- Jej, nie musisz mnie tak ciągnąć.
Wystarczyłoby ładnie poprosić.- Ledwie zjawiłam się na planie serialu następnego
dnia, a Paweł już zaczął mnie popychać w stronę swojego samochodu. Nigdy nie
widziałam na jego twarzy takiego poważnego wyrazu.
- Żarty sobie robisz?- Warknął wzmagając
efekt swojego nowego oblicza.
- Matko, co to za mina? To rzeczywistość
a nie twój nowy gangsterski film.
- Nie pogrywaj, Agata.
- Wcale tego nie robię.- Parsknęłam
rozbawiona. Nieoczekiwanie zatrzymał się tuż przy swoim aucie. Potem spojrzał w
moją twarz.- O co chodzi?
- Ty mi powiedz. Bałem się o ciebie.
- Dlaczego?
- Dlaczego?- Powtórzył ironicznie.- Może
dlatego, że wczoraj wypadłaś z planu jak burza? Może dlatego że wyglądałaś na
totalnie załamaną po tym jak my…wiesz jak się o ciebie martwiłem? Znając cię
obawiałem się, że możesz zrobić coś głupiego.
- Bo się przespaliśmy? Bez przesady. Nie
martw się: nie było aż tak źle. Oczywiście nie poleciłabym cię na kochanka, ale
za to masz ładną buzię. Niektórym kobietom to starczy: nie musisz ich
zadowalać.
- Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o moje
umiejętności jako kochanka.- Z trudem panował nad gniewem.- Ale o Bartka i jego
zaręczyny z twoją siostrą.
- Już dobrze, naprawdę: mam to gdzieś.
- Serio? Wczoraj ryczałaś jak bóbr, potem
wskoczyłaś mi do łózka a dziś mówisz, że wszystko w porządku? To ty Agata czy
twoja chora psychicznie siostra bliźniaczka?
- Daj już spokój. A więc o to chodzi? Bo
uprawialiśmy seks?
- Ciszej, ktoś nas może usłyszeć.
- No nie mogę, serio się tym
przejmujesz? Ty? A co z szerzeniem dobrej nowiny o tym jaki to z ciebie świetny
kochanek?
- Jesteś nienormalna.- Powiedział mi
jeszcze, a potem zaczął odchodzić. Zrozumiałam, że trochę przegięłam.
Miał rację: udawałam, że wczoraj nic się nie stało a to przecież nieprawda. Przyspieszyłam więc kroku prawie biegnąc za nim. Z łatwością go dogoniłam.
- Przepraszam.- Rzuciłam po prostu
sprawiając, że przystanął.- Nie powinnam z tego żartować. Masz rację: wczoraj
byłam w dołku, ale dziś jest już lepiej. Nie sądziłam tylko, że będziesz się
martwił. No bo nie jesteśmy razem…ani w żadnym związku…mimo to przepraszam.
- Może i nie jesteśmy, ale postaw się na
moim miejscu. Jak myślisz jak mogłem się czuć?
- Czułeś się winny? Przecież to tylko ja
sprowokowałam całą tę sytuację. To nie była twoja wina.
- Ta, pewnie mnie zgwałciłaś, co?
- Nie.- Z trudem powstrzymałam
rozbawienie. Nie chciałam ponownie narazić się na jego złość.- Ale
sprowokowałam. Poza tym nie sądziłam, że aż tak się tym przejmiesz. Jesteś
lowelasem, Paweł. Przecież wielokrotnie mówiłeś, że trzeba uwiarygodnić nasz
romans. To były tylko żarty?
- Przecież wiesz, że nie.- Choć nie
powinno, jego wyznanie mnie uspokoiło. Przez moment bałam się, że przespał się
ze mną tylko z litości.- Ale co innego wykorzystać słabość zranionej kobiety a
co innego stworzenie niezobowiązującego związku dla obopólnej przyjemności.
- Uważaj, bo twój status
nieodpowiedzialnego playboya może się poprawić. I przestaniesz już być taki atrakcyjny
dla płci przeciwnej.- Zauważyłam, że mój drobny żart rozładował sytuację.
- Więc zmienię strategię: zacznę zgrywać
niedostępnego.
- Ty, niedostępny? Proszę cię: pół lasek
z tego miasta z tobą spało.
- I nie tylko z tego miasta.
- Fuj. Bez takich okej?- W udawanym
obrzydzeniu zmarszczyłam nos.
- Okeej, żartowałem.- Roześmiał się.
Chyba złość mu minęła.- Czy to znaczy, że to co między nami zaszło nie miało
związku z Bartkiem?
- To znaczy?- Spytałam ostrożnie.
- To znaczy, że jednak nie potrafiłaś mi
się oprzeć?
- Chciałbyś.- Prychnęłam nie przyznając
prawdy. Nie chciałam jednak by wiedział o tym, że wykorzystałam go do chwili
zapomnienia. Że dzięki temu się wczoraj nie załamałam po rozczarowaniu jakie
przeżyłam dowiadując się o zaręczynach mojej siostry. To było dość żałosne,
nawet w moim własnym odczuciu.- No, może trochę. Byłam ciekawa, to wszystko.-
Skłamałam.- Ale już zaspokoiłam swoją ciekawość.
- Ale ja nie. Tak mnie zaskoczyłaś, że
specjalnie się nie wykazałem.
- Już mówiłam, ze nie poskarżę się innym
laskom. A jeśli ktoś mnie zapyta potwierdzę, że jesteś znakomitym kochankiem.
- No bo jestem.
- Uuu, przykro mi, że muszę cię
rozczarować. Ale jak mówiłam nikomu nie powiem.
- Chyba będę musiał ci pokazać, że jest
inaczej.- Z wymowną miną wyciągnął ręce próbując mnie objąć. Odsunęłam się od
niego.
- Nie dziękuję, to co się wydarzyło było
jednorazowe.
-Mówisz poważnie?
- Jak najbardziej.
- I sądzisz, że zdołasz mi się oprzeć? Po
tym jak się wczoraj na mnie rzuciłaś?
- Nie zauważyłam żebyś protestował. A
teraz daj mi przejść. Natalia jedzie. Zaraz nas zobaczy.
- I co z tego? Przecież i tak udajemy
parę.- Przewróciłam oczami niczym Laura, którą grałam w „Zwariowanych
lokatorach” i odeszłam od Pawła w stronę swojej garderoby. Tam jednak czekała
mnie kolejna potyczka.
Monika.
Była wściekła i zmartwiona. Krzyczała
wyrzucając z siebie słowa, a ja przynajmniej z pięć razy chciałam jej przerwać
mówiąc, że nigdy więcej nie mam zamiaru przespać się z Pawłem gdy dodała:
- Bo to było strasznie głupie. Po co
wychodziłaś mu pogratulować? Wiem, że chciałaś wyglądać jakbyś dopiero co
uprawiała seks z Fabisiakiem ale paradować tak przed całą ekipą to już
przesada. Reżyser był na ciebie wściekły. Przecież wiesz jak nie znosi amorów
na planie, a już tym bardziej szybkich numerków w przerwie między zdjęciami.
Wiesz co się stanie jak to wypłynie do prasy? Przesadzasz z tą swoją grą.-
Odetchnęłam z ulgą. A więc moja przyjaciółka o tym nie wiedziała. Nie wiedziała
o mojej chwili zapomnienia z Pawłem. Byłam z tego tak zadowolona, że gdy mnie
malowała pozwalałam jej pleść ten swój monolog i nawet kilkakrotnie ją
przeprosiłam zapewniając, że to już się nie powtórzy.
Tego samego dnia, Bartosz zaprosił mnie
poprzez swoją asystentkę na kolację do siebie i Dagmary z którą mieszkał jak
się domyślałam. Odmówiłam jednak wymawiając się planami na dzisiejszy wieczór.
Fakt, że wczoraj przespałam się z innym facetem nie znaczył jeszcze, że
przestałam kochać Bartka.
To było jednak strasznie dziwne. Mimo
wszystko wczorajszego popołudnia pragnęłam Pawła, nie mogłam tego ukryć. Okej,
szukałam zapomnienia w seksie, ale nie rzuciłabym się na pierwszego lepszego
faceta w swoim otoczeniu. Dlaczego więc nie mogłam zapomnieć o Kalinowskim?
Dlaczego na jego widok serce wciąż pękało mi z bólu? Czemu nie byłam w stanie
znieść jego widoku z Dagmarą gdy byli razem nawet w gazecie?
Ale przynajmniej teraz przestałam się
łudzić, że między nami jest jeszcze jakaś przyszłość. Wiedziałam jednak, że
jeszcze długa droga przede mną by to zaakceptować.
W ciągu kilku następnych dni moje
relacje z Fabisiakiem wróciły do normalności: jeśli w ogóle można o niej mówić
po tym jak się z nim przespałam. Bo naturalnie nie powstrzymywał się od
nawiązywania do tego faktu, prowokowania mnie czy żartowania. Do tego te ciągłe
aluzje: na przykład że jest na każde moje zawołanie…Czasami tak mnie tym
rozśmieszał, że nie mogłam złapać tchu.
Sądziłam, że udało mi się go zwieść
wyznaniem, że przespałam się z nim z ciekawości. Ale w następnym tygodniu
powiedział mi coś co uświadomiło mi, że znał prawdę. Gdy sto ósmy raz subtelnie
pytał czy nie mam ochoty go wykorzystać po mojej odmowie odezwał się:
- Szkoda. Ale pamiętaj, że jeśli jeszcze
kiedykolwiek będziesz szukała zapomnienia przez Bartka to daj mi znać. Pomogę
ci z prawdziwą przyjemnością.
Roześmiałam się wówczas nawet nie
zaprzeczając. W końcu nie miało to najmniejszego sensu: on nie wydawał się być
na mnie zły z powodu tego niewinnego kłamstwa. Ja z kolei nie byłam zła na
niego. A wręcz przeciwnie: byłam zadowolona z tego że zna prawdę. I pochlebiało
mi jego zainteresowanie. Gdy spaliśmy ze sobą nie byłam do tego przygotowana: w
końcu nie miałam nawet wydepilowanych nóg! No i nie byłam jakoś super seksowna,
a mimo to nadal chciał ze mną uprawiać seks. To zbijało mnie z tropu. Doszło do
tego, że w ciągu następnych dwóch tygodniu zaczęłam zadawać sobie pytanie kiedy
znów wskoczę Pawłowi do łóżka. Widywałam go przecież codziennie na planie,
codziennie musiałam znosić jego zniewalający uśmiech, patrzeć w oczy i przebywać,
słuchać prowokujących słów…Jego obecność pozwalała mi pozbierać się po ciosie
jaki zadał memu sercu Bartek i była jak balsam na rany mojej zranionej
kobiecości. Ale z drugiej strony coraz trudnej przychodziło mi ignorować jego
seksualność. Może gdyby nie miał tego dołeczka w policzku. Albo tego
szelmowskiego uśmiechu. Albo poczucia humoru. Serio, przepadałam za mężczyznami
umiejącymi kpić z samych siebie. No bo choć Bartek nie był jakoś błyskotliwie
zabawny, ale nie było też sztywniakiem…
Właśnie o tym mówiłam: bo dzięki niemu
zapominałam o Bartoszu. Wolałam więc myśleć o Pawle niż o utraconej miłości. Tylko
czy nawet jeśli groziło to sypianiem z nim? Na to pytanie nie znałam jeszcze poprawnej
odpowiedzi.
By jakoś to wytrzymać powtarzałam sobie
w myślach wszystkie argumenty przemawiające przeciwko Fabisiakowi:
- po pierwsze jest dupkiem,
- po drugie już się z nim przespałam co
było największym błędem w moim życiu zaraz po poznaniu Bartka więc po co robić
to po raz kolejny
- po trzecie jeśli już chciałam to z kimś
zrobić by zapomnieć o Kalinowskim powinnam poszukać kogoś innego do tej roli,
- po czwarte Paweł sypiał z większą
ilością lasek niż ja kiedykolwiek miałam par butów co powinno mnie zniesmaczyć
(czemu więc tak nie było?!)
- po piąte niespecjalnie mnie lubił i
chciał się przespać po prostu z koniecznej abstynencji której nie mógł
zaspokoić gdzie indziej.
- po szóste miał być tylko moim udawanym
facetem. Nikim więcej.
Argumenty negujące były bardzo przekonywujące,
ale skutecznie zagłuszały je te przeciwstawne do nich, które namawiały mnie z
kolei do nawiązania z Pawłem prawdziwego romansu.
- po pierwsze chciałam tego; moje ciało
pragnęło Pawła i coraz trudniej było mi z tym walczyć.
- po drugie dzięki temu nasz romans w
końcu stałby się wiarygodny (żałosny argument)
- po trzecie zawsze chciałam zrobić coś
szalonego; przestanie się z facetem takim jak Paweł byłoby właśnie czymś takim.
- po czwarte byłaby to skuteczna terapia
odkochiwania się w Bartku.
- po piąte taka okazja na seks bez
zobowiązań może mi się nie zdarzyć. A o seksowniejszego faceta niż Fabisiak
było bardzo trudno
- po szóste nie będę cierpiała z powodu
katuszy napadów pożądania na jakie narażam swoje ciało
- po siódme skoro takie ciacho jak on
zwróciło na mnie swoją uwagę to powinnam to wykorzystać. (W końcu nie byłam
jakąś super laską. O takich facetach jak Fabisiak mogłam tylko pomarzyć. Co
więc we mnie widział? Naprawdę tylko kogoś kogo można przelecieć? Dość
przygnębiająca perspektywa.)
- po ósme argumentów „za romansem” było
więcej niż przeciw niemu (jeszcze bardziej żałosny argument niż drugi)
Łatwo można było zauważyć, że argumenty
przeciw romansowi były dużo bardziej rozsądne niż te na „tak”, ale mimo to
szala coraz bardziej przechylała się w drugą stronę. Bo chciałam zaryzykować,
chciałam przekonać się jak to jest spać z kimś bez zobowiązań tylko dla czystej
przyjemności nie martwiąc się własnym wyglądem czy nie próbując zadowolić
partnera kosztem swojej satysfakcji. No i przede wszystkim odkryć jakim kochankiem
jest Paweł, bo pierwszego razu prawdę mówiąc niewiele pamiętałam. Poza tym, że
jednak przyniósł mi zapomnienie, więc Fabisiak nie mógł być tak fatalny jak mu
powiedziałam.
No i główny argument „za”, który
najbardziej do mnie przemawiał: nawiązać romans by przestać myśleć o swojej
zranionej miłości do Kalinowskiego i cieszyć się życiem. A przede wszystkim
zrobić to na co mam ochotę.
To zabawne jak w określonej sytuacji
nasz mózg potrafi sam siebie oszukiwać namawiając do przyjęcia określonego
stanowiska: na przykład gdy chcemy kupić niepotrzebną rzecz tłumaczymy sobie że
była na promocji i kiedyś może nam się przydać; że to niesamowita okazja która
potem może się nie powtórzyć, a my będziemy żałować. Ja też to robiłam.
Starałam się daremnie wzbudzić w sobie złość na Pawła: w końcu jego pewność że znów
wskoczę mu do łóżka była nieco arogancka, ale z drugiej strony może była to
szczera prawda? Do końca nagrań do szóstego sezonu zostało nam trochę nieco
ponad miesiąc: równo pięć tygodni spędzania razem czasu na planie. Powinnam
więc dać sobie spokój z głupim romansem i jakoś wytrzymać.
I w końcu, po dłuższym namyśle obiecałam sobie wytrzymam choćby miało mnie to wiele
kosztować. (zamierzałam nawet darować sobie kolejny zabieg depilacji, ale
zdecydowałam, że z owłosionymi nogami czuję się niekomfortowo; poza tym za
pierwszym razem to nie przeszkodziło mi wskoczyć do łóżka Pawłowi, więc czemu
ma powstrzymać po raz kolejny?)
Paweł nie ułatwiał mi zadania: traktował
to jako swoistą grę między nami. Zastanawiałam się czy główną siłą napędzającą
jego zainteresowanie nie jest właśnie moja niedostępność. Tyle, że przecież już
raz spaliśmy ze sobą. A ja w ogóle nie starałam się sprawić mu przyjemności.
Robiłam wszystko tylko dla siebie i swojego zapomnienia. Czemu więc on tego
chciał? I czy to było ważne?
Z upływem kolejnych dni radziłam sobie
coraz lepiej starając się nie myśleć o Pawle (Bo o Bartku i Dagmarze już prawie
przestałam). Mimo wszystko gdy okazało się, że ma urodziny naprędce stworzyłam
mu z czekoladek (które mi wcześniej podarował) mały torcik, który wymieszałam z
jakimś kremem orzechowym znalezionym w swojej lodówce no i paczką wafli. Deser
był obrzydliwie słodki i nie najładniejszy, ale i tak się ucieszył. Stwierdził
nawet, że po raz pierwszy może bez przeszkód wyjadać moje miętowe czekoladki.
Tak jakby zapomniał, że sam mi je wcześniej dał…
- Wiesz, co? Ja też mam dla ciebie
niespodziankę.- Oznajmił mi gdy zaczęliśmy pałaszować ten deser. Cholera, nie
wiedziałam że orzechy, mięta i czekolada to połączenie nie do odparcia. No i
ten wafelek.
- Serio?- Zainteresowałam się oblizując
wskazujący palec.- Przecież ja nie mam urodzin. A propos ile kończysz dziś lat?
- O rok więcej niż w tamtym roku.
- Ha ha. A myślałam, że tylko kobiety
mają kompleks na punkcie swojego wieku.
- Trzydzieści trzy. Nie mów mi, że nie
wiedziałaś. W gazetach zaraz po moim nazwisku pojawia się nawiasik z tą liczbą.
- Nie jestem jakąś zagorzałą
czytelniczką tego typu pozycji. A wracając do tej niespodzianki…to co mi
kupiłeś? Mam nadzieję, że nie nic bardzo głupiego.
- Nie. Pyszniutkie, słodzone i tylko dla
ciebie.
- Co?
- Piwo.
- Żartujesz?
- Nie. I na dodatek nie jedno. Do tego
trochę wina, szampan…co chcesz. Choć to akurat prezenty od chłopaków z planu.
- Hej, wiem co pisały gazety ale nie
jestem alkoholiczką.
- A kto mówi, że jesteś?
- Więc po co to kupiłeś?
- Naprawdę nie wiesz?
- Nie?- Odpowiedziałam pytająco.
- Pamiętasz co powiedziałaś mi ostatnio
w moim pokoju? To znaczy gdy zaproponowałem byśmy uwiarygodnili nasz romans.-
Początkowo miałam totalną zaćmę, ale szybko skumałam o czym mówi.
Nie
jestem jeszcze tak zdesperowana żeby wskakiwać ci do łóżka, ale gdy ten dzień
nadejdzie z pewnością dam ci znać. Ale najpierw będę musiała wypić przynajmniej
ze cztery piwa i schlać się tak, że stracę poczucie rzeczywistości.
Przypominając sobie własne słowa
parsknęłam śmiechem.
- Wiesz to chyba raczej nie będzie
potrzebne.
- No nie, pozwól mi chociaż mieć
nadzieję.- Zrobił zbolałą minę. Roześmiałam się z prawdziwą przyjemnością.
Paweł nie spuszczał ze mnie wzroku. W końcu zaciekawiony spytał co mnie tak
rozbawiło. Nie chciałam mu nic powiedzieć, ale w końcu stwierdziłam że nie mam
powodu by tego nie robić.
- Przypomniałam sobie co kiedyś
wyczytałam w jakimś artykule na twój temat. Że przy tobie każda kobieta czuje się
godna pożądania i najpiękniejsza na świecie nawet jeśli to nie jest prawda. I że
w głównej mierze na tym polega jego urok. Wiesz co? Coś w tym jest.
- A podobno nie czytasz takich rubryk,
kłamczucho.- Wzruszyłam ramionami biorąc do ust kolejną porcję słodkiego deseru.
- Tą przeczytałam specjalnie. Chciałam
coś o tobie wiedzieć.
- Po co?
- Właściwie to nie wiem. Chyba po to,
żeby coś o tobie wiedzieć.
- Interesowałem cię?
- Odkąd wymyśliłam ten idiotyczny romans
to tak. Dlatego nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego.
- Czemu sądzisz, że to robię?
- Bo się tak uśmiechasz.
- Jak?
- Właśnie tak. I nie podchodź do mnie.
- Zasłużyłem przynajmniej na pocałunek.
- Za to że kupiłeś mi górę alkoholu?
Dobre sobie.
- Daj spokój, dziś są moje urodziny.
- I co z tego?
- Jak to co? Potraktuj to jako prezent.
- Już dałam ci prezent.
- Który sama zjadłaś.
- Hej, tylko trochę.- Choć udawałam
naburmuszoną jakaś część mnie cieszyła się z tego, że Paweł zbliżył się do mnie
i podniósł z krzesełka. Stojąc bardzo blisko cmoknął w usta, a potem pogłębił
pocałunek. Nie protestowałam. A przynajmniej dopóki nie zaczął błądzić rękoma
po mojej talii w górę w stronę żeber niebezpiecznie zbliżając się do piersi.-
Miał być tylko pocałunek urodzinowy.
- I jest.
- A twoja ręka?- Spytałam wymownie. Paweł
spojrzał na nią choć nie odsunął z mojego ciała.
- Nie wiem jak ona się tam znalazła.-
Powiedział w końcu tonem niedowierzania patrząc na nią. Nie mogłam się nie
uśmiechnąć.
- Naprawdę jesteś dupkiem.- Położyłam
dłonie na jego klatce piersiowej i się odsunęłam.
- Ale bardzo spragnionym.
- Przestań już. Nie nabiorę się na
litość.
- Liszka, daj spokój. Przecież też tego
chcesz.
- Niekoniecznie. Już przecież ze sobą
spaliśmy, pamiętasz?
- I było dobrze, prawda? Musimy to
naprawić tak by było jeszcze lepsze.
- Chyba jednak się nie skuszę. Na
razie.- Nie siliłam się na skomentowanie jego twierdzenia tylko odeszłam.
Zdążyłam jeszcze usłyszeć jedno słowo:
- Tchórz.- Pewnie miał rację.
Kilka dni później całe moje
postanowienie trafił szlak. Bo wychodząc z garderoby natknęłam się na Bartosza.
Zamierzałam bez słowa go wyminąć, ale nie zdążyłam bo odezwał się do mnie:
- Nie odchodź. Chciałem porozmawiać.
- Serio? Znowu? Ile razy będziemy
jeszcze przerabiać tę scenę zanim dotrze do ciebie, że nie mam na to ochoty?
- Dagmara nie może się z tobą
skontaktować.- Wyrzucił z siebie.- Jest w bardzo złej kondycji psychicznej.
Chciałem cię prosić byś chociaż do niej zadzwoniła.
- Żartujesz sobie ze mnie? Naprawdę
sądzisz, że to zrobię? W takim razie jesteś chyba tak samo chory jak ona.
- Mówię poważnie. Ona cierpi.
- A ty jako cudowny chłopak robisz
wszystko by temu zapobiec. A nie: czekaj, jej narzeczony, bo przecież się
zaręczyliście prawda?
- Sądziłem, że złość już ci przeszła.
Gdy złożyłaś mi gratulacje…
-…chyba nie myślisz, że były szczere?
Zwykła pokazówka.
- Nie wierzę, że możesz być aż tak
okrutna.
- Uczyłam się od najlepszych: ciebie i
mojej siostry.
- Nie zdradzałem cię z Dagmarą gdy się
spotykaliśmy. Dopiero w ciągu ostatnich dwóch tygodni zdecydowałem się zaprosić
ją na kolację którą wywęszyli dziennikarze. I tylko kolację: musisz mi wierzyć.
Nie grałem na dwa fronty. Owszem, odwiedzając cię w rodzinnym domu spotykałem
twoją siostrę i czasami rozmawialiśmy, ale nigdy nie wykraczaliśmy poza ramy
przyjaźni.
- Po co mi to wszystko mówisz?
- Bo do tej pory nigdy nie dałaś mi
nawet dość do głosu. A chcę byś to wiedziała. Nie zachowałem się nieuczciwie
wobec żadnej z was.
- Nawet jeśli to prawda choć ci nie
wierzę, to naprawdę sądzisz że to coś zmienia? Nie chcę znać ani ciebie, ani
jej.
- W głębi serca tego nie czujesz.
- Owszem, czuję. Może i wydaje ci się,
że mnie znasz, ale wcale tak nie jest. Więc przestań mnie nachodzić. To plan
filmowy a ja nie zamierzam na nim dyskutować o sprawach prywatnych.
- Jak chcesz. Przykro mi tylko, że
zawsze podkreślałaś jak bardzo siostra jest dla ciebie ważna, a teraz nie stać
cię nawet na odrobinę empatii.- Nie odpowiedziałam: gniewnie zacisnęłam usta by
nie wydobyła się z nich żadna obelga.
Dbał o nią.
O Dagmarę.
Był gotów nawet poniżyć się przede mną by prosić mnie o spotkanie, bo moja
biedna siostrzyczka miała złe samopoczucie. Cudowny, kochający narzeczony.
Pieprzony sukinsyn.
Tak bardzo go nienawidziłam. Gdybym
mogła wysłałabym go na inną planetę albo sprawiła by zniknął. A jednocześnie
wciąż bolałam nad naszym rozstaniem nie mogąc tego pojąć. Przecież gdy go nie
wiedziałam albo byłam z Pawłem Kalinowski się nie liczył. Potrafiłam zapomnieć
o nim i żartować a nawet się śmiać. Dopiero jego widok wytrącał mnie z
równowagi. Powtarzałam sobie, że został jeszcze miesiąc. Miesiąc wciągu którego
będę musiała widywać Bartosza. A potem co najwyżej będę miała okazję przeczytać
coś o nim w gazecie. Może to że porzucił moją siostrę przed ołtarzem? No cóż,
pomarzyć zawsze można. Mimo próby żartów czułam, że znów narasta we mnie ból.
Ból porażki i świadomości, że moja siostra jest ode mnie lepsza, piękniejsza i
mądrzejsza. Że znów kolejny chłopak wybrał ją.
Przypomniałam sobie o Robercie, mojej
pierwszej prawdziwej miłości z którą doszło do czegoś więcej niż wymiany kilku pocałunków.
O poniżeniu jakie stało się moim udziałem gdy odkryłam, że nie znaczę dla niego
tyle ile on znaczył dla mnie. O tym jak w bolesny sposób cynicznie przyznał, że
w zasadzie byłam znośna tylko w sypialni bo poza tym bardzo go irytowałam. Ale
w końcu po roku znajomości, doprowadziłam go do ostateczności. Bo nawet świetny seks nie może rekompensować
tego, że każdą rozmowę zmieniasz w kłótnię, powiedział na odchodnym. Że jesteś egoistyczna, zadufana w sobie i
złośliwa.
Jakby on był ideałem, cholerny Don Juan.
Jak w ogóle mogłam z nim być? I się zakochać? By choć trochę ukoić nerwy
poszłam za budynek i przy dzikiej gruszy zaczęłam palić papierosy. Wiedziałam,
że tak naprawdę fajki wcale mnie nie uspokajają ale mimo wszystko nawet nie
starałam się rzucić. Teraz byłam z tego powodu zadowolona. Bo czasami Bartosz
namawiał mnie do tego, ale ja się nie ugięłam. I dobrze, bo nie chciałam mu
niczego zawdzięczać.
- Hej, Liszka. Mogę się przyłączyć?-
Usłyszałam głos Pawła.
- Myślałam, że nie palisz.
- Bo nie palę: ale mam ochotę tu posiedzieć. Przeszkadza ci to?
- Rób co chcesz.- Odparłam wzruszając ramionami. Potem po raz kolejny zaciągnęłam papierosem. Przez kilka minut oboje milczeliśmy.
- Tak myślałem, że cię tu znajdę.
Odreagujesz po rozmowie z byłym?
- Skąd wiesz?
- Widziałem was z okna. Czym cię znowu
wkurzył?
- Nieważne.
- Chyba jednak ważne. Cała się
trzęsiesz.
- To dupek. Cholerny dupek.
- Cieszę się, że ja już zostałem
przemianowany z tej roli.
- Ty też jesteś dupkiem. Bo to jeden
dupek na świecie?
- No nie, nie porównuj mnie do niego.
Albo przynajmniej powiedz, że jestem tylko dupkiem w połowie.
- Chcesz być pół -dupkiem?
- Hm…masz rację. Trochę głupio brzmi.-
Uśmiechnęłam się. Paweł jak zwykle trochę mnie rozbroił swoim żartem. I uspokoił.
- Powiedział, że dobrze by było gdybym
odwiedziła Dagmarę bo ona źle się czuje z tą naszą sytuacją. I zmusza się nawet
do proszenia mnie o to bo zależy mu na jej dobru.
- Wow, jakie to romantyczne. Niech
wskoczy do klatki z lwem i poświęci się jak tragiczny bohater albo wyjedzie na
wojnę w Wietnamie.
- Wojna w Wietnamie skończyła się
kilkanaście lat temu.- Zauważyłam.
- No to co? Może żółtki i tak go by
wykończyli.
- Nie sądzę. Wyjeżdżał w tamte strony z
misją charytatywną. Prędzej by go ukoronowali.
- Jej, tylko nie mów mi, że byłaś tam
razem z nim.
- Skąd. Zaczęłam się z nim spotykać
ponad dwa lata później.- Odparłam gasząc papierosa podeszwą od pantofla.
- Całe szczęście. Straciłbym do ciebie
cały szacunek.
- A w ogóle jakiś masz?
- Ranisz mnie tym pytaniem.- Teatralnym
gestem chwycił się za serce. Potem dodał już poważniej:- I skoro już się napaliłaś to chodź do mojej
garderoby.
- Wcale się nie napaliłam. Czy ty zawsze
musisz myśleć tylko o seksie?
- Miałem na myśli papierosy, ale skoro
już przy tym jesteś i chodzi ci to po głowie…
- Boże, przy każdej rozmowie z tobą
zastanawiam się jak jeszcze to wytrzymuję.
- Sama zaczęłaś.- Paweł podszedł do mnie
i objął ramieniem. Gdy tylko wyszliśmy zza budynku zaraz strąciłam jego rękę.
Pozwoliłam się jednak zawlec do jego garderoby. Głównie dlatego, że w mojej
urzędowała Zośka, moja asystentka, trochę ją sprzątając. Poza tym musiałam
pobyć gdzieś gdzie nie musiałam ukrywać swojej złości i złego humoru.
- To co? Zrobić ci kawę? A może masz
ochotę na coś mocniejszego?- Rzuciłam na niego spojrzenie spod oka chcąc
wybadać czy znów jego pytanie jest kolejną subtelną aluzją (do tego że aby się
z nim przespać muszę się najpierw upić), ale nie zauważyłam niczego
nieodpowiedniego. Dlatego wzruszyłam ramionami pytając retorycznie:
- Czemu nie? A co masz?
- Przecież wiesz, że cały arsenał.
- W takim razie chcę wina. Białego.
- Zaraz podam.
Kilka minut później z drugim kieliszkiem
alkoholu w dłoni obmawiałam Bartosza wyzywając go od najgorszych próbując w ten
sposób sobie ulżyć. I zagłuszyć wyrzuty sumienia. Bo tak, zaniepokoił mnie
informacją o Dagmarze. I jednocześnie wkurzyło mnie to, że się tym przejęłam. W
końcu ona się nie przejęła tym jak ja się czuje gdy ona zabrała mi faceta.
- Jesteś dla niej niesprawiedliwa.-
Skomentował to Paweł gdy się tym z nim podzieliłam.- Przecież wciąż chce się z
tobą skontaktować.
- Stajesz po jej stronie? Ty?
- A ty co, wściekasz się za każdym razem
gdy powiem coś co nie jest zgodne z tym czego chcesz? Ja mówię tylko to co
myślę. Bartka nie znoszę, ale Dagmara to inna para kaloszy. Jest twoją siostrą
i z tego co mówiłaś bardzo cię kocha. To nie jej wina, że zakochała się w twoim
facecie. Wolałabyś gdyby cię oszukiwała? Poza tym…
-… proszę, proszę: następny który padł u
stóp doskonałej Dagmary Liszewskiej. Chcesz jej numer telefonu? A, no tak
zapomniałam. Ma już Bartka. A niestety nie interesują ją jednorazowe numerki.
Ale zdaje mi się, że z nią już próbowałeś i się nie udało, co?
- Przestań już wchodzić w ten ton
rozmowy.
- Bo co?
- Bo mnie wkurzasz. Jesteś tak
zakompleksiona i pełna jadu, że gnijesz w tej swojej złości.
- Więc się wynoś.
- O ile pamiętam to jest moja garderoba.
- Racja.- Wstałam z krzesła odkładając
kieliszek z brzękiem na stół.
- Liszka, daj już spokój.- Paweł zrobił
to samo.- Zrozum tylko, że jeśli już szukasz winnego to jest nim Bartek.
- Naprawdę? Ostatnio twierdziłeś, że
zachował się wobec mnie prawidłowo. Wiesz kim jesteś? Pieprzonym konformistą.
- Chodziło mi tylko o to, że mimo
wszystko nie spotykał się z wami dwiema. Kochał ciebie i się odkochał
zakochując w Dadze. Potem z tobą zerwał i zaczął spotykać się z twoją siostrą.
Postąpił uczciwie.
- Zdradził mnie.
- Nic nie poradzisz na zmianę jego
uczuć. Tak po prostu już jest.
- Ty pewnie wiesz o tym doskonale, co?
Nienawidzę facetów.- Czułam jak moja chandra wraca. Po jaką cholerę jeszcze
piłam? Czułam, że zaraz mogę się rozpłakać.Bo nie wiadomo jak bardzo próbowałam przekonać samą siebie to jednak Bartosz wciąż nie był mi obojętny. Mogłam mówić wszystkim że go nienawidzę, że jest dupkiem i draniem, ale w głębi duszy...w głębi duszy wciąż cierpiałam po naszym rozstaniu. A może jednak cierpiałam tylko dlatego, że wybrał Dagmarę? I może sama nie chciałam się do tego przyznać przed samą sobą by nie wyjść na płytką i złośliwą? Nie, to co czułam do Bartka to była miłość.
- Więc daj sobie już z tym spokój.- Zaproponował Fabisiak.- Nie
myśl o tym, o nim.
- Sądzisz, że to takie proste?- Żachnęłam się.- Nie
potrafię. Nie potrafię tego zrobić, kapujesz? Nie myślę tylko wtedy gdy…- Urwałam, bo prawie powiedziałam gdy
jestem z tobą. Ale to była przecież prawda. Seks z Pawłem przyniósł mi
zapomnienie. Czy to samo stanie się po raz kolejny? Musiałam to sprawdzić.- Pocałuj mnie.
- Co?
- Słyszałeś, nie jesteś głuchy tylko
trochę głupi. Pocałuj mnie.
- Aż tak się nie schlałaś.
- Chcę się z tobą pieprzyć.
- Liszka…- Nie dałam mu powiedzieć nic
więcej. Nie chciałam go słuchać ani rozmawiać gdy wytaczał argumenty w obronie mojej siostry. Pragnęłam tylko by
rozkoszna błogość wróciła, bym zapomniała o Bartku zatracając się w Pawle. To
było moim celem. By mój mózg choć na moment wyłączył się i odprężył, bym
przestała myśleć. Zupełnie jak narkotyk, pomyślałam jeszcze świadomie gdy Paweł
ściągał mi przez głowę bluzkę. Narkotyk którym był dla mnie on sam. I
rzeczywiście już po chwili odprężenie zaczęło być moim udziałem. W mojej głowie
był tylko Paweł i to wszystko co wyczyniał swoimi dłońmi i ustami z moim
ciałem, a potem aż do całkowitego spełnienia.
Przyjemność.
Czysta, niczym nie zmącona przyjemność.
Bez żalu, bez smutku czy bólu.
Po prostu porozumienie ciał, które
bezbłędnie się w tym wszystkim odnajdywały.
Zastanawiałam się nawet czy tak właśnie
czuje się osoba uzależniona. Czy ona też zatraca się w nałogu tylko dla tego
jedynego momentu odprężenia. Czy też reszta się dla niej nie liczy? Czy nie
czuje, że traci do siebie szacunek, że brodzi w bagnie i bardzo łatwo jej tam
wpaść? No cóż, ja traktowałam to właśnie w ten sposób: nie martwiąc się o
konsekwencje, o moralność mojego czynu, o tym jakie zmiany wprowadzi w moim
życiu.
Czas pokaże, czy nie przyjdzie mi za to
zapłacić.
Końcówka, te parę ostatnich zdań - genialne.
OdpowiedzUsuńPsychoanaliza za darmo :)
Kolejny raz gratuluję.
Pozdrawiam
Ania
Genialne
OdpowiedzUsuńI tak nie lubię Dagmary.
OdpowiedzUsuńI w ogóle super fajne opowiadanko czekam na jutro.
Iza
Dodasz coś dzisiaj?
OdpowiedzUsuń