chcesz. Wiesz, że
zawsze jem o drugiej.
– Wiem. Ale
teraz zamiast twojej genialnej kuchni musi ci
wystarczyć
to co jest.
– Chyba
wolę być głodna.
– I jeszcze
wybrzydza- wziął pojemnik do ręki.-
Frytki
są wyśmienite.
– Wierze na słowo.-
odparłam. Potem patrzyłam jak je. Przypomniałam sobie jak
Przemek
po powrocie do domu pochłaniał tonę jedzenia a
potem ledwo przyłożywszy głowę do poduszki zasypiał.
Nigdy nie mogłam tego zrozumieć.
– Na pewno nie chcesz?- spytał mnie z pełną
buzią Pokręciłam głową uśmiechając
się
do niego z politowaniem.
– Twoja strata- Nadal go obserwowałam. I
w pewnej chwili mnie olśniło.
Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Dość myślenia
o byłym, nakazałam sobie.
– Coś się stało?
– Nie, nic. Zakręciło mi się w głowie.- Skłamałam. Klin
klinem, powtórzyłam w myślach. Klin klinem.
– Mówiłem ci, żebyś coś zjadła.- z powrotem oddał mi pojemnik kładąc na kolanach.
– Nie
chcę. W porządku.
– Ale...
– Marek, nadal coś do mnie czujesz?- wypaliłam. Kompletnie
zaskoczyłam go tym pytaniem sądząc z wyrazu jego twarzy.
– Co?
– Kiedyś, zaraz po tym jak Przemek mnie zdradził...powiedziałeś
mi,
że kochałeś mnie od wielu miesięcy. To
nadal prawda?
– Czemu pytasz?- wstałam z
kanapy. Podeszłam do niego.
– Bo chcę się z tobą kochać.- Marek wstał odsuwając się ode mnie. Potem
przemówił
belferskim tonem:
– Laura, jesteś
pijana. Powinnaś iść spać. Odprowadzę
cię do domu.
– Nie jestem pijana- zaprzeczyłam stanowczo-
Okej, wstawiłam się lekko, ale myślę trzeźwo.
– Odprowadzę cię
do domu-
powtórzył. Chwyciłam
cię za rękę.
– Proszę- szepnęłam cicho.- Pomóż mi o
nim
zapomnieć. Pomóż mi wreszcie
zacząć żyć a nie egzystować- Gdy się
tak w niego wpatrywałam zauważyłam jak gwałtownie przełknął ślinę, bo jego jabłko Adama wyraźnie się
przesuwało po szyi. Pogłaskałam go
po policzku.- Chcę zacząć od nowa.- szepnęłam stając
na palcach i zbliżając swoje
usta do jego ust. Gdy się zetknęły sama nie
wiedziałam co poczułam: spodziewałam się, że zatracę się w
tym pocałunku,
ale w mojej głowie pojawiła się
myśl, że
to jest niewłaściwe, że
to nie jest Przemek.
Na przekór temu mocniej przyciągnęłam Marka do
siebie pogłębiając pocałunek.
Długo nie musiałam czekać na jego reakcję. Sądziłam,
że zapomniałam smaku
tych pospiesznych
spotkań naszych ust w liceum; teraz od nowa je odkrywałam.
Przesunęłam dłonie z jego gęstych włosów na kark, a potem plecy. I choć
różnił się od mojego byłego męża, bo był bardziej muskularny to
przestało
dręczyć mnie myśl
o zdradzie. Zatraciłam się
w tej grze złączonych ze sobą języków, przylegających do siebie ciał i własnego pragnienia które mnie dopadło, a którego nie czułam do chwili gdy oznajmiałam swój
zamiar
Markowi. Teraz jednak byłam już pewna.
Moje ręce zawędrowały pod jego koszulkę dotykając gołych
pleców, które zadrżały pod moim dotykiem. Odsunął się
ode mnie gdy usiłowałam zdjąć mu T-shirt.
– To szaleństwo.
Będziemy...ty będziesz
tego żałować.
–
Nie będę.- pocałowałam go w szyję. A potem ramię.-
Chodźmy do sypialni. Nie wiem czy to skutek
wypitych wcześniej prawie dwóch
piw czy po prostu długiej abstynencji: po prostu
na widok gołego torsu Marka nie mogłam powstrzymać się od dotykania, całowania i pieszczenia ciała. Nie było tak jak z Przemkiem: nie
było
tej czułości i poczucia porozumienia dusz;
to było
czyste pożądanie i związek dwóch spragnionych
ciał. Moje ręce wędrowały wszędzie: gładziły jego
pośladki, masowały sztywne początkowo ramiona
aż do ich całkowitego rozluźnienia.
On też nie był
mi dłużny:
choć bardziej delikatny niż
ja jego subtelne ruchy
i dotyk w odpowiednich miejscach sprawił mi niemało przyjemności. Gdy w końcu zsunął ze mnie suknię uśmiechnął się.
– To ten nowy komplecik? Naprawdę seksowny.
– Cieszę się,
że ci się podoba- mrugnęłam
zawstydzona przypominając sobie co wcześniej o nim wygadywałam. On
w tym czasie odchylił lewe,
a potem prawe ramiączko. Potem jego dłonie zawędrowały do moich łopatek.
Dotknął czubkami palców koronki.
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu
gdy próbował „wymacać” zapięcie.
– Chyba
nie mam zbyt dużej wprawy.-
zażartował.
– Nie, zapięcie
jest z przodu.- odparłam z uśmiechem. To
było dla mnie nowe: te żarty i wspólne przekomarzanie
się w łóżku.
Po wszystkim czułam się
błogo i odprężona. Wtulona w ramię
Marka przymknęłam oczy szykując się do snu.
Poczułam
jego gorące wargi na chłodnym i spoconym
czole. Otworzyłam oczy gładząc
go po policzku.
– Jak się czujesz?
– Wspaniale.-
westchnęłam rozmarzona.
– Chodziło mi raczej o to czy nie żałujesz.-
zaśmiał
się- Ale taka odpowiedź też
mi pasuje.- Cmoknął mnie w
usta. Nagle coś mi się przypomniało.
– Tamta
dziewczyna z którą widziałam cię
miesiąc
temu...nie
spotykasz się
z nią, prawda?
– Nie,
to była tylko moja koleżanka z pracy.
Nie wiedziałem, że ją widziałaś.
– Przypadkiem w oknie. Cieszę się,
że nie zepsułam twojego związku.
– Teraz jestem tylko w jednym związku.- mocniej mnie do siebie
przygarnął.
Potem pocałował. Poczułam jak znów na mnie napiera, ale nie przeszkadzało
mi to
choć zawsze było
inaczej.
Kochając się z Przemkiem czasami robiliśmy
to tak gwałtownie, że często byłam zbyt
obolała na „drugą rundę” lub po prostu nie miałam na to
ochoty. Teraz jednak łagodne pieszczoty Marka znów
mnie pobudziły. Jednocześnie jednak
poczułam wyrzuty sumienia. Przecież nie powinnam tego czuć przy mężczyźnie, którego nie kocham jeśli nie czułam tego nawet przy mężu. Zauważył, że przestałam
odwzajemniać jego pocałunek
i zesztywniałam. Podniósł
głowę.- Przepraszam, nie powinienem...
– Nie to ja.- powiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej. Naciągnęłam kołdrę
na piersi- Po prostu...posłuchaj, ja...to znaczy...-
Cholera, pomyślałam- Ja...nie umiem tego
wyjaśnić.
– Rozumiem.- odparł poważniejąc. Dotknęłam delikatnie jego ramienia.
Dlaczego wszystko zepsułam?
– Nie,
nie rozumiesz. Nie
chodzi o to, że żałuję tylko
po prostu...po
prostu...
– Co po
prostu?
– Po prostu nigdy wcześniej tego nie robiłam.- wybuchłam- To znaczy z
nikim innym niż Przemek.
- dodałam cicho ze spuszczoną głową. Po chwili poczułam jak Marek podnosi ją swoją dłonią. Z
trudem spojrzałam mu w oczy.
– Ale
nie żałujesz?- upewnił się.
– Nie, po prostu czuję
się dziwnie. Może gdybym zrobiła
to z przypadkowym
facetem jaki
miałam na początku
zamiar...Ale
z tobą? Nie, nie żałuję.- Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
– Zostaniesz
na noc?- zawahałam się.- No tak, Hania.- Mogłam
skorzystać z
jego niewiedzy. I z tej wymówki. Ale mimo to
odparłam:
– Nie,
nie wraca rano. Dopiero wieczorem.
– Więc
zostaniesz?
– Jeśli
chcesz.- Taka intymność była dla mnie zdecydowanie zbyt szybka, choć jednocześnie
wiedziałam, że jeśli chcę zapomnieć o
Przemku
muszę
to zrobić. Lepiej od razu skoczyć na głęboką wodę.
Rano obudziłam się w
łóżku sama. Nie miałam pojęcia, która jest
godzina. Nie zawracając sobie głowy bielizną wsunęłam sukienkę
na gołe ciało. Potem poszłam do łazienki. Gdy przemyłam twarz
i trochę się odświeżyłam
zebrałam dość
odwagi na spotkanie z Markiem. Tak
jak się spodziewałam był w salonie.
Pisał coś zawzięcie
w notatniku. Gdy mnie zobaczył
uśmiechnął się i go odłożył. Potem podszedł do
mnie.
– Dobrze spałaś?
– Tak. Która
godzina?
– Dochodzi dziewiąta. Pomyślałem, że nie
będę cię budził skoro nie musisz
zająć się Hanią.- nachylił się aby mnie pocałować. Odsunęłam głowę.
– Nie myłam zębów.-
tłumaczyłam
się ze słabym uśmiechem.-
Powinnam wrócić do domu.
– W takim razie odprowadzę
cię do wyjścia- po jego minie wiedziałam, że
tego nie kupił. Dlatego przy drzwiach
odezwałam się ponownie:
– To nie tak jak myślisz.
– A skąd
wiesz co myślę?
– Sądzisz,
że cię wykorzystałam. I że teraz chcę zapomnieć o
tym co stało
się
tej nocy albo najlepiej udać, że nigdy
jej nie było. Ale nie taka jest prawda.
– A jaka jest?
– Chcę spróbować.- szepnęłam patrząc mu prosto w oczy- Potrzeba mi tylko
trochę czasu, żeby się
z tym
oswoić. Ta
noc...miałeś rację powinniśmy z tym
zaczekać, choć z drugiej strony dobrze się stało-
Dodałam by nie pomyślał, że
jednak żałuję. Gdy wpatrywał
się we mnie badawczo
odważyłam się dotknąć jego policzka.- Zawsze taktowałam cię jak najlepszego przyjaciela. Trudno mi
teraz tak szybko nastawić się na coś
innego.- Marek chwycił
dłoń, którą gładziłam jego twarz
i pocałował. Chyba mi uwierzył.
– Przyjdziesz później?
– Sądziłam, że ty to
zrobisz. Przygotuję
jakieś dobre śniadanie. A przede wszystkim zdrowe. Pasuje? - Uśmiechnął się do mnie.
– Tak.
– A więc przyjdź
za jakąś godzinę. Muszę
wziąć jeszcze prysznic.
Gdy znalazłam się w
swoim domu oparłam się całym ciałem
o drzwi. Co ja do cholery zrobiłam? Zniszczyłam przyjaźń
z jedyną osobą,
która mnie ją bezwarunkowo
obdarzyła. Bo te kity o związku
był tylko...kitami. Poszłam do łazienki od razu wchodząc do kabiny. Chłodna woda mnie otrzeźwiła.
Mimo wszystko przed
oczami wciąż miałam widok ciała Marka. Wiedziałam, że jest
przystojny
ale co innego widzieć go w dopasowanej
bluzie, a co innego na golasa. A
przede wszystkim myśląc
o nim
w seksualny sposób. Owinięta ręcznikiem skierowałam się
do kuchni. Przed lodówką zawahałam się nie
mając
pojęcia co
zrobić na śniadanie. Po chwili jednak wyjęłam jajka i szynkę.
Z jajecznicą uporam się dość szybko. Przygotowując posiłek wciąż biłam się z
myślami. Jedna
część
mojej
osobowości biła mi brawo
mówiąc:
świetne Lauro,
nareszcie przestałaś płakać
nad utratą Przemka; druga natomiast żałowała, że wykorzystuję swojego przyjaciela
by udowodnić sobie, że nie kocham byłego męża. I paradoksalnie obie te części we
mnie siedziały.
Mimo wszystko gdy zjawił się Groncewicz zdołałam się opanować.
Postanowiłam być uczciwa:
nie mogłam okłamać
swojego
najlepszego przyjaciela
i od kilkunastu godzin- kochanka. Gdy zjedliśmy jajecznicę odezwałam się:
– Marek, chcę ci
powiedzieć, że jesteś dla mnie kimś ważnym. I że w żadnym razie nie traktuje cię jako zabawki po
to by zemścić się
na Przemku. Nie wolno ci tak myśleć.
– Wiem, Laura.
– Nie przerywaj
mi.
Bo zanim zdecydujesz czy chcesz się w to pakować
musisz wiedzieć wszystko.-
wzięłam głęboki wdech.- Nadal czuję coś do Przemka. Ciężko mi stwierdzić
czy to
mi miłość czy tylko
zazdrość: jednak faktem jest,
że jego widok z Alicją sprawił
mi przykrość. - spojrzałam na niego by sprawdzić jakie
wrażenie wywarły moje słowa. Na szczęście dojrzałam
na nim tylko skupienie- Naprawdę jednak chcę z tobą spróbować.
Mam
już dość życia w samotności. I jeśli
mam szansę z
kimś zbudować związek to tylko
z tobą.
Musisz zdecydować czy chcesz się w to pakować.
Pamiętaj,
że jest jeszcze
Hania.
– Przecież wiesz, że ją
uwielbiam i to nie jest problemem. I wiesz też,
że cię kocham. Poczekam tyle
ile będzie trzeba. Chcę
tylko wiedzieć: czy po tej nocy coś się zmieniło?
– Jasne, że
tak. Postrzegam cię teraz w inny sposób.
– Chodzi mi o
twoje emocje. Co do mnie czujesz?
– Nie kocham
cię jeśli o to pytasz. Ale
powoli przyzwyczajam się
do myśli, że
to możliwe.
Sądzę...sądzę, że dość łatwo
cię pokochać. Choć do tej pory
kochałam cię tylko
jak przyjaciela.
– Więc
od teraz jesteśmy parą?
– Chyba. To
znaczy tak sądzę.- roześmiałam
się.
Gdy wieczorem przyszedł
do mnie Przemek z Hanią byłam sama w domu. Nie chciałam aby Marek
był obecny przy tym jak
przychodzi mój były mąż. Ja sama
najpierw usiałam uporać się z tym co poczuję na jego widok po nocy spędzonej z mężczyzną
innym
niż on.
– Dobry wieczór.-
gdy
otworzyłam drzwi
Hania spała na jego rękach.
Przemek spojrzał na
mnie
uważnie. Widocznie
zauważył moją
nową fryzurę, choć w żaden sposób nie
skomentował mojego wyglądu.- Zanieść ją
od razu do łóżka czy obudzić?
– Nie,
połóż ją. I tak pewnie przed jedenastą się obudzi.
– Wiesz, zawsze to w tobie podziwiałem. O każdej
porze gotowa na
jej zawołanie.- Powiedział cicho. Gdy wrócił
z pokoju Hani wyraźnie
nie szykował się jeszcze do wyjścia. Stanął w progu.
– Jak było
w zoo?- spytałam pierwsza
chcąc mu to ułatwić.
I sobie też.
– Fajnie.
Hania przez cały czas się śmiała. Mogę usiąść?- spojrzał na kanapę.
– Jasne.- sama zajęłam miejsce
w fotelu obok.
– Wciąż coś
mi pokazywała- dalej mówił o naszej córeczce.- Na widok węży nawet się
nie przestraszyła tylko próbowała
je dotknąć zdziwiona, że znajdują się za
szybą. A wiesz co podobało
jej się najbardziej?
– Hipopotamy?- spytałam przypominając sobie nasze
wyjście do zoo.
– Tak. Zupełnie
jak wtedy gdy...gdy byliśmy tam razem.
– Tak-
mrugnęłam czując się niezręcznie.
Przez chwilę tylko na siebie patrzyliśmy.
– Chciałem porozmawiać
z tobą już w piątek, ale w towarzystwie Alicji
było
to niemożliwe.- zrobił krótką pauzę.- Laura, wiem że jesteś na mnie zła.
– Za
związek z nią? Nie. Jeśli
czuję złość to na to, że traktowała moją córkę jak
własną. Mam nadzieję, że się nią nie zajmowała w trakcie weekendu?
– Nie,
byliśmy razem
tylko
w zoo na dwie godziny. Resztę spędziłem tylko z
Hanią.
– Cieszę się.
– To
dobra dziewczyna. Poznałem
ją w parku.- posłał mi delikatny uśmiech – Tak
jak ciebie.
– Naprawdę nie musisz się
przede mną tłumaczyć.
– Nie zamierzam.- odparł Przemek-
Po prostu...mam nadzieję,
że nie obrazisz się za to
co teraz powiem, ale nadal jesteś dla mnie ważna.
Zajmujesz
szczególne miejsce w moim sercu
i nadal traktuję cię jako przyjaciółkę. Dlatego chcę znać twoją
opinię o niej.
– Mówisz
poważnie?- nie mogłam
uwierzyć, że pyta byłą żonę o to co sądzi
na temat jego teraźniejszej
partnerki.
– Tak.
– A co jeśli
powiem, że jest głupia, zła i niemądra? Wówczas z nią zerwiesz?
– Jeśli
naprawdę takie wywarła no tobie wrażenie, to być może tak. Ufam, że
mogę
liczyć na twoją szczerość. Uważasz to
za bezczelność?
– Prawdę
mówiąc
tak. Sądziłam, że masz więcej taktu.
– Laura...
– Co? Czego ode
mnie
oczekujesz? Że cię pobłogosławię? Nie,
może
i nie jestem zawistną byłą
żoną, ale matką Teresą
z Kalkuty też nie.
– Masz rację, przepraszam. Wiem, że nie powinienem. Choć prawdę mówiąc...to była tylko wymówka.
– Wymówka?
– Chciałem wiedzieć
jak zareagujesz.- powiedział, a ja zagotowałam się ze
złości.
– Jak możesz?-
żachnęłam się.- Wyjdź.
– Nie, Laura
to nie tak jak myślisz...Po
prostu Alicja powiedziała, że widząc nas razem wyglądałaś na przybitą.
Nie chciałem byś przeze mnie cierpiała. Przepraszam.
– Nie mogę w
to uwierzyć- żachnęłam się-
Czego się spodziewałeś, co? Że nadal usycham za
tobą z tęsknoty? A może
zaraz mi powiesz, że te twoje wszystkie kontakty z innymi
kobietami w czasie trwania
naszego małżeństwa
były tylko po to by sprawdzić moją reakcję,
co?
– Nie,
oczywiście że nie. Ja tylko...
– Chyba będzie lepiej jak wyjdziesz. Aha, i powiedz tej twojej nowej kochanicy, że nie
ma
we mnie rywalki jeśli
tego się obawia. I że doskonale
wiem, że jesteśmy po
rozwodzie.-
Gdy w końcu zostałam sama poczułam pod powiekami łzy. Obejmując dłońmi ramiona
usiadłam na podłodze i zaczęłam cicho
szlochać.
Czytam Twoje opowiadania od początku i cały czas nie mogę wyjść z podziwu. Jesteś naprawdę niesamowita. Wiem, że może to głupio zabrzmi, ale jesteś dla mnie wzorem. Sama piszę opowiadanie i mam ogromny szacunek dla Ciebie i tego co piszesz. Masz niesamowite pomysły. Twoje dialogi są po prostu idealne, takie w kropkę.
OdpowiedzUsuńMimo, że to poczatek tego opowiadania, ale już mnie do reszty pochłonęło. :)
Dziękuję ci za komentarz, Paulina. I za to, że moje opowiadanie ci się podoba. Ale jeśli chodzi o o ten wzór to raczej się tak nie czuję. Ja lubię właściwie tylko opowiadać, dlatego moim tekstom brakuje często niezbędnych szczegółów, a przede wszystkim opisów których nie cierpię. Może to z powodu tego iż sama przeczytałam już masę książek i jakoś nigdy nie mogłam przekonać się do opisów...w każdym bądź razie jeszcze raz dziękuję za pierwszy komentarz. :)
Usuń@Paulina Opowiadania przeczytaj ' od nienawiści do... miłości' ono wymiata,a tak na marginesie ,to chyba każda z nas @MagdaLenka chciałaby przeczytać kiedyś dalszy ciąg tego opowiadania :)
UsuńDla mnie obie jesteście najlepsze ♥♥♥
Czytałam każde opowiadanie i to jeszcze po dwa razy ;)
UsuńSkoro tak to jak też chyba przeczytam twoje opowiadanie Paulina. :)
UsuńCzuję się przy Tobie taka mała, że nie zawracaj sobie moim opowiadaniem głowy :)
UsuńJejku czytałam wszystkie Twoje opowiadania. Zakochałam się w tym jak i w pozostałych. Są cudowne. Czekam na dalszy ciąg. Masz niesamowity talent
OdpowiedzUsuńKolejne opowiadanie od którego nie mogę się oderwać! Wspaniale piszesz;)
OdpowiedzUsuń