Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 stycznia 2021

Druga szansa: Rozdział XXX

No, to dzisiaj udało mi się skończyć rozdział za jednym zamachem czego się nie spodziewałam.

I w końcu mogę zabrać się za czytanie pewnego opowiadania (a raczej ksiażki)- mam nadzieję, że jedna z czytelniczek domyśli się o co chodzi :)

Jak zwykle życzę miłego czytania. 

PS: Aha i ostatnio stwierdziłam, że skoro w ostatnim czasie jakoś ciężko znaleść czas na pisanie, wstawię tutaj wszystkie swoje niedokończone opowiadania :) A kto wie, może publikacja pozwoli mi się zmobilizować i je dokończyć? Na razie jednak Hani i Hubertowi należy się happy end, także Druga szansa jest priorytetem.


-Zostań.- Poprosiła.- Zostań.

Gdy Hania wypowiadała te słowo po raz pierwszy, zrobiła to pod wpływem impulsu nie do końca wierząc w to, co właśnie zdecydowała się zrobić.

Drugi raz powtórzyła je głównie po to, by przekonać samą siebie że to jest właśnie to, czego naprawdę chce, rozpraszając niepewność słuszności własnego postępku.

Kolejny raz uświadomił jej, że to słowo w głębi duszy chciała wypowiedzieć do Huberta już sześć lat temu. Czy gdyby wyznała mu wówczas jak bardzo go kocha zamiast zamykać się przed nim w hotelowym pokoju on potrafiłby docenić jej miłość i z czasem odwzajemnić się tym samym? Czy gdyby nie zareagowała tak impulsywnie nie dając dojść do głosu własnym kompleksom Skrzynecki by jej nie zostawił? Czy byliby wtedy razem? I w końcu: czy to miało teraz jakiekolwiek znaczenie?

Nie, nie miało.

Właśnie teraz zrozumiała, że przez całe życie powstrzymywała się od robienia ryzykownych rzeczy w sferze prywatnej przejmując się opiniami innych bardziej niż tym czego sama chce. Nawet jej własna matka miała w tej kwestii więcej odwagi nie dając się przepędzić z Pralkowa jako ciężarna panna, bo tu właśnie pragnęła żyć. A Hanka nawet tego nie umiała zrobić, zwyczajne egzystując i pozwalając losowi na wyznaczanie jej kursu. Ale dość tego, pomyślała składając kolejny delikatny pocałunek na brodzie Huberta i słysząc jego przyspieszony oddech.

- Zostań.- Powiedziała już zupełnie pewnie, wiedząc że tym razem mówi to po raz ostatni. I miała rację, bo nie musiała już dłużej czekać na odzew: po chwili mąż przyciągnął ją do siebie sprawiając, że ich ciała stykały się ze sobą. Całował ją zachłannie i namiętnie w usta, szyję, ramiona…W końcu na moment odsunął się od niej o kilka cali i spojrzał w oczy jakby wciąż szukając w nich potwierdzenia. Chociaż oboje wiedzieli, że w momencie gdy podjął decyzję, że nie wyjdzie z pokoju, zajdzie między nimi coś więcej niż tylko kilka pocałunków. I że tu wcale nie chodzi o sok.

- Hania?- Wypowiedział jej imię pytająco w ten sposób upewniając się czy żona aby na pewno zdaje sobie z tego sprawę.

- Nie będę udawać, że nie czuję pewnej obawy pomieszanej z oczekiwaniem, ale jestem pewna.- Dodała na wszelki wypadek gdyby jej wzrok komunikował coś innego niż rozum i serce.- Nie chcę już dłużej czekać. Jesteś moim mężem a ja twoją żoną. Poza tym…chcę tego. Pragnę cię.

- A ja ciebie.- Odpowiedział znowu zbliżając usta do jej warg. Dłońmi błądził po krzywiźnie pleców Hanki aż dotarł na skraj luźnej czarnej koszulki. Wtedy dotknął gołej skóry rolując bawełnę bardzo powoli ku górze. Czuł jak w miejscach które dotykał pojawiała się u niej gęsia skórka. Miał tylko nadzieję, że nie była spowodowana wyłącznie strachem. Gdy materiał sięgał zaledwie do łopatek, zatrzymał się. Czując gołą skórę pod spodem wiedział, że nie miała na sobie żadnej bielizny.- Mam zgasić światło? Będzie ci wtedy łatwiej?- Spytał patrząc jej w oczy tak, by móc zauważyć każde wahanie czy niepewność. Wciąż drżąc w ramionach Huberta, Hanna odparła cicho:

- Nie. Muszę widzieć, że to ty. W ciemności wszystko byłoby trudniejsze.- Chyba nie zdawała sobie sprawy jak wiele wyraziła tym zdaniem: była to deklaracja bezgranicznego oddania i jednocześnie zaufania, która spowodowała że jego gardło na moment zacisnęło się w supeł. Śmieszne, myślałby kto że on w wieku trzydziestu lat wciąż był podatny na takie kobiece gatki jak nastoletni chłopiec. Ale to była Hanka: dziewczyna która jako pierwsza zauroczyła go sobą tak naprawdę i kobieta która sześć lat później została jego żoną.- Poza tym w ten sposób pozbawiłabym takiej możliwości samej siebie. A chcę cię zobaczyć.- Dodała nieco figlarnie zakładając mężowi ramiona na szyję.

- Ja ciebie też.- Mrugnął zaskoczony tą odważną deklaracją całując ją w szyję. Galopujący puls który wtedy wyczuł był dowodem jak wiele ją to kosztowało.- Marzyłem by cię tak całować już sześć lat temu.

- Więc czemu wtedy byłeś bardziej powściągliwy?- Spytała szczerze zaciekawiona. Zanim Hubert odpowiedział, odchylił jej głowę delikatnie do tyłu by móc bez przeszkód wodzić ustami po nagiej skórze. Potem patrząc jej prosto w oczy, uśmiechnął się.

- Bo takie pocałunki mogą być dużo bardziej odważniejsze skoro mają przygotować dwójkę ludzi do dalszych pieszczot. I przyjemności. Wtedy wiedziałem, że dla ciebie jest na to raczej za wcześniej.

- Czyżby?- Zaśmiała się czując przyjemny dreszcz gdy Hubert swoimi ustami dotknął wrażliwego miejsca za jej uchem. A może to był jego język?- A mnie się wydaje, że prawdziwym ograniczeniem była twoja złamana noga. I przede wszystkim świadomość, że nie dam się namówić na nic więcej, więc czekałoby cię rozczarowanie.

- Jestem dobrym namawiaczem.- Szepnął jej do ucha teatralnym szeptem. Tym razem była już pewna, że wilgotny ślad na jej skórze pozostawił jego język gdy poczuła w tych miejscach przyjemne zimno.

- Takie wyznanie jest niewiele warte, skoro nie możemy go zweryfikować.

- Czy ty właśnie mnie prowokujesz?

- Skąd.- Zaprzeczyła śmiejąc się sama właściwie nie wiedząc dlaczego stać ją w takiej chwili na przekomarzanie się. Ale niewątpliwie taka słowna zabawa w połączeniu ze spojrzeniami jakie rzucał jej Hubert sprawiła, że jej skóra na ramionach pokryła się gęsią skórką. A może Skrzynecki miał rację i przyczyną zawrotów w głowie były jego pocałunki?

Mężczyzna odsunął się od niej dopiero po dłuższej chwili, dając obydwojgu szansę na głębokie zaczerpnięcie powietrza.

- Chyba masz rację.- Powiedziała cicho uśmiechając się. – Jesteś bardzo dobrym namawiaczem. Czuję, że serce prawie wyskoczy mi z piersi.- Słysząc to Hubert chwycił dłoń żony i przyłożył ją do swojej klatki piersiowej.

- Moje bije równie szybko.

- To prawda.- Potwierdziła niejako zaskoczona tym faktem.- Ale przecież to nie jest dla ciebie żadna nowość.

- Nie?

- No…miałam na myśli, że to przecież nie twój pierwszy raz.

- Z tobą czuję się jakby był.- Słysząc to znów się uśmiechnęła, zupełnie tak jakby chciała go tym gestem pokrzepić. A potem pogładziła jego policzek swoją dłonią, na której Hubert zaczął składać drobne pocałunki posuwając się w kierunku nadgarstka a potem dalej i dalej…Gdy dotarł do zgięcia w łokciu głębiej odetchnęła. Ale nie tyle z wrażenia jakie wywarł na niej ten dotyk a nagłej zmiany pozycji gdy Hubert chwilę później drugi raz tego wieczoru wziął ją na ręce kładąc delikatnie na łóżku.- Tak będzie zdecydowanie łatwiej.- Skomentował nachylając się ponownie nad żoną.- I wygodniej.- Po kilku dalszych pocałunkach dodał:- Jeśli w którejś chwili poczujesz się niezręcznie albo coś ci się nie spodoba…

- Czy ty właśnie pozwoliłeś mi uciec w dowolnym momencie? Jestem pewna, że spodoba mi się wszystko.

- Mówię poważnie.

- Ja też. Zanim cię nie spotkałam nie wiedziałam, że właśnie w taki sposób pragnie się kogoś…i że ja to poczuję.

- Hanka…- Szepnął zaraz przełykając szybko ślinę zupełnie tak jakby chciał powiedzieć coś więcej, ale nie był w stanie.

- Hubert…- Wypowiedziała jego imię. A potem odchyliła się, zajmując pozycję siedzącą. Wtedy tak jak wcześniej jej mąż ją, zaczęła dotykać Skrzyneckiego wkładając mu dłonie pod koszulkę ostrożnie badając krzywiznę pleców. Gdy dotarła na samą górę, mąż się od niej odsunął.

- Tak będzie ci łatwiej. -Zakomunikował ściągając T-shirt przez głowę. Z bliska klatka piersiowa męża zdawała się Hani być jeszcze bardziej nęcąca: jej palce sunęły po niej w górę i w dół muskając gołe ramiona, sutki, żebra i brzuch. Dla niej była to także „podróż” badawcza: nigdy wcześniej nie dotykała nagiego mężczyzny. Na dodatek tak przystojnego jak jej mąż.

Hubert cierpliwie pozwalał na te zabiegi uważnie wpatrując się wówczas w skupioną twarz Hanki. Widział na niej całą gamę emocji w zależności od tego którą z części jego ciała dotykała: podziw, zakłopotanie, aprobatę, ekscytację...Jakby ten nieśmiały dotyk nie był wystarczającym bodźcem do pobudzenia tak samo jak głód widoczny w jej oczach, Hubert dodatkowo nie mógł pozbyć się typowo samczego zadowolenia spowodowanego faktem, że był pierwszym facetem, którego w ten sposób pieściła. I że każda z jej reakcji jest szczera, bo nie umiała jeszcze udawać. Nie umiała też skrywać emocji dlatego wiedział, że pragnie go tak samo jak on jej, nawet jeśli do końca sama nie zdawała sobie z tego sprawy. Gdy złożyła pierwszy pocałunek na jego szyi, a potem piersi przymknął oczy opadając na łóżko. Widok tych wspaniałych ust na jego ciele wywoływał u niego zbyt gwałtowne emocje. Chociaż gdy niczego nie widział też nie było lepiej: wtedy mógł lepiej skupić się na odczuciach jakie wywołuje w nim ten dotyk na brzuchu i muskanie włosami…I choć obiecał sobie cierpliwość, gdy Hanka odsunęła się od niego postanowił zakończyć tę część zabawy. Tylko, że w chwili gdy na nią spojrzał zobaczył jak unosi swoją koszulkę przez głowę.

Odruchowo zamarł wpatrując się w gołe ciało żony niezdolny nawet do mrugnięcia. Po raz pierwszy widział ją nago, ale przecież nie raz przytulał czy dotykał. Wiedział a raczej domyślał się więc mniej więcej jak jest zbudowana, umiał to sobie wyobrazić. A przynajmniej tak uważał, bo choć w marzeniach nie raz kreował w swojej głowie tę chwilę gdy w końcu idą ze sobą do łóżka, to rzeczywistość biła to wszystko na głowę.

Była piękna.

Była idealna.

I była jego.

Podobało mu się w niej wszystko: począwszy od konturów ciała i zaokrągleń poprzez odcień skóry a skończywszy na pieprzyku znajdującym się na biodrze tuż koło pępka. Nawet pozorne niedoskonałości takie jak nieumięśniony brzuch czy mała pionowa blizna na ramieniu wydawały mu się być cudowne. Ponieważ wciąż nie wykonał ani jednego ruchu, nieśmiałość Hanki sprawiła, że skrzyżowała ramiona dłońmi by choć trochę się zakryć.

- Uznałam, że tak będzie sprawiedliwie.- Powiedziała odwołując się do jego wcześniejszych słów czując, że jej zakłopotanie osiąga apogeum. To spowodowało, że Hubert w końcu oprzytomniał.

- Więc ja też mogę teraz rozpocząć swoje badania?- Spytał podnosząc się do pozycji siedzącej. Potem ściągnął z włosów Hani gumkę sprawiając, że warkocz który jeszcze kilka minut wcześniej z taką skwapliwością plotła rozdzielił ich pasma. To co z niego zostało do reszty zniszczyły dłonie Skrzyneckiego. Potem delikatnie odsunął dłonie żony całując najpierw jedną a potem drugą z nich. Gdy to zrobił przysunął usta do jej ust. Oboje byli już połowicznie nadzy, więc wyraźnie czuł przy tym dotyk jej sutków na swojej piersi. Ponieważ chciał być cierpliwy, próbował panować nad oddechem i trzymać własne pragnienia na wodzy. To była jednak mrzonka: wiedział to już w chwili gdy zdjęła swoją koszulkę. Od tamtej pory przestał już kontrolować swoje ruchy, przestał obawiać się tego żeby jej nie wystraszyć czy postępować za szybko, bo górę nad rozsądkiem zaczął brać instynkt. Jego dłonie jakby wbrew świadomości sunęły w kierunku piersi, a usta pozostawiały palący ślad na brzuchu natychmiast pokrywającego się gęsią skórką. Chciał dotknąć jej wszędzie, odnaleźć wszelkie wrażliwe miejsca, wyryć w swojej pamięci każdy szczegół ciała. A przede wszystkim pozostawić na niej niewidzialny ślad swoich dłoni, naznaczając ją tym, zupełnie tak jakby ktokolwiek był w stanie go zobaczyć.  

Hania też nie poddawała się temu biernie: nie bała się go dotykać- choć musiał przyznać, że nie robiła tego z taką śmiałością jak on omijając wiele partii-, ale nie wzbraniała się przed jego dłońmi. Gdy wziął do ust jeden z sutków wygięła się w łuk by znaleźć się bliżej niego.  Dopiero gdy wsunął dłoń w jej dolną bieliznę, przerwała pocałunek.

- Spokojnie, to też będzie przyjemne.

- Ale…

- Musisz się rozluźnić, kochanie.

- Jestem rozluźniona.- Odparła, choć postawa jej ciała wyraźnie temu przeczyła.

- Zaufaj mi.

- Nie znalazłabym się w tej sytuacji gdyby było inaczej.- Zauważyła przytomnie co rozbawiło Skrzyneckiego.

- Słusznie.- Przyznał drugą dłonią pociągając za gumkę spodni żony. Ucieszył się, że za jednym zamachem udało mu się też chwycić jej bieliznę.

- Hube…- Jęk protestu Hanki stłumił pocałunkiem. Tym razem jego język tańczył w jej ustach wymagając współdziałania tak by odwrócić uwagę. Gdy wyczuł, że jej ciało na nowo się odpręża zaczął poruszać palcem tam na dole wciąż pochłaniając westchnienia żony kolejnymi pocałunkami.  Żałował, że nie mógł teraz obserwować jej reakcji, bo wciąż musiał odwracać jej uwagę od tego co działo się niżej…

To co czuła wtedy Hanka było nie do opisania. Jednocześnie wstydząc się chciała by mąż przestał robić to co robi, ale z drugiej strony….z drugiej strony wrażenie dziwności sytuacji szybko wyparła przyjemność. Bo to było przyjemne. Jeszcze jak. A Hubert był uważnym kochankiem reagując na jej każdy dyskomfort i szybko odnajdując właściwie struny przy których przyjemność której doświadczała była coraz większa i większa…W dodatku te coraz bardziej rozgorączkowane pocałunki, płytki oddech Huberta i smak jego skóry sprawiały, że czuła (nie do końca rozumiejąc właściwie jak), że ona wywiera na nim nie mniejszy wpływ niż on na nią. I nawet to potęgowało narastającą przyjemność. Ale wciąż było jej mało, wciąż znajdowali się nie dość blisko siebie by…właściwie nie wiedziała do czego zmierzają, ale jej ciało instynktownie wyczuwało że musi być coś jeszcze.

- Trochę za późno na to pytanie, ale masz tu gdzieś jakieś prezerwatywy?- Słysząc jakieś słowa z trudem zmusiła się do skupienia na iść znaczeniu. Otwierając oczy i kilkakrotnie mrugając, po dłuższej chwili odpowiedziała:

- Biorę tabletki.- Zdając sobie sprawę, że żaden lateks nie będzie go ograniczał Hubert poczuł, że długo już nie zdoła się powstrzymywać. Gorączkowo zdejmując spodnie wraz z bokserkami mamrotał przy tym jakieś słowa przeprosin obiecując żonie, że następnym razem skupi się tylko i wyłącznie na jej przyjemności.

- Przecież jest mi przyjemnie.

- Ale może być jeszcze lepiej.

- Jeszcze…lepiej?- Dokończyła po zająknięciu spowodowanym faktem, że Hubert był teraz zupełnie nagi.

- Tak. Tyle, że ja już dłużej nie zdołam…- Czując jak mąż z powrotem się nad nią nachyla dotykając ustami jej ust, rejestrowała też dotyk pewnej części jego ciała dużo niżej.

Kolejny etap nie był dla Hanki tak przyjemny jak dotychczas: wiedziała, że dla kobiety pierwszy raz może wiązać się z dyskomfortem a nawet bólem, ale może miała szczęście bo czując w sobie Huberta czuła się tylko dziwnie. No, może pozytywnym aspektem był fakt samej chwili bliskości między nimi, bardziej jednak wynikał z emocjonalności więzi o której wcześniej kiedyś wspominał jej mąż. Chociaż gdy Hubert poruszał się w niej na samym końcu na nowo poczuła, że coś wewnątrz niej budzi się…tyle, że chwilę potem było już po wszystkim.

Hania nie wiedziała dlaczego na powrót chciało jej się wtedy śmiać: czy powodem była ulga że wszystko poszło dobrze i było już po wszystkim? A może spowodował to ciężki oddech Huberta dochodzący z drugiej strony łóżka zupełnie tak jakby właśnie dokonał nadludzkiego wysiłku? A może wciąż czuła się ogłupiona właśnie odbytym aktem?

- Z czego tak chichoczesz?- Spytał Hubert z trudem przekręcając się na bok by spojrzeć na żonę.

- Właściwie nie wiem. – Przyznała kładąc się na brzuchu. Wciąż była naga, a gdy skończyli się kochać ta świadomość znów zdawała się jej przeszkadzać. Zwłaszcza, że Hubert nie odrywał wzroku od jej ciała.- Chociaż nie…przyszła mi do głowy pewna myśl. A raczej pytanie.

- Dawaj.- Rzucił Hubert też czując rodzące się rozbawienie. Wyglądało na to, że jego wyjątkowa żona w tej kwestii nie różni się niczym od innych kobiet: też lubiła ucinać sobie pogawędki i przepytywanki po seksie.

- Czy nie czujesz, że przepłaciłeś?

- Co?

- No, czy noc ze mną była warta stu tysięcy?- Słysząc to parsknął śmiechem. Szturchając go w ramię spojrzała na niego karcąco choć sama nie mogła powstrzymać się od śmiania się.- Kiedyś proponowałeś mi tyle, pamiętasz?

- Nie inwestuję, ale mogę dać ci pieniądze. W ramach pożyczki. Bezzwrotnej pożyczki.

- Ty tak serio?

- Może masz rację i jestem szajbnięty bo ktoś normalny nie uganiałby się za kimś kto traktuje go tak jak ty mnie. Ale stać mnie. Poza tym lubię wyzwania. Rzeczy łatwe są zazwyczaj nudne.

- Rzeczy?

- Teraz ty czepiasz się kosmetyki słów udając błyskotliwą. Okej, niech będzie: osoby. Więc? Co powiesz na moją intratną propozycją? Przegadamy ją w jakimś spokojnym miejscu? Zainteresowana?

- Raczej zaintrygowana. Bo serio: tak po prostu bez żadnych obwarowań dasz mi pieniądze?

- Tak. Pod jednym warunkiem. Chcę…chcę żebyś spędziła ze mną noc.

- Jezu, Hanka…- Powiedział trzymając się za brzuch.- Była warta i milion. Albo i dwa.

- Śmiejesz się ze mnie.

- Skąd. Jestem śmiertelnie poważny.- Odparł jej choć uśmiech na ustach przeczył tym słowom.- Naprawdę.

- I nie jesteś rozczarowany? Czasami oczekiwanie zbyt mocno nas nakręca i spodziewamy się czegoś dużo lepszego a gdy przychodzi co do czego…

- Pragnąłem cię zbyt mocno i zbyt długo by się rozczarować, uwierz mi.

- Na pewno?

- Tak. A ty? Nie jesteś rozczarowana?- Zanim odpowiedziała, uśmiechnęła się.

- Nie.

- Co zmieniło się przez te kilka dni?

- Hm?

- Jeszcze tydzień temu wymyślałaś wymówki byleby nie iść ze mną do łóżka, bo nie byłaś na to gotowa.

- Znowu się ze mnie śmiejesz.

- Skąd, kieruje mną zwykła ciekawość. Po prostu chcę wiedzieć jak dziewice się do tego przygotowują. Odmawiają jakąś szczególną modlitwę? A może czytają jakieś pikantne książki z obrazkami?- Chowając twarz w poduszkę, Hania walczyła z kolejnym atakiem śmiechu, który potęgował dźwięk śmiechu Huberta. No cóż, mogła się spodziewać, że po wszystkim gdy okazało się, że strach ma wielkie oczy, mąż będzie chciał się na niej łagodnie odkuć.

- Naprawdę chcesz wiedzieć?- Spytała retorycznie po dłuższej chwili unosząc ku niemu twarz. Miała nadzieję, że wyraża dostateczną powagę. Na wszelki wypadek wzmocniła ją wymowną pauzą.- Po prostu skorzystałam z bardzo dobrej rady jednej z przyjaciółek.

- Czyli?

- Och, to proste: Paula zawsze powtarza, że kiedy się ma jakiś problem, trzeba się z nim przespać. A że to ty byłeś moim problemem, więc…- Wzruszając ramionami wciąż powściągała rozbawienie, ale już dłużej nie mogła. Gdy Hubert zorientował się co zrobiła, żartobliwie zmierzwił jej włosy. By całkiem jej nie rozczochrał przysunęła dłonie do czaszki by się przed tym ochronić. Po chwili gdy poczuła dotyk jego dłoni na ramieniu podniosła głowę do góry słusznie uznając, że skończył tę zabawę.

- Skąd masz tę bliznę?

- Pewnie po upadku z jakiegoś wzgórza…dokładnie nie pamiętam. Jako dzieciak potrafiłam spędzić między szczytami wiele godzin. Czasami ganiałyśmy się z Paulą czy Sylwią nie do końca przejmując się zagrożeniem czy możliwością poważnego urazu. Teraz z perspektywy czasu wspominając nasze niektóre wyczyny zastanawiam się jak mogłyśmy byś tak lekkomyślne.

- Obstawiam, że Ania pewnie was hamowała będąc głosem rozsądku?

- Tak, skąd wiedziałeś?

- Jest księgową.

- A ty poddajesz się stereotypom.

- Żartowałem, domyśliłem się tego bazując na jej charakterze. Więc? Jak się przygotowywałaś do tego wieczoru?

- Nie odpuścisz tak łatwo, co?

- Jestem sportowcem. Gdy mi zależy, walczę do samego końca. Inaczej nie znaleźlibyśmy się teraz w tym momencie.- Sparafrazował jej wcześniejsze słowa. Ich wydźwięk spowodował, że Hanna spoważniała wpatrując się w oczy Huberta tak samo jak on w jej. Paradoksalnie te słowa każdemu z nich uświadomiły co innego: Skrzynecki przestraszył się, że obnażył i powiedział za dużo. Nie bał się jednak, że skoro Hanka z pewnością już wie jak bardzo mu na niej zależy będzie chciała to wykorzystać, to nie było w jej stylu. Bardziej martwiła go siła własnych uczuć i to jak bardzo uzależnił się emocjonalnie od swojej żony, jak wiele wspólna noc między nimi zmieniła, co- o ironio- sam przecież przed swoim wyjazdem tłumaczył Hannie. Tyle, że wtedy chciał by to ona zbliżyła się do niego w ten sposób, by bliskość fizyczna stymulowała również tę emocjonalną i duchową. Nie miał pojęcia, że wywrze takie wrażenie również (a może przede wszystkim?) na nim samym. Po fakcie zorientował się, że gdzieś tam w swojej własnej podświadomości chciał przespać się z Hanką wyłącznie po to, by seks z nią przestał być jego niespełnionym pragnieniem urastając do rangi nieziszczonego marzenia, które często się wyolbrzymia czy przecenia. By udowodnić samemu sobie, że w gruncie rzeczy sześć lat temu była dla niego kolejną laską a tęsknotę za nią spowodowała bardziej gorycz odrzucenia niż rzeczywiste uczucie. By obsesja na jej punkcie w końcu mu minęła, by przestał odczuwać ten głód. I by odpowiedź na zadane przez nią pytanie była inna. Tyle, że nie mógł tego zrobić, bo pragnienie jej bliskości wcale nie zmalało. Ba, teraz wydawało się być nawet większe! Chciał wiedzieć o niej wszystko: o czym akurat myśli, co czuje, jak ocenia to co się właśnie między nimi się stało, co chciałaby mu powiedzieć i to czego nigdy mu nie powie, jaka jest pierwsza myśl z którą się budzi a jaka jest ostatnia przy której zasypia, jak odgonić jej smutek, co dzieje się w jej duszy wtedy gdy spogląda na góry a jej oczy zachodzą mgłą …Nade wszystko jednak chciał przebywać jak najbliżej niej zupełnie tak jakby jego spokój i zadowolenie były wprost proporcjonalne do odległości w jakiej się znajdowali. A wiedział jak niebezpieczne są te pragnienia.

Hanna natomiast myślała o tym co ich łączyło sześć lat temu w kontekście słów wypowiedzianych przed chwilą przez męża konfrontując je z wnioskami wysuniętymi przez Paulę podczas jej wieczora panieńskiego:

Może to wszystko mogło potoczyć się inaczej, ale nie ma co zwalać całej winy na Hanię. To nie są czasy średniowiecza gdzie odległość czy pozycja to problem. Ostatecznie Hubert mógł przecież pod numer telefonu recepcji hotelu prosząc o rozmowę z nią albo sam się pofatygować i wszystko wyjaśnić gdyby mu na tym zależało

Gdyby mu zależało.

Gdy mi zależy, walczę do samego końca.

Bo sześć lat temu, wcale mu na niej nie zależało.

Pytanie tylko czy teraz zależy.

I czy w ogóle kiedyś będzie.

Chociaż w połowie tak mocno jak jej na nim.

- Idę w końcu po ten sok.- Powiedział Skrzynecki, a gdy Hanka została w pokoju, nagle poczuła że przeniknął ją dreszcz. Wstając z łóżka, poszła do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Ale pomimo szumu wody wciąż w swojej głowie słyszała te słowa.

Gdy mi zależy, walczę do samego końca.

Do samego końca.

4 komentarze:

  1. Wow! Tyle emocji i jeszcze więcej dobrych wiadomości. Fajny pomysł z tymi niedokończonymi opowiadaniami, na pewno chętnie przeczytam :) I oczywiście umieram z ciekawości, jakie będą Twoje wrażenia po przeczytaniu pewnego opowiadania lub książki, jak kto woli ;)
    P.S. Świetny rozdział, czytałam z zapartym tchem! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Będę je musiała jeszcze tylko najpierw przeczytać i sprawdzić czy nie będą wymagać nadmiernych przeróbek.
      Co do wrażeń na temat pewnego opowiadania to...właśnie dzisiaj je opisałam.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Cieszę się, że relacja H&H poszła do przodu. Mam nadzieję, że nie przewidujesz żadnych komplikacji między nimi. Świetny rodział. Pozdrawiam roksana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No troszkę musi być komplikacji, jak to u mnie :)
      Chociaż przemknęło mi przez głowę żeby skrócić tę historię- nie sądziłam że opowiadanie tak mi się rozwlecze w czasie:( Ale żeby fajnie wyszło nie mogę zrobić tego na łapu capu więc zobaczymy.
      Pozdrawiam :)

      Usuń