Łączna liczba wyświetleń

sobota, 27 grudnia 2014

Prawdziwa miłość (III)



Kolejne dni minęły mi niewiadomo kiedy. Odwiedziny teściowej, telefon od Przemka który mówił, że skni mimo iż przebywał na wakacjach z kochanką i choroba Hani wytrąciły mnie z równowagi. Na dodatek wciąż byłam do tyłu z przepisywaniem na komputerze książki Marka, co tylko pogłębiało moją depresję.
   Hej, jak ci idzie?- odwiedził mnie mój przyjaciel.
   Niespecjalnie- odparłam. Spojrzał na mnie uważnie.
   Znów płakałaś?
   Ja? No co ty.- Rozmiam się.
   Przecież widzę twoje podpuchnięte oczy. To nie przez Hanię, prawda?
   Martwiłam się o nią. Przeziębienie w jej wieku jest groźne.
   Laura...
   Jest już dobrze, naprawdę. Po prostu przez pierwszy tydzień gdy się dowiedziałam byłam aż taka skamieniała, że teraz wciąż sączy s ze mnie jak
z fontanny. Ale już w porządku. Po prostu musiałam to z siebie zrzucić. A poza tym...poza tym dziś do mnie zadzwonił.- Marek s nie odezwał. W milczeniu czekał na dalszy ciąg.- Mówił, że...że nadal mnie kocha i tęskni. A jak mógł to mówić będąc jednocześnie z inną kobietą? To takie okrutne.
   Ciii- przytulił mnie-Nie myśl j o tym. Wszystko s jakoś ułoży.
   Nie wiem. W tej chwili czasami mam ochotę po prostu s położyć i nigdy więcej nie obudzić. I jednocześnie gardzę sobą za takie myślenie, bo przeci
powinnam żyć dla córki. Ale tak bardzo uzależniłam s od męża, że nie potraf sobie poradzić.
   Dasz radę. Przecież jestem z tobą. Co ty na to żebyśmy poszli na spacer?
   Teraz? Mus zaraz zrobić obiad.
   Kupimy coś gotowego po drodze. No już, idź zdjąć ten czarny kombinezon i umyj twarz.
   To nie jest żaden kombinezon tylko golf- oburzyłam się. Gdy zauważyłam jego rozbawienie sama też się uśmiechnęłam.
Pomimo byłam przeciwna wyjściu okazało s to być dobrym pomysłem. Nawet tak często nie myślałam o Przemku. Tylko jakieś sto dwadzieścia razy w ciągu pięciu godzin więc nie jest aż tak źle, prawda?
Dzięki Markowi czasami wszystko wydawało mi s łatwiejsze. Przyjaźń z nim była w tej chwili dla mnie jedynym pocieszeniem. Zwłaszcza, że stale próbował mnie rozśmieszać i unikał taktownie bolącego mnie tematu. Od dobrych kilku dni. Namawiał mnie nawet na powrót na zajęcia fitnessu argumentując, że przecież to lubiłam i szkoda byłoby zrezygnować z miesięcznego karnetu. Niechętnie wybram s więc na kolejne zajęcia. Kompleksy na temat mojej sylwetki wydawały się teraz takie trywialna, że nie mogłam zrozumieć dlaczego dawniej tak mi to przeszkadzało. Gdzie podziała s moja próżność? I po co chciałam ulepszyć swoje ciało dla kogoś kto znalazł sobie pocieszenie? Teraz nie miało to dla mnie większego znaczenia. Mimo wszystko posam. I kolejny raz okazało się, że mój przyjaciel miał racje. Intensywny wysiłek sprawił, że na całą godzinę ćwiczeń zapomniałam o mężu, rozwodzie i zdradzie. Po powrocie byłam pełna energii i sił do dalszej walki.
   I jak?- spytał mnie na wejściu Marek.
   Miałeś rację, to mi pomogło. Dzięki.
   Nic przeci nie zrobiłem.
   Zrobiłeś. I ja to doceniam. Dzięki.- Spojrzeliśmy sobie w oczy. Hania jednak szybko poczuła s ignorowana. Wzięłam ją na ręce. A przynajmniej próbowałam, bo Marek zaprotestował:
   Ja s n zajmę, a ty weź prysznic.
   Bram na miejscu. I nie musisz już być aż taki troskliwy.
   Nie jestem. Po prostu dzięki temu szybciej doczekam się kolacji.
   Dobra, więc od razu s za to wezmę. Najpierw tylko nakarmmałą. Na co masz ochotę?
Gotowanie mnie odprężało. Słuchając muzyki z radio kroiłam i siekałam warzywa, a potem podsmażam mięso. W pewnej chwili ktoś zadzwonił do drzwi.
   Pójdę otworzyć- odparłam zdejmując fartuch- Zamieszasz to?- wskazałam na patelnię.
   Jasne. - Szybko przesam na korytarz a potem hol. Odbezpieczyłam zamek.
Po drugiej stronie drzwi stała Celina.
   Po co tu pani przysa?- spytałam lodowato.
   Chcę zobaczyć się z Przemkiem.
   Niech pani nie będzie bezczelna- wprost brakowało mi swój na zachowanie tej
złodziejki cudzych mężów. Gdybym nie była aż tak zaskoczona z miejsca obryzgałabym ją błotem.
   Nie odejdę póki z nim nie porozmawiam.- odparła podchodząc bliżej. Ja nadal jednak blokowałam wejście swoim ciałem.
   Przykro mi, ale to niemożliwe. Do widzenia.
   Chwileczkę- nie pozwoliła mi zatrzasnąć drzwi. A jednak nie była aż taka wytworna.
   Gdy tylko przekroczy pani próg tego domu wezwę policję. Jak pani w ogóle nie wstyd?!
   Powiedziałam, że mus z nim porozmawiać. Nie odejdę póki tego nie zrobię.- siłując się z nią westchnęłam z rezygnacją.
   Nawet jeśli bym chciała to i tak niemożliwe. Męża tu nie ma. Kto jak kto, ale pani powinna to wiedzieć.
   Akurat- prychnęła.- W takim razie daj mi sprawdzić.
   Laura!- rozległ się w kuchni głos Marka- Mesz tu na chwilę przyjść?- Zignorowałam go odpowiadając Celinie:
   Nie, nie pozwolę. A teraz do widzenia.
   Przecisłys męski głos, który cię wołał!- w końcu prześlizgnęła się obok mnie biegnąc w kierunku kuchni. Ze złości mnie zatkało. Pobiegłam jednak za nią- Przemek, Przemek musimy...- urwała na widok Marka. Spojrzała na mnie zdziwiona.
   Mówiłam, że go tu nie ma. A teraz wynoś s z mojego domu.
   Ale...-dość szybko s opanowała- Widzę, że ty też nie próżnujesz.- dodała i wytwornym krokiem skierowała s do drzwi. T przed nimi odwróciła się jeszcze- Jeśli do ciebie zadzwoni to przekaż mu, że...
   Dobrze ci radzę wynoś s stąd zanim całkowicie stracę opanowanie i wytargam cię za te długie kudły albo wykopie. Jasne?!- odeszła jak niepyszna.
   Wow, to był niezły pokaz.- Dopiero teraz cała moja brawura wyparowała.
   To była jego ostatnia kochanka, dasz wiarę? I przyszła do naszego domu...
   To kretynka. Od razu widać. I wcale nie była od ciebie ładniejsza.
   Jasne- prychnęłam. Wciąż nie moam dojść do siebie po tej napaści. Marek chrząknął.
   Przepraszam, ale...powiedziałaś, że to była Celina, tak?
   No tak, ale nie chcę o tym gadać. Wracajmy do gotowania.
   Tak, ale z tego co mówiłaś Przemek wyjechał do Grecji z nią tak?- Drgnęłam.
Jakoś wcześniej sama nie skojarzyłam tego faktu.
   To znaczy, że jednak mnie nie okłamał? I że napraw wyjechać by dać mi czas na przemyślenia?
   Pewnie tak.
   Nie mo w to uwierzyć. Może on naprawdę...Nie, mógł przeci wyjechać z kimś innym.- dodałam smutno po chwili zastanowienia- To nic nie znaczy.
   Lauro wbrew temu co ci zrobił to na swój sposób cię kocha. Nie byłby z tobą tak długo gdyby było inaczej. Niektórzy po prostu nie są w stanie dochow
 wierności.
   Mówisz to z własnej autopsji?- uśmiechnął s tylko- Nie zgrywaj się. Przecież pamiętam jak flirtowałeś ze wszystkimi dziewczynami z liceum.
   Ale nie wtedy gdy chodziłem z tobą.
   To trwało tylko dwa miesiące.
   Gdyby trwało dwa lata albo dwie dekady byłoby tak samo. Ja traktuję takie rzeczy poważnie.
   I to ci się chwali. Gdyby ta twoja ukochana potrafiła jeszcze to docenić...
   Nie rozmawiajmy o tym.- Spojrzałam na niego z zaskoczeniem.
   Urażony? Chyba naprawdę cię wzięło.- Gdy bez słowa odszedł do kuchni zakłopotałam się. W końcu był w kimś zakochany, a ja z tego kpiłam. Zrobiło mi s głupio.- Przepraszam za to co powiedziałam wcześniej. Nie chciałam cię urazić.
   Wiem. Memy już jeść?
   Tak, jasne. J nakładam- Postanowiłam sobie w duchu nigdy więcej nie poruszać tego tematu, bo Marek był potem bardzo markotny.
Gdy Przemek zadzwonił następnego wieczoru tym razem byłam dla niego milsza
albo właściwie należałoby rzec: mniej zła. Mąż pytał mnie o córkę, o to jak się czuje, co robiła czy za nim skni. Dopóki nasza rozmowa dotyczyła córeczki nie było aż
tak ciężko; dopiero gdy spytał czy ja za nim tęskniłam poczułam w żołądku skurcz. I nie moam wykrztus ani słowa. Wymówiłam się tylko dzwonkiem do drzwi i rozłączyłam. To było dla mnie zbyt wiele.
Minął dokładnie miesiąc od wyjazdu Przemka. W tym czasie przestałam już płakać w poduszkę czując puste łoże obok siebie; przestałam nieustanie myśleć o mężu i o tym co zrobił; przestałam słyszeć jego wyimaginowany głos gdy budził mnie rano szepcząc do ucha miłe słowa.
Dlatego gdy spotkałam go ponownie potrafam nad sobą skutecznie zapanować. I choć wewnątrz moje całe ciało było napięte, na zewnątrz wydawam się tylko chłodna i poważna.
   Cześć, jak smasz?
   W porządku- odparłam- Wejdź.- Byliśmy sami, bo Hania na te popołudnie miała zostać u Magdy, siostry Marka, która właśnie przeprowadziła s z mężem do miasta. Wcześniej znałam ją dość przelotnie, ale ostatnio stała się kimś w rodzaju mojej przyjaciółki. I rozumiała to przez co przesam.
   Bardzo mi ciebie brakowało. I Hani.
   Jej ciebie też- rozmyślnie zignorowałam pierwszy człon.- Przepraszam, jest teraz u mojej przyjaciółki. Nie wiedziałam, że dziś przyjedziesz.
   Nie szkodzi. To nawet lepiej będziemy mogli porozmawiać sami.
   Chcesz coś do picia?
   Teraz będziesz mnie traktować jak gościa?- spytał ze smutnym uśmiechem.
   Nie. Przepraszam jeśli tak to zabrzmiało. To twój dom.
   Nasz- poprawił. Przełknęłam ślinę zbierając w sobie odwagę.
   Dziś wieczorem zamierzałam s spakować. Jutro s wyprowadzam.
   Dlaczego?- wyraźnie drgnął.
   Po prostu tak będzie lepiej.
   A więc chcesz mnie zostawić?
   Ty pierwszy to zrobiłeś.
   Laura, myślałem że przez ten czas...jesteśmy mżstwem. Nie możemy tego tak łatwo przekreślać.
   Przemek...ja nie potraf tak żyć.
   Obiecuję na wszystkie świętości, że nigdy więcej tego nie zrobię. Tylko daj mi szansę.
   Nie składaj obietnic, których nie jesteś w stanie dotrzymać. Ślubu ci miłość, wierność i uczciwość mżską, pamtasz? J raz mi to przysięgałeś.
   Kocham cię.
   Widocznie zbyt mało.
   Co mam zrobić abyś mi wybaczyła? Zrobię wszystko, dam ci co tylko chcesz.
   Na to już za późno.- w moich oczach stanęły łzy. Mrugając pospiesznie udało mi s je odpędzić.- Chcę z tobą porozmawiać o Hani. Chcę aby po rozwodzie była ze mną.
   Nie.
   A więc zamierzasz walczyć o prawo do opieki nad nią? Uprzedzam, że pomimo twoich pieniędzy ja też będę walczyć.
   Laura, chodzi mi o to, że nie dam ci rozwodu.
   Jak to? Dlaczego?
   Bo nie pozwolę ci odejść.
   Teraz sobie o mnie przypomniałeś? A co było wtedy gdy zdradzałmnie z sekretarką czy inną barmanką? Wtedy też mnie kochałeś i myślałeś o mnie? Myślisz, że jak s czułam dowiadując się o tym? Mając świadomość że sypiając z inną wracałeś do mojego łóżka i całowałeś tymi samymi ustami, którymi wcześniej obdarowywałeś inną? Albo gdy twoja kochanka wparowała do mieszkania szukając cię? Według ciebie to normalne?
   Samanta do ciebie przysa?
   Nie, to nie ona.
   Więc kto?
   Strzelaj- zawołałam sarkastycznie. Przemek wstał z krzesła. Podszedł do mnie zbliżając się o kilka kroków.- Może poznam nowe imię.
   Laura...- tym razem nie zapobiegłam łzom.
   Chyba będzie lepiej jak stąd wyjdziesz.
   Kochanie...
   Proszę. Nie jestem w stanie o tym mówić. Więc wyjdź zanim zrobię z siebie jeszcze więks kretynkę.- Przemek z wahaniem spojrzał mi w oczy.
Widziam w nich ból i współczucie, bo wiedział że płaczę przez niego. Jednak spełnił moją prośbę. Wolnym krokiem zaczął kierować się do drzwi. A ja za nim. Gdy znalazł się na zewnątrz ja stanęłam w progu.
   Kiedy mo znów przyjść?- spytał cicho.
   Nie wiem. Zadzwonię do ciebie.
   Będę czekał.- szybko wspiął się na schodki i mnie objął. Nie mogłam się przed tym uchronić. W jego ramionach poczułam się bezbronna jak nigdy dotąd. Mocno przymknęłam powieki delektując s jego zapachem. Kogo chciałam oszukać? Kocham go i nigdy nie przestanę nawet jeśli przed nami nie ma wspólnej przyszłości.
Wieczorem przyjechała Magda z Hanią. Od razu zaproponowała abyśmy poszły do jej brata. Nie mając nic innego do roboty zgodziłam się. Choć nie byłam w najlepszym humorze mimo wszystko starałam s nie dać nic po sobie poznać.
   Widziem po południu Przemka. Wszystko w porządku?
   Co...? Tak jasne. Wrócił z urlopu.
   Jak przyjął wiadomość o rozwodzie?
   Nie chce rozwodu.
   A więc jest tak jak sspodziewałaś. Będziesz walczyć?
   Nie wiem. Na razie to chcę tylko spokoju. I chcę aby czas cofnął się o półtora miesiąca. A właściwie to...trochę dłużej.- dodałam przypominając sobie, że pierwsza zdrada Przemka nastąpiła zaraz na początku naszego małżeństwa.
   Znów płakałaś.
   Marek nie gadajmy już o tym, okej?
Następnego dnia tak jak zwykle w ciągu ostatnich dni wstałam wpół do sstej aby
za dwa kwadranse rozpocząć przepisywanie książki Marka. Zazwyczaj robiłam to do dziesiątej lub trochę wcześniej zależnie od pory obudzenia się Hani. A potem wieczorami gdy już spała. Starałam się pracow około ośmiu godzin na dobę, ale czasami mi to nie wychodziło. Hania czasami miała więcej energii niż ja i właściwie w ciągu dnia mało spała. Tym razem jednak piętnaście po dziesiątej nadal spała.
Postanowam zadzwonić do męża. W końcu musiał zobaczyć córeczkę po tak długim czasie.
Tym razem spodziewając s go, czułam s bardziej pewna siebie. Przynajmniej na tyle by s przy nim nie rozpłakać.
Patrząc jak godzinę później bawi s z nas małą córeczką nie moam oderwać od nich oczu. Nie chodziło tylko o to, że był to przyjemny widok, ale dlatego że nie zważając na pracę zjawsię natychmiast. Zrobił to dla mnie. A aściwie dla naszej córeczki.
Gdy wyszedł chciałam aby jeszcze został. Mimo to nie odezwam się ani słowem. Choć nie rozmawialiśmy o rozwodzie. Przy drzwiach dał mi czek i poinformował, że mieszkanie jest tylko do mojej dyspozycji. I popros abym traktowała je jak własne. Po krótkiej rozmowie zgodziłam się.
Kolejnego dnia stchórzyłam i przed zaproszeniem Przemka poprosam Marka o przyjście. Oczywiście pod pretekstem jakieś błahostki dotyczącej jego niewyraźnego pisma we fragmencie książki. Szybko podyktował mi odpowiedni fragment. Gdy zjawsię mój mąż był zaskoczony widokiem Marka. Szybko jednak się z tego otrsnął. Po zrobieniu kawy i podaniu jakichś słodkości posam do kuchni po śmietankę. Przemek poszedł za mną.
   Czy mogłabyś go dyskretnie wyprosić? Chciałbym porozmawiać.
   Obawiam się, że nie.-odparłam.
   Lauro, proszę. Nie mogę tego powiedzieć przy nim. To są nasze prywatne sprawy.
   Więc będziesz musiał. A poza tym Marek i tak już o wszystkim wie i jest na bieżąco.
   A więc to co mówiła Celina to prawda?- uderzyło mnie to, że skontaktowsię z kochanką.- Przyszła do mnie do firmy- wyjaśnił jakby domyślał się torów moich myśli- Powiedziała, że z nim mieszkasz.
   On jest moim przyjacielem- odparłam, ale mój głos nie brzmiał zbyt pewnie.
Bo nie mogłam uwierzyć, że on mómyśleć, że ja i Marek...
   Przepraszam, nie chciałbym wam przeszkadzać więc już pójdę. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Jeśli będziesz miała jeszcze jakiś problem z tą książką to daj mi znać Lauro- zwrócił s do mnie.
   Jasne.
   Poczekaj- zagrzmiał Przemek. Marek odwrócił s w jego stronę.- Co cię łączy z Laurą?
   Słucham?
   Często tu przebywasz i...
   Daj już spokój- zganiłam męża żałując swojego wcześniejszego zachowania gdy sugerowałam, że jednak coś między nami jest.
   A więc ty też miałaś  romans.
   A ty chyba sądzisz ludzi swoją miarą- odparł mu Groncewicz.
   To co jest między nami nie powinno cię obchodzić. Już nie.- powiedziałam patrząc Przemkowi prosto w oczy. Niech zobaczy jak to boli, pomyślałam. Jak ja czułam się ze świadomością, że muszę dzielić s nim z innymi kobietami.
   Daj spokój Laura, przecież...
   Nie musimy już się ukrywać.- przerwałam Markowi.- Tym bardziej przed nim.
   Bo nie mamy czego. Na razie.- dodał mój przyjaciel kierując s do wyjścia.
Zamierzałam zrobić to samo, ale Przemek chwycił mo dłoń.
   Napraw coś cię z nim łączy?
   A gdyby nawet, to co? Jakie masz prawo mnie krytykować skoro robiłeś to samo?
   Więc to była tylko zemsta?- westchnęłam głośno wyswobadzając dłoń.
   Nie, nie była. Nigdy nie spałam z Markiem. Niestety nie potraf być taka jak ty.- posam do kuchni do Hani, która samotnie siedziała w wózku zajęta gryzieniem jakiejś grzechotki.
   Przepraszam. Teraz zrozumiałem jak musiałaś s czuć. Gdy tylko przez kilkanaście sekund myślałem, że ty i on...napraw mi przykro. I naprawdę nigdy więcej ci tego nie zrobię, bo wiem jak to boli.
   Szkoda tylko, że tak późno.
W ciągu następnych trzech tygodni odwiedzał nas codziennie: zawsze miał jakiś prezent dla Hani i dla mnie. Był przy tym miły, ale gdy tylko starałam się poruszyć temat rozwodu zręcznie zmieniał temat. Mówił zwykle, że teraz nie musimy o tym
rozmawiać. I nic nie moam na to poradzić, że powoli z mojego serca topniał lód. Przemek miał rację: nie mogłam wymazać czterech lat znajomości i ponad dwóch małżeństwa. Bo wciąż go kochałam. Dlatego gdy na pożegnanie zbliżył się do mnie i pocałował potrafam tylko biernie stać żałując, że nie mogę go odepchnąć. Potem położył dłonie na mojej twarzy.
   Kocham cię, Lauro. I błagam cię na wszystko: wróć do mnie. Zacznijmy wszystko od nowa.
Nazajutrz obudziłam się później niż zwykle. Dlatego szybko się ubram dokańczając rozdział książki, którą obiecałam dostarczyć dzisiaj Markowi. Po godzinie wszystko było gotowe. Z Hanią w małej spacerówce udałam się na drugą stronę ulicy.
   Przepraszam za spóźnienie.- odparłam z uśmiechem wręczając mu maszynopis.
   Mówiłem ci, że dzień czy dwa nie robią mi różnicy.- spojrzał na mnie badawczo- Chyba jesteś dziś w lepszym humorze. Bo cała promieniejesz.
   Tak, czuję się wspaniale.
   Wejdźcie moje panie.- W środku trochę gadaliśmy o ksżce. Marek opowiadał mi o znaleziskach, które podczas przepisywania mnie zaintrygowały. Potem oznajmił, że dalsze badania w Egipcie mają pomóc mu dokładniej zbadać skamieniałości. Po jakimś czasie rozmowa zeszła na tereny prywatne.
   Postanowam dać szansę Przemkowi- odparłam w końcu gdy po raz kolejny spytał o powód mojej radości. O dziwo nie skomentował tego w żaden sposób. Nachylił się tylko w stronę wózka udając, że jest zajęty zabawą z Hanią.- Nic nie powiesz?
   A co według ciebie mam powiedzieć: ale fajnie czy co ty do cholery robisz?- Zmarszczyłam brwi.
   To co tak naprawdę o tym myślisz.
   Lepiej nie.
   Dlaczego?
   Bo nie chcesz tego wiedzieć.
   Chcę. Powiedz.
   A więc dobrze. Uważam, że po raz drugi pakujesz s w to samo bagno.
   Co?
   yszałaś. A teraz lepiej nie zgłębiajmy tematu.
   Nie rozumiem cię. Czy to nie ty mówiłeś mi, że Przemek mnie kocha, że byliśmy małżeństwem i że to coś znaczyło?
   Bo to wszystko prawda. Przeoczyłem tylko ten fragment w którym mówię o tym, że masz do niego wrócić.
   A więc nie jesteś z tego zadowolony. Dlaczego?
   Dlaczego? Boże Laura to ja przez ostatnie osiem tygodni musiałem wysłuchiwać twoich żalów, płaczów i lamentów. To ja musiałem namawiać się na wyjście na głupie zakupy czy na fitness, bo przez cały czas siedziałabyś tylko w domu z głową przytkniętą do poduszki.
   Jeśli to był dla ciebie aż taki problem to przepraszam.- powiedziałam urażona.-
Myślałam, że jesteś moim przyjacielem, ale jeśli nie chciałeś tego robić to trzeba było mi powiedzieć wprost.
   Nie o to chodzi. Nie rozumiesz, że ten facet zrobi to znowu?
   Nie, bo zrozumiał jak to boli.
   A więc terapia zazdrości podziałała?
   Słucham?
   Nie udawaj. Nie jestem głupi i dobrze wiem o co chodziło tamtego wieczoru w kuchni. Sugerowałaś, że coś między nami jest. Tyle, że ja nie mam zamiaru baw się w twoje gierki.
   A co miałam zrobić? Wiem, to było głupie, ale w ten sposób dałam mu do zrozumienia jak s czułam. A poza tym to wyjaśniliśmy sobie wszystko. I ja rozumiem, że on tylko pożądał tamtych kobiet.
   Czy ty sama siebie słyszysz?Tylko” pożądał?
   Nie kpij ze mnie- syknęłam.- Dobrze wiem, że mna pożądać innych kobiet czy mężczyzn nawet ich nie kochając. Jednak trzeba z tym stale walczyć.
   Takich głupot nauczył cię mąż?
   To nie żadne głupoty tylko naukowo udowodniony fakt.
   Doprawdy? Ty też tego doświadczyłaś?
   Co?
   No tego o czym wcześniej mówiłaś?
   Nie rozumiem o czym mówisz.
   Nie? To może zaraz s przekonamy?- spytał, a potem niewiadomo w którym momencie nachylił w moją stronę i pocałował. Gdy próbowałam
zaprotestować wykorzystał tę chwilę nieuwagi i wsunął swój język do wnętrza moich ust. Cofnęłam głowę, ale on tylko przysunął ją do siebie jeszcze bardziej. Gdy odsunął się ode mnie tak gwałtownie jak s zbliżył oboje mieliśmy powiększone usta i ciężko oddychaliśmy. Wciąż gapiliśmy s na siebie jak głupcy. Dopiero po kilku sekundach się ocknęłam. I zdzieliłam go w twarz.
   Nie wiem po co to zrobiłeś, ale mam nadzieję, że tego nie powtórzysz. Bo nie zawaham s potraktować cię gorzej.
   A widzisz? Miałem racje.
   W czym?
   W tym, że kochając Przemka nie mesz całować s z innym mężczyzną, bo nic do niego nie czujesz. A to czym faszerował cię Przemek to zwyczajna ściema.
   Nie.- zaprzeczyłam. Spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie.
   A więc całując mnie coś czułaś?
   Oczywiście, że nie.- Zaprzeczyłam szybko, choć nie była to do końca prawda.
Jednak przyznając to czułabym się tylko niezręcznie - Ale to nie znaczy, że masz rację. Bo, bo jak wcześniej wspomniałam, to to trzeba kogoś pożądać, a ty jesteś, jestdla mnie tylko przyjacielem.- próbowałam wyjaśnić jąkając się jak kretynka.
   Przecież w liceum chodziliśmy ze sobą- Przypomniał- wczas też byłem tylko przyjacielem?
   Tak, to znaczy nie. To znaczy...- westchnęłam- Byliśmy tylko dziećmi, głupimi nastolatkami.
   Miałaś osiemnaście, a ja prawie dwadzieścia lat.
   Nie rozumiem do czego to zmierza. Mus już iść.
   Iść czy uciec?
   Uciec? Niby przed czym?
   Przed prawdą. Bo wiesz, że mam rację. Nie będziesz z nim szczęśliwa.- Przez dłuższą chwilę patrzyłam na niego gniewnie. W końcu złość mi minęła. Spytałam go z wahaniem:
   Proszę, nie mesz cieszyć srazem ze mną? Jestdla mnie ważny. Nawet po tych głupotach kre dziś wygłosiłeś. Kocham swojego męża.
   I jesteś w stanie udawać, że nie będziesz wiedziała o jego następnych zdradach? Że czując perfumy na koszulce uznasz, że po prostu ci się tak wydaje?
   Obiecał mi, że nigdy więcej mnie nie zdradzi.
   Obiecywał ci to już wcześniej. W dniu ślubu, pamiętasz? Wiesz, może mogłabyś mu zauf gdyby sam ci powiedział. Ale on wcale nie miał takiego zamiaru. Oszukiwał cię tylko grając idealnego męża i ojca gdy tak naprawdę zdradzał z przygodną dziewczyną. Bo to, że byłaś w ciąży czy krótko po jest w rzeczywistości tylko marną wymówką. Nawet jeśli facet rzeczywiście ma pod tym względem większe potrzeby jak wyraziłaś s wcześniej to może je sam zaspokajać w inny sposób. I nie krzywdzić przy tym żony. Jest mi cię żal, że dałaś s tak ogłupić.
   A mi jest żal tego, że kiedykolwiek nazwam cię swoim przyjacielem. Do widzenia
   Dobrze. Skoro chcesz...tylko zanim wyjdziesz to pomyśl o jednym. Pomyśl o tym jak zachowałby się twój kochający mąż gdybyś nie zauważyła wisiorka na szyi sekretarki, gdybyś go wtedy nie spytała wprost. Jak myślisz  z iloma takimi Samantami móby cię jeszcze zdradzić?- Patrzyłam na niego w osłupieniu nie mając na to żadnego argumentu. I nagle wybuchnęłam płaczem.
   Wiesz co? Masz cholerną rację- zachlipałam żałośnie.- Ale nie umiem bez niego żyć. Ja go kocham, rozumiesz? Tak jak nikogo innego na świecie, może tylko poza Hanią. I masz rację, oszukiwałam siebie ale nie potrafię inaczej. Napraw nie potrafię.- Marek podszedł do mnie i mnie przytulił.
   Potrafisz, Lauro. Jesteś silna. I będziesz silna dla swojej córeczki. Nie mesz rezygnow ze swojej godności, bo zasługujesz na kogoś lepszego.
   Jakoś nikt lepszy s nie znalazł.
   Pamiętasz jak mówiłem ci o tej dziewczynie którą kocham?
   Tak- mrugnęłam w jego koszulę- A więc jestmy siebie warci.
   Nie o to mi chodziło. Chciem powiedzieć, że znam ją już parę lat i nie potraf zapomnieć. Nawet pomimo tego, że na jakiś czas zniknęła z mojego
horyzontu to gdy znów ją spotkałem uśpione uczucie odżyło. I przez ten cały czas nie miem innej kobiety, rozumiesz? Bo gdy kogoś kochasz, kochasz naprawdę inni po prostu znikają. I wcale nie jest tak jak powiedział ci Przemek. Nie pożądasz innych kobiet nawet tylko przelotnie na nie patrząc. A wiesz dlaczego? Bo nawet przez myśl ci nie przyjedzie patrzeć na nie w ten sposób, jak na kobiety. Patrzysz na nie jak na starą sąsiadkę z dolnego piętra lub nauczycielkę w szkole, a nie obiekt seksualny. Bo tak właśnie działa miłość. Każdy inny sposób jest tylko namiastką mości lub tylko jej marną imitacją.
   Chciałabym żeby ktoś mnie tak kochał.- szepnęłam.- Żeby Przemek mnie tak kochał.- odsunęłam się od niego trochę w końcu przypominając sobie o córce, która jednak na szczęście była zajęta potrząsaniem zabawki.- Wiesz co mnie najgorzej boli? Że zanim s związaliśmy od ostrzegał mnie przed tym. Mówił, że zawsze prowadził rozrywkowe życie i czasami bardzo ciężko mu z tego zrezygnować. A ja głupia sądziłam, że zdołam go zmienić. Że miłość tylko wystarczy. Ale nie wystarczyła.- uśmiechnęłam s blado.
   Wierzyłaś w niego i miałaś nadzieję. To nie jest głupie. Wiele kobiet tak myśli.
   Więc co mam zrobić? Wybrać godność czy złamane serce?
   Wybrżycie w zgodzie ze sobą i własnymi zasadami.
   Napraw tak myślisz?- spytałam cicho.- Nie wydaję mi się, że ty nie wyznając mości swojej ukochanej też tak robisz.- O dziwo na jego twarzy pojaws uśmiech.
   Mylisz się: właśnie to robię.- zrobił wymowną pauzę- Bo to ty jesteś tą dziewczyną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz