Łączna liczba wyświetleń

sobota, 27 grudnia 2014

Prawdziwa miłość (II)



Pod koniec tygodnia Przemek poinformował mnie, że musi wyjechać na weekend. Mówił, że w interesach, ale ja wiedziałam, że to nieprawda.
   To przez niego, prawda?- mąż spojrzał na mnie zaskoczony.
   Kogo masz na myśli?- spytał.
   Marka. Rozmawialiście w poniedziałek wieczorem, a potem wróciłeś y.
Teraz mówisz, że wyjeżdżasz. Ale niby dlaczego makler musiałby wyjeżdżać? I to na weekend?
   Posłuchaj Lauro, nie wiem co powiedział twój przyjaciel, ale...
   Chodzi o to, że Marek nic mi nie powiedział.- Wydawało mi się, że to go uspokoiło- Ale ty mi powiesz, prawda?
   Kochanie to nic takiego. Po prostu Marek poprosmnie o pew przysługę i chciałbym spełnić. Nic się nie dzieję.
   Och- odetchnęłam z ulgą. Przemek cmoknął mnie w czoło przytulając.
   Kocham cię, pamiętaj o tym.
   Przecież wiem, głuptasie. Ja też cię kocham.- pocałowaliśmy się, a jego żarliwość trochę mnie zaniepokoiła. Szybko jednak pozbyłam się niepokoju.
Weekend minął mi szybko, a gdy Przemek wrócił od razu byłam szczęśliwsza. I
spokojniejsza.
   I co? Udało ci się wszystko załatwić?
   Myślę, że tak- odparł.
Kolejne zajęcia fitnessu nadal były tak okropne jak poprzednio. Jednak postanowam, że zacznę trenowrównież w domu, rozciągać mięśnie i robić brzuszki. Patrząc na swój brzuch czułam sfatalnie. Przemek może mówić, że mu to nie przeszkadza, ale ja i tak wiem swoje. Wyglądam okropnie.
Coraz rzadziej jednak dopadały mnie kompleksy, zwłaszcza gdy mąż posyłam mi ogniste spojrzenia. Wiedziałam, że w tę sobotę minie ostatecznie termin ustalonych przeze mnie dwóch tygodni. I że po raz pierwszy od niemal roku zaczniemy s znów kochać.
Nie robiliśmy tego już w piątym miesiącu ciąży, bo czułam się zbyt niekomfortowo. Przemek raczej też, więc postanowiliśmy wstrzymać s z tym. Jednak po porodzie i cesarce moja rekonwalescencja była znacznie dłuższa niż przy porodzie naturalnym. I na dodatek zostawiła mi na brzuchu bliznę w postaci białego paska.
W środę postanowam wyjść na zakupy tak jak robiłam to w zwykle. Marek okazał s być punktualny, więc nie musiałam na niego czekać. Od razu więc pognałam do dużego marketu spożywczego gdzie zwykle robiłam zakupy.
Lawirując między półkami dostrzegłam znajomą twarz.
   Dzień dobry- przywitała się ze m sekretarka mojego męża.
   Dzień dobry Samanto- odpowiedziałam jej z uśmiechem.- Cóż za zbieg okoliczności.
   Tak- odparła. Wyraźnie czuła s nieswojo. Ale w końcu to nic dziwnego.
Pamiętam jak ja będąc opiekunką pani Janickiej czułam s gorsza. Biedna dziewczyna pewnie doświadcza tego samego.- Przepraszam, muszę już iść. W każdym razie miło mi było panią spotkać.
   Mi również.- W ostatniej chwili moją uwagę zwrócił błysk w jej rozsuwającym s płaszczu- Śliczny wisiorek- powiedziałam. Ręka Samanty odruchowo powędrowała do szyi.
   Ach to...dziękuję.- soszona niemal biegiem rzuciła się w prawo popychając swój koszyk za sobą. Stałam przez chwilę marszcząc z konsternacji brwi. O co jej chodziło? I czemu łańcuszek wydał mi się znajomy?
Gdy wróciłam do domu od razu, tuż po rozpakowaniu produktów chwyciłam s za obiad. Postanowam zrob zapiekankę ziemniaczaną, bo Przemek bardzo ją lubił. Wieczorem, gdy leżeliśmy już  w łóżku mąż mocno mnie przytulił. Wiedziam, że ma ochotę na coś więcej ale nie moam s skupić na niczym innym niż rozmyślaniem o dziwnym spotkaniu w markecie.
   Wiesz, w sklepie spotkałam dziś two sekretarkę- odezwam s w pewnym momencie.
   Tak?- Przemek tylko na chwilę przerwał całowanie moich odkrytych już ramion.
   Aha. I wiesz, zachowywała się bardzo dziwnie. Była tak soszona jak mnie zobaczyła, że niemal natychmiast uciekła.- Przemek wyraźnie drgnął. Spojrzał na mnie z zainteresowaniem.
   Wydawało ci się. Marta po prostu ma problem z oczami. Jakaś choroba czy coś. To dlatego czasami wydaje się, że...
   Nie mówię o Marcie- przerwałam mu zaskoczona- Miałam na myśli Samantę.
Nie jest już twoją sekretarką?
   Nie, niecały miesiąc temu zatrudniłem nową.
   Nic mi o tym nie wspomniałeś- zarzuciłam mu.
   Bo to nie było nic ważnego- zbył mnie.
   A czemu zwolniłeś pierwszą?
   Bo nie była wystarczająco kompetentna. Memy o niej nie rozmawiać?
   Zaciekawiłeś mnie. Czemu ten temat aż tak cię denerwuje?

   Nie denerwuje. Po prostu w trakcie gry wstępnej wolałbym nie rozmawiać o swojej sekretarce.- odparł zirytowany.
   Przepraszam- powiedziałam cicho.
   Nie, to ja przepraszam. I spać do salonu. Poczekam na sobotę. Następnego poranka czułam się winna wobec męża. Planowam nawet czekać na niego w jakimś seksownym wdzianku, ale niestety, nie miam żadnej odpowiedniej na tę okazję bielizny, która dostatecznie ukrywałaby moje niedostatki. A nie chciałam zostawiać małej Hani z Markiem tylko po to by kupić bieliznę. A przecież nie wezmę małego dziecka do takiego sklepu...
Mimo wszystko przygotowałam się na tę okazję. Wydepilowałam nogi, użyłam pięknie pachnącego balsamu do ciała, złuszczyłam zbędny nasrek. Hanię oddałam pod opiekę dziadkom ze strony męża, którzy byli tym zachwyceni. Uwielbiali małą i szczerze ubolewali nad tym, że nie mogą jej mieć bliżej. Dzisiejszej nocy miałam zamiar wreszcie skończyć okres absencji seksualnej. Jednak w pewnej chwili, gdy chcąc przygotować sypialnię na ową okoliczność zauwyłam leżący pod łóżkiem krawat. Z lekkim niezadowoleniem go podniosłam i włożyłam do szafy. Gdy jednak to zrobiłam przypomniało mi s płaskie pudełko ukryte w koszulach Przemka. I nagle uświadomiłam sobie, dlaczego naszyjnik Samanty wydał mi się znajomy.
   Nie- szepnęłam gorączkowo przekładając koszulę i szukając pod nimi błyskotki- Przecimusi gdzieś tu być...- myślałam na głos próbując uciec przed głosem prawdy, której nie chciałam przyjąć. W końcu jednak musiałam to zrobić. Odeszłam od szafy bezwiednie siadając na łóżku. Ze spuszczoną głową próbowałam wmówić sobie, że to jeszcze nic nie znaczy, że naszyjnik był po prostu podobny i...
Przypomniałam sobie jak Przemek zareagow na samo wspomnienie Samanty. Jego drżenie wzięłam wówczas za ciekawość, ale tak napraw to był strach. Bsię, że coś mi powiedziała. I te jego późne powroty do domu...
   O, a więc tu jesteś- zatopiona we własnych myślach nie usłyszałam nawet dźwięku przekręcanego klucza. - Wow, ale cudny widok. Ty to zrobaś? I ten zapach...Gdzie jest Hania?
   U twoich rodziców.- odparłam wreszcie wyrywając się z transu. Zmusam się nawet do bladego uśmiechu.
   Czy jesteś chora czy też ten szlafroczek masz na sobie o tak wczesnej porze z innej przyczyny?- spytał mnie wymownym tonem. Chciałam stchórzyć przyznając, że to pierwsze, ale nie mogłam.
   Nie, chciałam ci zrobić niespodziankę.
   Och Lauro...- w jednej chwili znalazł s przy mnie. Objął moje ciało przyciągając do siebie nawet nie wiadomo kiedy. Gdy zaczął całować moszyspytałam:
   Od jak dawna to trwa?
   Co?
   Twój romans z Samantą.- Przez chwilę zaległa między nami krępująca cisza. Odsunął s ode mnie.
   Jak s dowiedziałaś?- jednego nie mogłam mu zarzucić. Nie był tchórzem.
   To nieistotne. Chce wiedzieć ile. Od momentu kiedy u ciebie pracuje?
   O Boże, nie. Oczywiście, że nie. To wydarzyło s tylko raz. Przysięgam. I to kilka miesięcy temu. To dlatego ją zwolniłem.
   Myliłam się. A jednak jesteś tchórzem.- wyminęłam go i wysam z sypialni. Poszedł za mną.
   Hej, co to ma znaczyć? Napraw to był tylko...-westchnął- Okej, parę razy ale to nic nie znaczyło, rozumiesz? Byłaś w ciąży, a ja po prostu...musiałem. To nic dla mnie nie znaczyło.
   A więc to moja wina?
   Oczywiście, że nie. Boże, Laura nie bądź zła. Ja naprawdę...
   Czy wyglądam na złą?- o dziwo napraw nie czułam złości. Nie potrafam jej wykrzesać dla człowieka którego kochałam całym sercem a który tak okrutnie mnie zranił. Czułam raczej ból  i głęboki dominujący smutek wewnątrz siebie. Usiadłam na krześle. Gestem poprosam go aby zrobił to samo.- Kiedy to się zdarzyło? Chcę wiedzieć dokładanie.
   Pięć miesięcy temu.
   A więc po narodzinach Hani.
   Tak. Ale napraw tamta kobieta nic dla mnie nie znaczyła. To było tylko...
   Mówiłeś, że zdradziłeś mnie gdy byłam w ciąży. I że zwolniłeś miesiąc temu.- przypomniałam sobie czując, że coś się nie zgadza.- A wtedy nie znałeś jeszcze Samanty- Na widok jego miny bolesny skurcz przeszedł moje ciało.- Był ktoś jeszcze, tak?
   Pros Lauro, nie rozmawiajmy już o tym. Nie chcę cię ranić.
   Ranisz mnie unikając odpowiedzi. Powiedz szczerze. Chcę tylko to wiedzieć.
   Tak- przyznał niechętnie po chwili milczenia.
   Dorota?- miałam na myśli wcześniej pracująca stażystkę.
   Nie, nie ona. Dziewczyna, którą poznałem w barze.
   A więc chodziłeś do baru? To dlatego wracałeś tak późno do domu.
   Czasami...czasami moja praca jest stresująca. Mus trochę odetchnąć.
   Rozumiem, że powrót do domu o przyzwoitej godzinie zaburza twój spokój.
   Nie o to chodzi. Ja jestem maklerem. Od tego co powiem zależy los wielu ludzi. Mus przewidywać decyzję, kre mosprawić, że ktoś w kilka sekund straci całą swoją fortunę. Myślisz, że to łatwe? Nie, to nie jest łatwe. Dlatego od czasu do czasu wypijam kieliszek czegoś mocniejszego z kumplami na odstresowanie. Zwłaszcza, że w domu jest dziecko, które wymaga nieustannej opieki i nie daje mi w nocy spać.
   I to usprawiedliwia twoje zdrady?
   Nie, do cholery. Nie powiedziałem tego. Po prostu chcę byś zrozumiała, że nie jest mi łatwo.
   Mi też nie. Zwłaszcza gdy mówisz mi takie rzeczy. Myślałam, że jestmy szczęśliwi.
   Lauro to nie tak- dotknął moich dłoni które trzymam na stole.- Jestem z tobą szczęśliwy, ale to wszystko czasami mnie przerasta. Ty siedzisz tu w domu, nie musisz martwić s o pieniądze...
   Przecież nie zostawię Hani...
   Wiem- przerwał mi- I nie oto mi chodziło. Wiem, że też możesz pracować. Jednak mam na myśli odpowiedzialność.
   Zbaczamy chyba z tematu- powiedziałam w końcu- Rozmawialiśmy o twoich kochankach. Ile ich jeszcze było? Zdradzałeś mnie na początku mżstwa?
   Oczywiście, że nie. Byłem ci wierny. Dopiero ciąża...
   Rozumiem. -siliłam się na spokój- A co z tym weekendem? Mówiłeś, że pomagasz Markowi...O Boże, on wiedział. I to dlatego był na ciebie zły.
   Lauro...
   Wiedział, że mnie zdradzasz, ale nic mi o tym nie powiedział. To o tym rozmawialiście w poniedziałek, prawda?
   Kochanie...
   Nie nazywaj mnie w ten sposób. Nie możesz mnie kochać sypiając z innymi kobietami. Kto to był tym razem?
   To nie jest istotne. Wiem, że popełniłem błąd, ale ty mi odmawiałaś więc...a poza tym pojechałem z nią aby to skończyć.
   I przy okazji się zabawić, co?
   Pros cię...
   O co mnie prosisz? Jak według ciebie miałabym się zachować?
   Nie wiem: krzycz, uderz mnie, płacz. Zniosę wszystko tylko nie tę obojętność.
Proszę, napraw mi przykro. Żałuję, że Marek wszystko ci powiedział. Przecież obiecałem mu, że z nią skończę.
   On wcale mi nie powiedział- odparłam rozżalona zyskując j pewność, że mój przyjaciel wspierał mego męża w oszustwie. Błąd: mój były przyjaciel. Odetchnęłam głęboko kilka razy.- Myślę, że będzie najlepiej jeśli tę noc sdzisz w salonie lub pokoju gościnnym.
   Lauro, przepraszam- powtórzył raz jeszcze.- Chcę tylko żebyś wiedziała, że jesteś jedyną którą kocham. Naprawdę.
W swoim łóżku nadal nie mogłam płakać. Bam jak skamieniała. Kochałam
Przemka do szalstwa i nie potrafam wybaczyć mu tego co sstało, a jednak moje ciało wydawało się zupełnie martwe.
Rozmyślając całą noc, następnego ranka powiadomam męża o podjętej przez siebie decyzji. Chciałam abmy srozstali. Rozmowa, a właściwie nasz spór był długi. Przemek wciąż mówił, że jestem dla niego najważniejsza. Ja jednak byłam nieugięta.
   Przykro mi, ja nie mo żyć w ten sposób. A ty nie mesz przychodzić do mnie do łóżka po tym jak chwilę wcześniej kochałeś s  ze swoją kochanką.
   Ale ja cię kocham, rozumiesz? I od teraz nawet nie pomyślę o zdradzie, do cholery. Daj mi szansę, nie skreślaj mnie za jeden błąd.
   Jednym błędem byłaby jedna dziewczyna. A nie trzy, nie wspominając o tym, że być może były i inne.
   Nie było.- powiedział- Jeśli chcesz mogę wyprowadzić s na kilka dni do hotelu aby dać ci to przemyśleć, ale wstrzymaj s  z decyzją.
   Nie mogę. To ty ją podjąłeś.
   Przecimamy dziecko.
   aśnie, ale to cię nie powstrzymało przed zdradą, więc czemu ma mnie powstrzym przez rozwodem?
   Do diabła Lauro, przecież mnie znałaś. Wiedziałaś, że wcześniej czy później
do tego dojdzie. Mówiłem ci, że nie jestem w stanie...- zamilkł jakby bał się, że powiedział coś złego. I rzeczywiście nie miał pojęcia jak wielki ból sprawiły mi jego słowa. Staram się tego jednak nie okazać.
   Masz rację. I tylko siebie mogę za to winić- szepnęłam.
Zaraz po tym jak Przemek spakował najpotrzebniejsze rzeczy pojechałam taksówką do teściów po córeczkę. Starałam s nie myśleć o tym jak w ciągu jednego dnia zniszczyło s moje małżeństwo. Teściowa od razu zauwyła zmianę w wyrazie mojej twarzy. Powiedziałam jej o wszystkim.
   Więc wyrzuciłaś go z domu? Rozumiem, że czujesz się zraniona, ale...
   On mnie zdradził mamo. Wiem, że to twój syn, ale...
   Kochanie, mężczyźni zdradzali kobiety i będą je zdradzać. A Przemek cię kocha.
   Jak może mama mówić w ten sposób? Więc mam po prostu to akceptować?
   Oczywiście, że nie. Ale po co od razu rozwód? Wiesz ile razy musiałabym rozwieść się z moim mężem gdybym postępowała jak ty?
   A więc bardzo mi przykro z tego powodu- odparłam z godnością biorąc córeczkę na ręce.- Jednak ja nie jestem taka jak mama. Do widzenia.
Po powrocie do domu czekała mnie jeszcze jedna potyczka. Po południu odwiedził mnie Marek.
   Hej, jestem trochę później, ale mam dla ciebie super wiadomość.- wpuściłam go bez słowa.- aśnie zgodzili s wydać moją książkę. Pojawi s w ksgarni za pół roku!- był wyraźnie podekscytowany. Nagle zmarszczył jednak brwi.- O co chodzi? Coś s stało?
   Nie, wszystko w porządku- odparłam.- Dlaczego miałoby s coś stać?
   Nie wiem. Wydajesz się być jakaś dziwna.
   A kto nie czułby się dziwnie dowiadując s o tym, że mąż ją zdradza?- Marek drgnął.
   A więc już wiesz?
   Jak widać tak. Ale nie od ciebie.
   Posłuchaj Laura, wiem że mesz być na mnie zła, ale...
   Doprawdy? Jakiś ty domyślny.- ironizowam.- Od dawna wiesz?
   Jakiś czas.
   Jaki? Chcę wiedzieć dokładnie.
   Nie wiem. Jakieś miesiąc, może trochę dłużej.
   I przez ten cały czas wiedziałeś, że on robi ze mnie idiotkę i nic mi nie powiedziałeś!
   Lauro, najpierw chciałem porozmawiać z Przemkiem i zapytać go wprost.
   Dlaczego? W immęskiej solidarności? Sądziłam, że jesteś moim przyjacielem!
   Bo jestem!- gdy krzyk rozległ s kolejny raz mała zapłakała. Wyjęłam ją z wózka.- Przepraszam, nie powinienem podnosić głosu...
   Wyjdź już stąd. Nie chcę się znać.
   Laura...
   Powiedziałam wyjdź. To ty zdecydowałeś, że bierzesz stronę mojego męża, więc przyjaźnij się z nim.
   A co miałem ci powiedzieć? Że twój ukochany mąż cię zdradza? Wiedziałem jak bardzo cię to zaboli. Więc jak miałem ci o tym powiedzieć?
   Może tak: twój mąż cię zdradza. Takie trudne?
   Tak. Bo dla ciebie był całym światem. Nie było dnia żebyś o nim nie mówiła, a gdy tylko go widziałaś twoje oczy błyszczały. Jak mogłem cię rozczarować zwłaszcza, że nie miem dowodu?
   I to cię usprawiedliwia? Chciałabym wiedzieć nawet o twoich podejrzeniach.- kłóciliśmy się a ja wciąż tuliłam małą do siebie.
   I uwierzyłabyś mi bez dowodu, że go oczerniam?
   To nieistotne.
   Nie? A ja myślę, że tak. Macie razem dziecko. Ty go kochasz. Jak moem to zepsuć?
   To zepsuło się już dużo wcześniej. A teraz proszę, wyjdź. Muszę uspokoić małą.
   Laura...wbrew temu co o mnie myślisz jesteś dla mnie najleps przyjaciółką.- dodał na odchodnym.
Kolejne dni nie były dla mnie łatwe. Tym bardziej, że spotkałam się z Samantą. Początkowo nie chciała rozmawiać na ten temat sądząc, że zamierzam ją zgnoić, ale po kilku minutach wszystko mi wyznała. Najgorzej zabolały mnie słowa:
   Przemek...to znaczy pan Kołaniecki mówił, że s z panią rozstaje. Wiem co pani o mnie myśli, ale ja naprawdę go pokochałam. Dla mnie to nie był tylko romans. Wierzyłam mu gdy mówił, że nie łączy was nic poza dzieckiem. Powiedział, że pani zmieniła s po urodzeniu dziecka i jest oziębła. No i nie tak atrakcyjna jak kiedyś.
   Dziękuję ci, Samanto. - odparłam sztywno nie mogąc tego dłużej słuchać.- Napraw wiele dla mnie zrobiłaś.
   Przykro mi pani...
   Niewne. Dzięki tobie przekonałam się, że nie mam już najmniejszych szans aby odbudować nasz związek. Mam jeszcze jedno pytanie. Wiesz z kim pojechał w poprzedni weekend?
   Nie na pewno, ale...
Poznanie kolejnej kochanki Przemka było jeszcze trudniejsze niż Samanty. Bo Celina była piękną wysoką brunetką tak szczupłą, że z pewnością jej pokaźnej wielkości piersi nie mogły być prawdziwe. Była przy tym arogancka i bezczelnie przyznała, że nie dziwi się, że Przemek mnie zdradził mając taką żonę. I że wcale się nie rozstali. Kilka dni później wszczęłam oficjalną procedurę rozwodową. Nie było mi łatwo.
Adwokat z góry uprzedził, że mając przeciwko sobie męża i teściów najlepiej będzie jeśli trochę poczekam udając, że potrzeba mi czasu do namysłu. Powiedział, że przez ten czas powinnam starać s uniezależnić od męża znajdując pracę i nowe mieszkanie. Idąc za jego radą zmieniłam wniosek na separację. Przemkowi powiedziałam, że potrzebuje trochę czasu i przemyślenie wszystkiego. On przyjął to za dobrą monetę.
   Wyjadę na trochę- powiedział co wcale mnie nie zdziwiło, bo Celina wspomniała o tym, że wybierają s niedługo w podróż do jej rodziny w Grecji.- Mam nadzieję, że po powrocie nam s uda.
   Mam nadzieję- odparłam z uśmiechem, choć wewnątrz serce skręcało mi s z bólu. Gdy dotknął dłonią mojego policzka z trudem udało mi s go nie odwrócić.
   Kocham cię Lauro. Nie zapominaj o tym.- Nie odpowiedziałam. Jego pojęcie miłości było bardzo wypaczone skoro nie widział nic złego w sypianiu z wieloma kobietami.
Dopiero po jego wyjeździe pojechałam do rodziców i wyjaśniłam im wszystko. Początkowo próbowali mnie jeszcze namawiać do zastanowienia się, ale potem przyznali rację.
   Co zamierzasz teraz zrobić?- spytali. Opowiedziałam im o wszystkim co poradził mi adwokat.- Jak chcesz znaleźć pracę? I co z Hanią?
   Nie wiem. Chyba pozostaje mi żłobek.- machinalnie pomyślałam o Marku. Nie widziałam się z nim od czasu naszej feralnej rozmowy, w której obwiniłam go za wszystko. I choć gdy spojrzałam na wszystko trzeźwym okiem wiedziałam, że ma rację to przyznanie się do błędu było trudne.
Swoje działania zaczęłam od spieniężenia swojej biżuterii. I choć ja sama uznawam to za lekką przesadę adwokat ostrzegał mnie, że mimo iż wydaje mi się, że znam męża to jednak nie powinnam ryzykować. Po dłuższym zastanowieniu przyznałam
mu rację. Przecież do tej pory wydawało mi się, że tworzymy udane małżeństwo. A
okazało się to tylko ułudą.
Przeglądałam właśnie oferty pracy gdy ktoś zadzwonił pod drzwi. Po drugiej stronie stał Marek.
   Cześć, mogę wejść?
   Tak, proszę.
   Przypomniałem sobie, że o tej porze robiłaś zazwyczaj zakupy. Chcesz abym popilnował Hani?- Przez chwilę wpatrywałam s w niego bez słowa- Jeśli nie to mogę wyjść.
   Nie- zaprotestowałam- Po prostu nie sądziłam, że po tym jak cię potraktowałam zaoferujesz mi pomoc. Dziękuję.
   Drobiazg. Więc mo zostać?
   Tak.
Zrobiłam nam obojgu herbatę. Hania w tym czasie smacznie spała w łóżeczku.
   Przepraszam- odezwam się pierwsza- To co mówiłam ostatnio...ja...
   Rozumiem. To dla ciebie ciężki okres.
   Tak, ale to nie usprawiedliwia tego, że s na tobie wyładowam. A nie miałeś z tym nic wspólnego. Jeszcze raz przepraszam.- Marek posłał mi pokrzepiający uśmiech.
   A więc przyjaźń?- spytał.
   Przyjaźń- odparłam. Napiliśmy się herbaty.
   Jak s czujesz?
   Niestety nie mogę odpowiedzieć, że dobrze. Przemek wyprowadził się tydzień temu. A właściwie wyjechał z tą swoją flądrą.- uciekłam wzrokiem w bok gdy spojrzał na mnie ze współczuciem. Poczułam, że srozklejam.  Dlatego kontynuowałam szybkim tonem.- Rozmawiałam z jego byłą kochanką Samantą. Zdradzał mnie już gdy byłam w ciąży. A potem po narodzinach Hani. I teraz...z Celiną. Wiesz, że nawet teraz jest z nią w Grecji? A mnie...mnie powiedział, że wyjeżdża po prostu żebym, żebym mogła sobie w spokoju wszystko przemyśleć.- Jąkałam się. Z moich oczu popłyły łzy.- Wiesz jak
ona wygląda?- spytałam szlochając- Jak top modelka. Wysoka, szczupła, piersiasta, długie blond włosy...
   Laura ty jesteś od niej lepsza. Chyba nie popadniesz w kompleksy?
   Nie rozumiesz. Nie widziałeś jej.
   Ale widzę ciebie. Widzę śliczną dziewczynę z dużymi, zapłakanymi oczami za którą ogląda s wielu facetów.
   To nieprawda- zaprotestowałam wycierając dłonią policzki.- Marek złapał moją dłoń.
   To prawda. I jesteś sto razy ładniejsza od niej. I lepsza.
   Ciekawe w czym.
   Przede wszystkim w tym, że nie latasz za czyimiś mężem.- roześmiałam się przez łzy.- No i pieczesz świetne pierniki. A twoja potrawka z kurczach...hm niebo w gębie.
   Próbujesz mnie rozbawić?
   A udało mi się?- skinęłam głową.
   Dziękuję ci.- westchnęłam ciężko- Teraz jestem zupełnie sama. Czasami jest mi tak trudno...
   Nie jesteś sama. Jestem kilka metrów obok, pamiętasz? Zawsze możesz na mnie liczyć.
   Ale nie chcę cię wykorzystywać. Ty opiekoweś s Hanią gdy tylko musiałam wyjść z domu, a ja nawet nie dałam ci nic w zamian.
   To przyjemność spędzać czas z takim szkrabem. Wiesz, że ją uwielbiam.
Po tym wstępie wyjawam Markowi, że zamierzam uniezależnić s od męża. Gdy wspomniałam o poszukiwaniach pracy odparł:
   Możesz pracować dla mnie.
   Żartujesz? Jako kto? Twoja kucharka?
   Ten pomysł też jest świetny, ale chodziło mi raczej o przepisywanie na czysto mojej książki. Wiesz, że pisem ją ręcznie, bo jakoś nie mo przekonać się do komputera i wydawca kazał mi nagrać wszystko na płytę zanim wniesie poprawki.

   Ale ja nie mam w tym doświadczenia.
   Przecież wiem, że pracowałaś na stażu i świetnie posługuje się komputerem.
   No tak, ale nie zawodowo. Powinieneś raczej zatrudnić kogoś w tym doświadczonego, kto osga kilkaset słów na minutę.
   tak nie zależy mi na czasie. Tydzień czy dwa nie robi mi różnicy. A poza tym będziesz mogła pracow w domu i zaoszczędzisz na opiekunce do Hani. Pomyśl o tym.
   Dzięki, ale i tak uważam, że robisz to tylko dla mnie. Przeci sam móbyś s tym zająć.
   Nie, bo masz teraz kilka zaległych artykułów do gazety. Ostatnio jakoś nie miem s kiedy za to wziąć. To co? Nie będę ci płacił wyrowanej sumy, ale na początek z pewnością wystarczy.
   W takim razie...jasne, że tak. Dzięki, rozwiązałeś moje dwa problemy w jednej chwili.
   Nie ma za co. To co jedziesz w końcu na te zakupy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz