Kolejna część będzie krótka, ale uznałam że przed moim urlopem coś powinno się pojawić.
Jezu, jaki z ciebie kretyn! Ile ty ją znałeś co? A jeśli nawet chciałeś brać ślub po paru dniach znajomości trzeba było do diabła mi powiedzieć!
W końcu po co zawracać sobie głowę jakąś pieprzoną intercyzą, prawda?
Dbanie o twoje sprawy to moja cholerna praca! Jak jednak mam to robić gdy mi wszystko utrudniasz?!
Słowa obcego mężczyzny, które podsłuchała Hanka sprawiły że z trudem przełknęła ślinę. Choć kiedyś przemknęła jej już przez głowę myśl, że na ich ślubie to właśnie Hubert wyszedł jak Zabłocki na mydle, nigdy nie poświęcała jej więcej uwagi skupiając się wyłącznie na tym jak wiele to ona ryzykuje.
I przede wszystkim zupełnie zapomniała, że pochodzą z dwóch różnych światów.
Boże, przecież on był sławny, należał do osób publicznych i z pewnością miał pieniądze co sugerowały słowa rzeczonego Adriana. Ba, przecież lekko ręką dał jej od tak 100 tysięcy złotych! Dlaczego nigdy nie przyszło jej więc do głowy jak wiele Skrzynecki stawia na szali? Najśmieszniejsze było to, że do niedawna wydawało jej się, iż to właśnie ona ma więcej do stracenia. A czymże było jej serce wobec utraty przez Huberta reputacji w wyniku pospiesznego ślubu albo majątku na który pracował całe życie? Przecież jego menadżer miał rację: tajemniczy ślub nie stawiał motywów jej działania w dobrym świetle.
- Możesz już wyjść.- Usłyszała w pewnej chwili znajomy głos całkiem wybijając się ze swoich myśli. Jego właściciel znajdował się co prawda niedaleko, ale ona postanowiła udawać, że wcale nie chowa się za stojakiem na parasolki. W końcu nie było możliwości żeby mąż ją tutaj zobaczył, prawda?- Wyłaś Hanka.- Zwłaszcza, że było już ciemno. Hubert na bank ściemniał. Nie, lepiej niech zostanie na swoim miejscu: tylko w ten sposób jej podsłuchiwanie się nie wyda. Jeśli teraz wyjdzie tym samym przyzna się do tego co robi.-Mam po ciebie iść za ten stojak?- Cholera, a jednak wiedział gdzie jest.
- To nie będzie konieczne.- Mrugnęła cicho zanim wyszła, zawstydzona, że jej zachowanie dostało dostrzeżone. Tyle wygrać, że tego całego Adriana nie było z Hubertem: musiał zostać jeszcze na zewnątrz na werandzie.- Przepraszam, nie chciałam podsłuchiwać.
- Nieważne. Żałuję, że to słyszałaś ze względu na usłyszaną treść, nie dlatego że mam przed tobą jakieś tajemnice. Idziemy coś zjeść? Przyznam ci, że po tych całych zakupach a potem zwiedzaniu mieszkania zgłodniałem.
- Jasne.- Odparła udając entuzjazm, którego wcale nie czuła. Mimo wszystko chyba udało jej się zwieść Huberta paplając o nowym mieszkaniu. Przynajmniej do czasu kiedy między jednym oddechem zachwalającym podwieszany sufit w łazience a narzekając na nieszczelne okno na balkonie wypaliła:- Do diaska, czemu nie dałeś mi do podpisania tej intercyzy?
- Co?
- W oczach postronnych zapewne wygląda to tak jakbym cię wykorzystała. A ja nie chcę twoich pieniędzy.- Powiedziała zdecydowanie po czym się zaczerwieniła.- Poza tymi które mi już dałeś na walkę z Kacprem, rzecz jasna. I które jak już kiedyś mówiłam zamierzam ci oddać w ratach gdy tylko Oaza zacznie lepiej prosperować.
- Prawdę mówiąc sam o tym zapomniałem.
- Jak można zapomnieć o czymś takim? Przecież mogę cię ogołocić z połowy majątku!- Zamiast odpowiedzieć od razu, po przełknięciu kęsa sałatki odparł:
- Przecież powiedziałaś, że nie chcesz moich pieniędzy.
- Ale mogę tylko oszukiwać! Skąd wiesz czy to nie moja przewrotna gra?
- Nie wiem dlaczego, ale akurat o to się nie martwię.- Powiedział szczerze, bo naprawdę tak myślał. Owszem, widział w ich związku masę przeszkód czy rzeczy do poprawy: ani przez chwilę jednak nie przemknęła mu przez głowę myśl, że Hanka może chcieć wykorzystać go pod względem finansowym. Nie po tym jak dzielnie radziła sobie z zarządzaniem hotelem, jak nie godziła się na ślub z Kacprem który przecież miał swoją dobrze prosperującą firmę i mógł ją zabezpieczyć finansowo czy skromnie żyła wypłacając sobie jedynie tyle ile wystarczało na przetrwanie (co usłyszał przypadkiem od jednej z koleżanek Hanki podczas swojego ostatniego pobytu w hotelu). To po prostu nie był ten typ kobiety. Świadczyło o tym zresztą jej wielkie oburzenie.
Ale przecież sześć lat temu, również byłeś pewny jej miłości która okazała się zwykłym zauroczeniem i zabawą, podszepnął jakiś głosik w głowie wzbudzając chwilową wątpliwość, która zniknęła równie szybko jak się pojawiła.
- Ja…ja mogę ją podpisać.- Odezwała się ponownie Hanka.
- Hm?
- No…tę intercyzę.
- To nie będzie konieczne.
- Ale ja nalegam. Nie chcę żeby kiedy dojdzie do naszego rozwodu pojawiły się w tej kwestii jakieś wątpliwości.
- Jesteśmy małżeństwem mniej niż tydzień a ty już mówisz o rozstaniu?
- Rozmawiajmy poważnie, Hubert.
- Bardziej poważny nie mogę już być.- Roześmiał się. Zaraz jednak zmarkotniał widząc jej minę.- Ty tak serio? Naprawdę aż tak się tym przejęłaś? A co z hotelem którego jesteś współwłaścicielką? Nie boisz się, że ci go zabiorę?
- Mam tylko niewielki udział. Poza tym dostałam go w spadku, więc i tak nie wchodziłby do masy małżeńskiej w razie podziału.
- Więc chyba rzeczywiście mogę zostać na lodzie.- Odparł rozbawiony mężczyzna słysząc jej odpowiedź.
- To nie jest zabawne, Hubert.
- Mężu.
- Co?
- Mogłabyś w końcu tak zacząć się do mnie zwracać, droga żono.- Wyjaśnił wzbudzając w niej irytację. Zrozumiała jednak, że Hubert albo nie widzi problemu w swoim braku zabezpieczenia finansów, albo nie chce teraz o tym rozmawiać. W obydwu przypadkach nie mogła teraz uzyskać satysfakcjonujących ją odpowiedzi dlatego zdecydowała się porzucić temat. Inna kwestia, że zdała sobie sprawę, iż to nie z mężem powinna rozmawiać na ten temat.
- Kiedy chcesz żebyśmy wprowadzili się do nowego mieszkania?- Choć jej nagła dezercja go zaskoczyła, nie skomentował tego.
- Jutro zajmę się dokupieniem jeszcze paru drobiazgów i sprawdzeniem wszystkiego. Najpóźniej do końca tygodnia chciałbym by wszystko było dopięte tak by po naszych odwiedzinach u Dominika móc tam zamieszkać.
- Myślałam, że z powodu twojej choroby nie będziemy tam jechać.
- Skąd, czuję się już dobrze. Poza tym już jestem ciekaw ich min gdy zjawię się tam z tobą w roli żony.
- Ja niekoniecznie.
- Z tego co pamiętam chyba ich polubiłaś. A oni ciebie. Zwłaszcza Miłosz.- Dodał po chwili Hubert przypominając sobie ile razy przyjaciel próbował odciągnąć go od Hanki bojąc się, że on uczyni z niej tylko wakacyjną miłostkę.
- Z tego co pamiętam polubili mnie jako właścicielkę hotelu, a nie twoją żonę.
- Pijesz do Adriana? On też cię polubi. Tylko ma czasem kij w tyłku, przyzwyczaisz się do tego. Poza tym przede wszystkim powinno ci zależeć na tym by to twój mąż cię lubił i nie przestał lubić. Mało zjadłaś, nie jesteś głodna?
- Nie bardzo. Pójdę już do siebie na górę.
- Czekaj, ja też już kończę. Idę z tobą.- To dziwne, ale Hania zupełnie nie spodziewała się takich słów.
- Ty nie jesteś jeszcze śpiący? Dochodzi jedenasta. Lepiej będzie jak też pójdziesz spać.- Zaprotestowała zastanawiając się skąd te zdenerwowanie. Chociaż przecież doskonale znała jego powód. Tyle, że sądziła iż ma przynajmniej jeszcze trochę więcej czasu na przygotowanie zanim ona i Hubert…
- Nie, spędziłem w łóżku ostatnie kilka dni. Z chęcią obejrzałbym jakiś film. Ty nie? Chyba, że jesteś naprawdę bardzo zmęczona, wtedy możemy od razu iść spać.
- Nie, film brzmi dobrze.- Odpowiedziała uspokojona, że Hubert wcale nie pomyślał o tym samym co ona.
- Obejrzałbym jakiś dreszczowiec albo thriller. Masz coś godnego polecenia w swoim repertuarze płyt?
- Czegoś poszukam.
- Świetnie, w takim razie skoczę jeszcze po maść do swojego pokoju i możemy rozpocząć seans.
Dziesięć minut później siedzieli na jej tapczanie wpatrzeni w ekran telewizora. Hania jednak nie była w stanie skupić się na fabule filmu, ponieważ sam fakt że Hubert siedzi tuż obok bardzo ją rozpraszał. Zwłaszcza, że znajdowali się tak blisko siebie, iż przy najmniejszym ruchu czuła dotyk jego ręki na swojej. Albo jego nogi na jej własnej. Nie sądziła żeby robił to celowo: niestety efekt był taki że za każdym razem wybijał ją tym z kolejnej próby skupienia się na oglądanej treści. Myślała też o tym co niedawno powiedział odnośnie braku intercyzy oraz zastanawiając się jak też będzie wyglądało ich wspólne mieszkanie pod jednym dachem.
I o tym, że kiedyś w końcu będzie musiała wypełnić swoją część warunków pod jakimi zawarli małżeństwo.
- Chyba nie chcesz się wymigać od nocy poślubnej?
- Ledwo trzymasz się na nogach.
- Zawarliśmy umowę.
- I wypełnię nią, ale gdy będziesz zdrowy. Będziesz miał nawet dwadzieścia swoich nocy poślubnych tylko teraz idź do łóżka.
- Obiecujesz?
- Tak.
Och, po jaką cholerę to powiedziała? Jakie dwadzieścia nocy?! Nie miała pojęcia jak wytrzyma jedną a co dopiero kolejne. Żałowała, że nie skonsumowali małżeństwa od razu w dniu ślubu. Teraz wszystko wydawało jej się jeszcze trudniejsze.
- Mam prośbę.- Usłyszała w pewnej chwili.
- Tak?- Odparła może tylko odrobinę zbyt nerwowo.
- Skoro i tak nie jesteś zainteresowana filmem, mogłabyś posmarować mi plecy tam gdzie krosty są jeszcze widoczne? Wciąż trochę mnie jeszcze swędzą.
- Nie możesz zrobić tego sam?- Spytała trochę wojowniczo ze względu na swoje ostatnie rozważania wyczuwając podstęp.
- Mogę, ale byłoby mi bardzo miło gdyby żona mi w tym pomogła. To jakiś problem?
- Skąd, po prostu wcześniej radziłeś sobie z tym sam i nie sądziłam…zresztą: nieważne.- Ucięła zdając sobie sprawę, że zareagowała zbyt gwałtownie.- To gdzie ta maść?
- Postawiłem ją na biurku.- Odparł jej Hubert. Korzystając z okazji Hania odsunęła się od niego wstając z łóżka. Potem wzięła do ręki rzeczoną maść udając, że uważnie studiuje jej etykietę podczas gdy jej mąż zdejmował koszulkę przez głowę.
- Gotowy?
- Nigdy nie byłem bardziej.- Zażartował przedtem biorąc głęboki oddech. To rozluźniło Hanię na tyle by choć trochę się uśmiechnąć. Sama już nie wiedziała dlaczego tak bardzo się denerwuje. Przecież kiedyś będzie musiała spędzić noc z Hubertem, nie mogła tego uniknąć. Inna sprawa, że ta myśl nie była jej tak zupełnie niechętna. Owszem miała pewne obawy i kompleksy, ale sądząc po swojej reakcji na pocałunki Huberta wiedziała że to nie będzie dla niej nieprzyjemne. Poza tym w tej chwili wcale tego od niej nie żądał. A mimo to była zdenerwowana widząc go bez koszulki. To przecież tylko gołe plecy, mówiła sobie w myślach by się uspokoić. Które na dodatek już wcześniej widziała. Tyle, że teraz Hubert wydawał się być jakby szerszy i bardziej umięśniony niż dwudziestoczterolatek, którego znała. A jego klatka piersiowa…dość powiedzieć, że miał modelową sylwetkę faceta z reklamy której nie dało się niczego zarzucić.
- Więc dobrze, odwróć się.- Pierwsza partia zimnej maści spadła na niewielką już tylko lekko zaczerwienioną plamę na karku. Zauważyła przy tym, że ciało Huberta od razu się spięło. Postanawiając skupić się na swoim zadaniu starała się nie zauważać, że znajduje się w bliskim otoczeniu półnagiego mężczyzny, który od niespełna tygodnia był jej mężem a z którym jeszcze nawet nie spała. I który bardzo jej się podobał.
I który kiedyś złamał jej też serce, więc powinna na niego uważać.
- Gotowe.- Oznajmiła szybko kończąc swoją „pracę”. W odpowiedzi Hubert odchylił głowę do tyłu.
- Pięknie dziękuję, droga żono.- Powiedział jednocześnie cmokając ją w policzek. A potem drugi gdy na jej ustach pojawił się uśmiech. Potem spojrzał jej w oczy przenosząc wzrok na usta. I choć Hanka chciała się odsunąć siła spojrzenia Huberta sprawiła, że nie była w stanie. Inna sprawa, że uwielbiała jego pocałunki.
Pierwsze dotknięcie ich ust było delikatne, bardzo powolne, niemal niespieszne. Dopiero wtedy Hubert przechylił się jeszcze bardziej by móc pocałować ją tak jak tego pragnął. Potem wygodnie umościł swoją głowę na jej nogach.
- O czym tak wciąż myślisz?- Spytał z takiej pozycji patrząc w górę w jej oczy.
- O niczym ważnym.
- Przecież widzę, że nie możesz skupić się na filmie.
- Zdaje ci się.- Skłamała.- A ty załóż tę koszulkę zanim cała moja praca pójdzie na marne. I tak pewnie wysmarowałeś mi tym białym paskudztwem całe spodnie.
- Jesteś dzisiaj bardzo drażliwa i zupełnie niewrażliwa na krzywdę chorego.
- Przecież sam niespełna pół godziny temu powiedziałeś, że jesteś już zdrowy.
- Powiedziałem, że jestem „prawie” zdrowy, a to różnica.
- Zwykła kosmetyka słowa.
- Patrzcie ją: jeszcze parę dni temu obiecywała przed urzędnikiem, że będzie mnie pielęgnować w zdrowiu i w chorobie a teraz martwi się pobrudzonymi spodniami?- Spytał retorycznie Hubert jednocześnie poruszając łopatkami by jeszcze bardziej wysmarować jej dżinsy.
- W tekście przysięgi Urzędu Stanu Cywilnego nie było o tym mowy, to nie opera mydlana.- Odparła Hanka próbując się od niego odsunąć.
- Ale obiecywałaś, że uczynisz wszystko by nasze małżeństwo było zgodne i szczęśliwe.
- Ty też, a niestety zamiast tego siedzę tutaj nieszczęśliwa słuchając twojego jęczenia.
- Zołza.
- Robię to dla twojej próżności: w innym przypadku pozostaną ci paskudne ślady po krostach. I jak wtedy będziesz kusił i przyciągał spojrzenia innych kobiet na plaży?
- Wystarczy mi, że będę przyciągał twoje. A widzę, że już teraz nie możesz oderwać ode mnie wzroku. Może odrobina szpetoty przyniesie mi nawet trochę ulgi.
- Uff, więc już nie muszę się z tym kryć? A myślałam, że jestem taka dyskretna. – W udawanym zaskoczeniu Hania otworzyła szeroko oczy, a potem się roześmiała. Po chwili zadowolony z siebie Hubert do niej dołączył, ciesząc się że udało mu się ją w końcu rozbawić. Jak ją znał pewnie wciąż gryzła się tą intercyzą. Wraz z tą myślą poczuł złość na Adriana nie za to jak na niego naskoczył, ale za to że jego żona była tego świadkiem.
Inna sprawa, że takie dziecinne droczenie się przypomniało mu dawne żartobliwe potyczki z Hanką, które przecież tak bardzo uwielbiał. Zresztą jak całą Hankę, która w taki sam łagodny choć stanowczy sposób gasiła jego zbytnie zapędy bądź nadmierną bliskość sześć lat temu.
Dlatego tym bardziej zdziwił się, że gdy w końcu „uwolniła się” z jego ciężaru, zamiast się odsunąć zawisła nad nim przez chwilę, nachyliła się i pocałowała. I choć początkowo również w tym geście wyczuł próbę podpuszczenia go, szybko przekonał się, że nie to było celem jego żony gdy tylko jej drobne dłonie spoczęły na jego ramionach a potem plecach. Nie dał się długo namawiać przejmując inicjatywę nad pocałunkiem, który zapoczątkowała. A raczej próbując, bo Hanka nie pozwalała mu na to sama chcąc dyktować warunki. Gdy w końcu, z braku oddechu, odsunęła się od niego, miała bardzo zadowoloną z siebie minę. Nie pozwolił jej jednak na długi tryumf składając pocałunek na jej szyi, policzku i tym cudownym pieprzyku koło ucha dopiero wtedy wracając do jej ust.
Ale tym razem to on dowodził i nadawał mu tempo.
Kwestią czasu było kiedy ta zabawa przestanie być tylko droczeniem się o dominację. I choć Hubert jeszcze dzisiejszego ranka postanowił, że chce pierwszą wspólną noc spędzić z żoną w ich nowym mieszkaniu (uważając to za cudownie ckliwy i romantyczny gest), teraz zupełnie o tym zapomniał. Pragnął Hanki o sześć długich lat za długo by czekać jeszcze kolejną dobę. Nie przestając jej całować delikatnie popchnął ją na łóżko tak by przyjęła pozycję leżącą. A gdy wówczas oplotła jego nogi swoimi zyskał pewność, że nie będzie w stanie się powstrzymać.
Hania przestała myśleć już z chwilą gdy pocałowała Huberta pozwalając sobie zapomnieć o własnych obawach czy rozterkach, które były niczym więcej jak tylko strachem przed czymś nowym. Bo przecież chciała tego: chciała by Hubert ją całował i dotykał, by ona mogła robić to samo, by ich oddechy się mieszały a ich dźwięk…Och, nigdy nie podejrzewałaby że nawet to może być niezwykle seksowne i powodować przyspieszenie jej pulsu. A przynajmniej gdy poczuła jak dłonie Huberta dotykają jej brzucha, który natychmiast pokrył się gęsią skórką, a potem błądzą troszeczkę wyżej zaledwie muskając dolną część jej stanika…
A potem usłyszała dźwięk komórki wibrującej gdzieś niedaleko jej prawego biodra. I nagle jej całe zdenerwowanie wróciło.
Nigdy nie pozwól żadnemu mężczyźnie na to by poznał twoje prawdziwe uczucia. On zawsze to wykorzysta wiążąc cię przy sobie siłą pożądania. Wtedy musisz być wyjątkowo ostrożna.
Echo słów wypowiedzianych przez matkę wróciło do niej, zupełnie tak jakby właśnie wypowiedziała je na głos stojąc w tym pokoju i patrząc na nią karcącym wzrokiem. Co ona do diaska robiła?
- Hubert? Twój…telefon.- Udało jej się wypowiedzieć między kolejnymi pocałunkami. Jego jedyną odpowiedzią było niewyraźne mrugnięcie.- Dzwoni. Ktoś do ciebie dzwoni. – Powtórzyła już głośniej normalnym głosem. Potem z trudem przełknęła siłę i wzięła głęboki wdech gdy Hubert oddalił się od niej lokalizując swoją komórkę, którą później prawie wyrzucił na dywan nawet nie sprawdzając na wyświetlaczu kto usiłował się z nim skontaktować. Zaraz potem z powrotem nachylił się nad nią powracając do przerwanej czynności. Chwilę później Hania poczuła jak jej bluzka coraz bardziej unosi się ku górze wzbudzając w niej coraz większą panikę. – Przestań.- Poprosiła. I choć zdawało jej się, że jej protest był zbyt słaby i cichy, Hubert go usłyszał.
- Co się dzieje?- Spytał ją patrząc prosto w oczy.
- Ja…nie mogę dzisiaj.- Powiedziała uciekając przed nim wzrokiem. I tak czuła, że jest na przegranej pozycji, bo on wciąż nad nią górował trzymając w swoich objęciach. – Przepraszam.
- Dlaczego?- Bo nie jestem na to przygotowana. Bo boję się, że ta utrata kontroli nigdy nie minie emocjonalnie mnie od ciebie uzależniając. I dlatego, że to nie tak powinno wyglądać. To miała być tylko umowa podczas gdy ja czułam za dużo i zbyt wiele...
- Bo…po prostu nie mogę.- Odparła niczego właściwie nie wyjaśniając. Ale jak miała wyjaśnić mu przyczyny swojej dezercji i rosnącej paniki w głowie skoro sama jej nie rozumiała? Spodziewała się gniewu albo złości Huberta, do czego zresztą według niej miał pełne prawo, ale gdy w końcu odważyła się spojrzeć mu w oczy zobaczyła w nich tylko skupienie.
- To znaczy, że nie chcesz?
- Tak. To znaczy nie, po prostu…nie mogę. Teraz nie mogę. Rozumiesz?
- Nie. Myślałem i po twojej reakcji sądziłem, że też tego chcesz.
- I chcę, ale moje ciało…to znaczy teraz ja…- Nagły błysk w jego oczach sprawił że zamilkła.
- Masz miesiączkę.- Stwierdził domyślnie. Zawstydzona swoim kłamstwem spuściła wzrok, ale milcząc skorzystała z tej wymówki.- No trudno, rozumiem że wolisz poczekać. Chociaż mi to nie przeszkadza.
- Ale mnie tak.
- Dobrze, jak chcesz. Chociaż nie ukrywam, że w końcu chciałbym przypieczętować nasze małżeństwo spędzając noc z moją żoną.
- Wiem, i obiecuję ci że wypełnię swoje zobowiązanie i część umowy.
- Zobowiązanie?- Podchwycił.
- Wybacz dobór słów: jestem zdenerwowana.
- Nie musisz czuć się winna ani mnie przepraszać. Chociaż niewątpliwie sama zaczęłaś tę zabawę.- Zażartował Hubert po raz ostatni cmokając ją w usta. Cholera, nie tak mieli skończyć tę noc.- Pójdę spać do swojego pokoju. Tak chyba będzie lepiej.
- Dziękuję.
Gdy wyszedł Hanka odetchnęła z ulgą. Dopiero po kilku minutach zdała sobie sprawę z tego co ona takiego właściwie zrobiła.
- Świetnie kretynko. Zyskałaś parę dodatkowych dni kłamiąc w żywe oczy. Po co to zrobiłaś?!- Krzyczała na samą siebie wściekle zrzucając z łóżka poduszki. Sama już właściwie nie wiedziała jakie licho podkusiło ją do kłamstwa. Owszem, choć denerwowała się i obawiała pierwszej nocy z Hubertem to przecież w sporej części też tego chciała. Może gdyby po tym jak zaczęli się całować nie zadzwoniła ta przeklęta komórka sprawiając, że cała ta surrealistyczna sytuacja nabrała realizmu. I może wówczas do głosu rozsądku nie dotarłyby wszystkie wątpliwości i strachy kumulujące się w jej głowie niczym burzowe chmury. A tak zagmatwała i tak niełatwą sytuację jeszcze bardziej. Tym bardziej, że termin tej "prawdziwej" miesiączki zbliżał się za kilka dni. Ciekawe jak wytłumaczy to Hubertowi.
W normalnych okolicznościach poradziłaby się przyjaciółek, ale skoro były na nią obrażone nie miała co na nie liczyć. Z pewnością udzieliłyby jej rady i pomogły nawet wtedy, ale ona też miała swój honor. Ponadto nie wiedziałaby nawet jak poruszyć ten temat.
Znów czując złość na własną głupotę rzuciła się na łóżko nakrywając kołdrą.
- Idiotka,- Szepnęła znowu ganiąc się w duchu.- Po stokroć jestem idiotką.
Robi sie coraz ciekawiej. Kacpra coś nie ma, ale pewnie jak w końcu się pojawi to z jakas bombą! Nie moge się doczekać monentu aż między H&H w końcu zacznie się układać i skoncza te niedomowienia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę udanego urlopu :)
Nina
Oj Kacper będzie :) Ta cześć niestety byla za krótka żeby go zmieścić ale w następnej się pojawi. Poataram się aby kolejna juz była trochę dluzsza tal jak zazwyczaj.
UsuńPozdrawiam :)
Czekam z niecierpliwością!
UsuńPS. Jak po urlopie? :)
Nina
Wczoraj wróciłam i jak to zwykle po urlopie bywa bardziej zmęczona niż przed :) Ale biorę się dzisiaj za pisanie nowej części tak żeby móc ją opublikować do końca tygodnia, bo ostatnio bardzo zaniedbuję bloga.
UsuńPozdrawiam :)