Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 5 września 2024

Druga szansa: Rozdział XXXIV

 Cześć, pewnie wielu sądziło że nie zdołam skończyć tego opowiadania (łącznie ze mną samą), ale chyba odżyła we mnie pisarka. Ten kawałek został przygotowany bodaj po dwuletniej przerwie, więc nie było łatwo znów wdrożyć się w ten stan, znaleźć odpowiednie słowa (czasami byłam w szoku że tak opornie mi to szło). Mam nadzieję, że dla jakiejś niewielkiej części osób która wytrwała i co jakiś czas nadal zaglądała na mojego bloga, ten fragment okaże się być spójny z poprzednimi nie tylko pod aspektem fabularnych.

Miłego czytania:)

Początkowo zdjęcie zrobione jej przez nachalnego reportera kilka dni wcześniej, nie wywarło na Hance większego wrażenia. Co prawda skrzywiła się lekko wchodząc w link podesłany jej przez Paulę uznając je za wyjątkowo niekorzystne, ale nie zamierzała zaprzątać tym sobie głowy. Przejrzała tylko pobieżnie treść artykułu szybko przekonując się, że można je streścić dwoma zdaniami: „Hubert Skrzynecki się ożenił. Oto zdjęcie jego żony”. Dlatego gdy wieczorem leżąc w łóżku mąż spytał ją o to czy ma wpłynąć na internetową plotkarką stronę by je usunęli, tylko machnęła ręką. Nie była aż tak próżna żeby robić burze w szklance wody z powodu gorszego ujęcia. A przynajmniej chciała by tak było.

- Daj spokój, chyba muszę się do tego przyzwyczaić. Wkrótce pismaki się tym znudzą znajdując inny temat, prawda?- Spytała retorycznie jednocześnie nonszalancko próbując wzruszyć ramionami. Chyba udało jej się tym gestem przekonać Huberta, bo całując ja w policzek porzucił ten temat. Tyle, że zamiast tego zaczął perorować o dorocznym dobroczynnym meczu i przygotowaniach do niego. I nie byłoby to dla Hanki uciążliwe gdyby co chwila nie wspomniał o jej towarzystwie w stolicy.

- Już się cieszę na nasz wyjazd: mam w głowie całą listę miejsc do odwiedzenia, które chciałbym Ci pokazać. Oczywiście będę musiał trenować, ale ten bal to nie mecz eliminacyjny reprezentacji, więc trener nie będzie nas tak cisnął. I poznam cię z moimi pozostałymi kolegami-siatkarzami, twoje przyjaciółki na czele z tą fanką plotek Małgosią oszaleją na widok autografów które zdobędziesz…Muszę cię też zabrać do Pani Krysi, to żona mojego byłego już trenera która niedawno miała zawał. Gdy byłem w reprezentacji często wpadała na treningi i zawsze łagodziła wszelkie niesnaski między nami siatkarzami niczym nasza matka. Dlatego głupio mi, że tak ją zaniedbałem. Z pewnością pozna cię z przyjemnością. Zawsze się śmiała, że moja żona będzie musiała być interesującą osóbką skoro zgodzi się mnie poślubić…- Hania słuchała tych słów z uwagą, starając się powściągnąć swoje obawy. W końcu to tylko wycieczka do stolicy i u większości ludzi wywołałaby tylko ekscytację. Dla niej natomiast te wszystkie wydarzenia o których Hubert roztaczał arkadyjskie wizje były przerażające. Ponadto uderzyła ją jeszcze jedna rzecz. Radość z jaką jej o tym opowiadał, ten błysk który widziała w jego oczach na samą myśl o przygotowaniach do meczu i treningach…On kochał to co robił. Dlaczego więc teraz tak lekką ręką porzucał karierę? Naprawdę chodziło tylko o kontuzję? Niestety, gdy tylko próbowała wtrącić się w ten wątek by o to zapytać, Hubert umiejętnie skierował rozmowę na inne tory. Znowu.

-  To przez kolano, już ci mówiłem. Ale świetnie się dla nas złożyło, prawda? Ty nie chcesz być osobą publiczną. Co do tej gali, to będzie tam cała śmietanka sportowa i nie tylko. Pewnie większości nie będziesz znała i trochę zranisz tym miłość własną niektórych drani, więc już nie mogę się doczekać aż…

- Mam być z tobą na tej gali?- Weszła mu w słowo Hanka.

- No tak.- Hubert nie do końca rozumiał zaskoczenie żony.- Myślałem że to oczywiste, Stańko też uważa że to nam pomoże PRowo.

- Mieliśmy jeszcze o tym dyskutować, bo nic nie zostało postanowione ostatecznie.

- Więc teraz już jest. Co wzbudza twój niepokój?

- Będzie transmitowana na żywo w telewizji.

- Właśnie o to chodzi.- Hubert tak naprawdę celowo bagatelizował problemu żony udając, że to nic wielkiego. Oczywiście wiedział, że dla niej to będzie trudne przeżycie. Niemniej wydawało mi się, że podkreślanie trudności w niczym nie pomoże jej w ich przezwyciężeniu.- Dzięki temu świat zobaczy w nas świetnie dobraną parę. A ty też będziesz się dobrze bawić, mogę ci to obiecać. Jeśli cię to pocieszy, to nie będę cię opuszczał ani na krok. Nawet jak będziesz chciała iść do łazienki.- Ostatnie zdanie żartobliwie wyszeptał jej do ucha, po czym musnął językiem jej małżowinę.

- Przestań.- Pisnęła ze śmiechem żartobliwie go odpychając gdy nakrył ją całym swoim ciałem.

- Chyba żartujesz, ja dopiero zaczynam.- Mrugnął gdzieś w okolicy jej szyi. Seks wciąż był dla niej nowy, ale nie była na tyle naiwna by nie domyślać się do czego to wszystko zmierza. Dreszcz jaki przeszył jej ciało tylko to potwierdził. Z radością objęła dłońmi tył głowy męża by szybciej skierować jego usta na swoje. Jednak gdy tylko to zrobiła Hubert przeturlał się z nią na łóżku sprawiając, że teraz to ona była na górze.- I kto tu kogo więzi?- Spytał wykorzystując moment na wzięcie oddechu. Patrząc Hance w oczy nie potrafił powstrzymać zadowolenia na widok jej czerwonej twarzy. Może był małostkowy, ale jej zakłopotanie i niepewność wciąż go rozczulały. Jednocześnie jednak pragnął by w tej materii nabrała więcej śmiałości, by nie godziła się tylko na to czego chce on, by ona także brała nie tylko dając, by nauczyła się żądać. Dlatego celowo ją prowokował próbując w ten sposób ośmielić. Z wyjątkiem pierwszego razu był pewny że w każdym z ich czterech kolejnych zbliżeń nie zostawił jej nie zaspokojonej. I nie przemawiała przez niego chełpliwość: po prostu w przeciwieństwie do niej korzystał z życia i tylko samą odpowiednią techniką potrafił sprawić przyjemność partnerce. Wstydził się sam przed sobą, ale w przeszłości zdarzało mu się sypiać z dziewczynami których nawet szczególnie nie lubił tylko dlatego że były chętne i pod ręką. Wtedy to było niezwykle pomocne. Nie chciał jednak uciekać się tylko do zimnej techniki gdy kochał się ze swoją żoną. Gdy zaakceptował w końcu przed samym sobą jak silnym darzy ją uczuciem, chciał by w tej sferze ich działania nie były podyktowane tylko i wyłącznie osiągnięciem orgazmu jako zaspokojenie potrzeby biologicznej ciała, ale również siłą łączących ich uczuć. By była w tym pasja, zabawa i prawdziwa namiętność zrodzona z zaufania i szacunku. By ich ciała były dla siebie nawzajem miejscem do rozkosznej eksploracji, niezaprawionej pruderią i fałszywymi wyobrażeniami.  

Hubert nie do końca umiał nazwać w swoich myślach to czego brakowało mu w ich seksie z Hanką, ale paradoksalnie wiedział że jest to związane z jej blokadami, spowodowanymi przez matkę. Nie zdziwiłby się gdyby łączyła seks ze wstydem i brakiem moralności. Do tej pory oprócz zadowolenia w chwilach uniesienia i tuż przed, widział na jej twarzy zakłopotanie. Zupełnie tak jakby wstydziła się tego co wówczas czuła co było przecież absurdalne.

- Jakie są twoje warunki?

- Warunki?- Zdziwiła się.

- Uwolnienia mnie z roli twojego niewolnika.- W końcu załapała spuszczając na moment wzrok. Serio tak prosta scenka wywołała w niej aż takie zawstydzenie?- Służę ci już od 5 lat a moimi poprzednikami nudziłaś się już po roku.

- Ja…myślę, że  jeszcze trochę cię potrzymam.- Usłyszał jej cichy głos.

- Więc nic nie mogę zrobić by to przyspieszyć?   

-  Lubisz takie zabawy?

- Wychodzisz z roli- ofuknął ją.- Więc? Jestem skłonny spełnić twoją najdzikszą fantazję.

- Hubert…

- Na imię mi Wilhelm. Czego skrycie pragniesz moja Pani?

- Cie..ciebie.

- Musisz bardziej konkretniej wyrażać swoje prośby.

- Chcę pocałunku.- Wyszeptała nachylając się nad nim. Dlatego z żarliwością zatopił usta w jej wargach na dobrych kilkadziesiąt sekund.

- Co dalej?- Ale dla Hani było za wcześniej na tego typu zabawy łóżkowe. Czuła się absurdalnie nie na miejscu co wzmagał fakt że jej mąż wyraźnie odnajdował się w tej fantazji doskonale. I choć początkowo poczuła uścisk w dole brzucha gdy tym pokornym tonem grał jej wiernego seksualnego sługę, to słysząc swój nieśmiały głos poczuła się tylko śmiesznie i niezręcznie.

- Czy…czy możemy kontynuować, ale bez roli niewolnika i jego pani? Czuję się głupio.- Zanim znowu przygwoździł ją swoim ciałem do łóżka usłyszała jego ciepły śmiech.

- Proszę a myślałem, że z prawdziwa radością będziesz chciała być trochę apodyktyczna i na tym polu.

- Chyba na to trochę dla mnie za wcześniej. Zamiast rozkazu wolę prośby: możesz zdjąć swoją koszulkę już teraz? Uwielbiam patrzeć na twoją klatkę piersiową.

- Właśnie wyleczyłaś mnie z kompleksu i porównywania się do tego kulturysty Dominika.- Zażartował jednocześnie spełniając jej polecenie.

- Wiesz że gdy grałeś na boisku razem kumplami z dzieciakami z obozu które nocowały kilka tygodni temu w Oazie nie mogłam oderwać wtedy od ciebie wzroku? Ta bokserka opinała cię jak druga skóra. Przez moment miałam szczerą nadzieję że słońce wyjdzie jeszcze zza chmur a ty ją ściągniesz bo zrobi ci się za gorąco.

- Gdybym znał wtedy twoje myśli to pewnie by tak było.- Zaśmiał się w końcu przypominając sobie co było dalej.- Hej, w końcu jednak chmury gdzieś odpłynęły. Pamiętam że Adam i Domiś zdjęli wtedy swoje koszulki, więc miałaś na co popatrzeć.

- Wtedy byłam wkurzona, bo nie zdjąłeś swojej.- Hubert roześmiał się całując jej dłoń.

- Więc teraz bez skrępowania możesz cieszyć oczy. Jestem cały twój.

***

  Następnego dnia Hanka popełniła błąd, bo powodowana ciekawością znowu kliknęła w link do artykułu na swój temat. Przekonała się, że jej zdjęcie było wyjątkowo okropne również dzisiaj. Żałowała, że jednak nie poprosiła męża o pociągnięcie za sznurki. Zwłaszcza gdy skrolując niżej natknęła się na komentarze. Pierwszy z nich nie był najgorszy:

To jest jego żona? Po nim spodziewałabym się jakiejś seksbomby.- w sumie ja też, pomyślała.

Kolejne wyrażały co prawda zdziwienie, ale połączone ze szczerymi gratulacjami w stylu:

Żadna celebrytka, tak trzymać!!! Gratulacje Huba.

Kilkanaście komentarzy niżej przeczytała jednak coś co sprawiło jej przykrość:

Serio ze swoją kasą, wyglądem i karierą nie mógł znaleźć sobie kogoś lepszego?

Jak się okazało post zyskał już 568 polubień i 38 komentarzy. Wiedziała, że nie powinna klikać by je rozwinąć, ale nie mogła się powtrzymać:

Prawda? Ona wygląda przecież jak zwykła Grażyna z wiejskiego bazarka.

Może Skrzynecki lubi brzydule?

A może ona go czymś szantażuje?

To już ja jestem od niej ładniejsza- i te usta klauna…zgroza

Pewnie złapała go na dziecko- po co niby mieliby się tak szybko pobierać? Zwykła dziwka i tyle.

On zamienił Klarę na „coś” takiego?

Wygląda na starszą od niego.

Ostatnio nastała jakaś dziwna moda wśród gwiazd na posiadanie brzydkich partnerów. Tylko nie wiem co to niby ma udowodnić.

Piekna i Bestia inaczej.

Daję im najwyżej rok zanim Hubert się opamięta.

Szkoda tylko, że to przez nią kończy karierę. Dla mnie to jakaś dziwna zbieżność: ślub z nią i koniec kariery- nie uważacie? Zasłona dymna jak nic. A całe to gadanie o kontuzji to zwykłe bujdy.

Czując jak robi jej się zimno skrolowała dalej czytając o sobie te wszystkie rzeczy. Zwykłe głupoty wypisywane przez maluczkich ludzi, pomyślała udając przed samym sobą że jej to nie dotknęło. Ale prawa była zupełnie inna. Chyba nikt nie lubi by opisywano go jako brzydką i grubą materialistkę. Na dodatek ten komentarz o końcu kariery…przecież sama jeszcze wczoraj pytała o to Huberta zanim się kochali mając wątpliwości. Nie dziwiła się więc, że mogą je mieć przypadkowe osoby.

- Hanka, ta nowa laska do pomocy do sprzątania zdzwoniła, że dzisiaj nie przyjdzie.- Gdy w drzwiach recepcji znienacka pojawiła się Paula, Hania odruchowo natychmiast zminimalizowała okno z artykułem.

- Okej.- Mrugnęła tylko.

- A tobie co? Co tam chowasz?- Spytała ją przyjaciółka zaciekawiona dziwnym zachowaniem.

- Daj spokój nic.

- Pokaż…- Paulina nigdy nie słynęła z subtelności dlatego teraz nic sobie nie robiła z protestów swojej szefowej przechodząc ukrytymi drzwiczkami na drugą stronę.- No nie, czytasz to gówno?

- Tylko rzuciłam okiem.

- Prosiłaś wczoraj Huberta o reakcję tak jak ci mówiłam?

- Nie, to nic takiego.

- Wiem, ale po co ludzie mają komentować te paszkwile? I na dodatek to tragiczne zdjęcie…

- Chciałaś powiedzieć moje zdjęcie.

- Daj spokój, przecież też widzisz że wyszłaś na nim wyjątkowo niekorzystnie.

- Nie jest retuszowane.

- Hanka do diaska, przecież ty nie masz drugiego podbródka a na ty zdjęciu tak to wygląda. W dodatku zgarbiłaś się i nie widać twojej szyi.

- Ale to dalej ja.

- O co ci chodzi? Nie mów mi że wierzysz w to co tu piszą!

- Że jestem brzydulą bez gustu? Czy że zwabiłam sławnego siatkarza w pułapkę?

- Nie czytaj tego szajsu.

- Tylko że to w jakiś sposób prawda.

- Hanka chyba nie myślisz że…- Paula przerwała swój wywód widząc wchodzących głównym miejscu turystów. Kwaterowanie zapowiadało się dość długo, więc dodała tylko:- Pogadamy później- wracając do sprzątania pokoi.

Dwie godziny później, urywając się na chwilę z pracy (oczywiście za zgodą swojej szefowej), Paulina pojechała odebrać paczkę z katalogami sukien ślubnych przesłanych ze stolicy. Wiedziała co prawda, że przy obecnej technologii, mogła uzyskać elektroniczne katalogi, ale wychowana w górach gdzie wi fi często zawodzilo, przyzwyczaiła się do tradycyjnej wersji. Jadąc myślała o tym okropnym artykule, który zranił Hanię powodując jej wściekłość. Jakim prawem randamowe osoby ważą się oceniać jej piękną, mądrą i inteligentną przyjaciółkę, myślała ze złością gdy przypomniała sobie ból na jej twarzy. Zwykłe śmieci, pomyślała w duchu wyobrażając sobie jak bardzo musi być nieudane życie danej osoby by choć na chwilę poczuć się lepiej czerpała radość z krytykowania kogoś innego. A właściwie hejtowania.- A ten co tu robi?- Powiedziała do siebie gdy czekając na skrzyżowaniu zauważyła w ogródku przed jednym z lokali gastronomicznych Huberta rozmawiającego przy stoliku z Kacprem. Z zaskoczenia zamrugała kilka razy obserwując dwóch mężczyzn.- O czym też mogą rozmawiać ze sobą te dwa ptaszki?- Dodała znowu na głos. A gdy z tyłu za nią rozległ się klakson, pokręciła głową wrzucając pierwszy bieg.- O nie Paula, znowu nie zaczynaj z tą swoją podejrzliwością wobec Huberta. Już przecież kilka razy udowodnił ci, że naprawdę zależy mu na Hance. Skup się na sobie i swoim ślubie.

***

Hania aż do wczesnego wieczora miała pełne ręce roboty. Telefon z rezerwacjami do Oazy dzwonił jakieś cztery razy częściej niż zazwyczaj. A zbliżał się koniec sezonu. Nie pamiętała już kiedy obłożenie sięgało 80-90% zakwaterowania nawet w samym jego środku. Oczywiście nie była głupia by nie połączyć kropek: artykuł o ślubie Huberta w swojej treści podał nazwę do pensjonatu który prowadziła podając o nim kilka informacji umożliwiających jego łatwe zlokalizowanie; ona sama zresztą całkiem niedawno z pomocą znajomego informatyka uaktualniła stronę internetową podając numery telefonów i nowe zdjęcia zmodernizowanych pokoi. Na pewno więc część odwiedzających była powodowana wyłącznie ciekawością. Z odrobiną cynizmu pomyślała, że zupełnie jej to nie przeszkadza. Turyści oznaczali pieniądze, a tych potrzebowała by inwestycje zaczęły się w końcu zwracać. Może więc czytanie o sobie bzdurnych komentarzy nie było zbyt wygórowaną ceną za dodatkowych klientów? 

Wieczorem Hania czuła się więc już dużo lepiej, więc gdy Paula z Anką całkiem spontanicznie wyciągnęły ją na wypad do miasta, zgodziła się. Wiedziała, że dzisiaj menadżer Huberta znowu przyjeżdża by rozmówić się z nim o interesach (złośliwiec jednak tym razem wybrał hotel konkurencji), więc i tak nie mogłaby spędzić tego czasu z Hubertem. Zamiast spędzać więc czas sama, dała się namówić przyjaciółkom na babski wieczór.

Głównym motywem zakupów było zakupienie kreacji na wesele kuzynki Anny- Zośki. W trójkę spacerowały więc po galerii po drodze wchodząc do sklepów które miały w swoim asortymencie wystrzałowe kiecki, które Ania przymierzała. Hania śmiała się głośno gdy Paula jak zwykle nie szczypiąc się w język krytykowała wygląd jeden z nich:

- O Boże wyglądasz tragicznie. A te twoje „pelikany”…Kobieto jedz mniej ciastek!

- Ale z ciebie świnia, tylko że ja w przeciwieństwie do ciebie mam siedzącą pracę. Kiedyś też byłam taka szczupła jak ty.- Zaperzyła się żartobliwie Anka.

-Tere-fere, może niech Irek schowa ci klucz do tej szuflady ze słodyczami.

- Jakieś znowu szuflady?- Wtrąciła się nieźle rozbawiona Hanka.

- Nie mów, że jej nie widziałaś.- Paula z niedowierzaniem złapała ją za przedramię.- Kiedyś szukałam dla niej jakiejś pieczątki w biurku, a zamiast tego ujrzałam w dolnej szufladzie stosy różnych ciastek, cukiereczków i batonów. Nawet nie musi się pofatygować do kuchni żeby po nie iść.

- Ale z ciebie pleciuga!

-  Dzieci spokój.- Zaśmiała się Hania.- Anka, odegrasz się gdy Paulina będzie wybierać swoją suknię ślubną.

- A ty zdecyduj się po czyjej jesteś stronie, jeszcze ci nie wybaczyłam że nie zaprosiłaś mnie na swój ślub.- Paula żartobliwie pokazała jej język, ale Hanka wyczuła że żal podszyty w tych słowach był prawdziwy. Dawno temu, będąc nastolatkami obiecały sobie że będą bawić się na swoich ślubach razem, ciesząc się ze znalezienia drugiej połówki przez daną przyjaciółkę.

- Przepraszam was za to jeszcze raz.

- Daj spokój, przecież się zgrywam. Wyprawisz z Hubertem pierwszą rocznicę i będzie git.- Puściła jej oko. Hania skinęła głową przemilczając fakt że może za rok nie będzie już żoną Huberta. Ta myśl sprawiła jej ból, zwłaszcza gdy przypomniała sobie poprzednią cudowną noc. Co prawda obiecali sobie, że spróbują stworzyć prawdziwy związek czy jednak to oznaczało że tamta niepisana umowa przedślubna jest odwołana?- Jak ona się tam nazywa?

- Papierowa.- Machinalnie odparła Anka jednocześnie powtórnie przeglądając się w lustrze.- Naprawdę ta kiecka aż tak źle na mnie leży?

- W tej czerwonej z pierwszego sklepu wyglądałaś lepiej.- Wyznała szczerze Hanka.

- O niebo.- Poparła ją Paula.- Ale skoczmy jeszcze do ostatniego sklepu, powinnyśmy jeszcze zdążyć przed zamknięciem…

I tak dotarły do następnego sklepu, nieco bardziej wyrafinowanego niż poprzedni. Kiecki też były dużo droższe, Hania dla zabicia czasu przeglądała wieszaki widząc że ceny sukienek zaczynają się od 450 pln. Dla niej wciąż była to ogromna suma. Zwłaszcza na tak ekstrawagancki wydatek jak sukienka… Kręcąc głową i widząc że przyjaciółka wciąż nie wyszła z przymierzalni, odruchowo poszła do prawej części sklepu, jak się okazało z bielizną.

- Dzień dobry, szuka pani czegoś konkretnego?- Jak zawsze uczynna ekspedientka zaoferowała swoją pomoc.

- Na razie tylko oglądam.- Pokręciła głową nie mogąc oderwać wzroku od czarnego kompletu koronkowej bielizny, łącznie z podwiązkami i delikatnym satynowym szlafrokiem.

- Pani koleżanka wciąż przymierza sukienkę, może pani w tym czasie przymierzy ten komplet? Jaki rozmiar? Szóstka? Ósemka?- Hania była pod wrażeniem przenikliwości sprzedawczyni, jej samej wydawało się, że zawiesiła wzrok na tej bieliźnie nocnej tylko na moment.

- Nnnie trzeba.- Zająknęła się czując zdradziecki rumieniec. Ona miałaby przymierzyć coś takiego? Wyglądałaby śmiesznie. Na moment przypomniała sobie o wczorajszych fantazjach słownych Huberta w łóżku. Czy on lubił też takie gierki z przebierankami? Nie wiedziała dlaczego poczuła niepokój, wcześniej wydawało jej się że seks sprawia im obojgu przyjemność. Dlaczego więc w głowie Huberta pojawiła się fantazja o niewolniku? Czy lubił też przebieranki? Lubię być uwodzony, wyznał jej kiedyś. Co to jednak znaczyło? Wcześniej, zanim została żoną Huberta znała mechanikę całego procesu mimo wychowywania jej przez nieco zdewociałą matkę. Naiwnie myślała, że po pierwszej wspólnej nocy z mężem jej strach przed seksem minie. I oczywiście w większej części tak się stało. Ale nieśmiałość, zażenowanie spowodowane niedoskonałościami swojego ciała i skrępowanie z powodu widoku jego idealnie wyrzeźbionych mięśni, tego co pomyśli o zapachu jej skóry czasami ją przytłaczała. I ostatnie zachowanie jej męża uświadomiło jej że on doskonale zdaje sobie z tego sprawę. A także że to co dla niej było cudownym kochaniem się dla niego najwyraźniej było czymś normalnym, bo od swojej partnerki do łóżka oczekiwał więcej. A może znowu to ona sobie coś wkręcała? Postanowiła, że musi o tym porozmawiać z mężem. W końcu to ona sama wielokrotnie powtarzała, że w związku ważna jest komunikacja.

- W razie co, jestem tutaj.- Młoda ekspedientka z przyklejonym uśmiechem odeszła od Hanki co ta przyjęła z ulgą. 

Godzinę później, Hania relacjonowała mężowi przebieg zakupów przy wspólnej kolacji. A właściwie to tylko ona jadła. On pił jakiś zielony koktajl. Może też powinna się na takie przerzucić? Zwłaszcza o dziesiątej wieczorem.

- Czy chodziłyście dwie godziny po sklepach tylko po to by ostatecznie kupić sukienkę z pierwszego sklepu?- Podsumował Hubert.

- No…tak. Ale musiałyśmy najpierw zorientować się z czego mamy wybierać.

- Gdy mi się coś podoba, nie muszę szukać dalej i tracić czasu.

- Faceci mają łatwiej: sukienki mają masę fasonów, kolorów, krojów…Smokingi i garnitury są do siebie bardzo podobne.

- Nie mówię tylko o ubraniach wieczorowych.- Uśmiechnął się- A ty nie rozglądałaś się już za jakąś sukienką na dobroczynną galę?

- Och…nie, jeszcze nie.

- Mogę poprosić Adriana o pomoc.

- Twojego menadżera? Jeszcze czego.- Prychnęła.- Mam przecież kilka sukienek które dostałam od ciebie, w ostateczności wybiorę coś z tego.

- Jak chcesz. Tylko pamiętaj, że to bardzo uroczysta gala, a sukienki które ode mnie dostałaś są na mniej oficjalne okazje. Mnie nie przeszkadzałoby gdybyś przyszła nawet w spodniach i t-shircie, ale wiem z doświadczenia że kobiety przywiązują do tego większą uwagę.

- Nie zrobiłabym ci takiego wstydu.

- Nie mogłabyś mi zrobić tym wstydu, głuptasie.- Słysząc to jakieś ciepło rozlało się Hani w okolicy serca.

- Dobrze wiedzieć, że nie jesteś próżny.

- I vice versa. Cieszę się, że nie przejmujesz się tak przyziemnymi sprawami jak swój wygląd 24 h na dobę. Uwielbiam twoją naturalność. Chociaż masz trochę ułatwione zadanie.-Na widok jej zaciekawionego spojrzenia dodał:- Jesteś naturalnie śliczna. Gdybyś była brzydulą kazałbym ci się codziennie malować.

- Ty…- Zamierzyła się na niego brukselką układając ją na łyżce niczym katapultę.

- Biała flaga- Żartobliwie rozłożył ręce Skrzynecki- Ejże to był komplement. Chociaż wiesz co, zmieniam zdanie. W czerwonej szmince wyglądałaś obłędnie. Od czasu do czasu możesz ją nałożyć tylko dla mnie.

- Jak to dla ciebie?

- W sypialni.- To była idealna chwila by zagaić o jego zwyczaje łóżkowe, ale Hanka stchórzyła. Walczyła jeszcze ze sobą gdy Hubert dopijał swój koktajl by ostatecznie odłożyć to na inny dzień.- Idę pod prysznic, a potem pogadamy na naszym rozkładzie zajęć w najbliższych dniach.

- Jasne.- Mrugnęła Hania tracąc dobry humor.

- No chyba że chcesz dołączyć do mnie?- Hubert najwyraźniej błędnie zinterpretował zmianę jej nastroju. Że niby miałaby wejść pod kabinę razem z nim w mocnym świetle łazienki gdzie mógłby dostrzec jej cellulit, krostki czy piegi na skórze?

- Dopiję herbatę.- Stchórzyła w towarzystwie jego oddalającego się śmiechu. Może naprawdę była purytanką.

***

Nazajurz Hubert obudził się w świetnym humorze. Miał ku temu wiele powodów: po pierwsze obok niego leżała wtulona goła Hanka z którą poprzedniej nocy znowu się kochał. Wiedząc, że nazajutrz nie musi wstać przed świtem tak jak zwykle, budząc się w nocy o trzeciej rano pieszczotami rąk i ust obudził ją na swój sposób kochając się z nią powtórnie. Po drugie, wczorajsze spotkanie z Kacprem okazało bardzo rzeczowe i pokierowało sprawę sprzedaży na szybsze tory: dogadali się z ceną a notariusz miał sporządzić ostateczną wersję umowy już za 7 dni. A więc za tydzień Oaza spokoju będzie w naszych rękach, kochanie, pomyślał patrząc z czułością na śpiącą żonę. Dopóki jednak nie miał przed sobą aktu notarialnego, nie chciał o niczym jej mówić. Co prawda istniało niewielkie ryzyko, że Kacper w ostatniej chwili się wycofa albo wywinie inny numer (zażądał na przykład dodania klauzuli w umowie że przez 5 lat Hubert nie może sprzedać swojej nieruchomości- czego mógł zażądać jeszcze?), ale Hubert nie sądził by tak się stało. Niemniej, oczami wyobraźni widział już reakcję żony gdy wręcza jej ten akt. Dlatego chciał by jego działania pozostały w zupełniej tajemnicy. Jego euforię psuł tylko Adrian narzekając, że Hubert pozbył się swoich najpłynniejszych aktywów by kupić stary budynek którego nie można nazwać inwestycją i w awaryjnej sytuacji zostanie bez grosza bo sprzedaż jeden z jego trzech nieruchomości może potrwać. Nie przejmował się tym jednak. W ostateczności, gdyby zaszła taka potrzeba przyjaciele mu pomogą.

Trzecim powodem jego dzisiejsza wyprawa do Warszawy wraz z żoną. Hubert cieszył się na ponowne spotkanie z kolegami z drużyny: choć dobroczynny mecz jaki mieli rozegrać miał być jego ostatnim, cieszył się że na sali treningowej spędzi z nimi trochę czasu. Na czacie utworzyli specjalną grupę dzieląc się najważniejszymi nowinkami ze swojego życia podczas braku sezonu gdy większość z nich przebywała w rozjazdach albo klubach, dlatego wiedział jak bardzo jego małżeństwo wszystkich zaskoczyło. I jak bardzo chłopaki będą ciekawi jego żony. Na czacie chłopaków z klubu, było bardziej powściągliwie- w zasadzie składy często się zmieniały i Hubert nie nawiązał z nikim bliskiej przyjacielskiej relacji. Wszyscy do jednego byli natomiast jego dobrymi kolegami, więc już wczoraj umówił się w sportowym barze na pogaduchy przy piwku. Zdawał sobie sprawę, że część z nich się pewnie wymówi bo z tak krótkim wyprzedzeniem może mieć inne plany, ale on przynajmniej nie będzie się czuł jakby kogoś pominął. Potwierdził tez wizytę u byłego trenera oraz u Adama który w ostatnich dniach stale truł mu dupę o spotkanie gdy tylko przyjedzie do Warszawy. Hubert wiedział, że kumpel się o niego martwi i że najpewniej przy spotkaniu sam na sam liczy na szczerość. Ale na to było dla Skrzyneckiego jeszcze za wcześniej. Widział, że Hanka coraz bardziej się przed nim otwiera: w ciągu dnia odpisywała na jego smsy, dzieliła swoimi problemami czy drobnymi radościami coraz częściej traktując ich jak drużynę. On sam z ulgą obserwował uśmiech który coraz częściej gościł na jej twarzy czy brak bruzdy na jej czole gdy zamyślona myślała o zbliżających się rachunkach i opłatach. Na pewno sprawił, że była dużo bardziej szczęśliwa niż dwa miesiące temu, tego był pewny. Czekał jednak na to, aż pokocha go tak jak on ją. A że miał nadzieję, że to nastąpi już niedługo, nie chciał zdradzać początku ich małżeństwa kumplom. Wiedział co pomyśleliby gdyby poznali tę historię: żałosny facet gania za laską która zostawiła go 6 lat temu licząc że się w niej zakocha. Dlatego chciał uniknąć tej etykietki. Wiedział że Hanka go pokocha. Pogodził się, że w jej sercu będzie na drugim miejscu za Oazą, ale to mu wystarczy. Musi tylko dać jej trochę więcej czasu. Wspólnie spędzony czas w stolicy z pewnością go do tego przybliży. No i niespodzianki jaką z pomocą Adriana- choć trzeba przyznać wyraźnie niechętnego- dla niej przygotowywał. A raczej wielu niespodzianek.

Jego euforię psuła tylko konieczność spotkania się z rodzicami- matka wracała właśnie z wakacji a ojciec miał akurat urlop. Ku jego zdziwieniu, gdy wymawiając się brakiem czasu zaproponował jeden mało realny termin w stolicy, oboje wspaniałomyślnie zgodzili się spotkać z nim i jego żoną razem. Potwierdzał to z nim aż trzy razy.

- Już nie śpisz?- Usłyszał niewyraźny głos swojej żony. Odruchowo, jak zwykle ostatnio, na sam jego dźwięk się uśmiechnął. Nawet to, że spała na brzuchu wydawało mu się bardzo słodkie. Pewnie gdyby jadła gołymi rękoma nie używając sztućców też udałoby mi się znaleźć w tym coś uroczego, pomyślał.

- Yhm. Która godzina?

- Siódma trzydzieści, możesz jeszcze pospać pół godziny. Dzisiejszej nocy trochę cię wymęczyłem.- Oczywiście słysząc to uciekła spojrzeniem głębiej zanurzając twarz w poduszkę. W żaden sposób nie zmniejszyło to jednak jego zadowolenia.