- Wiesz Liszka, musisz skończyć w końcu
przychodzić do mnie po tym jak Bartuś cię wkurzy. Bo nie wiem czy mu dziękować
czy dać w gębę.- Odezwał się do mnie Paweł zaraz po tym jak skończyliśmy się kochać znów mówiąc nie to co
potrzeba.
- Bujaj się.- Warknęłam w odpowiedzi
wstając z łóżka i zakrywając się kocem. Już po raz kolejny po seksie z nim
zastanawiałam się dlaczego wskoczyłam do łóżka właśnie jemu: cynikowi który
cały czas mnie denerwuje. Nawet jego ładna buźka (no dobra, nie tylko buźka) nie była wystarczającym usprawiedliwieniem. Może powinnam nawiązać romans z Jankiem Pakulskim?
Kiedyś nawet chciał się ze mną umówić…
-
A już było tak miło.- Bardziej wyczułam niż zauważyłam, że się przeciąga. Ja
natomiast kontynuowałam ubieranie się.- Czemu się ubierasz?
- Bo jestem goła.
- Bardzo logiczne wyjaśnienie.
- Prawda?
- Zawsze po seksie tak kąsasz?
- A ty zawsze jesteś taki rozmowny?-
Założywszy bluzkę posłałam mu spojrzenie z ukosa. On natomiast zmienił pozycję
kładąc się na brzuch i podpierając łokcie o łóżko a dłonie o swoją brodę zaczął
na mnie patrzeć.
- Nie. Ale lubię cię drażnić. Tak łatwo
cię sprowokować.
- Czemu zawsze jak sobie mówię: kurczę,
ten Fabisiak nie jest jednak takim dupkiem, ty robisz coś by to potwierdzić?
- Taki mój urok. A wracając do tego co
robiliśmy przed chwilą…to postanowiłaś wykorzystać mnie na dłużej?- Już miałam
odpowiedzieć, że nie gdy uświadomiłam sobie że po pierwszym razie też tak
mówiłam. Spojrzałam na część gołej klatki piersiowej Pawła która była widoczna
znad koca: była ładnie umięśniona i opalona. A jego rozwichrzone włosy tworzyły
artystyczny nieład. Pomyślałam też, że mimo wszystko w seksie nie był
egoistyczny i umiał wynieść mnie na szczyt. No i przede wszystkim niósł
upragnione zapomnienie. Miałam już nigdy więcej nie pozbawiać się możliwości
skorzystania z tego? Ale z drugiej strony był kim był: playboyem wszech czasów.-
Hm, a więc to rozważasz?- Wyciągnął odpowiednie wnioski z mojego milczenia albo był megalomanem. Dlatego odpowiedziałam mu szczerze:
- Prawdę mówiąc może i bym to zrobiła
gdybyś był niemową. I gdybyś nie patrzył na mnie z tym kpiarskim błyskiem w
oku. Albo najlepiej nie miał oczu. No i tego wkurzającego uśmieszku.
- Bez oczu, ust…moja twarz składałaby
się więc tylko z nosa?
- Właśnie dlatego nie możemy mieć
romansu. Jesteś dzieciakiem.
- Wcale nie. I pytałem poważnie.
- A co, nie możesz znaleźć sobie
chwilowo innej kandydatki?
- Ty wygrałaś casting.
- Serio?- Spytałam ironicznie.- Więc
wybieram chyba nagrodę pocieszenia.
- Jej, nawet nie wiesz jak bardzo lubię
te twoje spojrzenie. Od razu na mnie działa.
- Hola, hola, nie wstawaj z tego łóżka.
Już ja wiem co ci chodzi po głowie. A ja się właśnie ubrałam.
- Przecież mamy jeszcze przynajmniej
godzinę. Są jakieś problemy z oświetleniem, więc przerwa jest dłuższa. W
dodatku część aktorów wyniosła się z planu.
- Godzina? Raczej pół albo trzy
kwadranse. Ach, ale zapomniałam że jesteś krótkodystansowcem.
- Przy tobie tracę kontrolę.- Zaśmiał
się wstając z łóżka i naciągając swoje slipy. Zaczęłam się zastanawiać czy jego
da się w ogóle obrazić.- To co, mam się ubierać czy jednak skorzystasz z mojego
zaproszenia?
- Innym razem.
- Już spełniłem swoją rolę jako
zapomnienie o Panu Idealnym?
- Z każdym otwarciem ust coraz bardziej
mnie nie przekonujesz. Więc lepiej się już zamknij. A jeśli już będziemy ze
sobą sypiać to na moich warunkach.
- To znaczy?
- To znaczy, że to ja będę decydować
kiedy i jak. Jeśli w ogóle będziemy ze sobą sypiać. A to oznacza, że teraz na
pewno nie jest ta pora, więc nawet nie próbuj…- Przerwały mi natrętne wargi
które nie wiadomo kiedy zbliżyły się do mnie. A raczej ich właściciel. Miałam
ochotę go ugryźć w język: tak mnie rozwścieczył tym uciszeniem. Zamiast tego
odchyliłam mu głowę do tyłu nie zważając, że ciągnę jego ciemne kosmyki mało
delikatnie. Usłyszałam jak jęknął, ale nawet nie próbował przerwać pocałunku.
Wtedy moje dłonie zjechały na jego ramiona a paznokcie wbiły się nieco mocniej
niż powinny. Nigdy nie wykorzystywałam seksu do walki o to kto tu rządzi, ale
Paweł mnie rozwścieczył. Tak jakbym była jakąś tępą laską którą roztopi tylko
jednym pocałunkiem i w ten sposób można ją uciszyć.
- Au.- Chyba moje paznokcie zrobiły
swoje, bo jęknął odsuwając się ode mnie odrobinę.- Ta kocica ma ostre pazurki.
- I nie tylko. Więc radzę ci nie
traktować mnie jak twoich głupich poprzedniczek.
- Boże broń.- Zażartował całując mnie w
kark, bo odsunęłam głowę w bok gdy próbował mnie pocałować. Nie zważając na to
przysunął się do mnie bliżej, a ponieważ nie zdążyłam włożyć spodni przez
majteczki wyczułam jego podniecenie.- Możesz wreszcie wykorzystać swój jadowity
języczek do czegoś innego?
- Zapomnij. Na pewno nie zrobię ci
laski.
- Co?- Parsknął takim śmiechem, że
poczułam jak się wygłupiłam.- Miałem na myśli pocałunek, ale skoro tamto
przyszło ci do głowy…- Udało mi się wyswobodzić z jego objęć.
- Możesz już nie rechotać? Bo nici z
naszego romansu.
- Dlaczego? Ja myślę, że świetnie się
zapowiada. Na początku byłaś trochę drętwa, ale okazało się, że jesteś zupełnie
inna. Tajemnicza.
- Ja i tajemnica? Proszę cię: można we
mnie czytać jak w otwartej księdze. A przynajmniej tak zawsze mówi Monika.
- Ta twoja charakteryzatorka?
- Nie tylko moja, ale tak.
- Jesteście ze sobą blisko?
- W zasadzie oprócz mojej siostry która
rozumie się samo przez się już raczej nie należy do grona moich przyjaciółek
Monia jest jedyna.
- Wow.
- To cię aż tak dziwi? Jak zdążyłeś
poznać nie mam najlepszego charakterku, więc nie mam orszaku kobiet które
pragną dołączyć do grona moich przyjaciółek.
- Nie dziwi mnie ich liczba. Ja sam
właściwie mam tylko jedną zaufaną osobę. Dziwi mnie, że wybrałaś sobie
charakteryzatorkę.
- Dlaczego? Monia jest super. A, kapuję.
Że niby jestem taką snobką?
- Nie, właściwie to już tak nie sądzę.
Nienawidzę snobów.
- Ach, a więc to dlatego mnie polubiłeś?
- Polubiłem cię, bo mnie podniecasz.
- Musisz zawsze wszystko sprowadzać do
sprawy seksu?
- Nie, robię to tylko w piątki.
- Dziś jest środa.
- Więc nastąpiła mała pomyłka.-
Uśmiechnął się, gdy w odpowiedzi parsknęłam.- Jasne, że cię lubię. Zwłaszcza za
to, że mnie wykorzystujesz.
- Cieszę się, że tak na to patrzysz.
- Oczywiście. Więc co, naprawdę mam się
już ubrać?
- Tak.
- Twoja strata.
- Może jakoś to przeboleję.- Mrugnęłam.
Potem jednak popełniłam ten błąd, że spojrzałam na jego gołą klatkę piersiową.
Z trudem udało mi się przełknąć ślinę, a gdy zauważyłam, że już ma zamiar się
odwrócić nie mogłam się powstrzymać przez dodaniem:- Albo i nie…- Szybko
przysunęłam się do niego z powrotem zamykając powieki by nie widzieć jego
zarozumiałego uśmieszku.
I tak, właściwie od tego momentu zaczął
się mój romans z Fabisiakiem. Początkowo, to znaczy przez resztę tygodnia
wahałam się czy może jednak dać sobie z tym spokój z tym romansem (czytaj: nie
spałam z Fabisiakiem), ale w poniedziałek podczas granej sceny w której
uczestniczyłam również i ja Bartek wyszedł odebrać telefon od Dagmary. A ja jak
idiotka obserwowałam go słysząc z daleka jego ton głosu choć właściwie nie
rozróżniałam słów. Ton pełen czułości i miłości. Ton jakim nigdy nie zwracał
się do mnie. Więc okazywało się, że nigdy mnie nie kochał. Może bardzo lubił,
to wszystko. A seks przez prawie rok był tylko dodatkową korzyścią.
- Liszka, nie chcę cię rozczarowywać,
ale nie masz możliwości zabijania ludzi wzrokiem.- Szepnął mi Paweł, który
znajdował się niedaleko mnie. (Graliśmy właśnie scenę w której uczestniczył
grany przez niego bohater Adam, ja i Bartosz)- Odpuść już to sobie.
- Przecież nic nie robię.
- Akurat. Widzę, że się nabuzowałaś.
Zaraz zapomnisz roli.
- Jestem kompetentna.
- Nie gdy w pobliżu jest Bartuś.
- A co ty wiesz.
- Dużo. Wytrzymaj jeszcze trochę. W
przerwie pozwolę ci się wykorzystać.
- Phi, jeśli sądzisz że zamierzam z
tobą…
- Liszewska, Fabisiak wracajcie na
plan!- Zagrzmiał reżyser, tak więc chcąc nie chcąc musieliśmy zaniechać
rozmowy.
- Masz szczęście, Paweł.- Zdołałam
jeszcze do niego szepnąć.
- A będę miał jeszcze większe gdy
nadejdzie przerwa.- Odszeptał mi do ucha. Zacisnęłam wargi tak mocno bojąc się,
że wyrzucę z siebie jakieś obraźliwe słowo. Bo był taki pewny siebie, taki
arogancki, taki próżny…
A najgorsze było to, że gdy kilka godzin
później nadeszła przerwa rzeczywiście gdy tylko znalazłam się z nim w
garderobie zaczęłam zdejmować z niego ubranie choć obiecywałam sobie, że tego
nie zrobię choćby po to by nie dać mu satysfakcji. Ale w ten sposób anielski
wyraz twarzy Kalinowskiego podczas rozmowy z moją siostrą został wymazany z
mojej pamięci, zapomniałam też o tym że dla niego byłam teraz niczym. Dodatkowo
nasze zespolenie pomogło mi odnaleźć chwilę przyjemności w moim
nieuporządkowanym życiu z facetem który miał mnie gdzieś tak jak ja jego.
Do tej pory nie wiedziałam jakie to
fajne uczucie.
Serio.
Nie znaczyło to, że po Pawle zamierzam
wziąć sobie kolejnego przygodnego kochanka albo nawet kilku, broń Boże. Ale
dzięki Fabisiakowi udawało mi się zrozumieć, że seks to nie tylko coś świętego.
To po prostu czynność fizjologiczna taka jak sen czy jedzenie, którą trzeba
zaspokoić. Że to nie oznacza, że facet mniej szanuje kobietę w takim związku dla
przyjemności choć tak właśnie przyjęło się myśleć. I że poniżenie nie musi być
udziałem kobiety. Zrozumiałam to wszystko dzięki pozornie błahemu pytaniu które
zadałam Pawłowi jakieś dziesięć minut po tym jak skończyliśmy się pieprzyć, a
oddech trochę mi się uspokoił.
- Jak ty w ogóle dajesz radę?
- Jestem bardzo męski.- Odpowiedział mi
z typowo samczym zadowoleniem nie rozumiejąc głębi mojego pytania. Potem z
wymownym uśmieszkiem przysunął się do mnie cmokając w szyję. Odepchnęłam go
lekko ze śmiechem szczelniej owijając się kołdrą.
- Nie o to mi chodzi. Myślałam raczej o
tych wszystkich kobietach. No bo zobacz, budzisz się rano i co? Pamiętasz te
wszystkie imiona, rzeczy które ci opowiadają? Nigdy się nie pomyliłeś mówiąc do
Andżeliki Gosia albo Kaśki Justyna?
- To…skomplikowane.- Przeciągnął się.-
Nie zrozumiesz.
- Spróbuj. We wtorki zazwyczaj moje IQ
rośnie o dwadzieścia procent.- Słysząc ten żart roześmiał się.
- No więc…powiedzmy że mam na to sposób.
- Jaki? Tylko nie mów że super pamięć.
- Nie, po prostu jestem rannym ptaszkiem
i wyfruwam bardzo wcześniej. A poza tym…-Zaczął ponownie się do mnie przysuwając.
- …niech zgadnę: wcale z nimi nie śpię
bo służą mi tylko do jednego celu.
- Nie, zamierzałem powiedzieć, że wcale
nie było ich aż tak wiele, ale nie wiem czy powinienem ci to mówić. Co z moją
reputacją Don Juana?
- Może nie czytam gazet na bieżąco, ale
trudno nie słyszeć o twoich podbojach.
- To tylko plotki.
- Czemu więc ich nie dementujesz w
zarodku?
- A po co?- Wzruszył ramionami
autentycznie zdziwiony. Przez ten gest zaczęłam na serio rozważać czy nie mówi
prawdy.- Daję pracę dziennikarzom. Przecież oni też mają dzieci i rodziny, też
muszą zarobić na swój kawałek chleba. A pisząc te swoje paszkwile nie robią mi
krzywdy. No, przynajmniej do momentu dopóki nie nadepną mi przypadkiem na
odcisk.
- Jej, mówisz tak przekonująco że prawie
ci uwierzyłam.- Zakpiłam.- Jakiś ty miłosierny: kto by pomyślał, że obchodzi
cię ktoś więcej poza tobą samym.
- Bo to prawda.
- Akurat.- Prychnęłam. Zaraz jednak
zauważyłam w jego oczach coś dziwnego. Może i wydawały się być rozbawione (czy
oczy w ogóle mogą być rozbawione?), ale mimo to paradoksalnie widziałam w nich
powagę. Dlatego dodałam:- Chociaż może i rzeczywiście mówisz prawdę. Zapomniałam
że facetowi sypiającymi z wieloma kobietami rośnie tylko prestiż. Kobieta
natomiast wychodzi na zwykłą szmatę.
- Co za brzydkie słowo.- Śmiesznie
skrzywił usta co jednak nie pozbawiło go uroku.
- Ale prawdziwe. Mężczyznom zawsze się
odpuszcza. Mówi się, że są prawdziwymi ogierami, jurni albo męscy.
- Może, ale to same kobiety sprawiają że
tak jest.
- Co?
- Zastanów się: słyszałaś żeby jakiś
facet nazywał kobietę dziwką albo jak się wyraziłaś szmatą? Okej, czasami się
to zdarza, ale w głównej mierze te przepiękne epitety stosują kobiety oczerniając
jedna drugą.
- Chcesz powiedzieć, że zgodnie z twoją
pokręconą teorią to my kobiety siebie poniżamy? Co za pokrętna logika.
- Nazywaj to jak chcesz. Ale zobacz,
nawet ty użyłaś teraz tego słowa, pamiętasz? Słyszałaś żebym ja kiedykolwiek
powiedział tak o jakiejś kobiecie? Szanuję je. A zwłaszcza laski z którymi
sypiam. Te szanuję szczególnie.
- Oprócz mnie.
- O nie. Ciebie traktuję jeszcze
bardziej szczególnie.
- Denerwując i prowokując?
- Właśnie. I oprócz tego masz w gratisie
żartowanie z ciebie.
- Naprawdę nie wiem co ja tu robię.-
Jęknęłam.
- Więc może ci przypomnę?
- Nie trzeba, coś mi już świta.- Paweł
zaśmiał się. Zaraz potem spoważniał przypatrując mi się uważnie.
- Serio to dla ciebie tylko
zapomnienie?- Spytał patrząc mi w oczy.
- Czy to ten moment w którym wyjmujesz
pierścionek zaręczynowy i mówisz, że bardzo mnie kochasz?- Spytałam słodkim
głosikiem. Nie dał się nabrać i dalej drążył:
- Wyobrażasz sobie Bartka zamiast mnie
jak ze sobą jesteśmy?
- Mówiłam ci już wiele razy, że nie
chcę…
-…tak, o nim rozmawiać, pamiętam. Ale mi
przecież chodzi o coś innego. To dotyczy mnie. A właściwie nas.- Przez moment
milczałam. W końcu się poddałam. Przecież prawda nie była taka straszna. Poza
tym Paweł nie był nawet moim chłopakiem i tak naprawdę miał to gdzieś skoro liczył się dla niego tylko seks.
Powodowała nim czysta ciekawość.
- Tak, to jest dla mnie zapomnienie. Gdy
widzę Bartka to po prostu ogarnia mnie taka wściekłość, że…z resztą, nieważne. Ale
oprócz tego sypianie z tobą sprawia mi przyjemność. Więc wcale nie wyobrażam
sobie w łóżku Bartosza. Bo po prostu nie muszę skoro widzę przed sobą twoje
doskonale gołe ciało.- Dokończyłam ciekawa jego reakcji. Ale się jej nie
doczekałem. Dlatego spytałam:- A swoją drogą przeszkadzałoby ci gdyby tak było?
- Nie, bo ja z kolei wyobrażam sobie
Penelope Cruz.- No tak, mogłam przewidzieć, że ucieknie się do żartu. W końcu
sama stosowałam podobną technikę gdy chciałam uciec od poważnej odpowiedzi.
- Kręcą cię takie staruszki? Ona ma z
pięćdziesiąt lat.
- Ledwo skończyła czterdzieści. Poza tym
świetnie się trzyma.
- I jest w ciąży.
- Hm, o tym nie wiedziałem. Ale ta sytuacja
też ma swoje plusy. Większe piersi, większa wrażliwość…chociaż wiesz co? Twoje
też są całkiem spoko.- Jakby na potwierdzenie tego jego prawa dłoń zaczęła
sunąć w górę koca którym byliśmy okryci. Bez pardonu ją strzepnęłam.
- Łapy przy sobie.
- Znów ta ręka? Chyba cierpię na
Parkinsona.
- Albo zespół NPM.
- A jest taka choroba?
- Tak. Zespół nieustannej potrzeby
macania. Ty na nią chorujesz. A teraz idź się ubrać. Zaraz musimy wracać na
plan.
- I wakacje się skończyły.- Mrugnął.
Oboje wstaliśmy z łóżka (a przynajmniej zamierzaliśmy), gdy usłyszałam pukanie
do drzwi. Zdębiałam. Wiedziałam że te przeklęte drzwi nie są zamknięte, bo
zaraz po wejściu tutaj nie dałam na to szansy Pawłowi gdy się na niego
rzuciłam.
Po raz pierwszy uwierzyłam, że czas może
stanąć w miejscu a jakaś chwila ciągnąć się w nieskończoność. Bo mnie się
wydawało, że klamka podnosi się w iście ślimaczym tempie. Dlaczego czekając na
nieuchronne otworzenie się drzwi zaczęłam zastanawiać się kto też zamierzał
odwiedzić Fabisiaka. I dlaczego nie czekał na „proszę wejść’. Albo dlaczego ani
ja, ani Paweł nie wpadliśmy na to żeby zaraz po odgłosie pukania krzyknąć aby
nikt nie wchodził?
Teraz było na to za późno.
- Przepraszam, że przeszkadzam ale
potrzebna jest przymiarka na jutro. Widziałam jak Agata tu wchodzi więc…O. Mój.
Boże.- Ostatnie trzy słowa Monika wypowiedziała wręcz z wzorową dykcją. A ja
poczułam ulgę, że to właśnie ona stała za drzwiami.- Co wy do cholery
robicie?!- Ups, dopiero teraz przypomniałam sobie, że przecież moja przyjaciółka
nie miała pojęcia o hm, urzeczywistnieniu mojego romansu z Pawłem.
- No cóż właściwie to jest to dość
logiczne, ale jeśli naprawdę chcesz wiedzieć to my z Liszką właśnie…
- Zamknij się Paweł.- Mrugnęłam. Potem
spojrzałam na Monikę, która nie wiedziała co ma ze sobą zrobić ani gdzie
podziać oczy. – Dasz mi chwilkę? Zaraz się ubiorę i wyjdę.
- Jasne.- Odparła znów naciskając
klamkę. Zanim jednak wyszła obrzuciła Fabisiaka wrogim spojrzeniem.
- Chyba za mną nie przepada.-
Wywnioskował.
- Cóż za błyskotliwość.- Pochwaliłam go
ironicznie próbując poradzić sobie z haftką stanika. Potem szybko naciągnęłam
na siebie majtki i resztę ubrań.
- Nie mówiłaś jej do tej pory, że ze
sobą sypiamy?
- Jakoś wypadło mi to z głowy.
- Jakoś wypadło mi to z głowy.
- Podobno jesteście przyjaciółkami.
- Tak, ale Monia…Monia tego nie
zrozumie. Chce dla mnie jak najlepiej i najpewniej uważa, że z tobą pakuję się
w jeszcze większą kabałę niż z Bartkiem.
- Więc może ja z nią porozmawiam?
Wyjaśnię jej, że…
-…że co?- Przerwałam mu.- Że
stworzyliśmy związek oparty na seksie? Że to nikogo nie krzywdzi? Ona nie kupi
takich gadek.
- Więc co zamierzasz zrobić?
- Nie wiem. Chyba po prostu wysłucham
jej tyrady.
- Ale nasz związek nadal będzie trwać?
- Właśnie po raz kolejny udowodniłeś
jaki z ciebie…
-…dupek: wiem.- Uśmiechnął się do mnie
szelmowsko. Potem jednak dodał już poważnie:- Gdybyś miała z nią jakiś problem
to wiesz, że możesz na mnie liczyć.
- Okej. Zakopanie zwłok w ogródku
rzeczywiście może być dla mnie za ciężkie. Zwłaszcza po tej suszy.- Paweł
uśmiechnął się do mnie, a ja wyszłam po raz ostatni zerkając na jego gołą
klatkę piersiową na spotkanie ze lwem. A raczej wściekłą lwicą.
- Czyś ty oszalała Agata?! Udawany
romans? W łóżku też leżeliście razem na golasa by bardziej go uwiarygodnić?
- Przecież wiesz, że nie. Nie miałam
nawet zamiaru tego sugerować.- Odpowiedziałam jej choć chyba zadawane przez nią
pytania miały charakter retoryczny.
- Od kiedy to trwa?
- Nie wiem dokładnie.
- Agata…
- Od dnia zaręczyn Dagmary z Bartkiem.
- A więc już prawie dwa tygodnie…I nic
mi nie powiedziałaś? Wtedy gdy wyszłaś z jego garderoby taka roztrzepana
składając gratulacje Kaliszewskiemu to wy razem…?
- Tak, wtedy był nasz, że tak się
wyrażę, pierwszy raz.
- Jezu, jak mogłaś się w coś takiego
wpakować? Na dodatek z Fabisiakiem? Myślisz, że on dla ciebie się zmieni? Że
zacznie wierzyć w monogamię?
- Nie, sam mi to nawet kiedyś
powiedział.
- Więc czemu do cholery? Chcesz
zniszczyć się już do końca? Wiem, że Bartek cię skrzywdził. Ale nie musisz się
karać wskakując do łózka playboyowi wszech czasów. On cię tylko wykorzysta. A
potem odejdzie zostawiając ze złamanym sercem.
- On mnie nie wykorzystuje: to ja go
wykorzystuję po to by zapomnieć o Bartoszu.
- Słucham?
- My wcale nie jesteśmy w związku,
Monia. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale łączy nas tylko seks. To wszystko. Nie
mam zamiaru łudzić się, że Paweł kiedyś mnie pokocha bo zwyczajnie mi na tym
nie zależy.
- Naprawdę? Monika przecież ty masz
zupełnie inne podejście do seksu. Nie potrafisz tego traktować tak lekko.
- Jak widać potrafię.
- Nie, tak tylko się łudzisz. W którymś
momencie się w nim zakochasz i…
-…w Pawle? Wolne żarty. To czego się o
nim dowiedziałam w trakcie tych dwóch miesięcy wystarczyłoby mi ze dwa razy na
to by się odkochać.
- Mówię poważnie.
- Ja też Monika. I byłabym ci wdzięczna
gdybyś to uszanowała.
- Ale nie mogę. Myślisz, że tak łatwo
jest oddzielić rozum od uczuć? Wasza bliskość spowoduje, że któreś z was
prędzej czy później się zakocha.
- Zakładam, że nawet nie obstawiasz że
to może być Paweł?
- Twoje sarkastyczne uwagi ci nie
pomagają, Agata. Naprawdę zależy mi na twoim dobru. A sądzę, że to się źle
skończy. Co ja mówię: ja to wiem.
- Posłuchaj, wiem że to nie jest
najlepsze wyjście i całkiem nie w moim stylu, ale mnie pomaga. I wbrew temu co
mówisz potrafię zapanować nad swoimi uczuciami. Bo moje serce oddałam już
Bartoszowi.
- To nie telenowela brazylijska żebyś
mydliła mi oczy gadkami o jednej miłości na całe życie. Za jakiś czas znów się
zakochasz. A nie chcę by to był Fabisiak.
- I nie będzie, bo ani on, ani ja się
nie kochamy. Poza tym jesteśmy zbyt różni i....tylko nie wciskaj mi tu teraz gadek o przyciąganiu przeciwieństw- Dodałam szybko po po jej minie poznałam, że właśnie zamierzała to zrobić.
Przez kilka następnych minut nasz spór, a właściwie kłótnia trwała nadal; aż do końca przerwy.
Monia boczyła się na mnie tym bardziej, że nie doszłyśmy do porozumienia. Ona
uważała, że robię źle; ja wręcz przeciwnie. Nie dawała sobie przetłumaczyć i
czy starać się zrozumieć mojego punktu widzenia. Na koniec powiedziała mi coś
takiego co zbiło mnie z tropu. Że Fabisiak sprawił, że już nie widzę niczego
jako białe lub czarne ale w odcieniach szarości. Szybko jednak o tym
zapomniałam. Bo Paweł wcale mnie nie zmieniał. Nadal byłam taka sama. A jeśli nawet podrzucał mi czasami jakieś własne spostrzeżenia (choćby o tym pożal się Boże pomyśle, że kobiety same się poniżają) to co z tego? Jeśli tylko ja byłam w błędzie a on miał trochę racji to umiałam się do tego przyznać i zmienić punkt widzenia.
Ze względu na fakt, że Monika wie o mnie
i Fabisiaku następnego dnia czułam się dość niezręcznie na myśl o tym, że
będzie wiedziała co dzieje się w garderobie Pawła podczas przerwy na planie.
Gdy powiedziałam mu o tym naturalnie mnie wyśmiał nie czując żadnego
skrępowania. Zaczęłam go ochrzaniać, ale zaproponował mi poprawę nastroju
pokazując dzisiejsze poranne wydanie jakiejś gazety w której zamieszczono
potężny artykuł (a raczej wspólne zdjęcie moje i Pawła bo tekstu było raczej
niewiele). Nagłówek mówił sam za siebie:
ROMANS LISZEWSKIEJ I FABISIAKA TO ZWYKŁA
ŚCIEMA?!
Już
od jakiegoś czasu mówi się o związku dwójki gwiazd ze „Zwariowanych lokatorów”:
Agaty Liszewskiej i Pawła Fabisiaka. Jednak jedna z osób na planie, gdzie
kręcony jest szósty sezon serialu dementuje te plotki: „Ten ich romans to
zwykła ściema”, zdradza nam anonimowy informator. „Udają parę by Agata mogła
odegrać się na swoim byłym chłopaku, który również przebywa z nią teraz na
planie jako członek obsady.”
Mowa
tu oczywiście o Bartoszu Kalinowskim, z którym Liszewska rozstała się ponad
pięć miesięcy temu. Fatalna miłość
doprowadziła ją do prawie trzymiesięcznej depresji w wyniku której nie
wychodziła z domu, zwolniła swoją służbę łącznie z menadżerką i zaprzestała
jakichkolwiek kontaktów z rodziną. Czy więc jej związek z Pawłem to tylko próba
zapomnienia o byłym ukochanym? A może wzbudzenia w nim zazdrości?
-
Co za paszkwile.- Skomentowałam gdy tylko przeczytałam pobieżnie artykuł.- Na
dodatek ten anonimowy informator…kto to może być?
- Każdy: nawet reżyser czy scenarzysta. Równie
dobrze może to być ktoś nieistniejący. Gazety zawsze tak piszą gdy nie potrafią
dotrzeć do źródła i zbadać jego wiarygodność.- Paweł wzruszył ramionami. Potem
wskazał mi pewien fragment artykułu palcem wskazującym.- Serio nie wychodziłaś
z domu przez trzy miesiące lecząc chandrę?
- Jasne, że nie. Każdego wieczoru
zakładałam dresowe wdzianko, czapkę z daszkiem a pod nią perukę by mnie nie rozpoznano i spacerowałam po
parku koło mojej posiadłości. Sądzisz, że dałabym radę w zamknięciu?
- Nie.- Zaprzeczył rozbawiony.
- To cię tak bawi?- Spytałam go nie
mogąc się powstrzymać?- Jakbyś nie zauważył wychodzisz na moją ofiarę.
- Nie o to chodzi. Po prostu bawi mnie
paradoks tej sytuacji. Gdy ze sobą nie spaliśmy szmatławce rozpisywały się o
naszym namiętnym związku. A teraz gdy zaczęło łączyć nas coś więcej piszą że to
zwykła ściema.
- Jakiś paradoks w tym jest, przyznaję.
Tylko nie waż się mówić gazetom jak jest naprawdę.
- Żartujesz? Ubaw po pachy.
- Nawet jeśli w oczach ludzi jesteś moją
ofiarą?
- W szczególności twoją. Jako inna
byłbym nie do zniesienia.- Mimo woli uśmiechnęłam się czując jak się odprężam.
W końcu artykuł tak ja sądził Fabisiak był dość zabawny. Paweł miał rację;
ironia tej sytuacji aż kuła w oczy.
- Ciekawe co na to Bartek i Dagmara.-
Rozmyślałam na głos. Fabisiak jęknął.
- Naprawdę cię to obchodzi?
- W zasadzie to…tak. Nie chcę by myślał,
że chcę jego powrotu do mnie i moje zachowanie to prowokacja.
- Nawet jeśli do niedawna tak było?
- Przyznałam już, że to było głupie.
Nigdy nie wróciłabym do tej szui.
- Znów zaczynasz o nim myśleć. Znając
ciebie pewnie zaraz zdejmiesz mi bluzkę i zaczniesz…
-…zamknij się. A jeśli ci nie pasuje to
droga wolna.
- A kto powiedział, że mi nie pasuje?
Uwielbiam być przez ciebie wykorzystywany.- Zanim objęłam go i pocałowałam w
usta uśmiechnęłam się lekko. Czułam, że robię bardzo głupio wykorzystując pół
godziny na szybki numerek z Pawłem jeszcze przez pierwszym nagraniem, ale w
sumie mi to wisiało. Chciałam się z nim kochać.
- Super. Bo ja uwielbiam cię
wykorzystywać.- Dodałam jeszcze zanim staliśmy się plątaniną ciał, rąk i nóg. A
potem jednością.
Gdy nakrył mnie swoim ciałem poczułam
znajomy przypływ przyjemności spotęgowany jeszcze faktem braku czasu i
świadomości, że za drzwiami czeka na nas cała ekipa. Zaczynałam powoli rozumieć
o jakim „smaczku” wspominał kiedyś Paweł. Bo dzięki temu, że wiedziałam iż
musimy się spieszyć a ktoś może nas usłyszeć moje pożądanie rosło. Uczciwie
musiałam przyznać, że Fabisiak wznosił mnie na wyżyny najwyższej rozkoszy, choć
nie miał najtrudniejszego zadania. Gdybym nie była aż tak roznamiętniona
musiałby się postarać dużo bardziej bym osiągnęła spełnienie.
- Jeeezu.- Krzyknął odrywając swoje usta
od moich (w ten sposób tłumił nasze wszelkie odgłosy. A przynajmniej próbował).
Potem poruszając biodrami wydał z siebie ostatni konwulsyjny ruch. Poczułam jak
ogarnia mnie błoga rozkosz. Fabisiak był świetnym kochankiem który zawsze
pozwalał mi zapomnieć o otaczającym mnie świecie. W jego ramionach zapominałam
kim jestem i kim jest on. Stawaliśmy się tylko kobietą i mężczyzną pragnącymi
siebie nawzajem.- Ale ty jesteś boska.
- Boska? Jezu? Mógłbyś nie wspominać o
religii gdy pieprzymy się jak zawzięci popełniając grzech szóstego przykazania.
- Przecież oboje jesteśmy wolni.
- I co z tego? Ale nie małżeństwem.
- Nie miałem pojęcia o twoich
pruderyjnych myślach. Czy to znaczy, że słyszysz już ślubne dzwony i widzisz siebie
w białej sukni z welonem?
- Na pewno nie z tobą.- Prychnęłam
bezskutecznie zsuwając go z siebie.- Złaś ze mnie. Zaraz mnie zgnieciesz.
- Przecież cię nie przygniatam.-
Zaprotestował.- Cały ciężar ciała trzymam na łokciach.
- Ale mi jest niewygodnie.- Ucięłam
oburzona jego żartobliwym pytaniem. Sądził, że chcę go za męża? Że chcę zakuć
go w małżeńskie kajdany? Co prawda ja ostatnio też zażartowałam sobie z niego w
ten sposób, ale nie zmieniało to faktu, że jego pytanie mnie ubodło. Jakbym nie
mogła się powstrzymać przed pokochaniem go.- Spadaj.
- A co powiesz na drugą rundę?
- Nie mam ochoty. Złaś.- Ze śmiechem
spełnił moje polecenie, a ja wtedy owinęłam się kołdrą. Jaka druga runda do
cholery. Zaraz powinnam mieć zrobiony makijaż i iść się przebrać. Boże, nigdy
nie sądziłam że wejdę na plan po seksie z Pawłem Fabisiakiem. A raczej z
jakimkolwiek facetem. Raczej nie byłam z tych kobiet które robią to w męskich
toaletach. Czemu więc teraz czekam tylko na każdą dłuższą przerwę z
utęsknieniem?
- Ale ja mam. Nigdy nie mam cię dość. I
wiesz co? Chciałbym spróbować czegoś jeszcze.
- O nie, mówiłam ci już że o lasce sobie możesz pomarzyć. Nie mam
zamiaru brać do ust żadnego interesu jakiegokolwiek faceta.
- Nie o to mi chodziło, ale już skoro
przy tym jesteśmy to powiesz mi dlaczego?
- Co dlaczego?
- Czemu to tak bardzo cię drażni?
- Bo to poniżające.
- Poniżające?
- Tak, dla kobiety. Facet trzyma ją za
głowę i dyryguje jak mu się podoba. A potem jeszcze zmusza by to wszystko poł…Nie
śmiej się ze mnie kretynie.
- Tylko się uśmiecham. Tylko wciąż nie
mogę zrozumieć gdzie tu miejsce na poniżenie. Przecież to czysta przyjemność.
- Dla faceta, owszem.
- Dla kobiety też. Przyjemność płynąca z
faktu, że może zadowolić i doprowadzić do szaleństwa swojego faceta.
- Mówisz jak patriarcha z
dziewiętnastego wieku. Halo, czasy się zmieniły. Sensem życia kobiety nie jest
rodzenie dzieci i zapewnianie przyjemności swojemu panu.
- Nie mówię, że sensem. Ale przyjemność
tkwi nie tylko w samym braniu ale i dawaniu.
- Gatka szmatka.
- Czyżby? Ja nie czuję się poniżony
pieszcząc cię ustami.
- Bo dla facetów seks oralny wygląda
inaczej.
- Mała hipokrytka.- Prawie
pieszczotliwym gestem pocałował mnie w nos. Całą dłonią odsunęłam jego twarz.
Nic sobie z tego nie zrobił tylko przygryzł mój wskazujący palec. Potem włożył
go sobie do ust.
- Widzisz? Jesteś obrzydliwy. Po tylu
kobietach i takiej dawce seksu jesteś uodporniony na wszelkie poniżenie.
- Ale wciąż nie powiedziałaś mi
dlaczego.
- A ty czemu wciąż się tego czepiasz?
Wszystko psujesz. Poza tym wróćmy do tematu. Skoro nie miałeś na myśli tego to
co?
- Hm, nie wiem czy w takim nastroju
powinienem ci to powiedzieć.
- Gadaj. Nie cierpię jak ktoś coś
zaczyna a potem nie kończy.
- No więc…co powiesz na odłożenie gumek?
- Masz na myśli…pogięło cię?!
- Dlaczego? Przecież bierzesz pigułki.
- I co z tego? Nigdy nie można być
pewnym na sto procent. Ty pierzchniesz, a ja zostanę sama z twoim dzieciakiem.
A poza tym jeszcze zarazisz mnie jakąś rzeżączką albo kiłą.
- Jestem w stu procentach zdrowy.- O
dziwo wcale się nie zdenerwował moją uwagą. Tylko go rozśmieszyła.
- A skąd mam wiedzieć? Po tylu
panienkach?
- Przyniosę ci na jutro wyniki badań.
- Z poprzedniego roku? Nic z tego.
- Będzie na nich data. Serio nie chciałabyś
mnie poczuć bez żadnego latekstu? Wiesz jaka to przyjemność? Próbowałaś tego
kiedyś?
- Możesz z łaski swojej nie wspominać o
swoich byłych w trakcie gdy właśnie skończyłeś seksić się ze mną?
- Dobra, pogadamy o tym kiedy indziej.
Teraz rzeczywiście dość mało na to czasu.- Mimo, że powinniśmy już wstać,
zdołaliśmy znaleźć kilka minut na ostatni namiętny pocałunek.
Czytam i uśmiecham się.
OdpowiedzUsuńJakos tak sobie myslę, że Oni oboje do siebie pasują, Agata z trudnym charakterem, ze swoja złośliwością i Paweł cholernie seksowny, emanujący nim, flirciarz, mieszanka wybuchowa, jedno drugiego temeperuje i chyba będzie prawdziwa miłość, prawdziwe uczucie.
Pozdrawima
Ania