Łączna liczba wyświetleń

środa, 13 stycznia 2016

Zwariowani lokatorzy: Epilog

WITAJCIE :) JAK SIĘ PEWNIE DOMYŚLACIE PO TYTULE (ALBO I NIE) TO JUŻ OSTATNIA CZĘŚĆ ZWARIOWANYCH LOKATORÓW. TAK JAK MÓWIŁAM SESJA ZA PASEM  A NIE CHCIAŁABYM ZOSTAWIAĆ TEGO OPOWIADANIA NIEDOKOŃCZONEGO. DLATEGO JEŚLI MACIE NIEDOSYT I UWAŻACIE ŻE ZBYT POBIEŻNIE WSZYSTKO OPISAŁAM CZY SPŁYCIŁAM TO PRZEPRASZAM- W PLANIE TEŻ MIAŁAM NAPISAĆ JESZCZE PARĘ ROZDZIALIKÓW, ALE NIE DAŁAM RADY. MIMO WSZYSTKO UWAŻAM, ŻE PRZYSPIESZONE ZAKOŃCZENIE JEST LEPSZE NIŻ JEGO BRAK.
CO SIĘ TYCZY KOLEJNYCH OPOWIADAŃ TO:
A) NIE MAM POJĘCIA KIEDY MOGĄ SIĘ POJAWIĆ
B) NIE MAM POJĘCIA CZY BĘDĘ KONTYNUOWAĆ WĄTEK BRYLANTOWEGO LICEUM, STWORZĘ COŚ NOWEGO CZY TEŻ ZAMIESZCZĘ JAKIEŚ KRÓTKIE OPOWIADANKA NA KILKANAŚCIE STRON KTÓRE OSTATNIO CHODZĄ MI PO GŁOWIE.
Z TYCH POWODÓW PROSZĘ WAS O CIERPLIWOŚĆ, BO NAPRAWDĘ W TEJ CHWILI CIĘŻKO MI COKOLWIEK OKREŚLIĆ, A JAK ZAUWAŻYŁYŚCIE WOLĘ NIE BRAĆ SIĘ ZA COŚ CZEGO NIE MAM ZAMIARU DOKOŃCZYĆ.
NA KONIEC ŻYCZĘ WAM MIŁEGO CZYTANIA.


Kilka tygodni później

Zacznę od tego, że tak jak to było do przewidzenia media rozpętały istny szum gdy dowiedziały się o naszym powrocie z Pawłem do siebie. Nazywały go spektakularnym, zaskakującym i niespodziewanym. Możecie wyobrazić sobie pełnych konsternacji żurnalistów, którzy nie mieli pojęcia jak opisywać zaistniałą sytuację. Gazety i portale internetowe były całkiem skołowane: niektórzy uważali że nasz związek to wciąż ściema, inne że jestem- o zgrozo- w ciąży lub że w zatwardziałego kawalera jakim był Fabisiak uderzyła wreszcie strzała amora i zakochał się na zabój (pełne były jednak niedowierzania, zwłaszcza ta trzecia wersja).
My właściwie całkowicie odcięliśmy się od wszelkich spekulacji unikając komentarzy na ten temat. Po prostu staraliśmy się nie być na celowniku i nie rzucać się dziennikarzom w oczy. A szczególnie Paweł, bo po jego dawnym skandalicznym życiu wiele reporterów tylko czekało na powrót do dawnego postępowania i wywinięciu jakiegoś numeru. W dodatku dużo częściej niż mnie proponowano mu wywiady wiedząc, że łatwiej będzie uzyskać pewne informacje od niego aniżeli odwrotnie. W końcu doskonale pamiętano o tamtym potężnym skandalu z żoną reżysera. Tylko dziennikarze wciąż nie wiedzieli, że  dotyczył on biologicznej matki Pawła i tym gestem w rzeczywistości chciał ją uwolnić od nieobliczalnego męża, który wyniszczał ją psychicznie.
Jeśli chodzi o sam związek, to nie mogę powiedzieć, że było idealnie i różowo. Owszem: wbrew początkowym obawom rozwijał się w dobrym kierunku, ale nie bez drobnych (i mniej drobnych) utarczek. Raz praktycznie tak się obraziłam na Pawła, że kazałam spadać nie odzywając się całe trzy dni. (wtedy wydało mi się, że miałam powód, ale teraz nie potrafiłam sobie nawet przypomnieć dlaczego właściwie byłam wściekła). Poza tym okazało się, że Fabisiak ma dużo więcej wad niż sądziłam. Potrafił być kapryśny i lubił postawić na swoim tylko dla zasady nawet jeśli nie miał racji. A już szczególnie przesadził gdy podczas końca udzielania wywiadu podczas jednej z większych gal kazał…spadać fotografowi. Oznajmił mu, że gdy ten poprosił nas o wywiad to on zamierzał właśnie porwać mnie na stronę i pocałować. Oczywiście uratowałam sytuację sprowadzając ją do żartu: potem zgodziłam się na odpowiedź na kilka pytań dotyczących mojej kariery aktorskiej (choć początkowo miałam zamiar tylko delikatnie spławić dziennikarza; akurat tego gościa wybitnie nie znosiłam, bo potrafił być złośliwy i natarczywy) podczas gdy Paweł stał przy mnie sztywno patrząc wszędzie tylko nie na reportera. Dlatego też posłałam mu sójkę w bok gdy facecik z mikrofonem skierował pytanie do niego; niestety Fabisiak rzucił wtedy bardzo głośnie, pytające:
- Już mogę?
I to nawet nie było najgorsze. Najgorsze było to, że chwilę później zrobił to o czym mówił na samym początku rozmowy z dziennikarzem. A ja nawet się tego nie domyśliłam, więc nie miałam też możliwości zaprotestowania. Mianowicie pocałował mnie na oczach prawie pół tysiąca ludzi (nie mówiąc już o tych wszystkich którzy potem zobaczyli pocałunek w gazetach, bo oczywiście nikt z pracy nie mógł przepuścić okazji do uwieńczenia jakiegokolwiek przejawu uczucia między Liszewską a Fabisiakiem; zwłaszcza, że my wciąż konsekwentnie broniliśmy naszej prywatności, więc takowych zdjęć wcześniej nie było). Przy tym Paweł mocno przechylił mi głowę do tyłu i rozchylił moje niechętne usta swoim językiem.
I to by było na tyle na temat pieprzenia o ostentacyjnym nieokazywaniu uczuć. Jezu, a gdy po wszystkim się roześmiał po prostu miałam ochotę mu dać w gębę.
Serio.
Tyle, że gdy w końcu znów odzyskałam pion to… to rzeczywiście to zrobiłam. Grzmotnęłam Fabisiaka swoją torebką tak mocno jak umiałam; na nieszczęście była zrobiona z jakiegoś miękkiego materiału więc zbytnio tego nie odczuł. Potem skomentował patrząc prosto na oszołomionego dziennikarza, który z głupią miną wciąż się w nas wpatrywał:
- Jest ostra, nie?
Dla niego to było bardzo zabawne, ale dla mnie nie. Bo gdy dziennikarskie hieny wreszcie po ponad dwóch miesiącach naszego oficjalnego związku (czyli po zakończeniu zdjęć do filmu mojego chłopaka) przestały węszyć za nami wyczekując nie wiadomo czego i dały względny spokój zawieszając oko na skandalach innych gwiazd show-biznesu, Paweł ponownie sprawił, że znaleźliśmy się na celowniku. I jeszcze nie czuł się winny. Ani trochę! W końcu skoro wciąż czekali na objaw uczucia między nami, mówił, to trzeba im było go dać.
- Robiąc ze mnie pośmiewisko na oczach wielu aktorów i reżyserów? Na tak ważnej premierze?- Spytałam go wówczas (to znaczy gdy wracaliśmy taksówką z owej gali) w retoryczny sposób.
- Pocałunek ze mną nie jest aż takim pośmiewiskiem, bez przesady. Gorzej byłoby gdybyś na przykład musiała pocałować małpę albo mysz.
- Kopnij mnie proszę. Albo strzel do mnie.- Jęknęłam niedowierzająco myśląc o jego podejściu do całego zdarzenia.
- Kochanie, jak mógłbym ci to zrobić?- Spytał z komicznym niedowierzaniem.
- Na pewno tylko o tym marzysz.- Prychnęłam ostentacyjnie odkręcając się w stronę okna.
- Skoro już o tym mowa to lubię cię gryźć i…
- Przestań.- Odepchnęłam go z uśmiechem którego nie mogłam powstrzymać gdy poczułam jak jego oddech delikatnie muska miejsce niedaleko mojego ucha.- Teraz tak łatwo mnie nie udobruchasz.
- Na pewno?
- Tak.
- Czy to oznacza spanie na kanapie?
- To oznacza, że i tak spalibyśmy osobno, bo ja wracam do swojego domu, a ty do swojego. To tak dla przypomnienia jakbyś zapomniał, że mamy różne adresy a ja jestem bardzo zmęczona.
- Coś z tym trzeba będzie zrobić.- Mrugnął pod nosem tak cicho, że nie byłam pewna czy właściwie go zrozumiałam. Bo chodziło mu raczej o pierwszą czy drugą część zdania dotyczącą mojego zmęczenia? Ale zaraz przestałam zaprzątać sobie tym głowę gdy mój partner dodał:- No dobra, po prostu ten facet mnie wkurzył.
- Niby czym? Tym, że na wielkiej gali podszedł do dwóch aktorów chcąc zapytać o ich plany zawodowe? Przecież to jego praca.
- Doskonale o tym wiem; tyle że wcale nie chodziło mi o dzisiaj. I tak jak ci kiedyś mówiłem mam gdzieś co piszą o mnie gazety; wolę nawet by pisały te paszkwile niż koczowały pod moim domem żądając prawdziwych opisów sytuacji z życia i marnując mój czas.
- Więc dlaczego akurat ten dziennikarz zmienił twój światopogląd?
- Bo ten niziutki grubas z mikrofonem…- Zaczął Paweł mając na myśli feralnego dziennikarza)-…wciąż nie daje mi spokoju i pyta czy nasz związek to ściema. A po końcu zdjęć do „Zemsty oficera” (miał na myśli film gangsterski, w którym grał przestępcę) prosto w oczy spytał mnie, czy kręcę na boku z tą babką co ją zadźgałem!
- Czekaj…co?
- No w tym filmie: wbiłem jej nóż w brzuch.- Wyjaśnił mi Paweł niczym nierozgarniętemu dziecku.
- Jezu, co za dupek. Trzeba było mi powiedzieć wcześniej.
- A co przyłączyłabyś się do mojego planu?
- Nie wpuściłabym go na jedną noc do naszej sypialni. Może naocznie by się przekonał, że nic nas nie łączy.- Słysząc to mój chłopak się roześmiał.
- Uwielbiam ciebie i twoją skłonność do popadania z jednej skrajności w drugą.
- To dobrze. Choć robię to tylko przy tobie. Inni tak na mnie nie działają.- Odparłam mu wtulając się w jego ramię.
- I dobrze.- Usłyszałam jeszcze jego odpowiedź zanim objął mnie i pocałował niedaleko skroni. I właściwie zapomniałam o całej aferze z pocałunkiem a także o tej gadce o nieostentacyjnym okazywaniu uczuć. Bo skoro dziennikarze mają postrzegać mnie jako uzurpatorkę dziewczyny Fabisiaka i tylko czekać na to aż zdradzimy się ze swoją maskaradą to równie dobrze mogą pisać jak to trzymaliśmy się za ręce spacerując ulicą albo objęliśmy na pożegnanie. Zdecydowanie wolałam tę drugą opcję.
Aha, i zapominałam wspomnieć o Monice, która wciąż bezskutecznie próbowała usidlić mojego byłego ochroniarza. Wciąż gadała tylko o sobie i Piotrku a także o ich małych Mordkach które powstaną gdy zwiążą się ze sobą (tak: właśnie tak mówiła o swoich wyimaginowanych dzieciach; chyba nie wspominałam, ale czasami była trochę stuknięta. To jednak z kolei tłumaczyło fenomen naszej przyjaźni) Niestety, Mordka wciąż nie odpowiadał na jej zaloty; w końcu zdobył pracę jako ochroniarz modelki w innym mieście, więc moja przyjaciółka, choć niechętnie musiała pogodzić się z porażką. Jednak pocieszenie znalazła „niezwykle” szybko w postaci jednego z dublerskich aktorów, na planie przygodowego filmu, w którym była charakteryzatorką.  Obecnie stanowili nawet parę. Tak więc mój były ochroniarz odszedł w niepamięć. (I te gadki o nowym pokoleniu małych Mordek też)
Co zaś się tyczy mojej rodziny to mama wciąż wiodła szczęśliwy żywot przy boku mojego ojczyma Kochlika, a Bartosz z Dagmarą czynili przygotowania do ślubu i wesela, które miało odbyć się już za pół roku (ustalili już konkretną datę). Poza tym, co chyba jest dla mnie najważniejsze, w końcu niechętnie zaakceptowali Pawła w roli mojego partnera. Mama cieszyła się z mojego szczęścia, Dagmara nadal lekko nieufna chociaż nie okazywała tego Pawłowi. Tylko Bartosz wciąż nie potrafił się z nim dogadać. Kłócili się i dogryzali sobie praktycznie przy każdej możliwej okazji: na przykład wtedy gdy mój chłopak zdobył przedpremierowe odcinki serialu „Zwariowani lokatorzy”. Wtedy w nieskończoność przewijał scenę w której całowaliśmy się namiętnie z Bartoszem w ten sposób go denerwując. Dziwiłam się trochę, że na Dadze to nie robi żadnego wrażenie, ale w końcu już kiedyś przecież prawie się o to z Bartkiem nie rozstali. Najwyraźniej Kalinowski wyjaśnił jej tę kwestię dość dobrze tak, że teraz wcale się o to nie niepokoiła.
A ja w końcu mogłam nazwać się szczęśliwą przez zdecydowanie większą ilość czasu. Bo związek z Pawłem był taki o jakim zawsze marzyłam: harmonijny choć nie doskonały, intensywny choć nie duszący, wymagający ale nie zanadto. Do tego wciąż mieliśmy nowe tematy do przekomarzania się , żartowania czy dyskutowania. Ostatnio nawet rozmyślaliśmy nad następnym krokiem (widocznie tak jak myślałam rozważał to już podczas powrotu taksówką z tamtej premiery na której mnie pocałował). Po końcu zdjęć do nowego serialu w którym miałam brać udział chcieliśmy ze sobą zamieszkać (Choć kłóciliśmy się zażarcie w czyim mieszkaniu: Paweł nie słuchał moich racjonalnych argumentów że mój dom jest większy; mówił że jest przywiązany do swojego i nigdy nie będzie się czuł dobrze w moim. Poza tym wciąż wyrzucał mi jego wielkość, a więc niepraktyczność. Wiedziałam jednak że uda mi się go wkrótce przekabacić. Zwłaszcza tą wielką wanną w łazience.)
Mimo wszystko nasza przyszłość była dla mnie wielką niewiadomą i o dziwo to mnie najbardziej w tym wszystkim cieszyło. Bo nie wybiegałam planami na wiele następnych lat do przodu dokładnie tak jak czyniłam to w związku z Bartoszem (na czym nawiasem mówiąc polegał mój największy błąd). Z Pawłem tego nie robiłam i broń Boże nie zamierzałam. Żyłam na bieżąco ciesząc się i rozkoszując każdą spędzoną z nim chwilą, czy to śmiejąc się czy płacząc (oczywiście w tym drugim przypadku najczęściej ze śmiechu).
Ostatnio zdarzyła się nawet okazja do tego pierwszego gdy przysłano mi propozycję gry w komedii romantycznej w której miał mi partnerować nie kto inny jak Paweł! Ze ogromnym rozbawieniem pokazałam mu wstępny scenariusz którego fabuła dotyczyła dramatu niespełnionej miłości. Gdy to przeczytał śmiał się razem ze mną, a potem (czemu tego nie przewidziałam?) przy najbliższej okazji pokazał Bartoszowi. Spytał go nawet ci nie chciałby grać Rafała (w filmie miał być facetem zakochanym w głównej bohaterce którą z kolei miałam grać ja), bo wówczas mielibyśmy niezły ubaw. Kalinowski jednak nie dostrzegł niczego zabawnego w tej sytuacji, a raczej starał się nie dostrzegać bo widziałam jak śmieją mu się oczy. Zwłaszcza gdy podzielił się tą informacją ze swoją narzeczoną, Dagmarą.
- Wiesz- Zwróciła się do mnie kilka dni po tym wydarzeniu gdy grillowaliśmy sobie przed basenem.- Nasi chłopcy chyba coraz bardziej się lubią.
- Raczej tolerują.- Sprostowałam patrząc jak kłócą się o coś przy grillu (My leżałyśmy na leżakach tuż przy wodzie)
- Przecież to tylko takie końskie zaloty. Jak to mówią: kto się czubi, ten się lubi.- Zaśmiała się.- Poza tym ja też go coraz bardziej lubię.
- Serio? Mówimy o Pawle Fabisiaku?
- Tak, nie musisz udawać aż takiego niedowierzania.- Zganiła mnie dobrodusznie wiedząc, że w tej chwili odkuwam się na niej za te liczne tłumaczenia i negatywne plotki które dostarczała mi o Pawle byleby tylko zmusić mnie do zakończenia z nim związku.- Bo uczynił cię naprawdę szczęśliwą. I widać, że cię kocha. Już w to nie wątpię.
- Jasne, że kocha.- Roześmiałyśmy się głośno tak, że zwabieni hałasem „nasi” mężczyźni odruchowo spojrzeli w tę stronę. A ja posłałam Pawłowi ciepły uśmiech, który bez wahania odwzajemnił.- Spróbowałby nie.

8 komentarzy:

  1. Jaka szkoda, że to już koniec:( Cieszę się, że między Agatą a Pawłem wszystko się ułożyło i są szczęśliwi. Będę czekać niecierpliwie na nowe opowiadanie. A tym czasem powodzenia na sesji! pozdrawiam roksana

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za genialne opowiadanie. Świetnie to wszystko zakończyłaś. Ale przecież jesteś najlepsza. Powodzenia i cierpliwie będę czekać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie będę orginalna i powiem tak jak poprzedniczki, dziękuję za opowiadanie, cudownie się je czytało, dobre zakończenie, ale czemu się dziwić jak pisała je tak zdolna osoba.
    Życzę Tobie udanej sesji, powodzenia na egzaminach i weny twórczej.
    Czekam cierpliwie i będę czekać na nowe opowiadania.
    Dziękuję i pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że tak szybko koniec, ale rozumiem Twoją sytuację ;) świetne opowiadanie i czekam na coś świeżego ;) niekoniecznie związane z poprzednimi opowiadaniach. Powodzenia na sesji. Pozdrawiam, Magda ☆

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie było świetne. Kiedy kończy Ci się sesja bo nie moge się doczekać co teraz wymyślisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jeszcze jakies dwa tygodnie bo teraz miałam same kolosy i projekty,wiec szybko się czegoś nie spodziewajcie

      Usuń
  6. Przeczytałam juz dawno ale zawsze nie mam czasu żeby napisać komentarz , a ze weszłam akurat teraz sprawdzić czy może przypadkiem czegoś nie dodałaś postanowiłam ze od razu napisze coś od siebie. Na początku chce Ci podziękować za to ze z nami jesteś ze poświęcasz nam swój czas i tworzysz dla nas tak piękne opowiadania ( chociaż niektóre zaliczyłabym do kategorii książki) na prawdę miło jest po ciężkim dniu wejść na twojego bloga zrelaksować się czytając . Twoje historie są wspaniałe i mam nadzieje ze kiedyś tam będę mogła sięgnąć po książkę z twoim imieniem i nazwiskiem bo masz ogromny talent.Nieważne na co zdecydujesz się teraz chociaż nie ukrywam ze miło byłoby wrócić po przerwie do naszych przyjaciół z brylantowego liceum �� ale to zależy już od Ciebie ważne tylko żebyśmy nie musieli długo czekać �� Powodzenia na sesji �� i mam nadziej ze niedługo wrócisz do nas z głową pełną pomysłów �� Daria ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wrocilabym do dzieciaków z Brtylantowego Liceum, ale tylko w takim jednoczęściowym opowiadaniu. Gdzie będą opisane losy bohaterów 10-15 lat później :) Dużo jest opowiadań o nich, więc można czytać do woli, ja sama wracam często do ulubionych rozdziałów i czytam tak poszczególne. Mi się podoba to jak poukładalo sie życie każdego z bohaterów. Jeszcze doszlo by do zdrady i byłoby nam wszystkim smutno :p oczywiście ja tylko daje swoją propzycje i nic Ci nie narzucam :)
    Droga Autorko życzę powodzenia na dalszych egzaminach! Trzymam kciuki za Ciebie:)
    Pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń