Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 lutego 2015

Cienie przeszłości: Rozdział XIV: Bumerang



Gdy w końcu znalazłam się w swoim łóżku, zaniesiona przez zmartwionego Maćka kazałam mu się wynosić. Początkowo nie chciał mnie słuchać, ale moje twarde tony zrobiły swoje. Odszedł jak niepyszny.
Tak jak się spodziewałam powiadomił o wszystkim mojego męża, bo zjawił się w domu ledwie dwadzieścia minut po nim. Od razu skierował się do mojego pokoju, ale ja zabezpieczyłam się na tę możliwość. Zamkiem.
- Karola, jesteś tam? Otwórz drzwi.
- Odejdź stąd.
- Musimy porozmawiać.
- Nie chcę już z tobą rozmawiać. Wiem już wszystko to co chciałam, Irosie.- Mój głos był pełen pogardy zwłaszcza w ostatnim słowie.
- Kara, proszę. Daj mi szansę wyjaśnić.- Mocno zaciskając uszy rękoma starałam się go nie słuchać. Czy on nie rozumiał jak czułam się w tej chwili?- Otwórz. Chcę ci to wszystko wytłumaczyć. 
- Już wszystko wiem!
- Nie, nic nie wiesz!- Nadal krzyczeliśmy do siebie przed odległość zamkniętych drzwi. A ja z każdym słowem czułam coraz większą złość, która w końcu osiągnęła apogeum. Z gniewem który niemal mnie oślepiał rzuciłam się do drzwi otwierając je na oścież. Zaskoczony Łukasz ledwo zdążył tylko na mnie spojrzeć i wyjąkać jakąś początkową sylabę, bo ja trzasnęłam go w twarz.
- Jak śmiałeś? Jak śmiałeś to przede mną ukrywać ty draniu.- Zaczęłam zwodniczo łagodnym tonem.- Wiesz jak się czułam ze świadomością, że to moja wina? Że gdyby nie moja nieostrożność to ci mężczyźni nie porwaliby Kubusia?  Że być może porwali by kogoś innego, bo chodziło im o przypadkowe dziecko?
- Karola ja nie wiedziałem. Dopiero ten telefon…
-…tak, telefon który odebrałam kilka godzin temu. Czemu więc nie wyznałeś mi prawdy wtedy? Czemu nie powiedziałeś, że porwali go przez ciebie i twoją pracę? Że gdyby nie tego dnia na przystanku to porwaliby go kiedy indziej, bo chcieli dopaść ciebie?
- Nie wiemy kto go porwał ani czy to prawda.
- Jasne. A z tym twoim pseudonimem to trafili przypadkiem, co? Kto go porwał?  Narzeczony tej dziewczyny? Jej ojciec gangster? A może wszyscy już zorientowali się, że robisz ich w konia i tak naprawdę jesteś tajniakiem?
- Nic jeszcze nie wiemy. Odkąd zadzwoniłaś idziemy już tym tropem.
- Czekaj.- Nie słuchałam go przetrawiając w myślach wszystkie szczegóły.- Gdy kazałeś mnie odwieść Maćkowi wspominałeś jakieś damskie imię…Czy to była córka tamtego przestępcy nad którego rozpracowaniem szajki się męczyłeś?
- Tak, to była Karina.
- Aresztowaliście ją? Wiecie gdzie jest?
- Nie, próbujemy ustalić jej lokalizację.
- Przestań w końcu pieprzyć i mamić mnie nic nie znaczącymi frazami. Co to znaczy, że próbujecie ustalić jej lokalizację? Rozpłynęła się w powietrzu czy co?
- Nie wiem!- Jemu też w końcu puściły nerwy.- Nie mam pojęcia. Próbowałem się z nią skontaktować, ale jej nie znalazłem.
- Jasne, że nie. Skoro już cię rozpracowali nie masz po co tego robić. Boże, ten dzwoniący mężczyzna powiedział, że to zemsta. A jeśli zabiją Kubusia?
- Nic mu nie zrobią, rozumiesz?
- Mam gdzieś twoje zapewnienia. To przez ciebie go porwali.
- To nie jest teraz ważne. Takie kłótnie nic nam nie dadzą.
- Jasne. –Siliłam się na sarkazm – Dopóki to mnie wciąż musiałeś pocieszać gdy zżerały mnie wyrzuty sumienia było w porządku, co? Ale gdy okazało się że winny jesteś ty, to już nie jest ważne.
- Nie było tak.
- Jasne. Widziałam twój oskarżycielski wzrok. Obwiniałeś mnie gdy tak naprawdę to ty byłeś wszystkiemu winien.
- Mówisz tak jakbym to ja go porwał i więził.
- Bo pośrednio tak jest!
- Nie ja byłem z nim gdy to się stało! Gdybym to ja go pilnował do niczego by nie doszło!
- Raczej gdybyś nie udawał kochanka tamtej dziewczyny podając się za przestępcę!
- Ale gdybyś go siedziała z nim w domu, a nie odwiedzała przyjaciółkę to nie mieliby okazji!
- Skoro to była zemsta zrobiliby to tak czy inaczej. Wybraliby tylko inny dzień. I ty dobrze o tym wiesz!- W złości obrzucaliśmy się wzajemnymi oskarżeniami, które do niczego nie prowadziły, ale żadne z nas nie było w stanie się od tego powstrzymać. Zwłaszcza ja. Czułam się zraniona i oszukana; chciałam czerpać pocieszenie z siły Łukasza, ale teraz gdy dowiedziałam się, że to wszystko stało się przez niego nie miałam już nikogo. Byłam słabsza niż kiedykolwiek. Na dodatek słuchając tego co mówi wiedziałam, że po części ma rację. Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy gdy zrozumiałam, że gdybym nie odwiedziła Beti nic by się nie stało. Ze złością ścierając je z policzka z powrotem weszłam do swojego pokoju nie czekając na odpowiedź męża. Nie trudziłam się zamykaniem drzwi, bo i tak wiedziałam, że nie wejdzie do mojej sypialni. Nie w takim stanie.
To była najgorsza noc spośród tych które dotychczas przeżyłam po porwaniu Kubusia. Wcześniej wierzyłam, że zrobiono to dla pieniędzy, ale teraz wiedząc że to przestępcy mszczą się za oszustwo Łukasza wiedziałam, że sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej. Bo oni nie mieli skrupułów. Nie zależało im na czymkolwiek co mogli od nas uzyskać.
„Z zemsty kochaniutka.
 Proszę przesłać pozdrowienia dla Irosa.” , przypomniałam sobie złowieszczy głos ze słuchawki. Bo tylko o to chodziło, o zemstę. A więc porwali Kubę w konkretnym celu, nie po to by go oddać. W takim razie mogło im chodzić tylko o jedno, ale ta myśl mnie wewnętrznie paraliżowała.
Następnego poranka obudziłam się tuż przed szóstą, ale wchodząc do kuchni zastałam tam Łukasza. Obok laptopa znajdującego się na biurku stały tam dwa opróżnione już kubki po kawie. Oznaczało to, że był na nogach znacznie dłużej niż ja. Bez słowa wstawiłam wodę na herbatę. Musiałam się obudzić. W czasie gdy czekałam na wrzątek patrzyłam na swoje stopy. Łukasz też mnie ignorował. Po wczorajszej kłótni musiał być na mnie wściekły. Tak jak ja na niego.
Z ulgą zalałam wreszcie torebkę herbaty, gdy rozległ się dźwięk gwizdka w czajniku. Posłodziłam łyżeczkę cukru i już zamierzałam wyjść gdy jeszcze raz spojrzałam na męża. Wyglądał na zmęczonego: pod oczami miał cienie wielkości kurzego jajka, a cerę dużo bledszą niż zazwyczaj. Brodę i policzki znaczył świeży zarost.
- Zrobić ci następną kawę?- Spytałam. Na moment zastygł odrywając wzrok od laptopa. Spojrzał na mnie jakby nie zrozumiał.- Kawę. Chcesz jeszcze kawy?
- Tak. Dziękuję ci.- Był zaskoczony moim pytaniem. Wiedział, że w ten sposób wyciągam do niego gałązkę oliwną. I choć nie zamieniliśmy ani jednego słowa dotyczącego wczorajszej kłótni to jednak bez złości rozmawialiśmy już o śledztwie Kuby. Łukasz wyjaśnił mi, że prawdopodobnie odkryto jego tożsamość i dlatego musimy działać ostrożnie, bo nie znamy motywów porywaczy (jakbym sama tego nie wiedziała). Dlatego powinnam  być czujna i czekać na obiecany dzisiaj telefon. Mąż poinstruował mnie abym poprosiła porywacza o przekazanie słuchawki jemu.
- O nie.- Pokręciłam głową gdy to zaproponował.- Nie będę ryzykować.
- Przecież nie ma sensu udawać, że nie jestem Irosem. Dokładnie zapamiętałaś to przezwisko, więc to łączy się z moją pracą i sprawą którą prowadziłeś.
- A kim byli ci ludzie? Jaki rodzaj przestępstwa uprawiali?
- Pranie brudnych pieniędzy pod przykrywką firmy transportowej. Nielegalny handel zakazanymi substancjami, głównie medykamentami takimi jak środki dopingowe. Kradli też cysterny z paliwem sprzedając je za bezcen i wymuszali haracze na restauratorach. To ich główne przewinienia.
- A twoim celem było…
-…dowiedzenie się co przynosi im główny zysk. Ich obroty sięgały setek milionów. Nie mogli tego uzyskać z żadnej z tych działalności.
- Więc podejrzewasz, że było coś jeszcze? Co?
- Myślałem o handlu żywym towarem i prostytucją, ale nie znalazłem na to żadnych dowodów. Dokopałem się trochę do różnych brudów i ludzi, ale za każdym razem coś mnie blokowało lub łapałem błędny ślad.
- Sądzisz, że mogą sprzedać Kubusia?
- Nie, mówiłem ci że to były tylko niesprawdzone podejrzenia.- Kontynuował mój mąż, a ja zastanawiałam się czemu bliżej nie zapoznałam się z tą sprawą. Teraz wiedziałbym dużo więcej. Ale od jakiegoś czasu sprawy prowadzone przez Łukasza niewiele mnie obchodziły.
- Czemu chcesz rozmawiać z tym porywaczem?
- Chcę zaproponować mu układ.
- Jaki układ?
- Jakikolwiek.- Wzruszył ramionami, ale ja wiedziałam, że nie mówi mi prawdy. Na razie jednak postanowiłam tego nie dociekać. Mimo iż był agentem w CBŚ też mieli swoje brudne metody choć oficjalnie już dawno ich zaprzestano. A jeśli zamierzał użyć jednej z nich to nie chciałam o tym wiedzieć.
- Będziesz dalej szukał Kariny?
- Nie bezpośrednio. Wysłałem już kilku ludzi. Ja zamierzam pojechać na spotkanie z moją wtyczką.
- A ja? Co mam robić?
- Dokończ przeglądanie tych zdjęć. Być może uda ci się określić tożsamość porywacza.
- Dobrze.- Zgodziłam się zaskoczona, że wstaje z krzesełka ustępując mi miejsca.- Masz tu bazę przestępców? Na prywatnym laptopie?
- Tylko tych, którzy mnie interesują.- Odparł nie zauważając mojego zaskoczenia. W końcu jakby nie patrzeć to nie było do końca legalne.- Nie chciałem abyś znowu denerwowała się koniecznością wizyty w biurze.- Wyjaśnił jakby odgadując moje myśli.
- Rozumiem.- Odparłam siadając i rozpoczynając swoje zajęcie. Tyle, że zdjęć było jeszcze kilkaset, więc starałam się to robić jak najszybciej. I przypomnieć sobie twarz oprawcy.
Nie udało mi się tego zrobić, ale w pewnym momencie zauważyłam jakąś inną, która wydała mi się dziwnie znajoma.
- Łukasz!- Krzyknęłam, bo jakiś czas temu zostawił mnie samą, bo miał spotkać się z jakimś informatorem, więc brał prysznic.
- Co się stało? Poznałaś kogoś?- Zjawił się niemal natychmiast.owinięty tylko skąpym ręcznikiem.
- Tak. To znaczy nie. To znaczy, kim jest ten mężczyzna?- Spytałam go.
- Ten?- Upewniał się zerkając w monitor. Zmarszczył czoło.- To nie jest podejrzany w tej sprawie. Nie wiem jak to zdjęcie się tu znalazło…
-…ale ja go widziałam.
- Niemożliwe, siedzi w więzieniu za handel narkotykami. Zostało mu jeszcze…- Łukasz kilkakrotnie kliknął w jakieś łącze.- …jakieś dwa lata.
- Ale ja go widziałam. Dokładnie go zapamiętałam, Pracował jako ochroniarz w tym nowym centrum handlowym, to znaczy w jednym ze sklepów oferujących coś w stylu krytego placu zabaw. Byłam tam z Kubusiem w dniu jego urodzin, pamiętasz? Mówiłam ci o tym.
- Ale to było prawie dwa miesiące temu. To niemożliwe by on…- Zawahał się.- Jesteś pewna, że to był on?- Spytał jeszcze raz. Skinęłam głową- W takim razie zapytam w bazie. Zaczekaj
- Czy on może mieć coś wspólnego ze zniknięciem Kuby?
- Nie wiem Karola. Zaczekaj.- W czasie gdy on rozmawiał przez telefon ja denerwowałam się coraz bardziej. Słuchałam każdej odpowiedzi męża czując jak włos jeży mi się na głowie.- A więc wyszedł pół roku temu za dobre sprawowanie, tak? …za co go wsadzono? Za handel narkotykami, ach tak…podaj mi jego adres zameldowania…wyjechał do Anglii, hm. Tak, Karolina go widziała. Nie, nie wiem czy ma coś wspólnego z porwaniem, ale chcę sprawdzić każdy trop. Tak, wiem że wszystko wskazuje na paczkę Bajki. Znajdziesz to czy nie? Tak czekam…- Gdy zapadła cisza z odpowiedzi Łukasza wywnioskowałam prawdę. A więc spotkanie z tajemniczym facetem w centrum nie było przypadkowe. W myślach odtwarzałam naszą rozmowę.
„To pani synek?”, spytał  wówczas podchodząc do mnie. A ja to potwierdziłam to jak głupia informując o wyglądzie Kubusia.
„Pracuję tu jako ochroniarz,”
Boże, przecież on wcale nie musiał być żadnym ochroniarzem! A gdyby tak było przynajmniej nosiłby mundur. Dlaczego wówczas mnie to nie zastanowiło? Przecież musiał mieć mundur! Każdy ochroniarz w takim miejscu ma przynajmniej plakietkę z tą informacją. Ależ naiwna się okazałam podając mu synka na tacy. A wszystko dlatego, że poczułam się tylko urażona. Uznałam że facet po prostu jest niezręczny w swoich tłumaczeniach, ale wcale tak nie było. Bo on tylko udawał próbując wydobyć ze mnie niezbędne informacje.
„Naprawdę panią przepraszam. To moja praca, a niedawno porwano tu dziecko”
Jak bardzo musiał w duchu śmiać się ze mnie wypowiadając to zdanie. Przecież doskonale wiedział, że dwa miesiące później spotka to mojego synka. I wydało mu się to niezwykłą ironią by jednocześnie mnie przestrzec. Bawił  się ze mną niczym wilk w przebraniu ostrzegający Czerwonego Kapturka przed samym sobą. Zrobiło mi się słabo, gdy zdałam sobie z tego sprawę. I słów jakimi mu wówczas odpowiedziałam:
„Nic się nie stało. Z drugiej strony miło jest wiedzieć, że dzieci są tu bezpieczne.” A on się do mnie uśmiechnął. Wtedy uznałam, że stara się po prostu wynagrodzić mi swoją gruboskórność, ale teraz zdałam sobie sprawę, że to było tylko… rozbawienie, które uwieńczył w swoich ostatnich słowach:
„Tak. W dzisiejszych czasach naprawdę trzeba bardzo uważać. Tutaj dzieci są bezpieczne, ale na ulicach czyha tyle niebezpieczeństw. Trzeba ich bardzo dobrze pilnować.” Dawał mi wyraźnie ostrzeżenie. Wiedział, że zrozumiem je dopiero po fakcie (jak w tej chwili) i ironia całej tej sytuacji go bawiła. Bo przecież Kubę porwali jego kolesie na ulicy.
- Tak? Już…masz coś ciekawego?- Gdy rozmówca Łukasza ponownie zabrał głos skupiłam się na słuchaniu go.- Okej, dawaj. A więc handlarz i co w tym dziwnego? Pytałem o coś co może mi się przydać w tej sprawie, a nie…-Widocznie ktoś mu przerwał, bo mój mąż zastygł w bez ruchu dłuższą chwilę.- Tak, dziękuję to wszystko. Resztę wyślij mi na maila. I powiedz o tym Gardo, jasne? Przekaż to wszystkim jednostkom. To ważne. Ja jadę się spotkać z Kanarem, więc nie mogę jechać do biura. Nie wiemy czy ten trop jest dobry, ale trzeba go sprawdzić. I jeszcze…- Gdy wyszedł z kuchni ja też wstałam. Powstrzymał mnie gestem dłoni. Co znowu chciał przede mną ukryć?
- O co chodzi Łukasz? Czego nie chcesz mi powiedzieć?
- Niczego. Tylko przekazywałem chłopakom instrukcję.
- Dlaczego znowu to robisz? Czemu ukrywasz przede mną prawdę? Nie chcę się z tobą kłócić. Ja też mam prawo to wiedzieć.
- Kara…
- Łukasz, proszę. Tym razem nie chodzi o ciebie i twoją sprawę. Chodzi o naszego syna. I chcę wiedzieć o wszystkim. Nawet tym najgorszym.- Przez moment patrzyliśmy na siebie w milczeniu. W końcu głośno przełknął ślinę.
- Ten mężczyzna to Grzegorz Górski, diler narkotykowy. Wyszedł z więzienia kilka miesięcy temu jak słyszałaś.
- Tak. Czy to on porwał naszego syna? Więc wcale nie chodziło o twoją pracę? Posługiwałeś się tożsamością Irosa już wcześniej?
- Nie, nie o to chodzi. To znaczy dawniej stosowaliśmy ten sztuczny życiorys, ale nie w kontekście mojej osoby. I z tym samym pseudonimem
- Chcesz powiedzieć, ze ktoś mógł pomylił cię z Irosem?
- Na to wygląda.
- A kto był nim wcześniej? I co ma wspólnego z tym  Górskim?- Mój mąż znów się zawahał.- Powiedz mi. Muszę to wiedzieć.
-  Górski to…to były kolega Jacka. Razem napadli na bank, w wyniku którego Jacek uzyskał status świadka koronnego. Bo pracuje dla Mochowskiego.
- Boże, nie.
- Tak. Ponad 15 lat temu Jacek go wsypał.
- Czy to on posługiwał się tym pseudonimem? To Tomek?
- Nie, to nie on. On był wtyczką, ale nie w tej sprawie. I Mochowski już dawno siedzi w więzieniu, pamiętasz?
- Więc o co w takim razie w tym wszystkim chodzi? Już nic nie rozumiem. Przecież ten porywacz wyraźnie mówił abym pozdrowiła Irosa. Ty nim jesteś i on musiał o tym wiedzieć. Wiedział też, że jestem twoją żoną bo inaczej by mnie o to nie prosił. Co wspólnego ma Jacek, Mocha i ten cały Górski?
- Ja też nie jestem już pewien. Powiedz, jesteś przekonana, że to jego widziałaś? Być może to był czysty przypadek, choć jakoś trudno mi uwierzyć, że jakikolwiek sklep chciałby zatrudnić byłego recydywistę w charakterze ochroniarza.
- Tak, jestem. Na dodatek on wyraźnie sugerował mi fakt, iż porwą Kubusia. Tylko ja wówczas nie zwróciłam na to uwagi. On wiedział, że go porwą. A więc musiał mieć z tym coś wspólnego.
 - Karola, urodziny Kubusia były dwa miesiące temu- Łukasz nadal pozostawał sceptyczny.
- Wiem.- Mnie ten fakt też przerażał. Bo oznaczało to, że cała ta operacja była bardzo dobrze zaplanowana ponad 60 dni temu. To było nie do uwierzenia.- Ale sprawdź to. Proszę uwierz mi.
- Wierzę ci, Karola. A teraz wybacz, muszę już iść. Ty zostań w domu i nigdzie nie wychodź. W nocy zainstalowałem ci w telefonie namierzacz sygnału więc nawet jeśli porywacz zadzwoni na twoją komórkę to i tak jeśli potrzymasz go na linii wystarczająco długo go odnajdziemy.
- A ty? Gdzie idziesz?
- Mówiłem ci, że muszę porozmawiać ze swoją wtyczką. On powie mi czy jestem już spalony dla Bajkowskiego. To znaczy córki gangstera którego chłopaka udawałem. I czy porwanie Kuby na 100% ma z tym związek a jeśli tak to kto może go więzić.
- Ale jeśli on zadzwoni? Nie chcę być sama. Poza tym chciałeś z nim porozmawiać.
 - Wiem, ale to będzie musiało zaczekać. Musimy działać szybko. Ale tak jak mówiłem poinformuj go o tym, że Iros chce z nim gadać. A jeśli chodzi o towarzystwo to dzwoniłem już do mamy. Przyjedzie do ciebie.
- Łukasz…
- Muszę iść, Karola. – Zostając sama z mętlikiem w głowie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie miałam już pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Jedno było pewne: wszystko miało związek z Łukaszem. Albo z moją przeszłością i Jackiem. Być może wszyscy się mylili, może to dawny kumpel Jacka by się na nim odegrać postanowił porwać mi syna? Nie, natychmiast odrzuciłam tę myśl. Przecież od dawna nie utrzymuję z nim kontaktu i on musi o tym wiedzieć skoro mnie obserwował. Na dobrą sprawę nawet nie wiem czy Bończak jeszcze żyje… Westchnęłam ciężko. Mochowski. Od kilku lat po udanej prowokacji udało się go ująć na gorącym uczynku i zamknąć w więzieniu. Czy jednak tak wielki narkotykowy boss nie pozostawił na wolności swoich współpracowników? Przecież wielokrotnie odgrażał się, że zemści się na Jacku, na Łukasza i na innych wtyczkach które posłały go do pierdla jak się wyraził. Ale dlaczego więc miałby czekać do tej chwili? Czyżby dla zmyłki? Bo po kilku latach nikt nie powiąże porwania Kuby z jego osobą tak jak teraz? Gubiłam się już w swoich domysłach. Jeszcze do wczorajszego wieczoru sprawa wydawała mi się być taka prosta, gdy sprowadziłam porwanie do rangi zwykłego przestępstwa dla okupu. Ale teraz okazało się, że nie o to tu w tym wszystkim chodzi. A więc o co?
Porywacz zadzwonił dokładnie w południe. Tym razem jednak z innego numeru.
- No i jak? Pozdrowiłaś ode mnie Irosa?- Zaczął.
- Nie zrobiłam tego, bo nawet nie wiem jak się pan nazywa.- Siliłam się na spokój.- Co z moim synkiem?
- Żyje.
- Chcę go usłyszeć.
- W twojej pozycji chyba nie masz prawa niczego żądać, nie sądzisz?
- Chcę tylko się upewnić, że mam powód by wdawać się z panem w pertraktację.- Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. Przez moment bałam się, że facet się rozłączy, ale nie zrobił tego. Spojrzałam na wyświetlacz. Minęło dopiero dwadzieścia sekund…
- Dobrze. Ty mały, powiedz coś. Ogłuchłeś? Gadaj. To twoja matka.- Zamiast głosu usłyszałam cichutkie kwilenie.
- Kochanie to ty?- Mój głos zaczął niepokojąco drzeć.- Kubuś, Kubuś nie płacz.
- Mama!
- Synku, Boże. Mój kochany…
- Słyszałaś lala. A teraz uważnie mnie posłuchaj. Nie będę mówił żadnych glin ,bo Iros jest jednym z nich i z pewnością w porwanie jest zaangażowane całe biuro. Ale przekaż  mu, że jeśli chcecie odzyskać syna żywego ma stawić się we wskazane przeze mnie miejsce. Zrozumiałaś? Trochę sobie z nim pogadamy.
- Dobrze. On też chciał z panem rozmawiać. Kiedy ma nastąpić to spotkanie?
- Zadzwonię jutro. Wtedy podam ci dokładne informacje.
- Nie, chcę odzyskać synka jak najszybciej. Proszę mi poz…
- Jutro lalo. Tylko pamiętaj: ostrzegam że gliny nie mają się w to mieszać. Iros zrozumie, że z nami się nie zadziera.- Dodał tylko i znów rozłączył się znienacka. Ale nie było to dziwne.  W końcu jeszcze kilka sekund i udałoby się go namierzyć. Nie był głupcem.
Łukasz wrócił jakiś czas później z teściem i teściową.  Poinformowałam ich o telefonie porywacza i puściłam przebieg rozmowy. Pan Kowalski był wyraźnie zdenerwowany, że nie udało mi się zatrzymać kidnapera na linii tak by go namierzyć. Ale mój mąż stanął w mojej obronie.
- Zrobiła wszystko co było w jej mocy. Teraz musimy tylko czekać.
- Chyba nie zamierzasz spełniać ich żądania? Łukasz, Łukasz przecież nie możesz zrobić wymiany, to samobójstwo!
- Nie pozwolę by mój syn przeze mnie zginął.
- Przecież to nie twoja wina. To wszystko…
- Co macie na myśli mówiąc o wymianie?- Wtrąciłam się.
- To, że Łukasz chce zając miejsce Kuby.- Słysząc to nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Z jednej strony poczułam ulgę na myśl o tym, że mój synek znów będzie ze mną, z drugiej…mój mąż miał zająć jego miejsce. Mogłam się tylko domyślać, że nie skończyłoby się tylko na rozmowie jak powiedział porywacz.
- Nie możesz tego zrobić. To nie rozwiąże problemu.
- Być może. Ale może to Górski porwał Kubę .- Kłócili się, a ja słysząc to poczułam, że coś jest nie tak. To uczucie, że coś ci umyka, że powinieneś coś zauważyć, powiązać fakty…
„Jutro lalo”
„Czekaj na instrukcję, paniusiu. W odpowiednim czasie wszystko wyjaśnię.” No jasne!
- To nie może być Górski.- Ponownie zabrałam głos. Obaj mężczyźni zamilkli.
- Co masz na myśli?
- Facet w pierwszym telefonie zwracał się do mnie używając zwrotu: paniusiu. Ten dzisiaj: lalo. Obaj mieli zniekształcone głosy, więc nie mogłam ich rozpoznać, ale ręczę że jest ich przynajmniej dwóch.
- Więc może Górski z kimś współpracuje.- Skomentował to teść.
 - Albo zrobił to raczej ktoś kto odkrył moją tożsamość policyjnej wtyczki.- Odparł Łukasz.
- Tego nie możesz być pewien. Twój informator się nie zjawił.
- Nie domyślasz się dlaczego tato? Przecież skoro ja jestem spalony on też.- A więc innymi słowy, nie żył, pomyślałam.Włos zjeżył mi się na głowie.
- To nic pewnego.
- Nie, musimy iść tym tropem. Tylko pamiętaj, że jeśli nie wrócę a Kuba mimo to się nie znajdzie to masz kontynuować poszukiwania.
- Co ty mówisz synku- Głos zabrała pani Kowalska.- Włodzio ma rację. Nie możesz tam iść.
- Muszę.- Łukasz spojrzał na mnie, a ja nie mogąc tego wytrzymać spuściłam wzrok. Czego ode mnie oczekiwał? Że wyrażę gwałtowny protest? Że nie zgodzę się na wymianę? Przecież nie mogłam wybierać między synem a mężem. A jeśli już miałabym dokonać wyboru to wybrałabym Kubusia. On był słabszy.- To jedyne wyjście.
- Nie. Poczekamy aż Karina coś powie.- Zaprotestował mój teść.
- Ona nic ci nie powie. Poza tym…
- A więc ta kobieta się znalazła? Co mówiła? Czemu mi o tym nie powiedziałeś?- Napadłam na męża.
- Znaleźliśmy ją kilka godzin temu, zaraz po moim odejściu i przesłuchali dwaj funkcjonariusze. Ona mówi, że nic nie wie na ten temat dlatego chciałem zrobić to osobiście. Najpierw jednak przyjechaliśmy tutaj.
 - A więc jedźmy. Jeśli ona coś wie to…
- Karola, ty musisz zostać tutaj.
- Dlaczego? Przecież też mam prawo brać w tym udział. To dotyczy mnie w takim samym stopniu jak ciebie.
- A co jeśli porywacz się odezwie a ciebie nie będzie?
- Więc zostanie tu twoja mama. A poza tym to ma zadzwonić jutro a ja będę miała komórkę ze sobą.
- Kara, przykro mi ale nie.
- Łukasz.
- Mój syn ma rację.- Poparł go pan Władysław- Nie możesz uczestniczyć w przesłuchaniu przestępczyni.
- Dlaczego? Nawet jeśli ona ma coś wspólnego z porwaniem mojego syna?
- Tak, a raczej przede wszystkim dlatego. Poza tym to niezgodne z procedurami.- Nie dali mi się przekonać, więc pokonana zostałam w domu z panią Mariolą. Jednak nie rozmawiałyśmy. Obie pogrążone we własnych myślach starałyśmy się jakoś trzymać.
Wieczorem, zanim położyłam się spać po raz pierwszy od dłuższego czasu pomodliłam się. Nie miałam pojęcia czy to coś da czy Bóg w ogóle wysłucha mojej prośby, ale każda próba była dla mnie dobra. Przynajmniej w niczym tym nie zaszkodzę.
Nazajutrz rano, wstałam bardzo wcześniej by porozmawiać z Łukaszem o tym co odkryli. Jednak o dziwo nie spotkałam go w sypialni. Zamiast tego w kuchni na kuchennym blacie leżał list.
„Karola, wróciłem do domu tylko na chwilę, ale nie chciałem cię budzić więc zostawiam tą krótką wiadomość.
Miałaś rację z tym Górskim: jest powiązany z tą sprawą. Rozmowa z Kariną wiele nie wniosła tyle, że dowiedziałem się iż prawdopodobnie siatka Mochowskiego współpracowała z rozpracowywaną przeze mnie Bajkowskiego i to oni wspomagali ich swoją działalnością narkotykową. Teraz zamierzam sprawdzić powiązania obu tych spraw i znaleźć właściwe spoiwo zanim nastąpi kolejny telefon od porywacza. Nie wiem kiedy wrócę, ale postaram się to zrobić jak najszybciej.
Łukasz
Z końcem listu poczułam jak odchodzi ze mnie całe powietrze. A więc przeszłość wróciła do mnie niczym bumerang. Jacek, Łukasz, porwanie, napad na bank…to wszystko było stanowczo za dużo jak na moje barki. Poczułam się mała i nic nie znacząca nie mogąc powiązać wszystkich faktów. Bo co to niby oznaczało? Że Łukaszowi udało się w końcu znaleźć górę dla której pracuje Bajkowski? Że rozwiązał swoją kolejną sprawę kosztem naszego syna? Że narkotykowy boss (a raczej jego współpracownicy) mszczą się jednocześnie za przeszłość i teraźniejszość?
Aby się uspokoić weszłam do pokoju Kubusia. Małe pomieszczenie nadal zachowało jego lekko słodki zapach owocowego szamponu do włosów. Spojrzawszy na puste łóżeczko dotknęłam jego ram wyobrażając sobie, że leży tam malutkie męskie ciałko. Ale w głowie usłyszałam tylko pełen cierpienia płacz dochodzący z głośnika telefonu. Bo on cierpiał. Ci przestępcy robili mu krzywdę samym tylko przetrzymywaniem go. Przecież to był dwulatek na miłość boską. Mały chłopiec, który ledwo potrafił sklecić dwa krótkie słowa. Który z pewnością był przerażony całą tą sytuacją.
Co mogłam zrobić by go uwolnić? Nic. Tylko siedzieć i czekać czując się bezużyteczną figurką. Siedzieć na krześle i modlić się że tym razem wraz z powrotem Łukasza w domu zjawi się również mój mały synek.
Tylko, że to było marzenie ściętej głowy, które z każdym dniem oddalało się coraz bardziej. Bo Karina nie chciała nic powiedzieć. A to iż CBŚ wiedziało już kto dokonał porwania nie znaczyło, że łatwiej odnajdzie Kubusia. Wydawało mi się, że skupiają się nie na tym co powinni. A powinni przycisnąć Karinę. Gdybym tylko mogła z nią porozmawiać, myślałam. Ale Łukasz stanowczo się temu sprzeciwił. A może bał się, że ta kobieta wyzna mi o nim coś złego? Albo ta cała Karinka w ogóle nie wiedziała iż jej Iros ma żonę i dziecko, a całe te porwanie to jej inicjatywa? Tyle miałam pytań, a każde pozostawało bez odpowiedzi.
Aż do kolejnego telefonu porywacza (tzn jednego z nich) nic się zmieniło. Facet podał miejsce spotkania następnego dnia w nocy o drugiej, ale mimo iż Łukasz zjawił się tam sam, nikt do niego nie podszedł, a czwarty dzień nie wniósł nic nowego. Śledztwo utknęło w martwym punkcie, choć funkcjonariusze odkrywali coraz to nowe lecz nieważne fakty.
Nie mając niczego do roboty rozmyślałam wiele nad całą sytuacją i tym co do tej pory ustalono: najprawdopodobniej Górski należał do jednego z porywaczy, bo w tej okolicy od tygodnia nikt go nie widział, a jedna z ekspedientek pamiętała, że kupował duże ilości jedzenia w puszce i soki dla dzieci. Widocznie przygotowywał się do porwania.
Drugim był najprawdopodobniej Radosław Pajęczak lub Karol Ludwicki. Tego agencji nie byli w stanie stwierdzić na pewno. Dla mnie jednak nazwisko nie było ważne, bo i tak nie znałam żadnego z nich. Pozostawała jeszcze kwestia Górskiego…
Łukasz powiedział, że Jacek był dawniej jego przyjacielem; że razem napadli na bank w Gdyni. Musiał więc go dobrze znać. Teraz pewnie nie utrzymują kontaktu, ale…W końcu mnie olśniło. Już wiedziałam co powinnam zrobić i kto może mi pomóc. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że obecność Jacka zirytuje mojego męża. Ale w końcu robiłam to dla syna.
Problem polegał na tym, że nie miałam jak się z nim skontaktować. Na szczęście Łukasz zostawił niezabezpieczonego laptopa. Jako agent CBŚ miał wgląd do dawnych spraw i musiał mieć kontakt ze świadkami koronnymi, choć nie sądziłam by to on bezpośrednio zajmował się z Jackiem zważywszy na fakt, iż był moim byłym facetem. Ale tak jak się spodziewałam, znalazłam tam numer telefonu Bończaka.
Wybierając go i czekając na połączenie czułam dziwną ekscytację. Jak zareaguje Jacek na mój telefon? Co jeśli mnie zignoruje lub nie będzie miał ochoty pomóc? Albo w ogóle nie odbierze? Tym ostatnim nie musiałam się jednak martwić, bo w słuchawce usłyszałam dobrze znany mi głos:
- Tak słucham?- Nie odezwałam się. Z nerwów poczułam suchość w gardle.- Halo?
- To ja Tomek. Karolina. Dzwonię, bo…musisz mi pomóc.

15 komentarzy:

  1. Boże, czytam, czytam, czytam i przezywam jak bym była w centrum tych wydarzeń!
    Gratulacje, szczere gratulacje.
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając, zapominam o Bożym świecie. Tak samo jak koleżanka u góry czuje się jakbym była w centrum wydarzeń. Robi się coraz ciekawiej, bardzo fajnie, bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję że Łukaszowi się nic nie stanie a jacek nie namiesza w ich życiu tylko ewentualnie pomoże

    OdpowiedzUsuń
  4. genialne! czekam dalej!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku jejku jejku! nie mogę się doczekać kolejnej części! Tomek-Jacek znów pojawi się w ich życiu, mam nadzieję, że pomoże im odnaleźć Kubusia, ale Karolina i tak będzie z Łukaszem! (najwspanialszy facet :D )

    OdpowiedzUsuń
  6. Ajj robi się ciekawiej ^^ kiedyś byłam za Jackiem - Tomkiem, ale teraz mam nadzieję, że Karola zostanie z Łukaszem i jemu i Kubusiowi nic się nie stanie. Czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja uważam wręcz przeciwnie Karolina nie powinna być już z Łukaszem ani nawet z Tomkiem- Jackiem bo to nie są faceci jej warci. Ja czekam na tego trzeciego faceta o którym wspomniała wróżka i wiem że napewno wiele namiesza i będzie bardzo ciekawie. Czekam z niecierpliwością <3 Ana.

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam i czekam i nie mogę się doczekać. Codziennie sprawdzam czy nie dodałaś. Ja uważam, że Karolina zostanie z Łukaszem. A ten trzeci facet to już dawno się pojawił w akcji opowiadania bo to... Kubuś :) bo która kobieta najbardziej na świecie nie kocha swojego dziecka i przecież Kubuś odszedł, czyli został porwany, a to znaczy, że przepowiednia wróżki się spełniła :) pozdrawiam roksana

    OdpowiedzUsuń
  9. Karolina z Łukaszem <3 Ale Jacek może namieszać, coś się musi dziać! czekam na kolejną :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Z góry bardzo przepraszam ale z przyczyn technicznych dalszą część zamieszczę trochę późnej~najprawdopodobniej dopiero w piątek lub w sobotę bo wtedy mój komputer zostanie naprawiony (a przynajmniej tak sądzi serwisant) Tak się złożyło ze napisałam cała kolejna.część i mam ja właśnie na.zepsutym laptopie. Dobra wiadomość.jest taka ze zaczęłam już pisanie.kolejnej więc gdy się pojawia to od razu dwie. Tak więc proszę wszystkich o cierpliwość i wyrozumiałość (oraz zigonowowanie ewentualnych błędów ortograficznych bo pisze.z komórki). Poza tym już teraz mogę powiedzieć ze w kolejnych dwóch częściach przewiduje wiele niespodzianek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że dziś nie dało rady, trudno, czasami tak bywa :) Pozdrawiam!

      Usuń
  11. długo będziesz jeszcze nas trzymać w niepewności?! haha :D ok, czekamy na niespodzianki :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie sie wydaje, że Jacek poswieci życie i umrze w tej całej akcji.

    OdpowiedzUsuń
  13. czekam czekam :D

    OdpowiedzUsuń