Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 stycznia 2021

Druga szansa: Rozdział XXX

No, to dzisiaj udało mi się skończyć rozdział za jednym zamachem czego się nie spodziewałam.

I w końcu mogę zabrać się za czytanie pewnego opowiadania (a raczej ksiażki)- mam nadzieję, że jedna z czytelniczek domyśli się o co chodzi :)

Jak zwykle życzę miłego czytania. 

PS: Aha i ostatnio stwierdziłam, że skoro w ostatnim czasie jakoś ciężko znaleść czas na pisanie, wstawię tutaj wszystkie swoje niedokończone opowiadania :) A kto wie, może publikacja pozwoli mi się zmobilizować i je dokończyć? Na razie jednak Hani i Hubertowi należy się happy end, także Druga szansa jest priorytetem.


-Zostań.- Poprosiła.- Zostań.

Gdy Hania wypowiadała te słowo po raz pierwszy, zrobiła to pod wpływem impulsu nie do końca wierząc w to, co właśnie zdecydowała się zrobić.

Drugi raz powtórzyła je głównie po to, by przekonać samą siebie że to jest właśnie to, czego naprawdę chce, rozpraszając niepewność słuszności własnego postępku.

Kolejny raz uświadomił jej, że to słowo w głębi duszy chciała wypowiedzieć do Huberta już sześć lat temu. Czy gdyby wyznała mu wówczas jak bardzo go kocha zamiast zamykać się przed nim w hotelowym pokoju on potrafiłby docenić jej miłość i z czasem odwzajemnić się tym samym? Czy gdyby nie zareagowała tak impulsywnie nie dając dojść do głosu własnym kompleksom Skrzynecki by jej nie zostawił? Czy byliby wtedy razem? I w końcu: czy to miało teraz jakiekolwiek znaczenie?

Nie, nie miało.

Właśnie teraz zrozumiała, że przez całe życie powstrzymywała się od robienia ryzykownych rzeczy w sferze prywatnej przejmując się opiniami innych bardziej niż tym czego sama chce. Nawet jej własna matka miała w tej kwestii więcej odwagi nie dając się przepędzić z Pralkowa jako ciężarna panna, bo tu właśnie pragnęła żyć. A Hanka nawet tego nie umiała zrobić, zwyczajne egzystując i pozwalając losowi na wyznaczanie jej kursu. Ale dość tego, pomyślała składając kolejny delikatny pocałunek na brodzie Huberta i słysząc jego przyspieszony oddech.

- Zostań.- Powiedziała już zupełnie pewnie, wiedząc że tym razem mówi to po raz ostatni. I miała rację, bo nie musiała już dłużej czekać na odzew: po chwili mąż przyciągnął ją do siebie sprawiając, że ich ciała stykały się ze sobą. Całował ją zachłannie i namiętnie w usta, szyję, ramiona…W końcu na moment odsunął się od niej o kilka cali i spojrzał w oczy jakby wciąż szukając w nich potwierdzenia. Chociaż oboje wiedzieli, że w momencie gdy podjął decyzję, że nie wyjdzie z pokoju, zajdzie między nimi coś więcej niż tylko kilka pocałunków. I że tu wcale nie chodzi o sok.

- Hania?- Wypowiedział jej imię pytająco w ten sposób upewniając się czy żona aby na pewno zdaje sobie z tego sprawę.

- Nie będę udawać, że nie czuję pewnej obawy pomieszanej z oczekiwaniem, ale jestem pewna.- Dodała na wszelki wypadek gdyby jej wzrok komunikował coś innego niż rozum i serce.- Nie chcę już dłużej czekać. Jesteś moim mężem a ja twoją żoną. Poza tym…chcę tego. Pragnę cię.

- A ja ciebie.- Odpowiedział znowu zbliżając usta do jej warg. Dłońmi błądził po krzywiźnie pleców Hanki aż dotarł na skraj luźnej czarnej koszulki. Wtedy dotknął gołej skóry rolując bawełnę bardzo powoli ku górze. Czuł jak w miejscach które dotykał pojawiała się u niej gęsia skórka. Miał tylko nadzieję, że nie była spowodowana wyłącznie strachem. Gdy materiał sięgał zaledwie do łopatek, zatrzymał się. Czując gołą skórę pod spodem wiedział, że nie miała na sobie żadnej bielizny.- Mam zgasić światło? Będzie ci wtedy łatwiej?- Spytał patrząc jej w oczy tak, by móc zauważyć każde wahanie czy niepewność. Wciąż drżąc w ramionach Huberta, Hanna odparła cicho:

- Nie. Muszę widzieć, że to ty. W ciemności wszystko byłoby trudniejsze.- Chyba nie zdawała sobie sprawy jak wiele wyraziła tym zdaniem: była to deklaracja bezgranicznego oddania i jednocześnie zaufania, która spowodowała że jego gardło na moment zacisnęło się w supeł. Śmieszne, myślałby kto że on w wieku trzydziestu lat wciąż był podatny na takie kobiece gatki jak nastoletni chłopiec. Ale to była Hanka: dziewczyna która jako pierwsza zauroczyła go sobą tak naprawdę i kobieta która sześć lat później została jego żoną.- Poza tym w ten sposób pozbawiłabym takiej możliwości samej siebie. A chcę cię zobaczyć.- Dodała nieco figlarnie zakładając mężowi ramiona na szyję.

- Ja ciebie też.- Mrugnął zaskoczony tą odważną deklaracją całując ją w szyję. Galopujący puls który wtedy wyczuł był dowodem jak wiele ją to kosztowało.- Marzyłem by cię tak całować już sześć lat temu.

- Więc czemu wtedy byłeś bardziej powściągliwy?- Spytała szczerze zaciekawiona. Zanim Hubert odpowiedział, odchylił jej głowę delikatnie do tyłu by móc bez przeszkód wodzić ustami po nagiej skórze. Potem patrząc jej prosto w oczy, uśmiechnął się.

- Bo takie pocałunki mogą być dużo bardziej odważniejsze skoro mają przygotować dwójkę ludzi do dalszych pieszczot. I przyjemności. Wtedy wiedziałem, że dla ciebie jest na to raczej za wcześniej.

- Czyżby?- Zaśmiała się czując przyjemny dreszcz gdy Hubert swoimi ustami dotknął wrażliwego miejsca za jej uchem. A może to był jego język?- A mnie się wydaje, że prawdziwym ograniczeniem była twoja złamana noga. I przede wszystkim świadomość, że nie dam się namówić na nic więcej, więc czekałoby cię rozczarowanie.

- Jestem dobrym namawiaczem.- Szepnął jej do ucha teatralnym szeptem. Tym razem była już pewna, że wilgotny ślad na jej skórze pozostawił jego język gdy poczuła w tych miejscach przyjemne zimno.

- Takie wyznanie jest niewiele warte, skoro nie możemy go zweryfikować.

- Czy ty właśnie mnie prowokujesz?

- Skąd.- Zaprzeczyła śmiejąc się sama właściwie nie wiedząc dlaczego stać ją w takiej chwili na przekomarzanie się. Ale niewątpliwie taka słowna zabawa w połączeniu ze spojrzeniami jakie rzucał jej Hubert sprawiła, że jej skóra na ramionach pokryła się gęsią skórką. A może Skrzynecki miał rację i przyczyną zawrotów w głowie były jego pocałunki?

Mężczyzna odsunął się od niej dopiero po dłuższej chwili, dając obydwojgu szansę na głębokie zaczerpnięcie powietrza.

- Chyba masz rację.- Powiedziała cicho uśmiechając się. – Jesteś bardzo dobrym namawiaczem. Czuję, że serce prawie wyskoczy mi z piersi.- Słysząc to Hubert chwycił dłoń żony i przyłożył ją do swojej klatki piersiowej.

- Moje bije równie szybko.

- To prawda.- Potwierdziła niejako zaskoczona tym faktem.- Ale przecież to nie jest dla ciebie żadna nowość.

- Nie?

- No…miałam na myśli, że to przecież nie twój pierwszy raz.

- Z tobą czuję się jakby był.- Słysząc to znów się uśmiechnęła, zupełnie tak jakby chciała go tym gestem pokrzepić. A potem pogładziła jego policzek swoją dłonią, na której Hubert zaczął składać drobne pocałunki posuwając się w kierunku nadgarstka a potem dalej i dalej…Gdy dotarł do zgięcia w łokciu głębiej odetchnęła. Ale nie tyle z wrażenia jakie wywarł na niej ten dotyk a nagłej zmiany pozycji gdy Hubert chwilę później drugi raz tego wieczoru wziął ją na ręce kładąc delikatnie na łóżku.- Tak będzie zdecydowanie łatwiej.- Skomentował nachylając się ponownie nad żoną.- I wygodniej.- Po kilku dalszych pocałunkach dodał:- Jeśli w którejś chwili poczujesz się niezręcznie albo coś ci się nie spodoba…

- Czy ty właśnie pozwoliłeś mi uciec w dowolnym momencie? Jestem pewna, że spodoba mi się wszystko.

- Mówię poważnie.

- Ja też. Zanim cię nie spotkałam nie wiedziałam, że właśnie w taki sposób pragnie się kogoś…i że ja to poczuję.

- Hanka…- Szepnął zaraz przełykając szybko ślinę zupełnie tak jakby chciał powiedzieć coś więcej, ale nie był w stanie.

- Hubert…- Wypowiedziała jego imię. A potem odchyliła się, zajmując pozycję siedzącą. Wtedy tak jak wcześniej jej mąż ją, zaczęła dotykać Skrzyneckiego wkładając mu dłonie pod koszulkę ostrożnie badając krzywiznę pleców. Gdy dotarła na samą górę, mąż się od niej odsunął.

- Tak będzie ci łatwiej. -Zakomunikował ściągając T-shirt przez głowę. Z bliska klatka piersiowa męża zdawała się Hani być jeszcze bardziej nęcąca: jej palce sunęły po niej w górę i w dół muskając gołe ramiona, sutki, żebra i brzuch. Dla niej była to także „podróż” badawcza: nigdy wcześniej nie dotykała nagiego mężczyzny. Na dodatek tak przystojnego jak jej mąż.

Hubert cierpliwie pozwalał na te zabiegi uważnie wpatrując się wówczas w skupioną twarz Hanki. Widział na niej całą gamę emocji w zależności od tego którą z części jego ciała dotykała: podziw, zakłopotanie, aprobatę, ekscytację...Jakby ten nieśmiały dotyk nie był wystarczającym bodźcem do pobudzenia tak samo jak głód widoczny w jej oczach, Hubert dodatkowo nie mógł pozbyć się typowo samczego zadowolenia spowodowanego faktem, że był pierwszym facetem, którego w ten sposób pieściła. I że każda z jej reakcji jest szczera, bo nie umiała jeszcze udawać. Nie umiała też skrywać emocji dlatego wiedział, że pragnie go tak samo jak on jej, nawet jeśli do końca sama nie zdawała sobie z tego sprawy. Gdy złożyła pierwszy pocałunek na jego szyi, a potem piersi przymknął oczy opadając na łóżko. Widok tych wspaniałych ust na jego ciele wywoływał u niego zbyt gwałtowne emocje. Chociaż gdy niczego nie widział też nie było lepiej: wtedy mógł lepiej skupić się na odczuciach jakie wywołuje w nim ten dotyk na brzuchu i muskanie włosami…I choć obiecał sobie cierpliwość, gdy Hanka odsunęła się od niego postanowił zakończyć tę część zabawy. Tylko, że w chwili gdy na nią spojrzał zobaczył jak unosi swoją koszulkę przez głowę.

Odruchowo zamarł wpatrując się w gołe ciało żony niezdolny nawet do mrugnięcia. Po raz pierwszy widział ją nago, ale przecież nie raz przytulał czy dotykał. Wiedział a raczej domyślał się więc mniej więcej jak jest zbudowana, umiał to sobie wyobrazić. A przynajmniej tak uważał, bo choć w marzeniach nie raz kreował w swojej głowie tę chwilę gdy w końcu idą ze sobą do łóżka, to rzeczywistość biła to wszystko na głowę.

Była piękna.

Była idealna.

I była jego.

Podobało mu się w niej wszystko: począwszy od konturów ciała i zaokrągleń poprzez odcień skóry a skończywszy na pieprzyku znajdującym się na biodrze tuż koło pępka. Nawet pozorne niedoskonałości takie jak nieumięśniony brzuch czy mała pionowa blizna na ramieniu wydawały mu się być cudowne. Ponieważ wciąż nie wykonał ani jednego ruchu, nieśmiałość Hanki sprawiła, że skrzyżowała ramiona dłońmi by choć trochę się zakryć.

- Uznałam, że tak będzie sprawiedliwie.- Powiedziała odwołując się do jego wcześniejszych słów czując, że jej zakłopotanie osiąga apogeum. To spowodowało, że Hubert w końcu oprzytomniał.

- Więc ja też mogę teraz rozpocząć swoje badania?- Spytał podnosząc się do pozycji siedzącej. Potem ściągnął z włosów Hani gumkę sprawiając, że warkocz który jeszcze kilka minut wcześniej z taką skwapliwością plotła rozdzielił ich pasma. To co z niego zostało do reszty zniszczyły dłonie Skrzyneckiego. Potem delikatnie odsunął dłonie żony całując najpierw jedną a potem drugą z nich. Gdy to zrobił przysunął usta do jej ust. Oboje byli już połowicznie nadzy, więc wyraźnie czuł przy tym dotyk jej sutków na swojej piersi. Ponieważ chciał być cierpliwy, próbował panować nad oddechem i trzymać własne pragnienia na wodzy. To była jednak mrzonka: wiedział to już w chwili gdy zdjęła swoją koszulkę. Od tamtej pory przestał już kontrolować swoje ruchy, przestał obawiać się tego żeby jej nie wystraszyć czy postępować za szybko, bo górę nad rozsądkiem zaczął brać instynkt. Jego dłonie jakby wbrew świadomości sunęły w kierunku piersi, a usta pozostawiały palący ślad na brzuchu natychmiast pokrywającego się gęsią skórką. Chciał dotknąć jej wszędzie, odnaleźć wszelkie wrażliwe miejsca, wyryć w swojej pamięci każdy szczegół ciała. A przede wszystkim pozostawić na niej niewidzialny ślad swoich dłoni, naznaczając ją tym, zupełnie tak jakby ktokolwiek był w stanie go zobaczyć.  

Hania też nie poddawała się temu biernie: nie bała się go dotykać- choć musiał przyznać, że nie robiła tego z taką śmiałością jak on omijając wiele partii-, ale nie wzbraniała się przed jego dłońmi. Gdy wziął do ust jeden z sutków wygięła się w łuk by znaleźć się bliżej niego.  Dopiero gdy wsunął dłoń w jej dolną bieliznę, przerwała pocałunek.

- Spokojnie, to też będzie przyjemne.

- Ale…

- Musisz się rozluźnić, kochanie.

- Jestem rozluźniona.- Odparła, choć postawa jej ciała wyraźnie temu przeczyła.

- Zaufaj mi.

- Nie znalazłabym się w tej sytuacji gdyby było inaczej.- Zauważyła przytomnie co rozbawiło Skrzyneckiego.

- Słusznie.- Przyznał drugą dłonią pociągając za gumkę spodni żony. Ucieszył się, że za jednym zamachem udało mu się też chwycić jej bieliznę.

- Hube…- Jęk protestu Hanki stłumił pocałunkiem. Tym razem jego język tańczył w jej ustach wymagając współdziałania tak by odwrócić uwagę. Gdy wyczuł, że jej ciało na nowo się odpręża zaczął poruszać palcem tam na dole wciąż pochłaniając westchnienia żony kolejnymi pocałunkami.  Żałował, że nie mógł teraz obserwować jej reakcji, bo wciąż musiał odwracać jej uwagę od tego co działo się niżej…

To co czuła wtedy Hanka było nie do opisania. Jednocześnie wstydząc się chciała by mąż przestał robić to co robi, ale z drugiej strony….z drugiej strony wrażenie dziwności sytuacji szybko wyparła przyjemność. Bo to było przyjemne. Jeszcze jak. A Hubert był uważnym kochankiem reagując na jej każdy dyskomfort i szybko odnajdując właściwie struny przy których przyjemność której doświadczała była coraz większa i większa…W dodatku te coraz bardziej rozgorączkowane pocałunki, płytki oddech Huberta i smak jego skóry sprawiały, że czuła (nie do końca rozumiejąc właściwie jak), że ona wywiera na nim nie mniejszy wpływ niż on na nią. I nawet to potęgowało narastającą przyjemność. Ale wciąż było jej mało, wciąż znajdowali się nie dość blisko siebie by…właściwie nie wiedziała do czego zmierzają, ale jej ciało instynktownie wyczuwało że musi być coś jeszcze.

- Trochę za późno na to pytanie, ale masz tu gdzieś jakieś prezerwatywy?- Słysząc jakieś słowa z trudem zmusiła się do skupienia na iść znaczeniu. Otwierając oczy i kilkakrotnie mrugając, po dłuższej chwili odpowiedziała:

- Biorę tabletki.- Zdając sobie sprawę, że żaden lateks nie będzie go ograniczał Hubert poczuł, że długo już nie zdoła się powstrzymywać. Gorączkowo zdejmując spodnie wraz z bokserkami mamrotał przy tym jakieś słowa przeprosin obiecując żonie, że następnym razem skupi się tylko i wyłącznie na jej przyjemności.

- Przecież jest mi przyjemnie.

- Ale może być jeszcze lepiej.

- Jeszcze…lepiej?- Dokończyła po zająknięciu spowodowanym faktem, że Hubert był teraz zupełnie nagi.

- Tak. Tyle, że ja już dłużej nie zdołam…- Czując jak mąż z powrotem się nad nią nachyla dotykając ustami jej ust, rejestrowała też dotyk pewnej części jego ciała dużo niżej.

Kolejny etap nie był dla Hanki tak przyjemny jak dotychczas: wiedziała, że dla kobiety pierwszy raz może wiązać się z dyskomfortem a nawet bólem, ale może miała szczęście bo czując w sobie Huberta czuła się tylko dziwnie. No, może pozytywnym aspektem był fakt samej chwili bliskości między nimi, bardziej jednak wynikał z emocjonalności więzi o której wcześniej kiedyś wspominał jej mąż. Chociaż gdy Hubert poruszał się w niej na samym końcu na nowo poczuła, że coś wewnątrz niej budzi się…tyle, że chwilę potem było już po wszystkim.

Hania nie wiedziała dlaczego na powrót chciało jej się wtedy śmiać: czy powodem była ulga że wszystko poszło dobrze i było już po wszystkim? A może spowodował to ciężki oddech Huberta dochodzący z drugiej strony łóżka zupełnie tak jakby właśnie dokonał nadludzkiego wysiłku? A może wciąż czuła się ogłupiona właśnie odbytym aktem?

- Z czego tak chichoczesz?- Spytał Hubert z trudem przekręcając się na bok by spojrzeć na żonę.

- Właściwie nie wiem. – Przyznała kładąc się na brzuchu. Wciąż była naga, a gdy skończyli się kochać ta świadomość znów zdawała się jej przeszkadzać. Zwłaszcza, że Hubert nie odrywał wzroku od jej ciała.- Chociaż nie…przyszła mi do głowy pewna myśl. A raczej pytanie.

- Dawaj.- Rzucił Hubert też czując rodzące się rozbawienie. Wyglądało na to, że jego wyjątkowa żona w tej kwestii nie różni się niczym od innych kobiet: też lubiła ucinać sobie pogawędki i przepytywanki po seksie.

- Czy nie czujesz, że przepłaciłeś?

- Co?

- No, czy noc ze mną była warta stu tysięcy?- Słysząc to parsknął śmiechem. Szturchając go w ramię spojrzała na niego karcąco choć sama nie mogła powstrzymać się od śmiania się.- Kiedyś proponowałeś mi tyle, pamiętasz?

- Nie inwestuję, ale mogę dać ci pieniądze. W ramach pożyczki. Bezzwrotnej pożyczki.

- Ty tak serio?

- Może masz rację i jestem szajbnięty bo ktoś normalny nie uganiałby się za kimś kto traktuje go tak jak ty mnie. Ale stać mnie. Poza tym lubię wyzwania. Rzeczy łatwe są zazwyczaj nudne.

- Rzeczy?

- Teraz ty czepiasz się kosmetyki słów udając błyskotliwą. Okej, niech będzie: osoby. Więc? Co powiesz na moją intratną propozycją? Przegadamy ją w jakimś spokojnym miejscu? Zainteresowana?

- Raczej zaintrygowana. Bo serio: tak po prostu bez żadnych obwarowań dasz mi pieniądze?

- Tak. Pod jednym warunkiem. Chcę…chcę żebyś spędziła ze mną noc.

- Jezu, Hanka…- Powiedział trzymając się za brzuch.- Była warta i milion. Albo i dwa.

- Śmiejesz się ze mnie.

- Skąd. Jestem śmiertelnie poważny.- Odparł jej choć uśmiech na ustach przeczył tym słowom.- Naprawdę.

- I nie jesteś rozczarowany? Czasami oczekiwanie zbyt mocno nas nakręca i spodziewamy się czegoś dużo lepszego a gdy przychodzi co do czego…

- Pragnąłem cię zbyt mocno i zbyt długo by się rozczarować, uwierz mi.

- Na pewno?

- Tak. A ty? Nie jesteś rozczarowana?- Zanim odpowiedziała, uśmiechnęła się.

- Nie.

- Co zmieniło się przez te kilka dni?

- Hm?

- Jeszcze tydzień temu wymyślałaś wymówki byleby nie iść ze mną do łóżka, bo nie byłaś na to gotowa.

- Znowu się ze mnie śmiejesz.

- Skąd, kieruje mną zwykła ciekawość. Po prostu chcę wiedzieć jak dziewice się do tego przygotowują. Odmawiają jakąś szczególną modlitwę? A może czytają jakieś pikantne książki z obrazkami?- Chowając twarz w poduszkę, Hania walczyła z kolejnym atakiem śmiechu, który potęgował dźwięk śmiechu Huberta. No cóż, mogła się spodziewać, że po wszystkim gdy okazało się, że strach ma wielkie oczy, mąż będzie chciał się na niej łagodnie odkuć.

- Naprawdę chcesz wiedzieć?- Spytała retorycznie po dłuższej chwili unosząc ku niemu twarz. Miała nadzieję, że wyraża dostateczną powagę. Na wszelki wypadek wzmocniła ją wymowną pauzą.- Po prostu skorzystałam z bardzo dobrej rady jednej z przyjaciółek.

- Czyli?

- Och, to proste: Paula zawsze powtarza, że kiedy się ma jakiś problem, trzeba się z nim przespać. A że to ty byłeś moim problemem, więc…- Wzruszając ramionami wciąż powściągała rozbawienie, ale już dłużej nie mogła. Gdy Hubert zorientował się co zrobiła, żartobliwie zmierzwił jej włosy. By całkiem jej nie rozczochrał przysunęła dłonie do czaszki by się przed tym ochronić. Po chwili gdy poczuła dotyk jego dłoni na ramieniu podniosła głowę do góry słusznie uznając, że skończył tę zabawę.

- Skąd masz tę bliznę?

- Pewnie po upadku z jakiegoś wzgórza…dokładnie nie pamiętam. Jako dzieciak potrafiłam spędzić między szczytami wiele godzin. Czasami ganiałyśmy się z Paulą czy Sylwią nie do końca przejmując się zagrożeniem czy możliwością poważnego urazu. Teraz z perspektywy czasu wspominając nasze niektóre wyczyny zastanawiam się jak mogłyśmy byś tak lekkomyślne.

- Obstawiam, że Ania pewnie was hamowała będąc głosem rozsądku?

- Tak, skąd wiedziałeś?

- Jest księgową.

- A ty poddajesz się stereotypom.

- Żartowałem, domyśliłem się tego bazując na jej charakterze. Więc? Jak się przygotowywałaś do tego wieczoru?

- Nie odpuścisz tak łatwo, co?

- Jestem sportowcem. Gdy mi zależy, walczę do samego końca. Inaczej nie znaleźlibyśmy się teraz w tym momencie.- Sparafrazował jej wcześniejsze słowa. Ich wydźwięk spowodował, że Hanna spoważniała wpatrując się w oczy Huberta tak samo jak on w jej. Paradoksalnie te słowa każdemu z nich uświadomiły co innego: Skrzynecki przestraszył się, że obnażył i powiedział za dużo. Nie bał się jednak, że skoro Hanka z pewnością już wie jak bardzo mu na niej zależy będzie chciała to wykorzystać, to nie było w jej stylu. Bardziej martwiła go siła własnych uczuć i to jak bardzo uzależnił się emocjonalnie od swojej żony, jak wiele wspólna noc między nimi zmieniła, co- o ironio- sam przecież przed swoim wyjazdem tłumaczył Hannie. Tyle, że wtedy chciał by to ona zbliżyła się do niego w ten sposób, by bliskość fizyczna stymulowała również tę emocjonalną i duchową. Nie miał pojęcia, że wywrze takie wrażenie również (a może przede wszystkim?) na nim samym. Po fakcie zorientował się, że gdzieś tam w swojej własnej podświadomości chciał przespać się z Hanką wyłącznie po to, by seks z nią przestał być jego niespełnionym pragnieniem urastając do rangi nieziszczonego marzenia, które często się wyolbrzymia czy przecenia. By udowodnić samemu sobie, że w gruncie rzeczy sześć lat temu była dla niego kolejną laską a tęsknotę za nią spowodowała bardziej gorycz odrzucenia niż rzeczywiste uczucie. By obsesja na jej punkcie w końcu mu minęła, by przestał odczuwać ten głód. I by odpowiedź na zadane przez nią pytanie była inna. Tyle, że nie mógł tego zrobić, bo pragnienie jej bliskości wcale nie zmalało. Ba, teraz wydawało się być nawet większe! Chciał wiedzieć o niej wszystko: o czym akurat myśli, co czuje, jak ocenia to co się właśnie między nimi się stało, co chciałaby mu powiedzieć i to czego nigdy mu nie powie, jaka jest pierwsza myśl z którą się budzi a jaka jest ostatnia przy której zasypia, jak odgonić jej smutek, co dzieje się w jej duszy wtedy gdy spogląda na góry a jej oczy zachodzą mgłą …Nade wszystko jednak chciał przebywać jak najbliżej niej zupełnie tak jakby jego spokój i zadowolenie były wprost proporcjonalne do odległości w jakiej się znajdowali. A wiedział jak niebezpieczne są te pragnienia.

Hanna natomiast myślała o tym co ich łączyło sześć lat temu w kontekście słów wypowiedzianych przed chwilą przez męża konfrontując je z wnioskami wysuniętymi przez Paulę podczas jej wieczora panieńskiego:

Może to wszystko mogło potoczyć się inaczej, ale nie ma co zwalać całej winy na Hanię. To nie są czasy średniowiecza gdzie odległość czy pozycja to problem. Ostatecznie Hubert mógł przecież pod numer telefonu recepcji hotelu prosząc o rozmowę z nią albo sam się pofatygować i wszystko wyjaśnić gdyby mu na tym zależało

Gdyby mu zależało.

Gdy mi zależy, walczę do samego końca.

Bo sześć lat temu, wcale mu na niej nie zależało.

Pytanie tylko czy teraz zależy.

I czy w ogóle kiedyś będzie.

Chociaż w połowie tak mocno jak jej na nim.

- Idę w końcu po ten sok.- Powiedział Skrzynecki, a gdy Hanka została w pokoju, nagle poczuła że przeniknął ją dreszcz. Wstając z łóżka, poszła do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Ale pomimo szumu wody wciąż w swojej głowie słyszała te słowa.

Gdy mi zależy, walczę do samego końca.

Do samego końca.

piątek, 15 stycznia 2021

Druga szansa: Rozdział XXIX

- Gdzie zamawiałyście to ciasto? Jest przepyszne.- Chwaliła wypiek Małgośka zajadając się tortem podczas wieczoru panieńskiego Hanki.

- Prawda?-Zgodziła się Anka.- Wyborne.

- Ha, nic dziwnego skoro sama je upiekłam.- Przyznała Paula żartobliwie prostując się i wypinając pierś.

- Niemożliwe.- Odezwała się Hanka, która choć nie była fanką mocno kremowych ciast, również zajadała się drugim kawałkiem.- Na bank zamawiałaś je w cukierni.

- Dzięki za wiarę w moje możliwości.- Ofuknęła ją Paulina szturchając w ramię przez co prawie udławiła się właśnie przełykanym kęsem.

- Bo ty nie umiesz gotować. Jesteś w tym tak kiepska jak ja.

- Ale pieczenie to co innego. Poza tym kto powiedział, że nie umiem? Po prostu nie lubię i tyle. Ty naprawdę jesteś w tym do bani, Haniu.

- Tere fere.- Do grona sceptyczek umiejętności kulinarnych Pauliny dołączyła Anka.

- Zobaczymy co po ślubie powie na to twój Janusz.- Dodała Gośka.

- Właśnie: jemu też będziesz wkręcać, że sama gotujesz przynosząc obiady z Oazy?- Przekomarzały się żartobliwie kontynuując konsumpcję. Hania świetnie się bawiła nie tylko z powodu niespodzianki, ale również faktu, że wreszcie mogła rozmawiać z przyjaciółkami tak jak dawniej, bo wyglądało na to że wszystko sobie wyjaśniły. Ponadto kilka kieliszków czerwonego wina mocno ją rozluźniło.

Podobał jej się każdy element z planu tego wieczora: zabawne zdjęcia z śmiesznymi gadżetami i tabliczkami które sobie zrobiły, karaoke bardziej przypominające przekrzykiwanie każdej nawzajem, taniec czy żartobliwy test przydatności na żonę. Gdy przyszła pora na prezenty, przyjaciółki i tutaj jej nie rozczarowały: prawie popłakała się widząc wielki plakat z ich wspólnymi wydrukowanymi zdjęciami z wielu sytuacji z przeszłości wraz z cytatami i dobrymi życzeniami. Gra małżeńska była właściwie prezentem również dla Huberta, a Hanka wiedziała, że na pewno w nią zagrają. Dzięki temu z pewnością lepiej się poznają. Satynowa koszula nocna było co prawda zupełnie nie w jej stylu, ale nie mogła zaprzeczyć, że była przepiękna i niezwykle kobieca. Może kiedyś odważy się z niej skorzystać również w sypialni? I może ten strój pozwoli jej na nowo zachęcić Huberta do…

- No, a to żeby wam się zawsze układało.- Książkę, która sądząc po okładce stanowiła rodzaj poradnika małżeńskiego, wręczyła Witwickiej dumna Anka puszczając przy tym oko.- Wiem, z doświadczenia że się sprawdza.

- Dzięki…- Mrugnęła Hanka przeczuwając, że porady pewnie są napisane z dużą dozą dystansu.- Na pewno przeczytam.

- Patrzcie jak dyplomatycznie wybrnęła z sytuacji nie mówiąc, że skorzysta.- Zaśmiała się Paula.

- Przymknij się.- Zganiła ją żartobliwie Hania po czym obie się roześmiały. Potem stuknęły się kieliszkami całą czwórką wznosząc toast za przyjaźń.

- No dobra, to może uchylisz teraz rąbka tajemnicy i powiesz nam wreszcie jak to się stało, że nie miałyśmy pojęcia, iż znałaś się z Hubertem już wcześniej?

- Paula…

- I zanim Gośka mnie zgani dodam, że jeśli nie chcesz, nie musisz nic mówić. Skoro wybaczyłam ci fakt, że chamsko wyprzedziłaś mnie w zawarciu związku małżeńskiego sprawiając, że nie mam teraz świadkowej panny i jako ostatnia z naszej paczki wciąż jestem panną, wybaczę ci i to.

- Rany ty to potrafisz być subtelna.- Powiedziała Anka upijając łyk wina.

- Dajcie spokój, to nie jest już temat tabu.- Uspokajała Hanna.- Po prostu…po prostu nie mówiłam o tym, bo najpierw musieliśmy zachować w hotelu tajemnicę by media nie dotarły do informacji gdzie przebywa popularny siatkarz dając mu czas na zrośnięcie się złamania, a potem…potem i tak nic z tego między nami nie wyszło więc i nie było czego mówić.

Mimo to, Hania opowiedziała przyjaciółkom jak naprawdę wyglądały jej początki i poznawanie się z Hubertem. Wyznała więc szczerze, że początkowo wydał jej się rozpieszczonym bucem gdy krytykował wystrój pokoju który został mu przydzielony, a potem nadętym snobem gdy uznając że się z nim tylko droczy udając iż nie zna jego prawdziwego nazwiska, posługiwał się fałszywym imieniem. Z czasem jednak doceniła jego poczucie humoru i trochę z powodu współczucia wiedząc, że nikt go nie odwiedza starała się codziennie wygospodarować dla niego przynajmniej kilka minut. A upływem dni zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu oglądając filmy bądź zwyczajnie rozmawiając. I od słowa do słowa jej sympatia do niego stopniowo zaczęła narastać aż nagle zorientowała się, że nie tylko chętnie spędza z nim wolne chwile, ale jest w nim zadurzona.

- No dobra: więc co się stało, że to się zepsuło?- Spytała wprost Paulina gdy po dłuższej ciszy zdała sobie sprawę, że to najprawdopodobniej koniec opowieści i Hanka nie zamierza zdradzić więcej. A przynajmniej bez pociągnięcia za język.- Spędziliście razem wakacje i on tak po prostu wyjechał?

- Był sławnym sportowcem, a ja byłam kim byłam.- Witwicka wzruszyła ramionami uśmiechając się smutno.- Znałam swoje miejsce i ograniczenia.

- Więc to ty go zostawiłaś?!- Wykrzyknęły jednocześnie jak jeden mąż wszystkie trzy: Gośka, Paula i Anka.

- Chyba tak.

- Stchórzyłaś ze strachu bojąc się, że on zrobi to pierwszy?- Spytała z niedowierzaniem Paulina.

- Tak. Ale zanim powiesz, że byłam głupia pamiętaj, że dla niego to nie było tak poważne jak dla mnie. To znaczy nie zrozumcie mnie źle: z perspektywy czasu myślę, że na swój sposób byłam mu bliska, ale tylko dlatego że tutaj- to znaczy w Oazie- mógł być zwyczajnym Hubertem Skrzyneckim: nie wielokrotnie nagradzanym siatkarzem, członkiem reprezentacji Polski i celebrytą. Gdy musiał wyjechać i wrócić do swojego świata tak jak ja zrozumiał, że ja do niego nie pasuję.

- Tego nie wiesz.- Nie zgodziła się Małgosia.- Powiedziałaś wcześniej, że nawet z nim nie porozmawiałaś ani się nie pożegnałaś, a od męża wiem że to nim się wyręczyłaś.

- Więc dlaczego nie przyjechał? Albo chociaż nie zadzwonił? Gdyby chciał mógłby to zrobić.

- Uraziłaś jego dumę.- Zauważyła Ania.

- A ja myślę, że Hanka ma rację.- Powiedziała Paulina po dłuższej chwili milczenia.- Może to wszystko mogło potoczyć się inaczej, ale nie ma co zwalać całej winy na Hanię. To nie są czasy średniowiecza gdzie odległość czy pozycja to problem. Ostatecznie Hubert mógł przecież zadzwonić pod numer telefonu recepcji hotelu prosząc o rozmowę z nią albo sam się pofatygować i wszystko wyjaśnić gdyby mu na tym zależało. Poza tym wszystkie wiemy jaką miał wtedy reputację i z mediów znamy historię z Klarą. A facetów, którzy wplątują się w związku z mężatkami należy unikać.

- Tak, ale potem dziwnym trafem tabloidy nic nie pisały na temat jego wyskoków. Zmienił się. Wiem, bo jak wiecie lubię czytać takie głupoty a potem nie natrafiłam na żadne skandaliczne wzmianki o życiu prywatnym męża Hani.- Rzekła Gośka mimo Pauli, która słysząc to przewróciła oczami. Nigdy nie potrafiła zrozumieć po co ludzie czytają o tym co słychać u innych ludzi. Tyle, że sławnych. Za to dla Małgosi takie smaczki wydawały się być niegroźnym sposobem zabicia wolnej chwili.- To mogła być zasługa naszej Hani.

- Dobra, a dlaczego wrócił tutaj po sześciu latach? Możemy przejść do teraźniejszości?- Wróciła do meritum Paulina.

- Przypadkiem. Niedawno wyznał mi, ze to Miłosz zarezerwował to miejsce nie mając pojęcia, że on doskonale je zna.- Zaczęła Hanka kontynuując swoją opowieść.- Dlatego był zły, że musi przebywać w miejscu które należy do mnie. Uważał też, że to ja go wykorzystałam, bo z pewnością nie był pierwszym turystą z którym flirtowałam obiecując mu coś więcej.

- Bez jaj.- Prychnęła Paula głośno się śmiejąc.- Ty jako femme fatale?! Ty która z nikim się nie całowałaś aż nie zjawił się wielki pan sportowiec?

- Hej, nie musisz ze mnie dworować.- Tym razem zamiast szturchańca, Paula dostała poduszką w łeb.

- Nie przerywaj jej, gaduło.- Ofuknęła ją Anka biorąc garść popcornu do ust. Chyba nieźle wkręciła się tą opowieścią traktując ją jak fabułę romantycznego filmu o miłości.

- A co mam wam więcej powiedzieć? Same widziałyście jak to między nami było. Zwłaszcza na festynie gdy razem tańczyliśmy. Oboje zdaliśmy sobie sprawę, że wciąż coś do siebie czujemy.

- Ale dlaczego pobraliście się tak szybko?- Drążyła Paulina mimo potępiającego wzroku pozostałych uczestniczek wieczoru.- Rozumiem, że wzajemna fascynacja odżyła, ale ślub to poważna decyzja.

- Hubert na to nalegał. Twierdził, że…że gdy będziemy zwlekać z pewnością mu ucieknę wymyślając masę wymówek.- Odpowiedziała Witwicka sądząc, że to wyznanie rozbawi jej przyjaciółki. Wszystkie trzy wpatrywały się w nią jednak całkiem poważnie.- No co?

- Nic.- Pokręciły głowami.

- Przecież widzę, że coś.

- Po prostu jesteśmy zdziwione, że tak doskonale cię przejrzał.

- Co to znaczy Gosia?- Spytała cicho z góry dobrze wiedząc jaka będzie odpowiedź. To oczywiste, że doskonale wiedziały o jej strachu przed związkami i plotkami.

O tym, że starała się zawsze postępować tak jak trzeba by nie zostać porównana do matki.

I tym, że tylko szantaż lub twarde ultimatum mogły sprawić iż zgodzi się na małżeństwo, nawet jeśli w swojej opowieści pominęła ten szczegół.

- Że chyba pomyliłyśmy się w jego ocenie.

- Ja też.- Przyznała Hania z uśmiechem.- Nie sądziłam, że będzie wobec mnie taki wyrozumiały. Zwłaszcza jeśli chodzi o…o moje własne ograniczenia. Właściwie to skoro już nie uważacie mojego małżeństwa za katastrofę to mogę was o coś spytać? Wiem, że to może zabrzmi śmiesznie, zwłaszcza w moim wieku, ale wszystkie znałyście moją mamę, więc podejrzewacie że raczej nie mogłam z nią o tym porozmawiać. 

- To znaczy?

- Chodzi o…o uwodzenie. Nie mam w tej materii żadnego doświadczenia, a chciałabym no…wiedzieć jak to wygląda w praktyce. Pojęcia nie mam jak to zrobić. A chciałabym uwieść męża nie kompromitując się przy tym zbytnio.- Wypaliła w końcu czując, że mimo rozluźnienia alkoholem ten temat i tak jest dla niej ciężki do poruszenia. Ale wolała dowiedzieć się czegoś od przyjaciółek a nie forów internetowych pełnych różnych głupot czy czerpać doświadczenie z filmów. Tym bardziej, że niedawna rozmowa z panią Krystyną uświadomiła jej, że nie ma powodów by z tym czekać; zresztą nie miała również wcześniej: wtedy gdy okłamała Huberta udając miesiączkę. Teraz jednak chciała uwolnić się od strachu i pokonać niepewność.

 - No cóż to wszystko zależy od ciebie.- Zaczęła Paula. Tak jak Hania się spodziewała, choć przyjaciółki lubiły żartować, nie naśmiewały się z jej naiwnego pytania traktując je całkiem poważnie.- I tego co lubi Hubert. No i oczywiście przede wszystkim tego co ty lubisz i na co jesteś gotowa. W łóżku i poza nim. Tak naprawdę w każdym związku to wygląda inaczej. Ja na przykład lubię się droczyć z Januszem, czasami też udaję obojętność tylko po to by zmusić go do kreatywności. Inni lubią odgrywanie gierek, grę słów, dwuznaczności, prowokacje albo całą tę romantyczną otoczkę…Czy on…to znaczy Hubert lubi jakieś konkretne zabawy?

- Co masz na myśli?

- No, jak najczęściej wygląda wasza gra wstępna? Skoro mam ci jakoś doradzić, muszę to wiedzieć.- Gdy Hanka dłuższą chwilę milczała w głowie Pauli pojawiła się straszna myśl, że Hubert w ogóle ignoruje tę część intymności. W końcu jednak zrozumiała to, co po chwili wyraziła słowami Ania:

- Zaraz, zaraz to wy jeszcze nie spaliście ze sobą?

- Tak. Hubert powiedział, że da mi czas na to byśmy mogli lepiej się poznać.- Zaczęła Hania ze stresu patrząc na własne dłonie, więc nie zauważyła wymownym spojrzeń przyjaciółek, które ze sobą wymieniły. Paulina natomiast ze wstydem przypomniała sobie jak straszyła Hanię perwersjami, które z pewnością będzie chciał z nią robić ten zblazowany sławny siatkarz z którym się tak pochopnie związała, wymagając od niej dużo więcej niż poprzez swoje wychowanie w kloszu (a raczej przez chorą z nienawiści do mężczyzn matkę) będzie w stanie mu dać. A teraz okazywało się, że on nie tylko niczego od niej nie żądał, ale nawet dał jej czas zdając sobie sprawę jakie to dla niej trudne. To, że ona jako jej przyjaciółka doskonale zdawała sobie z tego sprawę było oczywiste: znały się od wielu lat. Ale, że on znał Hankę na tyle by to wiedzieć? I przede wszystkim: że się z tym liczył?

To mogło oznaczać tylko jedno: tak nie robi mężczyzna, który chce zrobić coś złego kobiecie.

Tak nie robi też facet, który chce ją wykorzystać i za chwilę porzucić.

Tak postępuję wyłącznie mężczyzna, któremu zależy na kobiecie, ponieważ ją kocha.

- Potem dodał, że chciałby być uwiedziony przeze mnie i że jak będę na to gotowa to na pewno sama będę wiedziała jak to zrobić, ale ja kompletnie nie wiem jak się za to zabrać.- Dokończyła Hania.

- Haniu, a może Hubert ma rację? Może jeszcze musisz się oswoić z jego bliskością?

- Anka, ja jestem z nią oswojona: uwielbiam jego pocałunki, przytulanie i w ogóle każdy sposób w jaki mnie dotyka, ale…jestem pewna że ta blokada nie wynika z faktu, że to niewłaściwy facet tylko moich ograniczeń. Problem leży we mnie. Wzbraniałam się przed najbardziej niewinnymi kontaktami z mężczyznami odkąd pamiętam i chyba nie umiem inaczej. A już sama myśl, że zrobię coś nie tak w ogóle nie mając o tym pojęcia bardzo mnie mierzi.

- Każda z nas to przeżywała, kochanie.- Pocieszyła ją łagodnie Gosia dotykając pokrzepiająco dłoni Witwickiej.- Seks nie jest tak łatwy emocjonalnie dla kobiet jak chcą to przedstawić media czy filmy. Szczególnie za pierwszym razem. Chyba w głowie każdej z nas zrodziła się kiedyś myśl, że mają nieidealne pośladki, za małe cycki czy za duży nochal. Ale faceci, których kochamy tak na nas nie patrzą. Dla nich jesteśmy masą niedoskonałości, które tworzą dla nich doskonałą całość. Ty jesteś taką całością dla Huberta.

- Ale ładnie powiedziane, Gocha.- Paula klasnęła w dłonie.- Aż się wzruszyłam. 

- Więc poślij w diabły swoje obawy, zrób jakąś kolację dla was dwojga, załóż ładną sukienkę i samo jakoś pójdzie. A jeśli mimo to wciąż będziesz czuła strach, to podziel się z mężem swoimi obawami. Facet który patrzy na kobietę tak jak on na ciebie patrzył podczas waszego tańca na festynie, a mimo to godzi się poczekać z konsumpcją małżeństwa, na pewno pomoże ci je pokonać.

- Tak myślicie?

- Jeszcze z jaką ochotą.- Włączyła się Paula.

- Rany, teraz gdy pomyślę o tym naszych wszystkich irracjonalnych obawach w których wyszłaś za niego dla pieniędzy mam ochotę spalić się ze wstydu.

- Gosiu, to nie do końca…- Zaczęła Hania wiedząc do czego zmierza ta rozmowa. Po części była to wina jej samej, bo w swojej opowieści pominęła pewne „niewygodne” dla siebie szczegóły. A to właśnie one sprawiały, że love story pt. Hubert i Hanka okazywało się być niczym innym niż tylko naiwną próbą romantyzowania znajomości dwóch ludzi, których w rzeczywistości łączy zwykły układ. No i pożądanie. Ale przyjaciółka szybko jej przerwała gwałtownie gestykulując:

- Wiem, że było inaczej. Dlatego ja też cię przepraszam: przecież nawet gdy zgodziłam się być twoją świadkową odwodziłam cię od tego ślubu jak tylko się da. A Hubert to na pewno fajny facet i ma do ciebie odpowiednie podejście. Poza tym to naprawdę kawał przystojniaka. Dobrze trafiłaś.

- Daj spokój z tymi przeprosinami. I reszta też. Aha, i podsunęłaś mi świetny pomysł. Korzystając z okazji, chcę zaprosić was wszystkie z partnerami do nas na jakiś wieczór w następnym tygodniu. Datę jeszcze ustalę z Hubertem, ale na pewno chętnie się zgodzi. To będzie doskonała okazja żeby zakopać topór wojenny i lepiej się poznać.

- Super pomysł. Jeśli do tego czasu się ze sobą nie prześpicie dyskretnie dam mu kilka wskazówek jak powinien z tobą postępować…

- Paula…

- Będę naprawdę subtelna i…

- Paula!!!

***

Zjawiając się w domu o drugiej w nocy Hubert nie spodziewał się, że nie zastanie swojej żony w łóżku: szybko jednak domyślił się, że musiała zostać u swojej przyjaciółki. Gdy rozmawiali w ciągu dnia wspomniała o jej wieczornym zaproszeniu na babski wieczór. Mężczyzna z doświadczenia wiedział jak bardzo potrafią się one przeciągnąć u kobiet, szczególnie że z pewnością miały wiele do przegadania.

Zmęczony, zostawił tylko swoją torbę z rzeczami w kącie pokoju, a potem nie zawracając sobie głowy kąpielą rzucił się na łóżko.

To były ciężkie dni. Głównie emocjonalnie, bo do czasu rozpoczęcia sezonu, gdy jeszcze nikt z federacji nie miał pojęcia o nieodwracalnych skutkach jego kontuzji, mógł udawać że wszystko jest w porządku. Że po prostu odpoczywa po ubiegłym zwycięskim sezonie tak jak robił to co roku. Że już niedługo wróci na boisko, będzie ćwiczył podania, serwy i atak aż wszystkie mięśnie będą go bolały ze zmęczenia. I że nawet wtedy Pilarczyk będzie niezadowolony krytykując jego technikę albo ślamazarność. A on nie będzie mógł wymienić wymownych spojrzeń z resztą drużyny żartobliwie parodiując trenera jak to mieli w zwyczaju gdy opuszczał szatnię po jednych z tych swoich przydługich wywodów…

Choć powieki same mu się zamykały bolesne myśli wciąż napływały wprowadzając go w stan coraz większego mroku i dołując. Bo gdy już jutro do gazet dotrze oficjalna informacja o jego końcu kariery, zapewne rozdzwonią się też telefony. Pozytywne było tylko to, że to nie on będzie musiał je osobiście odbierać a jego menadżer Adrian. No i że póki co nikt nie wie gdzie teraz przebywa, więc czatowanie pod jego wynajmowanym domem w Warszawie czy Poznaniu nic nie da. Pajko przygotował go również na konieczność udzielenia później przynajmniej jednego wywiadu, sam mógł wybrać w jakiej stacji, co jednak go wcale nie pocieszało…

Za miesiąc kończył dopiero trzydzieści lat. Trzydzieści lat. Wojciech Jurkiewicz z czterdziestką na karku grał lepiej niż niejeden świeżak. On też mógł to zrobić gdyby własne ciało go nie zawiodło. Gdyby…Przerwał swoje myśli gdy tylko uświadomił sobie, że rozważanie co mogłoby się wydarzyć nic nie da. Tak samo jak rozpamiętywanie przeszłości i własnych sukcesów. Dopiero gdy nakazał sobie myśleć o swojej żonie, stopniowo się uspokajał. Mógłby przysiąc, że głębiej oddychając był w stanie nawet wyczuć jej zapach na pościeli.

Choć miał zamiar wstać wcześniej, obudził się tuż po ósmej, na szczęście mniej zdołowany niż przez zaśnięciem. Poza tym przybrał technikę unikania spychając swoje wszelkie niepożądane myśli o przyszłości w odległy kąt swojego umysłu.

Po szybkim prysznicu zdecydował się od razu pojechać do Oazy: w lodówce nie znalazł żadnego ze swoich jogurtów, więc miał nadzieję zjeść coś smacznego w hotelu. I przede wszystkim lekkiego. Do tej pory nie rozumiał jak Hanka mogła nie czuć się jak po zjedzeniu tony kamieni pochłaniając na śniadanie porcję dużych frytek. Dla niego już same węglowodany były przesadą a co dopiero ten tłuszcz. Aż dziw, że przy tak śmieciowym jedzeniu wciąż zachowała szczupłą sylwetkę. Z drugiej jednak strony harowała za dwóch, więc pewnie z łatwością spalała tę masę energii.

- Już wróciłeś? Miałeś przyjechać jutro.- Widząc spontaniczny uśmiech żony przechodzącej właśnie głównym korytarzem tuż przy recepcji, Hubert sam się odruchowo uśmiechnął.

- Tak, ale gdy zakończyłem wszystko co miałem do zrobienia zatęskniłem za tobą i chciałem szybko wrócić. Nocowałaś u Pauliny?

- Aha. Razem z dziewczynami. Urządziły mi spóźniony wieczór panieński.

- To super.- Mrugnął zaskoczony faktem, że Hania znalazłszy się tuż koło niego, mocno go objęła. Nie żeby miał coś przeciwko temu, ale taka wylewność u żony szczerze go zadziwiła.

- Tak, chyba już się na mnie nie gniewają. Dostaliśmy nawet prezenty…poza tym, pomyślałam że warto byłoby spotkać się w całości jeśli nie masz nic przeciwko. Oficjalnie poznałbyś moich przyjaciół tak jak ja twoich.

- A dlaczego miałbym mieć?

- Nie wiem czy nie masz innych planów. A jak twoje sprawy w stolicy? Załatwiłeś to co chciałeś?

- Tak.- Mrugnął poważniejąc przypominając sobie o końcu swojej kariery. I jego dobry nastrój chwycił szlak.- Ale zanim ci o nich opowiem to muszę iść najpierw do kuchni. Umieram z głodu, a w lodówce nie znalazłem nic co nadawałoby się do jedzenia na śniadanie. Przynajmniej dla mnie.

- Miałam zamiar zrobić zakupy po pracy, bo nie wiedziałam że przyjedziesz tak wcześniej.

- W porządku, mogę zjeść coś przecież tutaj.

- A więc chodźmy do jadalni. Po wydaniu śniadań zrobię sobie chwilę przerwy i porozmawiamy.

- Zatrudniłaś tę Ilonę o której pisałaś mi w SMSie?

- Tak, ale mam jeszcze sporo pracy zanim ją przyuczę…

Okazja do rozmowy nadarzyła się jednak dużo później niż oczekiwali: około osiemnastej, gdy zbierali się do wyjścia, w jednej z hotelowych łazienek pękła rura, dlatego niespodziewana awaria wymusiła konieczność szybkiego sprowadzenia hydraulika i zajęcia się tłumem gapiów w postaci gości, a także nieszczęsnymi tymczasowymi lokatorami, którzy na szczęście- gdy Hubert osobiście się nimi zajął- złagodnieli uznając, że właściwie to nic wielkiego się nie stało i nie będzie problemu gdy dostaną inny wolny pokój. Dlatego spokojną rozmowę małżonkowie mogli odbyć dopiero po powrocie do domu grubo po północy. Wtedy jednak zmęczenie dało im się we znaki i nawet bez przegapionej kolacje Hubert, który przespał zaledwie pół poprzedniej nocy, padł śpiący na łóżko. Hania zrobiła to zaraz po nim. Korzystając z faktu, że to robił, Hanna obserwowała go jednak przez długą chwilę zanim zgasiła lampkę. Potem, delikatnie przysunęła jak najbliżej tak by móc wtulić się w jego plecy by go nie obudzić.

Dopiero w pracy, dopytujący o Huberta i jego karierę gości hotelowi uświadomili jej, że coś przegapiła. Pytając bardziej zorientowanej od siebie Pauli dowiedziała się o wiadomości, która wczoraj ukazała się w telewizyjnym dzienniku, o zakończeniu sportowej kariery męża.

- Nic nie wiedziałaś?- Zdziwiła się Paula.

- Nie. Hubert co prawda wspominał jakiś czas wcześniej, że musimy o tym pogadać, ale potem wynikła ta afera z rurą i gdy wróciliśmy do domu oboje marzyliśmy tylko o spaniu. Zapytam go o to dzisiaj.- Odpowiedziała przyjaciółce Witwicka mimo wszystko zdając sobie sprawę, że jej niewiedza jako żony wydaje się nieco dziwna. Ponadto poczuła się zraniona, że Hubert nie uznał za stosowne podzielić się z nią tą informacją. Owszem, nie byli normalnym małżeństwem, ale mimo wszystko sądziła że gdy ostatnio o tym rozmawiali, Hubert chciał stworzyć z nią prawdziwy związek. Jak to było jednak możliwe skoro nie mówił jej tak ważnych rzeczy rzutujących na jego przyszłości?

Uspokoiła się gdy po powrocie do mieszkania mąż sam podzielił się z nią tą informacją. Zrobił to jednak w tak beztroski sposób, jednocześnie prawie nie przerywając pisania maila na laptopie, że opacznie to zrozumiała nie zdając sobie sprawy jakie to dla Huberta trudne. Myślała bowiem, że jej mąż nosił się z tym zamiarem już od dawna i to normalna kolej rzeczy dla siatkarza w tym wieku. Sportowcy zazwyczaj kończyli swoje kariery dość wcześniej, to była całkiem naturalne. Może dla jej męża również? Dlatego, ponieważ on nie robił z tego żadnej afery, ona również nie zamierzała. Być może nawet Hubert uznał, że dla wszystkich to będzie oczywiste, więc po cóż miałby o tym informować każdego z osobna, nawet swoją żonę? Przecież nie trzeba mówić, że niebo jest niebieskie a trawa zielona… Jednak ona nie miała pojęcia o sporcie dlatego niczego nie podejrzewała.

- Jadłeś kolację? Może coś przygotuję?

- Nie jestem zbytnio głodny, ale jeśli ty tak, możemy coś przygotować. Wyślę tylko maila i ci pomogę.

- Dam sobie radę sama. Aha, Hubert? Nie zrezygnowałeś z siatkówki przeze mnie i przeprowadzki tutaj, prawda?- Spytała mimo wszystko chcąc zyskać pewność co do swoich przypuszczeń.

- Nie, to skutek kontuzji. Wiedziałem o niej zanim przyjechałem w czerwcu na wakacje. Mam nadzieję, że nie czujesz się z tego powodu rozczarowana?- Spytał trochę żartobliwie siląc się na rozluźnienie atmosfery. Niestety wciąż czuł się sfrustrowany.

- Wręcz przeciwnie.- Odpowiedziała spokojnie zadowolona, że jej teoria jest trafna. Mimo to, choć ta świadomość była pocieszająca to w głowie kotłował jej się teraz istny chaos. Bo co oznaczała dla niej w praktyce wiadomość o końcu kariery sportowej jej męża? Czy to oznaczało, że Hubert zamieszka z nią w górach na dłużej i nie będzie dzielił czasu na wizyty w stolicy? I że nie będzie też nigdzie wyjeżdżał na zawody czy rozgrywki sportowe? I że przestanie był osobą publiczną? Nie, to nie była drobnostka ani żaden oczywisty niuans a nawet jeśli tak było to Skrzynecki musiał być świadomy, że dla niej taki nie będzie. Przecież już podczas tamtych feralnych oświadczyn które niejako wymusiła w emocjach zdradziła jak ważna jest dla niej prywatność. A on wtedy milczał mając pełną świadomość iż ten powód jest kolejnym na jej liście przez które nie zgadza się na ślub. Jak więc mógł nie zdradzić się wcześniej z tak ważnym przecież faktem o którym musiał wiedzieć jeszcze przed ślubem? A może to ona traktowała to zbyt poważnie?. - Myślałeś już czym się teraz zajmiesz?- Spytała więc decydując się mimo wszystko nie robić żadnej awantury ani tym bardziej wyrzutów Hubertowi.

- Nie, zamierzałem jeszcze sprawić sobie kilka tygodni leniuchowania. Chociaż nie do końca, bo muszę pozamykać jeszcze wiele spraw.  

- W górach będziesz miał ciężko ze znalezieniem pracy, zwłaszcza w sporcie.

- Nie wiem czy chcę dalej zajmować się siatkówką.

- Więc czym?

- Nie wiem jeszcze.

- Na pewno myślałeś o czymś konkretnym.

- Mam kilka pomysłów.

- Na przykład?

- Słuchaj nie chcę mi się teraz o tym gadać. Ale mogę ci obiecać, że nie będziesz musiała mnie utrzymywać jeśli to tym się martwisz.- Odparł jej nieco sarkastycznie zanim zdążył powściągnąć swój język. Zaskoczona atakiem Hanka przez chwilę milczała. Zupełnie zapomniała jaki Hubert potrafił być złośliwy gdy się dąsał.

- Nie o to mi chodziło.- Mrugnęła cicho kierując się do kuchni. Usłyszała jeszcze tylko jak Hubert zaklął. Ewidentnie był czymś wkurzony próbując wyżyć się na niej, więc nie zamierzała być jego workiem treningowym. Wyjmując z lodówki mleko i jajka, zdecydowała się na przygotowanie naleśników. Jeśli jej wściekły małżonek nie będzie miał na nie ochoty, mówi się trudno. Nie zamierzała go pytać o zdanie.

Ledwie zdążyła przygotować ciasto i patelnię, Skrzynecki zjawił się w kuchni pytając czy w czymś pomóc.

- Możesz wyjąć ser i śmietankę.-Zaproponowała.- Chyba, że wolisz dżem…cholera, chyba go jednak nie kupiłam…

- Nie szkodzi, lubię naleśniki z serem.

- To dobrze.- Przez dłuższą chwilę oboje milczeli. W tym czasie Hania zdążyła usmażyć dwa naleśniki.

- Przepraszam za to jak się do ciebie odezwałem. Po prostu…cała ta sytuacja powoduje u mnie wiele nerwów. Nie powinienem jednak wyładowywać ich na tobie. Nie zasłużyłaś na to.

- W porządku.- Mrugnęła Hania nie przerywając pracy. Usłyszała jednak, że Hubert wstaje z krzesełka i idzie w stronę kuchenki.

- Na pewno?

- Tak. -Potwierdziła. Potem odwróciła się by spojrzeć w twarz męża, który znajdował się tuż obok.- Chcesz o tym pogadać?

- O czym?

- O twojej sytuacji.

- Nie, po prostu muszę się z nią oswoić, tak jak wcześniej powiedziałem.- Odparł żonie. Później dotknął dłonią jej policzka. Gdy spojrzała mu prosto w oczy cmoknął ją w usta. A przynajmniej zamierzał, bo chwilę później zmienił zdanie gdy miękkość jej warg skusiła go na dłuższą chwilę.

- Naleśnik zaraz się spali.

- Trudno.- Mrugnął wodząc ustami po jej szyi.

- Jak chcesz. Ale ty go będziesz jadł.- Słysząc to nie przerwał wykonywanej czynności, a jego usta same wygięły się w uśmiechu.

- Trudno.

- Hubert…- Hania delikatnie odepchnęła męża przewracając zawartość patelni na drugą stronę. Tak jak się spodziewała, ciasto bardzo się spiekło.- Skończ przygotowywać ser. I dodaj dużo cukru pudru, lubię słodką masę.

Skrzynecki niechętnie spełnił polecenie żony. W duchu cieszył się, że rzeczywiście nie wyglądała na obrażoną. Nie znaczyło to jednak, że nie żałował swojej impulsywnej ironii. Tyle, że te wszystkie pytania o przyszłość jeszcze dobitniej uświadamiały mu to co stracił. I że życie sportowca które kochał i które było mu tak doskonale znane się skończyło. A strach przed nieznanym wywoływał w nim frustrację i złość.

Kilka minut później, zajadając się naleśnikami rozmawiali głównie o Oazie spokoju i ostatnich bieżących problemach oraz zmianach jakie zaszły w pensjonacie. Dzięki temu Hubert na dłuższą chwilę zapomniał o swoich własnych problemach. Potem siedząc na sofie wspólnie śmiali się z porad z książki, którą dostała Hania na swoim spóźnionym wieczorze panieńskim. Zwłaszcza gdy Hubert dotarł do części „po kłótni” wyjmując dwa małe kieliszki schowane w jej wnętrzu wraz z małą buteleczką.

- To co, wypijemy na zgodę?- Zaproponował.

- Przecież się właściwie nie pokłóciliśmy.- Zauważyła Hanka.

- Racja, zachowamy na lepszą okazję.

- Hubert, korzystając z okazji chciałabym porozmawiać z tobą o jeszcze jednej kwestii.- Zaczęła Witwicka podnosząc się z kolan męża na których trzymała głowę.

- Zabrzmiało strasznie poważnie.

- Bo to poważna sprawa. Zaraz wracam.

- Gdzie idziesz?

- Do sypialni, zaczekaj chwilę…Co ty robisz?- Spytała gdy Hubert również wstał i wziął ją na ręce.

- „Żonę noś na rękach, nawet jeśli w mękach”. – Zacytował zdanie z małżeńskiego poradnika, które niedawno czytali, kierując się na piętro. Puścił ją dopiero gdy dotarli do sypialni. Tam Hania wyjęła z szuflady jakiś cienki plik kartek. – Co to?- Spytał, a gdy przeczytał tytuł i pierwsze zdanie, prychnął.- Żartujesz? Intercyza?

- Żeby zabezpieczyć twoje interesy. Nie chcę by twój menadżer albo ktokolwiek inny myślał, że jestem z tobą dlatego.

- Ważne, że ja to wiem. Wyrzuć to.

- Hubert, to dla mnie naprawdę ważne. To jest taka próbna wersja, sporządziłam ją z różnych kompilacji w internecie. Jeśli chcesz możemy coś dodać bądź usunąć. Potem w wolnej chwili pójdziemy do notariusza żeby ją uprawomocnić.

- Haniu, już kiedyś o tym rozmawialiśmy i myślałem, że doszliśmy do tego samego wniosku: że to głupota.

- Ale ja będę się z tym czuła lepiej.

- A ja gorzej…- Spierali się tak jeszcze dłuższą chwilę, aż Hubert w końcu dał za wygraną i nawet nie czytając pisma złożył pod jedną z kopii zamaszysty podpis.- Proszę bardzo. Zadowolona? Ale do żadnego notariusza na pewno z tym nie pójdę. A teraz idę się kąpać.- Oznajmił odkładając kartki na komodę.

- A druga kopia? Wrócimy do tego później!- Zawołała za nim jeszcze Hania. Gdy zamknęły się drzwi łazienki, ciężko westchnęła włączając telewizor. Nie lubiła gdy Hubert traktował ją protekcjonalnie w tej kwestii. Dla niej to było ważne. Miałby się z pyszna, gdyby po wszystkim zabrała mu jedno mieszkanie i kazała płacić na siebie alimenty, pomyślała szybko usuwając tę myśl z głowy. Bo nie chciała myśleć o rozstaniu z mężem. Nie teraz.

Ponieważ wykąpała się przed kolacją, teraz założyła na siebie piżamę: zwyczajowy T-shirt i stare legginsy. Widząc swoje odbicie w lustrze pomyślała o czarnej halce, którą sprezentowały jej dziewczyny: wciąż słysząc szum wody zdecydowała się ją przymierzyć. Szybko jednak ściągnęła ją z powrotem gdy odbicie lustrzane uwypukliło jej prześwitujące piersi i kształt ciała…Zdążyła w ostatniej chwili, bo Hubert zjawił się w sypialni zaraz potem. Zapomniała, że dla mężczyzn wyjście z kąpieli zajmuje chwilę: kobiety zazwyczaj poświęcały więcej czasu na dokładne wysuszenie każdej partii ciała. Rozczesując włosy splotła je w luźny warkocz dyskretnie obserwując przy tym wchodzącego do sypialni męża.

Był pięknie zbudowany, pomyślała widząc że ma na sobie tylko spodnie i zdając sobie sprawę z faktu, że gdyby wypowiedziała tę myśl na głos, wcale nie spodobałaby się Hubertowi. Mężczyźni nie lubili gdy określano ich tym mianem. Przystojny, męski, atrakcyjny…tymi słowami zwykle opisywało się ich przymioty w filmach czy książkach. Tyle, że dla Hani słowo „piękny” idealnie oddawało wygląd klatki piersiowej Skrzyneckiego. Każdy ruch jego ramion ujawniał pracę ścięgien i mięśni, które zostały uformowane ciężką pracą na sportowej sali podczas treningów i na boisku w czasie zawodów. Nie zdradzały jednak próżności ich posiadacza swym nadmiernym rozmiarem czy opalenizną.

- Jak wypadła inspekcja?- Usłyszała żartobliwe pytanie, które początkowo trochę ją zażenowało. Jakim cudem wiedział, że na niego patrzyła skoro stał tyłem na dodatek szukając w szufladzie jakiejś koszulki? Potem jednak odpowiedziała szczerze:

- Celująco. Lubię na ciebie patrzeć.- Słysząc to Hubert wciąż nie przerywając zakładania koszulki przez głowę uśmiechnął się z zadowoleniem. Potem gotowy do spania, zajął miejsce po swojej stronie łóżka moszcząc się na lewym boku by móc patrzeć na żonę.

- Pamiętam jak sześć lat temu zobaczyłaś mnie po kąpieli po raz pierwszy. Miałaś wtedy podobną minę i szybko wyszłaś z pokoju żeby mnie nie zawstydzić podczas gdy to ty wyglądałaś na nieźle skrępowaną.

- Pamiętasz takie rzeczy?

- Ty nie?

- Tak, ale tą kompromitującą dla mnie część chyba wyparłam ze świadomości.

- Moim zdaniem nie była kompromitująca.- Zaopiniował Hubert odsuwając zbłąkany kosmyk włosów żony z twarzy.

- To kiedy idziemy do notariusza?

- Kobieto, ty znowu o tym?- W udawanym przerażeniu Hubert wzniósł ręce i oczy ku niebu.- Zniszczyłaś tak miłą chwilę.

- Doprawdy?- Mrugnęła Hania siadając na łóżku, a potem nachylając się nad mężem. Wtedy jego dłonie zatopiły się na karku i plecach żony. Nie minęło dużo czasu a całował ją tak jakby chciał ją połknąć albo wchłonąć tak by stopili się w jedno…Co w sumie nie było tak dalekie od prawdy. Marzył o niej tak długo, że czasami tylko sam jej widok napawał go spokojem i zadowoleniem a pocałunek wywoływał szybsze bicie serca. Dlatego teraz czując napływające pożądanie z trudem odsunął się od niej zanim sprawy zaszły za daleko.

- Muszę iść na dół po coś do picia.

- Mam wodę koło łóżka. Jeśli chcesz mogę…

- Nie, mam ochotę na sok.

- Przecież ty nie pijasz soków twierdząc, że to puste cukry.

- Ale mam na niego ochotę.- Słysząc tak kiepską wymówkę Hanka z trudem powstrzymała uśmiech. To, że była dziewicą nie znaczyło, iż nie orientowała się w pewnych kwestiach. A że leżeli z Hubertem blisko siebie wyczuła jego pożądanie.

Nie sądziła tylko, że to stanie się dzisiejszego wieczora. Myślała, że jeszcze będzie musiała „oswoić się” z tą myślą w głowie, jakoś zaaranżować odpowiednio okoliczności. Po rozmowie z przyjaciółkami w myślach ułożyła scenariusz wspólnej kolacji przy nastrojowej muzyce, tańcu w objęciach Huberta i pięknej sukience. Zamiast tego wcześniej zjedli przypalone naleśniki, z telewizji dobiegała reklama z jakiegoś marketu, a ona miała na sobie starą piżamę, której przy najśmielszych chęciach nie można było uznać za prowokującą czy seksowną. Mimo wszystko wiedziała, że jest idealnie, że to właśnie ta chwila. I że nie chce by Hubert teraz wychodził. W końcu zrozumiała, że liczyło się tylko to że była z nim, reszta spływała na dalszy plan. Bo zawsze była dla niego gotowa. Zawsze. A właściwie od sześciu lat kiedy się poznali i nie zapragnęła żadnego innego mężczyzny. I nawet jeśli za pół roku się rozstaną, to Hubert musi być jej pierwszym mężczyzną.

- Zostań.- Poprosiła.

- Zaraz przecież wrócę.

- Zostań.- Powtórzyła tak jak on wstając z łóżka. Tyle że zamiast z niego zejść, stanęła na krawędzi i chwyciła opuszkami dłoni twarz stojącego obok Huberta. Ponieważ wysokość łóżka zminimalizowała różnicę w ich wzroście, zrobiła to bez trudu. Potem złożyła kilkanaście maleńkich pocałunków na jego twarzy i brodzie. Na własnej czuła delikatną szorstkość kiełkującego zarostu, która o dziwo była bardzo przyjemna.- Zostań.- Szepnęła znów gdzieś blisko jego ucha. Zauważyła, że zadrżał ciężko przełykając ślinę.- Zostań…