Łączna liczba wyświetleń

piątek, 28 października 2016

Miłość jest bliżej niż myślisz: Część IX: Romansowanie nie takie znów łatwe...

Taka mała niespodzianka, nieco wcześniej niż zazwyczaj. Miłego czytania:-)

I tak przez następny tydzień Sylwia z radością wyczekiwała wieczorów i wizyt u Lenarczyka ciesząc się, że Daria ostatnio też zaczęła gdzieś znikać, więc uniknęła konieczności tłumaczenia się. I razem z Oskarem oddawała się przyjemnościom ciała pozwalając by uczył ją okrywać seks wciąż na nowo. Do tej pory nie zdawała sobie sprawy jak wiele jest technik, rodzajów i sposobów na robienie tego. Jak czasami jeden dotyk czy zmiana kąta penetracji może wywołać rozkoszne i jeszcze większe doznania. Tego, że każda spędzona z Oskarem noc była właściwie inna, a po każdej wychodziła z jego mieszkania z myślą, że ta właśnie była najlepsza. A następnego dnia okazywało się, że jednak wcale tak nie było bo nadchodziła kolejna- jeszcze lepsza. Wciąż miała pewne hamulce i dość powściągliwie odwzajemniała się Oskarowi, ale z czasem odkryła, że całowanie jego klatki piersiowej czy ramion też jest bardzo przyjemne. I że właściwie pozwala jej się dotykać do niczego jej nie zmuszając choć łagodnie zachęcając. I wcale wtedy z niej nie kpił. No, może czasami. Na przykład kiedy w piątek korzystając z nieobecności Darii zaprosiła go na kolację chcąc się zrewanżować za jego wcześniejsze zaproszenie na ten posiłek. Skomentował to pytaniem czy chce zdobyć jego serce przez żołądek, a gdy ona odparła że niekoniecznie chodzi jej właśnie o tę część jego ciała parsknął śmiechem. A potem, gdy już znaleźli się w jej pokoju spytał czemu nie zgasi światła, bo on bardzo się wstydzi. Oczywiście wcale tak nie było i choć była na niego trochę zła, to w tak zabawny sposób parodiował jej dawne zachowanie, że ją samą do śmieszyło. Teraz nie wstydziła się swoich piersi, które dawniej uważała po prostu za jedną ze swoich części ciała: chociażby taką samą jak ręce czy oczy. Ze prawdziwym rozbawieniem testowała nowo zdobytą władzę i pewność siebie widząc jak Oskar kieruje wzrok właśnie na jej biust jeśli tylko tego chce (np. udaje że poprawia bluzkę albo wypina swoją klatkę piersiową do przodu). Dlatego, choć nigdy nie chodziła w bluzkach z dużym dekoltem, kupiła sobie dwie czy trzy inne właśnie na spotkania z Lenarczykiem. Któregoś dnia w ramach nazwijmy to badań badając postanowiła zgłębić tą kwestię na przykładzie innego faceta w firmie w której pracuje. Ubrała się wtedy w swoją zwyczajową garsonkę, ale korzystając z kroju koszuli, rozpięła jej dwa górne guziki. Naprawdę miała wtedy niezły ubaw: męska część pracowników gapiła się na nią (a raczej jej piersi) jakby nagle urosła jej trzecia głowa. Część z nich robiła to bardziej subtelnie, ale niektórzy tak manewrowali gałkami ocznymi że wyglądali jakby mieli problem ze wzrokiem. Łącznie z Piotrkiem. Ten to po prostu na przemian to czerwienił się, to bledł. No i przynajmniej ze cztery razy kursował do jej biurka po drobnostki: a to jakieś spinacze, a to długopis…Widząc to Hania wprost spytała ją czy taką właśnie reakcję chciała wywołać.
- Nie, to miał być taki…feministyczny test.- Zmyśliła na poczekaniu. Bo za nic nie przyznałaby się koleżance z pracy że niczym nastolatka odkryła jakie wrażenie wywiera na facetach damski biust.
- Test? A nie chodziło raczej o to by kogoś szczególnie zainteresować?
- No coś ty.
- Tak? Bo ostatnio chodzisz cała w skowronkach…O i nawet się zarumieniłaś. Powiedz, kto to? Chociaż z naszego działu? A może to kadry?
- Nie, Hania.
- Więc księgowość?
- Nie, to nikt stamtąd. A jeśli już chcesz wiedzieć to: tak, ktoś pojawił się w moim życiu.- Wyznała.
- Wiedziałam.- Hanna ze śmiechem klasnęła w dłonie obracając się na swoim krześle.- Od razu wiedziałam, że ten błysk w oku nie jest przypadkowy.
- Tak, ale nie ekscytuj się za bardzo. Nie wiem czy coś z tego wyjdzie.- Mimo wszystko Sylwia nie była gotowa przyznać, że jej związek ma luźny charakter i będzie trwał tylko jakiś bliżej nieokreślony czas. A tak jeśli od początku uda, że coś w jej związku było nie tak, przyjaciółka nie będzie jej potem nadmiernie wypytywać.
- Teraz tak mówisz, a potem ani się obejrzysz a będziesz chodziła z obrączką na palcu i wielkim brzuchem.
- Boże, czego ty mi życzysz?- Żachnęła się Sylwia wzbudzając śmiech koleżanki.- Nie ma mowy bym przed skończeniem trzydziestu dwóch lat została matką albo wyszła za mąż.
- Też tak mówiłam i co?- Tym razem Sylwia pozostawiła stwierdzenie koleżanki bez komentarza i po prostu wróciła do pracy. Ale nie potrafiła powstrzymać uśmiechu na ustach. Ona i Oskar małżeństwem?  Jezu, była ciekawa kto kog doprowadziłby do szału wcześniej.
Po pracy, gdy Lenarczyk po nią przyjechał, już w jego mieszkaniu po zjedzonej kolacji ze śmiechem opowiedziała mu o tym. To znaczy o swoim głupim pomyśle z dekoltem w pracy, nie o zdaniu Hani na temat ich związku., który zakończy się przed ołtarzem. On jednak nie był tak bardzo rozbawiony jak ona.
- Mam nadzieję, że nie mówisz o tej bluzce, co?
- Jasne, że o tej. Przecież nie zdążyłam się przebrać po pracy bo od razu po mnie przyjechałeś…Czemu masz taką minę?
- Bo dwa guziki w przypadku tego kroju to za dużo.
- Żartujesz?
- Nie. Chodź tutaj.
- Po co?- Nie odpowiedział. Zamiast tego to on wstał ze swojego miejsca i podszedł do Kukulskiej zmuszając ją by też wstała.
- Hej, jeszcze nie skończyłam swojej porcji.- Zaprotestowała gdy przez jego manewr widelec z brzękiem upadł na stolik.- Co ty robisz?- Spytała gdy on zaczął zdejmować jej żakiet. A potem rozpinać koszulę.
- Wiedziałem. Widać ci stanik!
- Co?
- Chodząc z dwoma rozpiętymi guzkami widać ci stanik.- W końcu Sylwia zrozumiała, że jego zachowanie nie jest podyktowane jakimś nieokiełznanym przejawem pożądania, ale chęcią sprawdzenia jaką część dekoltu dzisiaj pokazała w pracy. W duchu roześmiała się do swoich myśli. I z jego złości. Taki pokaz zazdrości był całkiem fajny: już czuła się tak jakby była przynajmniej dwa razy ładniejsza. Dlatego by nie psuć zabawy zaprzeczyła stanowczo:
- Wcale nie.
- Przecież widzę. Mam podać ci kolor i wzór? Proszę bardzo: jest biały i koronkowy.
- To logiczne skoro moja koszula jest biała: nie trzeba nawet być Einsteinem by to wywnioskować.
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Może.- Wzruszyła wtedy ramionami drocząc się z nim już otwarcie.- Odkąd to aż tak bardzo interesuje cię mój ubiór?
- Odkąd zaczął być prowokacyjny.
- Prowokacyjny?
- Tak. Ale pamiętaj, że na razie tylko ja mam prawo oglądać wszystkie elementy twojego ciała.- Oznajmił a właściwie rozkazał, ale Sylwii ani w głowie był jakikolwiek protest, bo Oskar właśnie sunął ustami po jej szyi. Chwilę później zadrżała gdy poczuła jego palce przy dekolcie.- Dlatego masz chodzić do pracy porządnie, zrozumiano? I zapinać wszystkie guziki tak jak teraz.- Mówiąc to jednocześnie zapinał górne guziki koszuli Sylwii. A jej tak bardzo chciało się śmiać, że dziwiła się iż jeszcze jest w stanie się powstrzymać.
- Przecież to moje ciało i to ja decyduje o tym w co mogę się ubierać.
- Radzę ci mnie nie prowokować.- W geście zaborczości Lenarczyk przejechał dłońmi od jej ramion aż po talię zatrzymując dłonie tuż poniżej pleców. Potem przyciągnął ją bliżej do siebie.
- A co mi zrobisz jeśli wciąż będę to robiła?- Spytała zaczepnie. Zdziwiła się gdy na jego twarzy pojawił się uśmiech. A potem poczuła jak jego lewa dłoń snie po pasku spodni wkradając się pod koszulkę. Zadrżała, choć była bardzo ciepła.
- Hm, pytasz co ci zrobię? To pytanie powinno brzmieć trochę inaczej.
- Jjjak?- Wyjąkała, bo jego dłoń znajdowała się już całkiem niedaleko piersi. Głęboko westchnęła gdy tam dotarła, a potem przymknęła oczy. Już zaczynała czuć budzące się pożądanie.
- Powinnaś…- Zaczął nie przestając jej pieścić jednocześnie szepcząc jej do ucha:-…powinnaś raczej zapytać czego ci nie zrobię.- Dokończył stanowczym ruchem wyciągając dłoń spod jej koszulki. I choć ostatnie na co miał ochotę to odsunąć się od Kukulskiej i jej chętnego ciała to jednak postanowił być górą.
- Hej, co ty robisz?
- Nic. Chyba chciałaś dojeść kolację, prawda?- Nie odpowiedziała tylko mocniej zacisnęła wargi. I wtedy wiedział, że przepadł. Nie był w stanie dłużej przeciągać tej gry.- Chodź już, żartowałem. Ty jesteś najlepszą kolacją.- W ciągu ułamka sekundy rozważała czy by się na niego trochę podroczyć, ale szybko z tego zrezygnowała. Za bardzo stęskniła się za jego pocałunkami i dotykiem by teraz marnować nawet minuty. Dlatego bez słowa, za to z szerokim uśmiechem wtuliła się w jego ramiona wdychając zapach który teraz kojarzył jej się właśnie z Oskarem: męskiego ciała, wiatru i piżma. Oraz chyba pożądania.
Zaczęli wymieniać masę pocałunków drocząc się przy tym i rzucając jakieś mało znaczące uwagi. W pewnej chwili gdy Oskar zaczął rozbierać Sylwię rozkazał znów:
- I nie waż się kusić innych mężczyzn, rozumiemy się?
- Tak, będę kusić tylko ciebie. O mój ty panie i władco.- Zaironizowała za co została ukarana (a może nagrodzona?) ugryzieniem w szyję. – Auć, zostawisz mi ślad.
- Więc nie drocz się ze mną, bo wiesz że jestem nieprzewidywalny prawda?
- Już nie będę. Ale możesz mi właściwie wytłumaczyć ten fenomen? Nie rozumem jak mężczyzn może to kręcić, że zachowują się jak idioci widząc skrawek tłuszczu okrytego skórą, którym przecież są piersi.
- W takim razie ty mi wytłumacz te piski na widok umięśnionego brzucha  czy bicepsów facetów którymi jarają się dziewczyny.
- Więc to działa na podobnej zasadzie? Hm, teraz już rozumiem.
- Zawsze podchodzisz do wszystkiego tak racjonalnie?
- Tak. Ale seks nadal wydaje mi się być czymś niezwykłym. Te odczucia i ich intensywność…to niezwykłe że tak to wszystko odbieramy, prawda?
- Yhm.- Przytaknął z twarzą wtuloną w jej szyję.- Przeważnie.
- Przeważnie?- Podchwyciła na moment się od niego odsuwając co spowodowało że ciężko westchnął.- Więc nie zawsze tak jest?
- Nie.- Odpowiedział znów się do niej przysuwając, a potem zaczął rozpinać kolejne guziki jej koszuli.- Wszystko zależy od…
-…niech zgadnę: umiejętności kochanka, zgadza się?- Słysząc to cmoknął ją w gołe już ramię i się uśmiechnął.
- Miałem zamiar powiedzieć: dopasowania, ale skoro wspomniałaś już o umiejętnościach to tak: też są ważne.
- Więc gdybym przespała się z kimś innym odczuwałabym to inaczej?- Drgnął zastanawiając się czy w jej pytaniu zabrzmiało zaciekawienie i chęć wypróbowania swojego pomysłu, ale po szybkim namyśle stwierdził że nie.
- Oczywiście.- Przytaknął więc uporawszy się z ostatnim guzikiem. Potem z przyjemnością zsunął jej koszulkę.- Mogłoby być o wiele, wiele gorzej.- Słysząc tą chełpliwą odpowiedź roześmiała się perliście.
- Tak, mogłoby być o wiele, wiele gorzej albo o wiele, wiele lep…
-…nie przeciągaj struny.- Wymruczał, bo jego twarz znów zapędziła się w rejony jej szyi i ramienia, a dłoń zmierzała w kierunku rozpięcia haftki stanika na plecach.
- Tylko się droczę. Bo chyba nie mogłoby być lepiej…to znaczy z tobą.- Sprecyzowała. – Inaczej chyba bym tego nie wytrzymała.- Oskar słysząc to poczuł jak coś ciepłego rozlewa mu się koło serca. A może to był po prostu napływ gorąca spowodowany potęgującym się uczuciem pożądania? Tak, z pewnością.
- Wytrzymasz, gwarantuję ci że wiele jeszcze wytrzymasz.- Już zamierzał wpić się w jej wargi, gdy znów zaczęła gadać. W ciągu tego ułamka sekundy pomyślał, że mieszanka pożądania i irytacji jest cholernie frustrująca.
- A wracając do sedna…
-…a właśnie na czym skończyliśmy? Hm, chyba na pocałunku…
- Zaczekaj. Chciałam spytać cię o to czy tobie to robi różnicę. No wiesz, powiedziałeś że mi jako kobiecie, tak. I w sumie to całkiem logicznie. Ale u facetów…u was chyba jest łatwiej, prawda? Wystarczy tylko pozbyć się napięcia.
- Co nie znaczy, że na widok każdej kobiety jesteśmy w stanie odczuwać pożądanie.
- Ale wystarczy wam mniej, prawda? Ty już na samym początku jesteś…
-…Sylwia na litość.- Jęknął już nieźle zdenerwowany.
- Przepraszam.- Westchnęła, ale nie było w tym cienia skruchy.- Po prostu chcę wiedzieć co właściwie sprawia, że mnie pożądasz. Bo przecież znamy się tyle lat i nigdy nie zauważyłam, żeby w mojej obecności twoje spodnie stawały się za…
- Dosyć tego.
- Hm? Co ty…?- Urwała gdy poczuła jak ziemia usuwa jej się spod stóp. A raczej podłoga gdy Oskar ją podniósł.
- Rozumiem twoją chęć racjonalnego rozkładania seksu klatka po klatce, ale teraz mam to gdzieś. Zamiast rozmowy  o tym zdecydowanie wolę praktykę, już kiedyś ci to mówiłem.
- Tak, ale…
- Żadnych „ale”, jasne? Innych słów zresztą też nie w ciągu najbliższych dwóch godzin rozumiemy się.
- Tak, ale…
- Sylwia..- Warknął groźnie niosąc ją na rękach do jej pokoju.
- Twojego imienia chyba mogę używać, prawda? Zwłaszcza w kulminacyjnym momencie.- W odpowiedzi prychnął, a doszedłszy do krawędzi łóżka ostrożnie ją na nim położył. Cwaniara zawsze musiała mieć ostatnie słowo, ale tym razem postanowił na to pozwolić.
Ponieważ kilka godzin później, Sylwia dostała od Drwęckiej SMS-a, że ta spędzi weekend ze swoim chłopakiem, Kukulska pozwoliła nocować u siebie Oskarowi. Trochę tego żałowała, bo w sobotni poranek zawsze robiła zakupy, przedtem tworząc listę niezbędnych produktów. Oskara ta jej skrupulatność nieco rozbawiła.
- Jej, znam cię tyle czasu a nawet nie wiedziałem o tworzeniu list zakupów.
- To wcale nie jest takie śmieszne jak się może wydawać. Wielu ludzi tak robi. Poza tym listy są bardzo przydatne.
- Listy czego?
- Zadań do zrobienia, posiadanych rzeczy czy wydatków. Pozwalają rozsądnie wszystko ocenić.
- Poważnie? Masz listę rzeczy?
- Wyobraź sobie, że tak. A teraz odważ się roześmiać to wykopię cię z łóżka.
- Czy to oznacza brak porannego seksu?
- Tak. Więc lepiej uważaj co robisz i mówisz.
- Hm, wyhodowałem potwora. I to w trakcie nieco ponad tygodnia.
- Szybko się od ciebie uczę.- Cmoknęła go w policzek, a potem wyszła z łóżka zakładając bieliznę. Oskar przyjął na łóżku pozycję siedzącą.
- Hej, przecież nie powiedziałem potem nic złego.
- Nie, ale muszę już wstać. Naprawdę powinnam zrobić te zakupy, teraz moja kolej. Daria robiła je w poprzednią sobotę.
- W takim razie daj mi chwilę: ubiorę się i cię zawiozę.
- To nie jest konieczne.
- Jest, nie będziesz taszczyć ciężkich toreb autobusem.
- Ale przecież nie musisz…
- Sylwia mam nadzieję wyżebrać jeszcze chociaż trochę pocałunków wdzięczności a potem może i więcej a ty nie dajesz mi na to szansy.
- Jesteś beznadziejny.- Odpowiedziała mu nie przerywając ubierania, choć się przy tym śmiała.
- Przecież wiele razy powtarzałem, że nie robię niczego bezinteresownie.- W rzeczywistości Oskar po prostu nie chciał zostawać się z Sylwią. Poprzedni weekend który spędzili w jego mieszkaniu bardzo mu się podobał więc nie miał nic przeciwko kontynuowaniu następnego tutaj tylko we dwoje. Tyle, że niestety trochę się przeliczył, bo gdy dwie godziny później wrócili do mieszkania obładowani torbami i ledwie zdążyli je postawić, usłyszeli dzwonek do drzwi.
A za nimi stał Sebastian.
Sylwia poczuła rozczarowanie na widok brata, a potem wyrzuty sumienia. Przecież nie widziała się z nim już dwa tygodnie, co w tej chwili sobie uświadomiła. A teraz jedyne na co ją stać to uczucie rozczarowania, bo miała ochotę na spędzenie czasu wyłącznie z Lenarczykiem? Dlatego przyoblekła na twarz uśmiech.
- O, jak super cię widzieć. Jak zawsze masz wyczucie czasu; właśnie miałam robić śniadanie. Wejdziesz?
- Jasne. Choć prawdę mówiąc to wpadłem na chwilę. Jest Daria?
- Nie, spędza weekend z chłopakiem, jak zawsze zresztą.
- Z Igorem?
- Tak. Znasz go?
- Nie, ale…- Urwał na widok Oskara, bo właśnie wyszedł z korytarza do kuchni w której Lenarczyk siedział.- Cześć.- Przywitał się z przyjacielem.- Co tu robisz?- Oczywiście w jego głosie nie zabrzmiał żaden wyrzut; jeśli już to tylko w wyobraźni Oskara, ale i tak poczuł się z tym nie najlepiej. W końcu był przecież jego kumplem a on ukrywał przed nim fakt spania z jego siostrą.
- Wpadłem naprawić cieknący kran.- Skłamał tamten.
- Och, o wpół do jedenastej rano?
- Znasz swoją siostrę.- Mówiąc to Oskar spojrzał na Sylwię. Potem uśmiechnął się lekko i puścił jej oko.- Na jej wezwanie trzeba stawić się na baczność.- Zmrużyła oczy. Na jaką baczność? Jak mógł mieć czelność w takiej chwili nawiązywać swoją grą słów do stanu swojego ciała?
- No tak.- Sebek z łatwością kupił te kłamstwo. Albo i prawdę: zależy jak na to patrzeć.
- Tak, Oskar naprawiał kran, a ja byłam na zakupach.- Dodała Kukulska czując się z tym kłamstwem nie najlepiej. Nigdy nie lubiła nie mówienia prawdy i nie miała w tym zbytniej wprawy.- Dobra, jak chcecie pogadać to możecie to zrobić w moim pokoju a ja pójdę do kuchni zrobić coś do jedzenia.
- Dobrze siostrzyczko.- Odparł jej brat. – Jest straszna, co? – Spytał retorycznie Sebastian gdy zostali z Lenarczykiem sami. W odpowiedzi Oskar tylko głupkowato się uśmiechnął.  On prawdę mówiąc powiedziałby, że jest seksowna, zabawna i fascynująca bo na pewno nie straszna, ale to by się Sebkowi raczej nie spodobało.- Może zostaniesz trochę choć chciałeś już pewnie wyjść? Jestem pewny, że Syla zrobi coś dobrego do jedzenia. Swoją drogę to dziwne, że nie zjadła rano śniadania. Zazwyczaj wstaje jeszcze przed siódmą nawet pomimo tego, że nie musi. I nawet nie posłała po sobie łóżka?- Dodał gdy zgodnie z jej sugestią postanowił poczekać na posiłek w jej pokoju. – No, no. A jednak wyleczyła się z tej pedanterii.
Oskar słuchał tego niezdolny do rzucenia jakiejkolwiek uwagi. Dlatego poczuł ulgę gdy temat rozmowy został zmieniony, a jeszcze większą gdy Sylwia zawołała ich na śniadanie. Oczywiście w trakcie Sebastian rzucił jeszcze jakąś uwagę o tym, że Sylwia przynajmniej w ten sposób może odwdzięczyć się Oskarowi za jego pracę. Obydwoje- to znaczy Lenarczyk z Kukulską- pomyśleli chyba o tym samym, bo ich spojrzenia na moment się spotkały. Tyle, że ona właśnie nalewała mu herbaty skutkiem czego część gorącej wody wylądowała na jego bluzce. Szybko wstał i ściągnął ją z siebie.
- Przepraszam cię, naprawdę nie wiem jak to się stało.- Mówiła lekko nerwowym tonem czując się bardzo głupio. Jak mogła go oblać? I to na dodatek wrzątkiem?
- Nic się nie stało. Bluza była dość gruba. Następnym razem gdy będziesz chciała się mnie pozbyć zastosuj mniej bolesną śmierć.- Dodał żartem. Na szczęście nie była to żadna grzeczność bo bluzka naprawdę była dość gruba dzięki czemu się zbytnio nie oparzył; teraz jednak profilaktycznie zaczął moczyć oparzenie zimną wodą.
- W najbliższym czasie raczej nie zamierzam tego zrobić, bo możesz mi się jeszcze przydać nie tylko do cieknącego kranu.- Gdy to powiedziała Oskar spojrzał jej na chwilę prosto w oczy. I poczuł rozlewające się po jego ciele gorąco które nie miało nic wspólnego ze wrzątkiem. Coś z jego myśli i odczuć musiało odbić się mu na twarzy, bo spostrzegł, iż Sylwia zarumieniona spuściła wzrok. Bo właśnie zdała sobie sprawę, że jej stwierdzenie zabrzmiało niezwykle dwuznacznie. A przynajmniej dla nich dwojga, bo na pewnie nie dla Sebastiana.
- Oj, siostra, siostra. Coś czuję, że kolejną usterkę będziesz naprawiać sama.- Ze śmiechem pokręcił tylko głową Kukulski biorąc się za jedzenie. Zaraz potem Oskar i Sylwia zrobili to samo. Dziewczynie wydawało się, że atmosfera przy stole jest dość niezręczna, ale może tak jej się tylko zdawało bo jej brat i kochanek najwyraźniej czuli się dość swobodnie. Albo może to dlatego, że ona sama milczała? Nie dojadając swojej porcji wzięła talerzyk ze stołu i włożyła go do zlewu. Potem zaczęła zmywać po posiłku, starając się ignorować siedzących obok siebie przy stole mężczyzn. I udawało jej się to do czasu gdy nie usłyszała jak jej brat pyta Oskara:
- Ty, ostatnio coś zbytnio się zaharowujesz. Olga mówiła mi, że wciąż siedzisz w pracy.
- Olga?
- No tak, spotkałem ją przedwczoraj w centrum.
- Tak wyszło. Badania pochłaniają mi masę czasu.
- Ale chyba nie tylko badania co?- Głos Sebastiana zabrzmiał bardzo wymownie. Przez moment Lenarczyk był pewny, że tamten go zdemaskował. Tyle, że gdyby tak było to czy robiłby to z uśmiechem na ustach? W końcu sprawa dotyczyła jego siostry a nie jakiejś nieznanej kobiety.
- Eee…nie bardzo wiem co masz na myśli.
- Nie udawaj. Znalazłeś sobie jakąś inną laskę?
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo mam oczy. A raczej wątpię byś sprezentował sobie jakiegoś krwiożerczego kocura. Jeśli już to niezłą kocicę patrząc po twoich śladach na plecach.- Sylwia odruchowo przerwała zmywanie zerkając pospiesznie na wskazaną przez jej brata część ciała Oskara. Rzeczywiście, nawet pomimo cienkiej bokserki jej krój nie przeszkadzał w dostrzeżeniu na jego ramionach lekkich rys i zaczerwienienia. Te drugie pewnie też niedługo zmienią się w skaleczenia, bo najpewniej zrobiła je dziś w nocy. Tylko kiedy? Za pierwszym razem na pewno nie, ale potem…w nocy…w nocy zwykle totalnie przestawała myśleć pozwalając przemówić tylko instynktom. Poczuła okropne zawstydzenie. Naprawdę ona to zrobiła? Na dodatek zupełnie nieświadomie?  Czym prędzej wróciła do przerwanej czynności jaką było zmywanie po posiłku.
- Właściwie to tak. Nawet bardzo.- Słysząc odpowiedź Lenarczyka zorientowała się, że nieźle bawi go ta cała sytuacja. Pajac. Zamiast zdecydowanie uciąć ten temat i skierować rozmowę na inny tor ten tylko przyłączył się do śmiechu Sebastiana wprawiając ją w zakłopotanie kolejnymi słowami:- Jest bardzo wymagająca, ale jednocześnie warta swojej uwagi.
- Ale Olga czuje się przez ciebie zaniedbywana.
- Daj spokój, jej narzeczony z pewnością też nieźle ją absorbuje. Poza tym już od dawna nie jesteśmy razem.
- Ale wciąż jest przecież twoją przyjaciółką, nie?
- Możecie zmienić temat? Nie mam ochoty tego wysłuchiwać.- Kukulska postanowiła się wtrącić.
- O, tak. Jasne, sorki Syla, zapomniałem że tu jesteś.- Zaczął jej brat, a do Oskara dodał:- Jest dość pruderyjna, więc takie szczegóły raczej ją nie interesują.
- Sebastian!- Skarciła go.
- No co? Przecież to prawda.
- Pruderyjna powiadasz?- Powtórzył Lenarczyk na moment łapiąc spojrzenie dziewczyny. Ta jednak szybko umknęła mu wzrokiem bo nie mogła znieść błysków w jego oczach. Gwałtownie zakręciła kran i wytarła ręce o ścierkę.
- Rozmawiajcie sobie tutaj o panienkach, a ja lepiej pójdę do pokoju bo nie zamierzam wam przeszkadzać. – Warknęła odkręcając się na pięcie odmaszerowując z kuchni. Sebastian gwizdnął.
- Jej, naprawdę czasem potrafi być bardzo dziecinna. Czasem zastanawiam się czy ona kiedykolwiek znajdzie jakiegoś chłopaka. Bo jeśli tak dalej pójdzie to zostanie czterdziestoletnią dziewicą.- Oskar z trudem powstrzymał się przed odpowiedzią, że dzięki niemu już przestała nią być, więc to jej raczej nie grozi. Zamiast tego tylko się uśmiechnął. 

***

Oskar po raz drugi wybrał się do mieszkania Sylwii tego samego dnia, bo wcześniej razem z Sebastianem je opuścił. Uznał, że trochę dziwnie by to wyglądało gdyby u niej został dłużej i jej brat mógłby coś podejrzewać a tego chciał uniknąć. Niestety w ten sposób stracił dwie godziny w których mogliby razem Jaskółką spędzić czas…
Tyle, że okazało się, iż ona bynajmniej nie usychała za nim z tęsknoty. Ubrana w jakieś dopasowane czarne spodnie i koszulkę w tym samym kolorze oraz w związanych byle jak i lekko już roztrzepanych włosach myła okna. I jeszcze miała czelność kazać mu jej pomóc. A najgorsze było to, że jak ten idiota podwinął rękawy swojej koszuli i razem z nią wycierał brudne szyby.
- W końcu to twoje mieszkanie.- Powiedziała gdy skończyli bardzo z siebie zadowolona.- Musisz mieć w niego jakiś wkład.
- Ale ty je wynajmujesz. Na dodatek przez ciebie pochlapałem sobie swoją ubranie.- Z lekką niechęcią patrzył na plamkę na swoim ramieniu. Roześmiała się patrząc na nią.
- To tylko woda, wyschnie.
- A jak się rozpuszczę?
- To ulepię cię jeszcze raz: może nawet trochę lepiej. Weź tę miskę i wylej z niej wodę.
- Ja?
- To chyba możesz zrobić? No chyba, że wolisz zająć się myciem regału w kuchni.
- Naprawdę musisz robić to dziś: „W niedzielę i święta nakazane, powstrzymać się od prac niekoniecznych”- Wyrecytował.
- Jej, zadziwiasz mnie, znasz paciorek?
- Aha. Coś tam pamiętam ze szkoły i bierzmowania.
- Brawo.- Klasnęła w dłonie.- A teraz do łazienki.
- Sylwia…
- No co? Zasłużyłeś na karę za to co dziś zrobiłeś.
- A co takiego zrobiłem? To ty oblałaś mnie wrzątkiem. Poza tym dopiero przyszedłem…- Nagle doznał olśnienia-…aaa, masz na myśli rozmowę z Sebastianem?
- Właśnie.
- Przecież nie powiedziałem o tobie nic złego. Wspomniałem tylko co niecoś o swojej nowej dziewczynie.
- Którą jestem ja. Chyba, że z Olgą też nawiązałeś ten układ? A raczej nadal go kontynuujesz?
- Zazdrosna?- Prychnęła przewracając oczami. Niezwykle irytujący gest, ale u niej wydał się po prostu zabawny.
- Chyba żartujesz. Raczej zła. O ile pamiętam mówiłeś, że obowiązuje nas wierność.- Oskarżycielsko wymierzyła w niego palec.- Z nią też sypiasz?
- Niby kiedy? Nawet gdybym miał ochotę to nie mam na to czasu.
- Pytam poważnie, Oskar. Nie chcę byś kochał się ze mną i nią jednocześnie. I tak denerwujący jest fakt, że kiedyś coś was łączyło, a mimo to wciąż się widujecie.- Z trudem powstrzymał uśmiech. A jednak była zazdrosna.
- Oczywiście, że tego nie robię. Przecież mówiłem ci, że już od czasu mojego powrotu nie jesteśmy razem, bo w czasie gdy ja przebywałem w Niemczech ona poznała swojego narzeczonego.
- I co z tego? To o niczym nie świadczy. Daria też ma Igora a na imprezach zachowywała się jak singielka.- Sylwia nie dodała, że teraz sądzi, iż przyjaciółka zdradza swojego chłopaka. Ostatnio miała spędzić niby z nim weekend, ale Igor przyszedł w sobotę do ich mieszkania pytając o Darię. Kukulska w geście lojalności udała, że nie wie gdzie jest dziewczyna, a potem gdy Drwęcka wróciła do domu to o nic jej nie pytała. Ale doskonale wiedziała, że musiała spędzić te noce w innym mężczyzną. Tyle, że skoro ona nie chciała nic na ten temat jej powiedzieć, to Sylwia nie zamierzała naciskać. Co prawda łączyła ich przyjaźń, ale nie konieczność spowiadania się z każdej chwili życia. Poza tym ona sama nie zdradziła jej, że od ponad dwóch tygodni sypia z Lenarczykiem.
- Ale Olga kocha narzeczonego, a to zmienia wszystko.
- Więc czemu Sebastian mówił, że w czasie spotkania powiedziała, że ją zaniedbujesz?
- Bo czasami wpadała do mnie i razem wychodziliśmy się rozerwać: na piwo czy kręgle gdy jej narzeczony pracował. Mówiłem ci już kiedyś, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Nie wiem jak w ogóle możesz po romansie z nią kontynuować znajomości, ale chyba już kiedyś rozmawialiśmy na ten temat.
- To znaczy, że po końcu układu między nami zamierzasz urwać kontakt?
- Prawdę mówiąc nie wiem, nie myślałam o tym.- Odpowiedziała szczerze, ale zaraz uświadomiła sobie, że to przecież prawda. Ich układ kiedyś się skończy i co wtedy? Przecież do tej pory nie myślała o końcu tej historii jakby to co ich łączy miało trwać wiecznie. Ale jego pytanie ją zaniepokoiło. I choć nie chciała niczego po sobie pokazać spytała zbierając się na odwagę:- Czyżbyś miał mnie już dosyć?
- Po tygodniu? Jaskółka, jeszcze wiele przed nami.
- Sypiamy ze sobą od ponad dwóch.- Przypomniała.
- Ale tamtego pierwszego razu nie liczę. Potem mieliśmy tygodniową przerwę.- Gdy zaczął do niej podchodzić wzięła miskę do ręki, a potem niemal wepchnęła mu ją do dłoni.- To że się uspokoiła gdy udzielił właściwej odpowiedzi nie znaczyło, że złość na niego jej minęła.
- Najpierw wylej wodę i umyj miskę. Potem przyjdzie czas na amory.
- Więc jednak dziś przyjdzie?- Odwróciła się do niego tyłem, a potem poszła do kuchni ukrywając uśmiech.
Mimo narzekać Oskar pozwolił Sylwii kontynuować porządki sam pijąc w kuchni herbatę i ją obserwując. W zasadzie było to bardzo zajmujące. Zwłaszcza gdy wycierała do sucha różne meble: wtedy pochylała się czasami tak bardzo, że widział cały jej dekolt. Niestety po jakimś czasie zorientowała się w sytuacji i robiła to tyłem. Ale wtedy miał możliwość patrzenia na jej tyłeczek. Właściwie to  czarne wdzianko bardzo jej pasowała. A na pewno bardziej niż jej garsonki czy spódnice. W ich wyglądała ładnie, ale nie seksownie tylko profesjonalnie. Na dodatek na przynajmniej trzy lata starszaą.
Naprawdę wciąż łapał się nad tym, że do tej pory praktycznie nie dostrzegał jaka jest śliczna. Ale być może zwracał uwagę tylko na jej charakter i ciągłe suszenie głowy Sebastianowi po każdym najmniejszym z nim wyjściu. W dodatku po tej historii z Zuzanną był czas, że jakoś nie miał ochoty na żadne romanse a tym bardziej miłość.
Potem, gdy kuchnia lśniła czystością Kukulska zajęła się polerowaniem sztućców i myciem podłogi; Oskar już dawno wypił swoją herbatę i poczuł się jak pasożyt, więc niechętnie odciążył ją od pierwszej czynności. Dzięki włączonej muzyce było to trochę przyjemniejsze choć złośliwe komentarze Sylwii (na przykład, że brakuje mu tylko fartuszka) i jej uśmieszek (mówiący, że dał się jej złapać na haczyk) go irytowały. Chociaż nie, gdyby miał być przed sobą całkowicie szczery to tylko dzięki nim praca była dość przyjemna. Nawet późniejsze prasowanie; zwłaszcza gdy wpadł na pomysł, że pomoże jej przy tej czynności.
- Niby jak?- Roześmiała się.- Nie mam drugiego żelazka chyba że skoczysz po nie do siebie.
- Nie.-Powiedział jednocześnie wstając z krzesła na którym siedział, a potem do niej podszedł i od tyłu objął rączkę żelazka.- Ale tak z pewnością będzie nam łatwiej.
- Chyba trudniej.- Zaprotestowała, ale ku jego zdziwieniu nie kazała mu się odsunąć. Dzięki temu szło im znacznie oporniej, ale i też znacznie zabawniej. A na pewno przyjemniej. Zwłaszcza gdy niekiedy całował jej ramię lub kark.- Dobra, dokończę te dwie koszule jutro. Przy tobie tylko je spalę.
- Słuszna decyzja.
- Jesteś głodny? Zrobię coś do jedzenia.
- Trochę. Ale zamiast jedzenia chciałbym ciebie.- Odwrócił ją ku sobie i pocałował leniwie. Ona zarzuciła mu ręce na szyję, ale zaraz je zdjęła i się odsunęła. Spojrzała na niego z…zawstydzeniem? Zmieszaniem?- O co chodzi?
- Te ślady na plecach…naprawdę aż tak mocno cię tam trzymałam?- Roześmiał się nie mogąc się powstrzymać. Bo to nie była żadna flirciarska zagrywka, Sylwia autentycznie czuła się winna. Była jeszcze taka naiwna… Instynktownie wyczuwał, że nawet za dziesięć czy dwadzieścia lat ten szczery błysk nie zniknie jej z oczu. Niektóre kobiety takie po prostu były, nie miał pojęcia czy to kwestia wychowania czy po prostu wrodzona cecha. Nawet gdy Sylwia dawno już będzie mężatką nie utraci do końca swojej skromności. Ta myśl mu się nie spodobała, więc szybko ją odegnał wracając do rzeczywistości. W tej chwili jakoś nie chciał myśleć o niej jak o żonie innego faceta.
- Kochana, możesz trzymać mnie tak mocno jak tylko chcesz.- Zapewnił.
- Ale nie chciałam…to znaczy nie bardzo wiem jak to się stało. Mogłeś mi wcześniej powiedzieć.
- Ale bardzo mi się to podobało.
- Nie błaznuj znowu, mówię poważnie. Nie chciałam zrobić ci krzywdy.
- Jedno małe zadrapanie nie jest krzywdą. Tym bardziej gdy powstało w tak szczytnym momencie.
- Szczytnym?
- Aha. I właściwie to mi pochlebia. Potrafię doprowadzić cię do takiego stanu, że przestajesz się kontrolować.- Uśmiechnęła się. Delikatnie, ale niezwykle podniecająco. Już miał zamiar pocałować ją już mniej niewinnie niż poprzednio, ale usłyszał dziwny dźwięk dochodzący z jej brzucha.
- Przepraszam, od śniadania miałam w ustach tylko jabłko.- Odezwała się zawstydzona jakby co najmniej rozebrała się do naga na oczach tłumu ludzi, a nie burczało jej w brzuchu.
- Nie szkodzi. W takim razie chodźmy do kuchni. Widzę, że pytając mnie o to czy jestem głodny miałaś na myśli siebie.- Obejmując ją ramieniem poszli do kuchni. Tam Sylwia zamierzała zjeść na szybko jakieś płatki, ale Oskar wolał by zjadła coś treściwego. Skończyło się na tym, że to ona siedziała na krześle a on robił jej kanapkę.- To będzie moje popisowe danie na szybko.- Zapowiedział krojąc plaster ogórka, pomidora i cebuli. Potem wyjął z lodówki plaster sera i szynki oraz majonez i ketchup. Kukulska na ten widok lekko zmarszczyła brwi, ale dalej obserwowała jak układa to wszystko na bułce.- I proszę. Takiej kanapki nigdy nie jadłaś.
- Z pewnością choć nie nazwałabym jej daniem.- Przytaknęła widząc jego bardzo zadowoloną z siebie minę.- Czemu nie zrobiłeś też dla siebie?
- Potem zrobię. Najpierw spróbuj.
- Jesteś pewny, że uda mi się aż tak szeroko otworzyć buzię?
- Nie wyśmiewaj się, tylko ugryź. Wy kobiety patrzycie tylko na estetykę.
- Już dobrze.- Posłała mu szeroki uśmiech biorąc do ręki ogromną bułkę. Tak jak przewidywała z trudem mogła ją ugryźć. Ale okazała się być całkiem niezła.
- I?- Skrzywiła się mrużąc oczy.- Aż tak zła?
- Świetna.- Uśmiechnęła się widząc jego minę.
- Więc co się tak krzywisz?
- Żeby cię zdenerwować. Jesteś wtedy znacznie bardziej zabawniejszy.
- Tylko ty mogłaś powiedzieć, że gdy jestem zły jestem śmieszny. Inni by się z tobą nie zgodzili.
- Wow, jak to groźnie zabrzmiało.
- Bo jestem groźny.
- Dobrze, panie Groźny. W takim razie kiedy będę jadła powiedz mi jak to się stało, że zostałeś lekarzem.
- No cóż, właściwie poszedłem do liceum z rozszerzoną biologią, potem na studia, zrobiłem staż, zaliczyłem egzamin lekarski, a potem wyjechałem na praktykę do Niemiec…okej, chyba nie o to ci chodzi; nie musisz tak na mnie patrzeć. Ale u mnie nie było tak jak z tobą. Właściwie to do końca liceum nie byłem pewny czy dobrze robię wybierając medycynę.
- Twoi rodzice nie byli lekarzami?
- Tak, tata i wcześniej jego ojciec a mój dziadek. Ale od strony mamy nikt nie miał z tą branżą nic wspólnego. Właściwie to sami nudni finansiści jak ty. Rodzinny biznes, te sprawy. Mój ojciec obecnie też poświęca się głównie temu; praktyka lekarska jest dla niego jak hobby. Z tego co wiem raczej postawił na medycynę, bo tak chciał dziadek, ale to nie była jego bajka. Pewnie to dlatego tak bardzo mi truł gdy po liceum oznajmiłem, że chcę być w przyszłości lekarzem.
- Odradzał ci to?
- Można tak chyba powiedzieć. A może raczej trochę się zbuntowałem? Potem okazało się, że to może być niezła frajda.
- A czemu akurat neurochirurgia?
- Bo mózg jest fascynującym organem. I tym razem to wcale nie jest kpina. Choć mnie głównie interesuje neuroanestezja.
- Okaże się bardzo dużą ignorantką gdy zapytam co to takiego?- Uśmiechnął się słysząc to pytanie.
- Nie, prawdę mówiąc większość osób słysząc to kiwa tylko głową albo mówi „aha”, choć więcej niż połowa nie ma pojęcia co to znaczy.- Skomentował.- Tak naprawdę to dość nowatorska dziedzina, stanowiąca właściwie połączenie neurochirurgii i anestezjologii. To dlatego w Polsce jest jeszcze słabo rozwinięta, wiec zdecydowałem się na staż w Berlinie, choć skończyłem go również w kraju i z powodzeniem mogłem już pracować jako lekarz.
- I to ci pomogło?
- Tak, bardzo. Mój profesor nakierował mnie właściwie na tor moich zainteresowań i pomysł pracy doktorskiej. Teraz nawet prowadzę badania do przyszłej pracy dyplomowej na temat fizjoterapii klinicznej w dysfunkcjach narządu ruchu. Oczywiście nowotwory mózgu i choroby neurodegeneracyjne też z punktu widzenia nauki są interesujące, ale znacznie trudniejsze do zbadania, bo właściwie ciężko określić dokładną przyczynę ich występowania.
- To prawda o tym robocie? Ostatnio, a raczej ponad miesiąc temu słyszałam w radio, że jakaś kanadyjska firma zbudowała urządzenie, które ma pozwolić neurochirurgom na bardzo dokładne operowanie narzędziami.
- Tak, ale chodzi tu przede wszystkim o odbieranie wrażeń dotykowych i słuchowych ułatwiających orientacje w obszarze działania. To podobno wielka szansa dla rozwoju neurochirurgii, ale ja na razie zapatruję się na to dość sceptycznie. – Choć Sylwia niewiele miała pojęcia o medycynie a w szczególności tej części dotyczącej mózgu, ale o dziwo z ciekawością słuchała wywodu Oskara. Może to dlatego, że nie usiłował popisywać się swoją wiedzą używając medycznego żargonu; zamiast tego mówił prosto i zwięźle tak by taki laik jak ona mógł go zrozumieć. W pewnej chwili na trochę się wyłączyła zafascynowana jego pasją. Naprawdę kochał to co robił. Zjadając kanapkę zastanawiała się dlaczego do tej pory tego nie zauważyła.- Zanudziłem cię.
- Skąd, to bardzo ciekawe, choć całkowicie dla mnie abstrakcyjne. Cała moja wiedza o mózgu kończy się na tym, że składa się z pięciu części. Ale ty mówisz o tym bardzo zajmująco.
- Akurat.- Prychnął z uśmiechem porzucając swój wcześniejszy nieco belferski ton.
- Serio.- Potwierdziła.- Prawdę mówiąc jakoś do tej pory ciężko było mi widzieć cię w szpitalnym kitlu przyjmującego pacjentów. W ogóle w roli lekarza.
- Dlaczego?
- Hm, bo zawsze lekarze kojarzyli mi się z nudnymi typami przynajmniej o dwadzieścia lat starszymi od ciebie. A raczej to ja miałam z takimi do czynienia.
- Każdy kiedyś musiał zacząć.
- Wiem. Mogę ci zadać pewne niedyskretne pytanie?
- Jakie?
- Ciekawi mnie jak odbierają cię pacjenci, zwłaszcza ci płci żeńskiej.
- Pytasz czy mnie podrywają?
- Chyba można tak to ująć.- By jakoś przerwać okres oczekiwania na jego odpowiedź ugryzła kolejny kęs kanapki. Naprawdę była dobra.
- Czasami pozwalają sobie na lekki flirt, ale większość dziwi się, że taki młody szczaw jak ja ma prawo leczyć ludzi, zwłaszcza w tak poważnej specjalizacji. Wiąże się to z tym co powiedziałaś: ludzie zazwyczaj mają zaufanie do doświadczenia które objawia się im w wieku, choć nie zawsze jest to prawdą. Często tacy staruszkowie są już wypaleni, nie interesują się nowinkami ze świata medycznego, od lat przepisują te same leki. U nas w szpitalu do tej pory krąży anegdotka o jednym lekarzu, który wypisał receptę na lek już dawno wypuszczony z obiegu.
- I nadal leczy pacjentów?
- Tak.- Roześmieli się oboje.
- No cóż, w takim razie musisz mi podać jego nazwisko to będę go unikać. A przynajmniej profesję.- Rozmawiali tak jeszcze przez jakiś czas, aż Oskar zrobił dla siebie drugą kanapkę siadając przy stole naprzeciw Kukulskiej. Razem śmiali się i żartowali, a raczej to Lenarczyk to robił, bo w śmieszny sposób opisywał wiele sytuacji ze szpitalnego życia.
W którymś momencie usłyszeli dźwięk przekręcanego zamka. Sylwia domyśliła się, że Daria już wróciła.
- Nie sądziłam, że wróci tak szybko. Mówiła, że zrobi to dopiero wieczorem.- Powiedziała do Oskara.
- Dochodzi ósma, więc właściwie można to uznać za wieczór.
- Żartujesz? Jej, rzeczywiście.- Spojrzała na zegar.- A mówiłeś, że to ja jestem gadułą.
- Na temat neurochirurgii mogę mówić godzinami, więc mnie nie prowokuj.- Uśmiechnął się wstając z krzesła.
- Czemu wstajesz? Przecież fakt, że Daria przyszła nie znaczy że ty musisz iść.
- Niespecjalnie mnie lubi. Poza tym musisz się wyspać, bo jutro idziesz do pracy.
- Spotkamy się jutro?
- Jeśli będziesz chciała.- Cmoknął ją w policzek choć miał ochotę na nieco bardziej interesujący całus. Ale Daria była już w mieszkaniu, więc mogła wejść w każdej chwili.
- W takim razie do zobaczenia. Jutro mam pracę w terenie w jednej z firm, więc nie jestem pewna o której skończę.
- Ja będę miał poranną zmianę, a potem dyżur aż do wtorku.
- Hm, coś wykombinujemy.
- Na pewno.- Przez chwilę oboje patrzyli na siebie w milczeniu, jakby nie chcieli się rozstać. W końcu przerwało je nadejście Darii.
- A właśnie zastanawiałam się do kogo należą te męskie buty leżące na korytarzu.- Powiedziała tylko.
- Zaraz je zabieram.- Odparł jej Oskar.- Na razie.
- Cześć.- Pożegnała się z nim Daria. Potem nalała sobie z lodówki zimnego soku. Opierając się o blat spytała Kukulską:- Coś cię z nim łączy?
- To znaczy?
- Wiesz co to znaczy.
- A jeśli tak to co?
- To pakujesz się w bagno.
- Daria, daj już spokój.
- Sylwia, mówię poważnie. Tak myślałam, że z nim kręcisz gdy zaczęłaś nagle gdzieś znikać.
- Dopiero zamierzam.- Skłamała Sylwia. Po raz drugi w ciągu ostatnich godzin.- Więc nie susz mi jeszcze głowy. Poczekaj przynajmniej parę dni.
- Kukułka, nie gniewaj się na mnie. Ale już ci kiedyś mówiłam, że jemu nie można ufać. Wiem, że chciałabyś znaleźć jakiegoś faceta, ale uwierz mi że on nie jest na niego najlepszym materiałem.
- Mówisz o nim jakby był jakimś złoczyńcą.
- Nie o to mi chodzi. Ale on po prostu nie jest typem który się zakochuje odkąd już raz się sparzył. A ty zasługujesz na kogoś lepszego. Mówiłam ci, że umówię cię z kolegą Igora jeśli chcesz.
- Już nie chcę.
- Ale to naprawdę facet na poziomie: ma własną firmę transportową, mieszkanie, lubi podróżować. Pasowałby do ciebie idealnie.
- Bo ja nie mam żadnej własnej firmy tak jak i mieszkania a dalej niż Warszawa ruszyłam się tylko w czasie szkolnej wycieczki do Torunia? No tak, teoria o przyciąganiu się przeciwieństw.
- Nie rozumiem czemu kpisz.
- A ja nie rozumiem dlaczego tak bardzo nie znosisz Oskara. Przecież dawniej praktycznie się z nim przyjaźniłaś.
- Bo on jest nieprzewidywany. Przez Zuzkę odciął się od rodziny. Tyle, że to go wcale nie usprawiedliwia.
- O co chodzi z tą całą Zuzką?
- To go zapytaj. Tylko radziłabym najpierw założyć mu kaganiec. A potem spytaj o Adriana.
- A ty nie możesz mi powiedzieć?
- Nie. Nie chcę się mieszać do czegoś takiego. Maciek powiedziałby ci to samo. Może…
- Nie waż się mówić mu o czymkolwiek.
- Dlaczego?
- Po prostu nie. Nie chcę być rozmawiała z nim o mnie.
- O co się pokłóciliście, co? On nie chce mi powiedzieć.
- Wcale się nie pokłóciliśmy.- Zaprzeczyła Kukulska.
- Jak to nie? Mój brat wciąż pyta mnie co u ciebie słychać i jak sobie radzisz zamiast sam cię odwiedzić i to zrobić.- Przez moment poczuła ból niedaleko serca. A więc o nią pytał, bo o niej myślał. Bo się o nią troszczył. Bo nie była mu obojętna. Szkoda tylko, że była również tylko przyjaciółką.
- I co mu odpowiadasz?
- Prawdę: że dobrze. Więc co między wami zaszło?
- Nic.
- Chyba coś musiało skoro potem rzuciłaś się w ramiona Lenarczyka.
- Daria, skoro obiecałaś tego nie robić, to teraz się nie wpieprzaj.
- Jasne, a potem to mnie będziesz się wypłakiwać na ramieniu jak cię kopnie w tyłek.
- Z pewnością nie będę.- Tym razem tylko sprzątnęła ze stołu naczynia i lekko je opłukała. Postanowiła je zmyć gdy zostanie sama w kuchni. Nie miała ochoty wysłuchiwać kazań Darii.
- Daj spokój, przecież spotykałaś się z tym całym Piotrkiem.
- Który okazał się być nudny jak flaki z olejem. Poza tym nie spotykałam się z nim: po prostu parę razy wyszliśmy na miasto: tyle. A teraz wybacz, idę wziąć prysznic.
Przez jakieś pół godziny przed zaśnięciem Sylwia biła się z myślami. Nie mogła zrozumieć dlaczego Daria aż tak bardzo ostrzega ją przed Oskarem. I o co w ogóle chodziło z tym całym Adrianem? Kim był dla Lenarczyka? Postanowiła go jutro o to zapytać. Nie obawiała się tego co sugerowała Drwęcka, a mianowicie że jej ciekawość rozzłości Oskara. No dobra, gwoli ścisłości może i trochę się bała, ale nie aż tak by o to nie zapytać. I choć okazało się, że właściwie mieli bardzo mało czasu na spotkanie: zaledwie dwie godziny i to na mieście, bo poranna zmiana wydłużyła się Oskarowi z do godziny siedemnastej z powodu jakiegoś nagłego przypadku to Sylwia mimo to postanowiła nie rezygnować. Miała już dość robienia z Lenarczyka czarnego charakteru.
Ponieważ zdecydowali się w tym czasie iść do pizzerii by coś zjeść, Kukulska od razu wykorzystała ten moment na rozmowę. Zaczęła dość niewinnie o pytanie na temat jego dawnej ksywki: Osa.
- Właściwie to nie wiem.- Odpowiedział jej.- Chyba trochę od imienia no i faktu, że czasami swoim ciętym językiem potrafiłem nieźle nacisnąć na odcisk a raczej użądlić. Kiedyś nawet udało mi się wytknąć błąd w rozumowaniu jednego z profesorów…Ale to było w czasach studenckich; teraz już raczej tak na mnie nie mówią. Czemu pytasz?
- Właściwie bez powodu. Ostatnio doszłam do wniosku, że jesteś bardzo tajemniczy i niewiele o tobie wiem.
- Niewiele? Ja powiedziałbym, że bardzo wiele.
- W tym sensie o którym mówisz, to na pewno. Ale nigdy nie mówisz nic o swojej rodzinie.
- A co mam mówić? Obchodzi cię to?
- A dlaczego nie? Poza tym jakby nie było ty wiesz o mnie bardzo dużo, a z Sebastianem nawet się przyjaźnisz.
- Nie lubię o tym gadać, bo moja matka umarła wiele lat temu gdy miałem dwanaście lat; z ojcem nie utrzymuje kontaktu choć parę lat temu ponownie się ożenił.- Nie dodał, że z jego byłą narzeczoną.
- Więc radzisz sobie sam?
- Tak.- Odpowiedział lakonicznie gryząc kolejny kawałek pizzy. Daria miała rację, te pytania nie były dla niego zbyt wygodne.
- A kim jest Adrian?
- Skąd znasz to imię?
- Kiedyś usłyszałam je w twoim kontekście. No więc?
- Dasz mi w spokoju zjeść?
- Wasze powiązania są aż tak skomplikowane, że wymagają bardzo gruntownych wyjaśnień?
- Nie. – Odezwał się z pełnymi ustami.
- Więc?- Popędzała go.
- Adrian był moim młodszym bratem.- Zauważyła, że użył czasu przeszłego. I choć domyślała się, że najprawdopodobniej już go nie ma to i tak spytała:
- Co się z nim stało?
- Nie żyje.- Oskar wzruszył ramionami wpatrując się uparcie w swój kawałek pizzy. Wyglądał na dość zdystansowanego do całej tej sprawy.- Wypadek samochodowy wiele lat temu. Jechaliśmy razem. Mnie udało się wyjść z tego bez szwanku.
- Przykro mi.- Szepnęła ze współczuciem.- Czy to dlatego nie chcesz o tym rozmawiać i czujesz się…
-…winny?- Podpowiedział usłużnie. Sylwia spuściła wzrok zdumiona jego przenikliwością i uczuciem zawstydzenia które ją ogarnęło. I po co dała się sprowokować Darii i go tak wypytywała?
- Przepraszam, nie miałam prawa. To niezdrowa ciekawość.
- Spokojnie, minęło już dobrych kilka lat. Ponad dekada. Poza tym nie: to nie była moja wina. Jechaliśmy razem, ale to on prowadził. Tyle, że miał osiemnaście lat i dwa tygodnie wcześniej odebrał prawo jazdy. To miała być jego pierwsza przejażdżka.
- To on popełnił błąd czy ktoś kierujący innym pojazdem?
- On. Wymusił pierwszeństwo; potem spanikował i gwałtownie skręcił w lewo zjeżdżając na pobocze. Niepotrzebnie wcisnął przy tym gaz; myślę że z powodu nerwów pomylił go z hamulcem. Wjechał w drzewo. W zasadzie doszło do kolizji, tyle że mała gałązka z otwartej szyby przebiła mu oko aż do części mózgu. Zginął na miejscu.- Oskar zrobił krótką pauzę w czasie której Sylwia z trudem przełknęła ślinę. W jego wzroku było coś tak dziwnego, jakby zupełna beznamiętność, a głosie matowość, której nigdy wcześniej u niego nie widziała. Naprawę żałowała, że poruszyła ten temat, ale teraz było za późno. Już miała coś powiedzieć, co prawda byłby to pewnie banał w stylu bardzo mi przykro albo czas leczy rany, gdyby Lenarczyk się roześmiał. To zbiło ją z tropu. Zwłaszcza gdy w jego oczach widziała teraz już dobrze znaną sobie kpinę.- Aleś się wkręciła.
- Co?
- Gdybyś widziała swoją minę gdy mówiłem o tej gałązce.- Prychnął rozbawiony.
- Ty…wszystko sobie wymyśliłeś, tak? Twój brat wcale nie zginął? A może w ogóle nie miałeś i nie masz żadnego brata?  Naprawdę jesteś takim dupkiem żeby żartować z takich rzeczy?!
- Jej nie nakręcaj się tak.
- Idiota z ciebie. I kretyn. I menda. I…
- Bez takich. To obraza dla wesz gdy porównujesz je do mnie.
- Jesteś tak płytki jak kałuża.- Odrzekła zła, że nadal z niej kpi.
- Ej, myślałem że stać cię na lepszą obelgę, a tylko powielasz banały.
- Och.- Niemal za trzęsła się ze złości co wydało mu się bardzo komiczne.- Mam nadzieję, że ci smakuje i poradzisz sobie i z moją porcją.- Potem bez dodania czegokolwiek wyszła z lokalu.
Uśmiech z twarzy Oskara wtedy znikł; przed dłuższą chwilę patrzył za nią przez okno, aż nie zniknęła z jego pola widzenia. Przymknął na moment oczy. Dlaczego tak ją potraktował? I dlaczego po tylu latach musiała obudzić uśpiony już żal? Przecież zapomniał już o Adrianie i dniu wypadku. Właściwie to wyparł go ze swojej świadomości, bo było mu zbyt trudno. A teraz żartował sobie z tego choć na samą myśl o bracie coś stawało mu w gardle. Chciał nawet wyjąć telefon i wysłać jej wiadomość z przeprosinami, ale gdy zdążył napisać to słowo od razu je wykasował. Niby w końcu dlaczego miał ją przepraszać? Jakim prawem wypytywała o jego prywatne sprawy? Bo kilka razy się ze sobą przespali? To dawało jej prawo ingerencji w jego życie? I czego oczekiwała?
Był zły, choć jednocześnie wiedział że nie ma do tego uczucia prawa. Był pewny, że to Daria sprowokowała Sylwię do tego wypytywania co nie zmieniało faktu, że ona nie powinna tego robić. 

10 komentarzy:

  1. Hej, dziękuję, że dodałaś tak wcześnie. Z odcinka na odcinek jest coraz lepiej. To taki śmieszny moment w opowiadaniu jak Sylwii i Oskarowi zaczyna już zależeć na sobie nawzajem, ale żadne nie zdaje sobie z tego sprawy. Świetnie to napisałaś. Tylko wczoraj widziałam jakiś błąd, że wzięła jakiś talerz ze stołu i włożyła do stołu. Czy coś takiego. Ale nie szkodzi. Będziesz miała czas to poprawisz :) To przykre, że wszyscy będą komentować pod koniec tygodnia, ze wstydem przyznaję, że sama też tak nieraz robię. Pozdrawiam i życzę Ci żebyś odpoczęła, przez najbliższe wolne dni, Megi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież nie piszę opowiadań tylko dla komentarzy chociaż niewątpliwie świadczą one o emocjach które wywołuje dany tekst- nawet nie koniecznie pozytywnych. No i fajnie sie je czyta :-) A tak poważnie to dzięki za dostrzeżenie błędu, juz poprawiony. Czasami czytam jakąś wstawioną część po dziesięć razy starając się by była spójna ale i tak nie daję rady wszystkiego wyłapać a wiem jak to potrafi irytować :(

      Usuń
  2. Wow. Zgadzam się z Megi. Im zaczyna na sobie zależeć. Nie potrzebnie Daria się wtrąca, a Marcin niech siedzi spokojnie tak jak do tej pory z dala od Sylwi.ma swoje życie i niech wtrąca się w życie Sylwi.
    Pozdrawiam Asia

    Ps to jak masz tyle wolnego dodasz coś jeszcze w tak krótkim czasie ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna część! Już nie mogę się doczekać kolejnej. Szkoda, że nie możesz dodawać częściej :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, oj ciągnie ich do siebie, tylko jeszcze nie zdaja sobie z tego sprawy, nie chcą dopuścić do siebie myśli, że są stworzenie dla siebie i pewnie będzie przeciaganie liny :)
    jak zwykle fajnie się czytało.
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Atmosfera robi się coraz gęstsza! Oj, dzieje się, dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy można spodziewać się kolejnej części? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wpadłam na bloga z zamiarem napisania kolejnej części. Także jesli wszystko pójdzie dobrze to wstawię coś jeszcze dzisiaj. Na 100% coś pojawi się w sobotę

      Usuń
    2. Ale się cieszę, super! Dziękuję za odpowiedź :)

      Usuń
  7. Ale jesteś super

    OdpowiedzUsuń